Spróbuję Ci to jakoś wyjaśnić.
Kobiety są bardziej skłonne do okazywania swych uczuć poprzez całowanie się na dzień dobry, trzymanie za ręce, czy przytulanie. Byłeś przecież w podstawówce - pamiętasz jak niektóre dziewczynki "trzymały się razem"? Były jak tzw. "papużki nierozłączki", czyli wszędzie razem. Wszędzie rozumiane przez WSZĘDZIE.
Niektóre z tego wyrastają, a niektóre nie. Nadal w babskim gronie są wylewne.
Są od tej niby zasady wyjątki, a ja jestem jednym z nich. Mam raczej "męski" sposób okazywania uczuć - nie zupełnie, ale chłód emocjonalny raczej nie charakteryzuje kobiet. Już wyjaśniam. To co ustaliłam na podstawie zachowania otaczających mnie mężczyzn:
- są konkretni
- wiele by wolało raczej popełnić harakiri niż pozwolić się pocałować, chociażby w policzek drugiemu facetowi
- wolą uścisk dłoni, niż padanie sobie tak raz za razem w ramiona
- nie trzymają się za ręce, bo po co?
Prawdziwy facet raczej ma alergię na kolor różowy, słowo "gej" (no nie, "gej" ale słowo o obraźliwym tego słowa znaczeniu), a niektórzy nawet na poezję, gotowanie itp. Mówię niektórzy, ok? Bo znając życie zaraz posądzi mnie kto o operowanie stereotypami. Faceci, tacy "prawdziwi"
są mało tolerancyjni, w swych szeregach nie lubią mieć gejów, bo dla nich prawdziwy facet to ten uprawiający seks z kobietą. Nie ważne z jaką, grunt, że z kobietą.
Inna sprawa to lesbijki - nie tylko pocałunki. Kobiety jak wiesz nie mają "sprzętu" (dzieci mogą to czytać), więc ich sposób okazywania uczuć w łóżku jest inny niż facetów. Myślę, że to dlatego wśród ludzi jest większe przyzwolenie na związki między kobietami, bo jest bardziej "lightowy".
Ale tak czy inaczej nawiązując do pierwotnego wątku, media są nastawione tylko na miłość "heteryków". Całujące się pary tej samej płci pokazują przeważnie z jakieś "okazji" typu Parada Równości, wystąpienia aktywistów gejowskich itp. Ale nic z tego nie wynika, to nadal temat tabu i jawna dyskryminacja zwykłych ludzi.
Dobra, znowu skręcam w bok.
Seks jest wszechobecny, wszyscy o nim mówią, ale ciekawe dlaczego dzieci/nastolatkowie tak mało wiedzą o metodach antykoncepcji, metodach zajścia w ciążę i swych prawach? Mówi się jakie to "fajne' i 'cudowne" zapominając, że seks prowadzi do zachodzenia w ciążę nieletnich dziewczyn, tragedii dziecka poczętego z przypadku, szerzenia patologii (biedy i nieprzystosowania niedojrzałych jeszcze rodziców) oraz chorób wenerycznych, żółtaczki i wirusa HIV. Nie wspominając już o traumie tych jeszcze tak na dobrą sprawę dzieci. 'Dzieci rodzą dzieci" - ponieważ nikt nie mówi całej prawdy, nie uświadamia, że seks to tak naprawdę mało przyjemności, a więcej nieprzyjemności. Tym optymistycznym akcentem kończę tą tyradę, rodem z podręcznika nawiedzonej aseksualistki.