Strona 1 z 16

Czego nie lubicie w seksie?

: 19 wrz 2011, 14:58
autor: Thanais
Jako osoby aseksualne jesteśmy obojętni na seks. Mógłby on dla nas nie istnieć, choć inni mają pełne prawo by czerpać zeń radość - skoro jest im do szczęścia potrzebny ;)
Tym niemniej, jeżeli asowi przytrafi się jakiś stosunek (np. wskutek poświęcenia dla partnera), neutralne nastawienie do seksu może przerodzić się w niechęć. Tak było w moim przypadku. Bo o ile nie przeszkadza mi, że większość ludzi szaleje za seksem, to bardzo źle reaguję, gdy ktoś chce mnie skłonić do aktywności seksualnej.

Stąd moje pytanie do osób, które współżyły:
Czego nie lubiliście w seksie? Dlaczego sie Wam nie podobał?

: 19 wrz 2011, 20:52
autor: Saphiriss
Dla mnie sex jako taki jest po prostu obrzydliwy :) Kojarzy mi się z jakimiś zabiegami higienicznymi typu oddawanie moczu czy też ta 2 ga potrzeba :) Jak trzeba to trzeba ale przyjemności z tego nie ma :D

Poza tym z jakimś uprzedmiatawianiem i przymusem...

: 22 wrz 2011, 07:52
autor: meg
..

: 22 wrz 2011, 14:37
autor: Saphiriss
Cieszy mnie że ktoś ma podobne zdanie do mnie w tych sprawach :)

: 24 wrz 2011, 11:09
autor: klapouchy
To co piszecie to raczej jakis seksowstręt niz aseksualizm.

: 24 wrz 2011, 17:39
autor: Saphiriss
Jedno drugiego nie wyklucza, nie czuję potrzeby uprawniania sexu ani pociągu do drugiej osoby...

: 25 wrz 2011, 22:51
autor: Keri
Moze i nie wyklucza ale nie podkresla ze to aseksualizm.
Sa tu osoby ktore po prostu sie brzydza tym :P Bo jak to inaczej opisac. Jesli seks ci jest obojetny to po prostu... ten temat jak i czynnosci splywa po tobie... normalna olewka i tyle.

Ja nie dostrzegam w tym niczego ani obrzydliwego ani przyjemnego. Zreszta oba organy z wygladu jakos niezbyt atrakcyjnie wyglada :lol: Ale to tylko wizualne spostrzezenie :P 8)

: 26 wrz 2011, 15:23
autor: Libra
I tak, źle i tak nie dobrze - gdy człek na górze to nie dość, że nie bardzo wie jak się ma poruszać(i tak sobie wtedy marzy co by mieć suflera pod łóżkiem, co by tak szepnął w którą stronę głowę przechylić i czy ósemkę bioderkami zataczać, czy też pentagram) to zamartwia się, że pewnie schabiki i góra się niesmacznie telepią wiec zapewne jak galaretka wygląda, jak jest na dole to czuje się jak butelka w zgniatarce, aż tchu brak.

: 26 wrz 2011, 18:32
autor: meg
.

: 27 wrz 2011, 06:07
autor: Viljar
Mnie w seksie nic nie razi, ale też nic do niego nie ciągnie. Po prostu - zjawisko obojętne. Gdyby coś mnie w seksie raziło, to podejrzewałbym nie a- tylko antyseksualność, a coś takiego - zdaniem specjalisty - można wyleczyć odpowiednią terapią (nie pytajcie jaką - ja tylko cytuję specjalistę seksuologa).

: 27 wrz 2011, 11:48
autor: klapouchy
meg pisze:
klapouchy pisze:To co piszecie to raczej jakis seksowstręt niz aseksualizm.
Może faktycznie :blink: Ale to chyba na jedno wychodzi.
Proszę klapouchy mnie nie wprowadzać w kompleksy, (bo Ci te uszy od-kłapie) :diabel:, ja po prostu tak już mam.

A czemu od razu kompleksy?

: 27 wrz 2011, 15:49
autor: meg
klapouchy pisze: A czemu od razu kompleksy?
Chodzi tylko o samo brzmienie tych określeń.
Aseksualizm kojarzy mi się jakoś tak w miarę pozytywnie :)
Natomiast nie chciałabym mieć jakiś wstrętów :wink:

: 6 paź 2011, 11:01
autor: DZIEWICA8
Trochę przeraził mnie początkowy post. Nie rozumiem jak można zmuszać się do czegoś, czego się nie chce i co jednocześnie nie jest konieczne. Na przykład jeśli mam chory ząb, to wiem, ze muszę iść do dentysty, chociaż dentysty nikt nie lubi. Natomiast seks nie jest konieczny i nie wolno się do niego zmuszać. To na pewno byłoby straszne przeżycie dla takiej osoby, coś jak gwałt, albo tortury. W ogóle to najlepiej byłoby gdyby osoba pewna swojego aseksualizmu była sama lub z drugim pewnym siebie asem.
DZIEWICA8

: 30 paź 2011, 20:51
autor: CiuciuBabka
Jako osoba, która miała kiedyś wspominane kontakty mogę stwierdzić po sobie, że zwyczajnie nie odczuwam potrzeby wykonywania tych czynności. Tak, teraz to widzę jako czynności, do tego zbędne. Nie czuję wstrętu, nie czuję też potrzeby ani przyjemności. Coś na zasadzie, że o ile wiem, że samo mycie się jest w miarę neutralne ani przyjemne, ani nieprzyjemne, to przynosi efekty w postaci czystości, higieny, poczucia świeżości. O tyle nie wiem, jaką korzyść miałby mi dać stosunek - ani to przyjemne, ani nieprzyjemne - tylko zupełnie zbędne, zero korzyści, a nawet minusy w postaci irytacji nad straconym czasem, w patrzenia na postękującego samca, który jakoś to przeżywa. Coś mi tu nie gra po prostu - chyba obie strony powinny potrzebować takiej bliskości, a nie jedna. Czułabym się znudzona, zmuszana do udawania czegoś, co odbieram za zbędne i czego nie czuję.
Samego aktu nie odbieram nijak - ani jako przyjemnego, potrzebnego, ani jako bolesnego czy wstydliwego.
Choć drażni mnie, jak ktoś nie wierzy, że nie potrzebuję i próbuje mnie cieleśnie przekonać, że jednak potrzebuję. Nuuuuda.

: 12 lis 2011, 00:57
autor: Vainamoinen89
Podpisuje się pod kilkoma powyższymi postami. Stosunek cielesny traktuję całkowicie indyferentnie. Ani mnie on ziębi, ani grzeje. Wiem jedno: nie jest mi do niczego potrzebny. W ogóle w moim życiu nie mam ani czasu, ani ochoty angażować się w jakiekolwiek bliższe, niż - powiedzmy- zawodowe relacje z innymi ludźmi. Oszczędzam siły. Wybieram sobie cel/marzenie i aż do czasu jego osiągnięcia mam założone quasi-klapki na oczy. Podział na płeć mógłby dla mnie nie istnieć. Te wszystkie podchody, randki, zaloty, gierki- who cares?