Nie bardzo się zgadzam. Zauważ, że w wielu religiach nie ma w ogóle modelu życia w celibacie. Duchowni wielu religii mogą zawierać związki małżeńskie i tam właśnie "podejrzane" są osoby, które stosują jedyny "legalny" model celibatu, czyli niezawieranie związku małżeńskiego.Nemo pisze: ↑5 wrz 2018, 17:31 Nie chodzi mi o zabranianie. Osobiście wyniosłem wrażenie, które mógłbym streścić następująco:
"Jeśli już musicie koniecznie uprawiać seks, to niech wam będzie: tolerujemy go wewnątrz małżeństwa, przymykamy na to oko. Ale celibat jest jednak czymś lepszym, wyższym, świętszym, bliższym ideałowi"
Jest blogerka, która jest aseksualną muzułmanką i dowodzi, że małżeństwo w islamie ma służyć "regulowaniu" popędu, możliwości jego zaspokojenia bez grzechu. Więc bynajmniej nie jest tak, że każdy "musi" zawierać małżeństwo - ktoś, kto nie ma potrzeb seksualnych, a przy okazji nie chce też zawierać małżeństwa z innych pobudek, nie ma powodu tego robić.
Nie wierzę w "seksofobię". Poza jakimiś skrajnymi niszami nie ma religii, która mówiłaby, że seks malżeński nie jest czymś dobrym. I ja wcale nie twierdzę, że jest złym - chodzi mi o to, że dla osoby aseksualnej i przy tym mającej czynnie negatywne uczucia wobec ewentualności uprawiania seksu, choćby taka współczesna katolicka retoryka wręcz sakralizująca seks małżeński może być wyobcowująca, a nawet lekko obrzydliwa.