człowiek tak układa swoje życie, żeby zwiększyć swoje szanse na odbycie tej czynności, tzn. przed każdą decyzją zadaje sobie pytanie: czy to go przybliży do seksu, czy też nie?
Ale jaki człowiek, do licha? Każdy? Czy internauta o nicku ~augustianin miał możliwość poznać myśli innych ludzi będących w trakcie procesu decyzyjnego? Nie sądzę. Generalizacja.
Tymczasem prawdziwym przeznaczeniem seksu jest prokreacja.
Odtąd dalej trąci mi kościelną gadką.
"Kotom nie wolno! Z kotami nie wolno! Psik! Wyłaź, bo zawołam milicjanta!"
To ciekawe, ja też kiedyś tak myślałam, napisałam coś podobnego na forum i zostałam skrytykowana. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, że as może uważać seks za coś przyjemnego i jednocześnie być asem. Kiedyś istnienie seksu mnie drażniło lub sprawiał ból (smutek). Dziś już tak nie jest, pogodziłam się, ze swoim aseksualizmem i brak seksu w życiu zupełnie mi nie przeszkadza.
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
Właśnie. Ja nie uważam, że seks jest czymś złym. Po prostu nie jest mi on potrzebny do życia i tyle.
Ludzi którzy go uprawiają nie potępiam, nie stawiam niżej od siebie. Bo niby jakim prawem?