Perfumy
- Motylciemny
- motylAS
- Posty: 616
- Rejestracja: 27 cze 2008, 23:34
- Lokalizacja: z księżyca
Ja dostałam wiele lat temu na urodziny piękny zapach Ives Rocher - Nature. Jakiś czas temu szukałam tej nuty w ich sklepie firmowym, ale o dziwo, znalazłam flakon o tej właśnie nazwie, ale z zupełnie innym zapachem. Moje perfumy ( o ile dobrze pamiętam, były to perfumy, nie woda perfumowana) miały brązowy flakon w kształcie złożonych liści a zapach był piżmowo - korzenny. Te znalezione w sklepie były w zielonej buteleczce i pachniały delikatniej, bardziej kwiatowo. Może ktoś z Was kojarzy zapach którego szukałam? Możliwe, że po latach pomyliłam nazwę, może to nie były "Nature"?
Edit: poszukałam mojej buteleczki w grafikach google i odnalazłam (oczywiście, nie mogłam wpaść na to wcześniej, pogratulować inteligencji....) To zapach Nature Millenaire. I już wiem, co chcę dostać na urodziny.
Edit: poszukałam mojej buteleczki w grafikach google i odnalazłam (oczywiście, nie mogłam wpaść na to wcześniej, pogratulować inteligencji....) To zapach Nature Millenaire. I już wiem, co chcę dostać na urodziny.
Życie stoi przede mną otworem.
I nawet wiem co to za otwór.
I nawet wiem co to za otwór.
Staram się zwykle kupować małe buteleczki, zwykle do 50 ml ponieważ nie jestem pewna, czy to zapach dla mnie.
Kiedyś kupiłam 75 ml Hypnose, Lancome i pomimo tego, że długo podchodziłam do niego - po jakimś czasie nie odpowiadał mi. Cóż, jakoś skończyłam całą buteleczkę (no, prawie całą, jakieś 1 cm na dnie wyrzuciłam) ale mordowałam się długo.
Generalnie nie wyrzucam zapachów, najwyżej rozdaję nietrafione (jeśli ktoś chce).
Zapach, do którego często wracam to Flowerbomb by Victor & Rolf (jasnoróżowa buteleczka)
Kiedyś kupiłam 75 ml Hypnose, Lancome i pomimo tego, że długo podchodziłam do niego - po jakimś czasie nie odpowiadał mi. Cóż, jakoś skończyłam całą buteleczkę (no, prawie całą, jakieś 1 cm na dnie wyrzuciłam) ale mordowałam się długo.
Generalnie nie wyrzucam zapachów, najwyżej rozdaję nietrafione (jeśli ktoś chce).
Zapach, do którego często wracam to Flowerbomb by Victor & Rolf (jasnoróżowa buteleczka)
Na najbliższe urodziny go na pewno nie dostaniesz, gdyż już jakiś czas temu Yves Rocher wycofał ten perfum ze sprzedaży, podobnie jak kilka innych fajnych zapachów, np. Cantate czy Shafali. Są też takie, które pojawiają się w edycji limitowanej, zazwyczaj na gwiazdkę lub latem i potem już ich nie ma. Ale zdarza się, że po jakimś czasie perfum wraca. Zestawu o zapachu piwonii też nie było przez wiele lat, po czym znów pojawił się, tyle że w innym opakowaniu. Kto wie, może Nature Millenaire też kiedyś wróci.Weep pisze: Edit: poszukałam mojej buteleczki w grafikach google i odnalazłam (oczywiście, nie mogłam wpaść na to wcześniej, pogratulować inteligencji....) To zapach Nature Millenaire. I już wiem, co chcę dostać na urodziny.
Ostatnio zmieniony 18 mar 2011, 20:47 przez urtika, łącznie zmieniany 2 razy.
Quirkyalone
- Motylciemny
- motylAS
- Posty: 616
- Rejestracja: 27 cze 2008, 23:34
- Lokalizacja: z księżyca
Mam w domu kilka litrów perfum. Ostrożne szacunki wykazują na jakieś 4 litry- to kilkadziesiąt flakonów różnych pojemności, setki odlewek i próbek.
Oczywiście noszę zapachy na co dzień traktując je jako element ubioru.
W jakiś sposób zapachy są moją obsesją, uważam perfumiarstwo (zwłaszcza niszowe) za sztukę a perfumy za opowieści i emocje w wonny płyn zaklęte i wciąż szukam, poznaję, wącham, porównuję.
Fascynuje mnie szczególnie perfumeryjna "nisza"- zapachy często trudne, dziwne, pozornie "nienoszalne" ale bardzo sugestywne, oryginalne, o wielkiej sile przekazu. Jako wielbicielka wszelkiej dziwaczności nie mogę oprzeć się magii takich perfum- co nie znaczy, że wszystkie mi się podobają, wszystkie do mnie trafiają, wszystkie poruszają mnie równie mocno.
Moim niekwestionowanym numerem jeden jest już od lat Messe de Minuit czyli Pasterka. To zapach często kojarzony ze starym, drewnianym kościółkiem, którego ściany latami piją kadzidlany dym.
Dla mnie zaś to zapach światła, pierwszych promieni słońca przedzierających się przez gęste chmury, rażącego oczy blasku.
Oczywiście noszę zapachy na co dzień traktując je jako element ubioru.
W jakiś sposób zapachy są moją obsesją, uważam perfumiarstwo (zwłaszcza niszowe) za sztukę a perfumy za opowieści i emocje w wonny płyn zaklęte i wciąż szukam, poznaję, wącham, porównuję.
Fascynuje mnie szczególnie perfumeryjna "nisza"- zapachy często trudne, dziwne, pozornie "nienoszalne" ale bardzo sugestywne, oryginalne, o wielkiej sile przekazu. Jako wielbicielka wszelkiej dziwaczności nie mogę oprzeć się magii takich perfum- co nie znaczy, że wszystkie mi się podobają, wszystkie do mnie trafiają, wszystkie poruszają mnie równie mocno.
Moim niekwestionowanym numerem jeden jest już od lat Messe de Minuit czyli Pasterka. To zapach często kojarzony ze starym, drewnianym kościółkiem, którego ściany latami piją kadzidlany dym.
Dla mnie zaś to zapach światła, pierwszych promieni słońca przedzierających się przez gęste chmury, rażącego oczy blasku.
- Motylciemny
- motylAS
- Posty: 616
- Rejestracja: 27 cze 2008, 23:34
- Lokalizacja: z księżyca
Weep, to chyba Twoje perfumyWeep pisze:Moje perfumy ( o ile dobrze pamiętam, były to perfumy, nie woda perfumowana) miały brązowy flakon w kształcie złożonych liści a zapach był piżmowo - korzenny.
http://allegro.pl/nature-millenaire-yve ... 32662.html
Ostatnio zmieniony 23 sty 2012, 02:31 przez Motylciemny, łącznie zmieniany 1 raz.
- zdziwaczalastarapanna
- starszASek
- Posty: 37
- Rejestracja: 24 lip 2011, 09:42
Kocham piękne zapachy. Niestety, moje marne zarobki nie pozwalają mi na częsty zakup perfum Teraz używam Parfum d'Eté Kenzo, które dostałam od siostry.
Bardzo lubię również kąpiele aromatyczne oraz świece zapachowe. A w szafach wieszam pachnące saszetki.
Odnośnie makijażu - tapetuję się codziennie:) Korektor, podkład w kolorze porcelany, puder, róż na policzki, konturówka do ust, malinowa szminka lub błyszczyk, kredka do oczu, eyeliner, cienie do powiek. Jednak, w przeciwieństwie do większości mężczyzn, nie uważam nieodpicowanych kobiet za zaniedbane. Jeśli pani ma ładne rysy i cerę, nie musi się szpachlować. Znam piękne dziewczyny, które chodzą sauté. Wcale nie wyglądają gorzej ode mnie:)
Paznokcie lakieruję na bladoróżowo albo perłowo. Lubię też french. Na samą myśl o przedłużaniu pazurów robi się mi niedobrze. Dlatego moje są raczej krótkie.
Bardzo lubię również kąpiele aromatyczne oraz świece zapachowe. A w szafach wieszam pachnące saszetki.
Odnośnie makijażu - tapetuję się codziennie:) Korektor, podkład w kolorze porcelany, puder, róż na policzki, konturówka do ust, malinowa szminka lub błyszczyk, kredka do oczu, eyeliner, cienie do powiek. Jednak, w przeciwieństwie do większości mężczyzn, nie uważam nieodpicowanych kobiet za zaniedbane. Jeśli pani ma ładne rysy i cerę, nie musi się szpachlować. Znam piękne dziewczyny, które chodzą sauté. Wcale nie wyglądają gorzej ode mnie:)
Paznokcie lakieruję na bladoróżowo albo perłowo. Lubię też french. Na samą myśl o przedłużaniu pazurów robi się mi niedobrze. Dlatego moje są raczej krótkie.