Wegetarianizm - choroba psychiczna?

"Piekarnik" na kontrowersyjne tematy
Zoey
młodASek
Posty: 25
Rejestracja: 3 kwie 2012, 15:22

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Zoey »

Oto ciekawa propozycja dla "chorych psychicznie" :wink: , tych, którzy dopiero chcą takimi zostać, albo po prostu wszystkich chcących się dowiedzieć czegoś na temat tego zjawiska. Byłam w zeszłym roku, 2 lata temu też, i mam bardzo pozytywne wrażenia, chociaż ja jestem wegetarianką nie weganką. Wszystkim polecam tę inicjatywę, nikt nie sprawdza przychodzących ludzi czy są weganami/wegetarianami, po prostu osoby które wybrały taki sposób życia przedstawiają swoje argumenty, są ciekawe wykłady, spotkania z dietetykami (w tym roku też z wegańskimi sportowcami), degustacje, pokazy wegańskiego gotowania, można się najeść i dodatkowo wygrać wegański kosmetyk lub żarcie. Wszystkim ciekawym różnych wizji życia polecam wzięcie udziału w którejś z tegorocznych imprez (jeśli nie wszystkich).
http://www.wegetydzien.pl
Awatar użytkownika
chochol
pASsé
Posty: 1965
Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: chochol »

Bardzo fajna inicjatywa. W mym mieście niestety nie ma tej imprezy, jednak na tydzień wegetarianizmu (październik) odbywają się podobne akcje i w moich okolicach też.
W większych miastach spotkać można w łikendy kuchnie rozdające ciepłe wege posiłki ludziom bezdomnym (inicjatywa foods not bomb). Zawsze można pomóc i przynieść organizatorom warzywa. Niekiedy w naszych domach jest żywności za dużo, szkoda, zeby sie zmarnowała.
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"

"chochoł = feminoasozołza"
Zoey
młodASek
Posty: 25
Rejestracja: 3 kwie 2012, 15:22

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Zoey »

Akcję "Foods not bombs" też kojarzę, chociaż tylko ze słyszenia, ale z tego co wiem to osoby z "Empatii" też się w nią angażują. Jestem bardzo zadowolona że udało mi się być na większości imprez wege tygodnia, mam nadzieję że przyczyni się to do zwiększenia mojej motywacji w tym zakresie. O ile wegetarianizm jakoś powoli zadomowił się w naszej kulturze, na temat weganizmu wciąż niestety krąży wiele mitów. Nie jest to dziwne, jeśli uzmysłowić sobie jakie wpływy do budżetu generuje przemysł mleczno - jajeczny. W filmie "Vegucated" , prezentowanym podczas tegorocznej edycji, wypowiadał się profesor dietetyki z Uniwersytetu Cornella w Stanach, człowiek przez wiele lat zaangażowany w pracę komisji ustalającej normy żywieniowe dla mieszkańców USA. Otwarcie mówił o rozbieżności między stanowiskiem Amerykańskiego Towarzystwa Dietetycznego nt. weganizmu, a zaleceniami formułowanymi przez komisje rządowe, w skład których wchodzą zazwyczaj osoby czerpiące zyski z przemysłu mleczarskiego (stąd niedawna zupełnie arbitralna decyzja o zwiększeniu zalecanego spożycia mleka z 2 szklanek do 3). Na ten temat szerzej można przeczytać w przetłumaczonej niedawno na polski książce "Wegańska zołza".
Ale wege - tydzień traktuje tak naprawdę temat wykorzystywania zwierząt przez człowieka w sposób całościowy, nie skupiając się tylko na sferze żywieniowej, chociaż siłą rzeczy ta dominuje, bo i nadużycia są tu szczególnie jaskrawe, trudne do przeoczenia. Poruszane są także takie zagadnienia jak działalność cyrków, ferm futrzarskich, wpływ hodowli na zwiększenie liczby zwierząt bezdomnych, sprzeczność tkwiąca w ukazywaniu w reklamach mięsa zwierząt z radością reklamujących niejako własną śmierć, wreszcie niełatwy temat starości zwierząt przez całe życie służących człowiekowi.
Ale wbrew temu co można sądzić z tego krótkiego opisu, wydźwięk jest bardzo pozytywny - ukazuje możliwe wyjście, które zależy od indywidualnych decyzji pojedynczych ludzi, prostych decyzji "na poziomie noża i widelca".
Mnie najbardziej podobała się akcja z portretami zwierząt otwierająca i zamykająca ten tydzień - zamiast pokazywania zdjęć z rzeźni i epatowania przemocą (co byłoby najprostsze), gwałcenia oczu przechodzących brutalnością przekazu, pokazywane są zdjęcia zwierząt najczęściej wykorzystywanych przez człowieka, ale ukazane są one tak, jak wyglądają w swoim naturalnym środowisku. Każdy wybiera sobie zwierzątko, któremu chce użyczyć swojej twarzy do "podwójnego portretu", ukazując tym samym, że chce zwrócić odebraną godność istocie, którą zdegradowano do rzeczy, a która sama nie może się bronić.
Bardzo inspirujący pomysł moim zdaniem! :thumbsup:
Awatar użytkownika
chochol
pASsé
Posty: 1965
Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: chochol »

Dzięki Zoey za relację :).
Zoey pisze:sprzeczność tkwiąca w ukazywaniu w reklamach mięsa zwierząt z radością reklamujących niejako własną śmierć,
Królik twarzą pasztetu, opakowanie jajek przedstawiające kurki na zielonej trawce, podczas gdy jajka oznaczone są nr 3 (chów klatkowy) itp. Oszustwo!
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"

"chochoł = feminoasozołza"
Indiana
fantAStyczny
Posty: 561
Rejestracja: 26 sty 2014, 00:50

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Indiana »

Jak widzę mięso, to mój organizm się wzdryga instynktownie przed paskudztwem, chociaż wegetarianką nie jestem, a osobą ograniczającą.
Awatar użytkownika
Valhalla
łASuch
Posty: 164
Rejestracja: 25 wrz 2013, 19:04
Lokalizacja: Piła

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Valhalla »

Jakoś mi się ten artykuł nie chce otworzyć, więc nie mogę go przeczytać, ale też chyba wcale nie chcę :wink:
Dołączam do psychicznych :mrgreen:
To jest to, o czym dziś już sobie pisałam: brak tolerancji. Ja toleruję ludzi, którzy są mięsożerni, chociaż bardzo chciałabym, aby przeszli na moją stronę talerza :)
Sprawa jest dosyć skomplikowana i bardzo podobna do problemu aseksualni vs. seksualni. Po prostu mięsożerni nie wyobrażają sobie życia bez kawałka świnki czy kurczaczka na co dzień, tak jak seksoholicy nie wyobrażają sobie życia bez seksu. Dla nich jest to wpisane w naturę ludzką. Jest to też kwestia przyzwyczajeń, wychowania i niestety, niechęci do poszerzania wiedzy.
Bo szynka nie bierze się ot,tak - ze sklepu. To cała długa, mroczna i bardzo, bardzo krwawa historia :cry:
Z uniesień pozostało mi uniesienie brwi, ze wzruszeń - wzruszenie ramion.
Awatar użytkownika
Kerrigan
ASiołek
Posty: 81
Rejestracja: 29 paź 2013, 16:31
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Kerrigan »

Ja do wegetarian nie mam nic do zarzucenia jeśli są pod opieką jakiegoś dietetyka czy innego lekarza, bo w moim mniemaniu ta dieta jest bardziej wymagająca by wszystko zbilansować.

Co do Wegan to ich nie lubię. Mam w swoim otoczeniu 3. Każdy próbuje mnie jak jehowi przekabacić na swoją stronę, ja jednak nie rozumiem czemu miałabym nie jeść jajka kurzego... Częściowo wychowałam się na wsi (u dziadków spędziłam większość wakacji odkąd sięgam pamięcią) i gdy kończyłam podstawówkę to kury u babci mimo chowu naturalnego przestały chcieć wysiadywać jajka. A te które wysiadywały jajka to babcia pozwoliła im umrzeć naturalnie ze starości, bo nie chciała kurczaków kupować z jakiś ferm czy instytutów gdzie były w specjalnych inkubatorach. Niestety później była zmuszona kupić kurczaki i już żadna kura nie chciała wysiadywać jajek. Jeśli połowa mojej rodziny byłaby weganami to jajka by się marnowały więc po prostu uważam weganizm za marnotrawstwo, bo ideologii do tego nie potrafię żadnej wydumać. Kura tak czy siak złoży jajko i robi to codziennie.

Ale to zdanie mięsożernej kobiety, co w swoim posiłku musi mieć chociaż kilkanaście gramów mięsa by poczuć się najedzoną.
Awatar użytkownika
Sherly
AS gaduła
Posty: 476
Rejestracja: 17 mar 2014, 16:22
Lokalizacja: Gallifrey

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Sherly »

Jeśli chodzi o weganizm, i niechęć do produktów odzwierzęcych, to bardziej kwestia warunków w jakich trzymane są zwierzęta i jak cały ten "biznes" wygląda. W większości takich ferm kurzych czy hodowli krów dzieje się horror. Zysk jest najważniejszy, a kogo obchodzi jak żyją zwierzęta. Weganizm to taka forma sprzeciwu wobec systemu i wyzysku. Niby nic, ale jak to się mówi - ziarnko do ziarnka.
Libra

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Libra »

po prostu uważam weganizm za marnotrawstwo, bo ideologii do tego nie potrafię żadnej wydumać.
Sherly wyżej opisała o co chodzi, ja wyszczególnię, że chodzi m.in o chów klatkowy i praktyki w nim stosowane.
Swoją drogą pracowałam kiedyś dorywczo w jednej z gałezi przemysłu drobiarskiego i mi sie serce krajało, na widok pojemników z popiskującymi, żółciutkimi pisklakami, którym się nie poszczęściło bo okazały się płci męskiej - co oznaczało, ze sa nieopłacalne, więc szły do zmielenia :(

Kerrigan pisze: Co do Wegan to ich nie lubię. Mam w swoim otoczeniu 3. Każdy próbuje mnie jak jehowi przekabacić na swoją stronę
to już chyba dochodzi cecha osobowości, a nie weganizm - przekabacanie, smęcenie ;) (btw. jakby ktoś na mnie siadł agitując na weganizm to zaraz bym jajecznice smażyć poszla ;) )
Ja od jakiegoś czasu mam taką jehową odwrotną w swoim otoczeniu, cały czas mi farmazony snuje o mięsie ;) Że powinnam jeść, że jak to nie jeść, że będę mieć "braki", aż wreszcie chrupiac chipsy z glutaminianem sodu i zapijając je napojem z syropem glukozowo-fruktozowym na drugim miejscu w składzie, stwierdza, że na pewno źle się odżywiam :D



Ja nie weganka, ale głównie wegańsko i jak najbardziej bezglutenowo sie żywię - ideologia poszła w las, po prostu sprawdzałam na jakim wikcie najlepiej się czuję.Już wiem.
imka
przedszkolASek
Posty: 5
Rejestracja: 17 lis 2013, 17:02

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: imka »

Prawdę powiedziawszy w życiu nie spotkałam wojujących wegan/wegetarian. Czasem podejrzewam, że to jakaś miejska legenda albo inny mityczny gatunek. (Yeti? Kwiat paproci?)

Osobiście jestem wegetarianką. Mięso zwyczajnie niespecjalnie lubię. Jedząc bez mięsa muszę bardziej kombinować przy gotowaniu, ale przez to siedzenie w kuchni robi się fajniejsze. Znajomi trochę narzekają, jakby nie mieli ważniejszych problemów - przysięgam, że nigdy nie próbowałam agitować. Niektórzy próbują mi czynić jakieś wykłady na temat tego jak bardzo niezdrowo się odżywiam i jakie to nienaturalne i och i ach i bla bla bla. Jakbym się miała tym przejmować, to bym dostała wrzodów żołądka.

Mój wegetarianizm w ogóle jest dość zabawny - wziął się z tego, że jak byłam na Erasmusie, z trzema innymi dziewczynami gotowałyśmy razem. Jedna jest wegetarianką. Żeby było prościej, gotowałyśmy bez mięsa. Mnie jakoś zostało i czuję się z tym zupełnie dobrze. Spokojnie zżeram swoją cieciorkę XD

Oczywiście jest w tym jakaś kwestia ideologiczna i mój problem z przemysłem mięsnym, ale nie lubię i nie mam ochoty o tym dyskutować, bo od razu przypinają mi łatkę wojującej. Częściej i chętniej bywam wojującą feministką :P
work in progress
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Viljar »

Wojujących wegetarian nie spotkałem, ale z drugiej strony nie znam "pokojowego" weganina - niestety. Mam wrażenie, że im bardziej radykalna postawa, tym większa skłonność do ataków na tych, co sami są na taką postawę obojętni. Ja jestem wszystkożerny, ale sam się nie czepiam, kiedy ktoś jada wyłącznie kasze, soję i podobne rzeczy. Ze swojej strony wymagam jednak, by nie nazywać mnie "mordercą" czy "znieczulicą" z powodu wędliny w kanapce, bo wtedy robię się agresywny (słownie).
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Indiana
fantAStyczny
Posty: 561
Rejestracja: 26 sty 2014, 00:50

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Indiana »

Wśród wegetarian jest więcej pozerów niż normalnych wegetarian. Bardzo często wegetarianie mają wyjątkowo nieprzyjemną aurę mentalną. Są też tacy, co udają wegetarian, żeby się dopasować do jakiejś grupy, a w tajemnicy wpieprzają mięcho aż im się uszy i paszczęka trzęsą. Przecież osoby kompulsywnie się objadające też w obecności innych ludzi ani tkną jedzenie, a jak nikt nie widzi, robią to, co tygrysy lubią najlepiej... I twierdzą, że 100kg to kwestia genów.
Ostatnio zmieniony 18 lut 2015, 10:07 przez Indiana, łącznie zmieniany 2 razy.
Libra

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Libra »

Ja skrycie wpieprzam, a i owszem - mleczną milkę i białe Toblerone, iiiiiiiha!
A skrycie, bo nie mam ochoty się z nikim dzielić :D
Awatar użytkownika
morowy
pASibrzuch
Posty: 256
Rejestracja: 15 paź 2014, 08:02
Lokalizacja: Laniakea

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: morowy »

To o czym weganie (ci co szanują jajka) zazwyczaj głośno nie mówią, dotyczy suplementowania ich rzekomo zdrowej i naturalnej diety w aptece.
Kupują w sklepie nafaszerowane odpowiednio te ich kotlety sojowe (czy cos tam), albo kupuja w aptece odpowiednie preparaty, które pokryją niedobory (np.witamina B12) z ich jakże przenaturalnej dla ludzkiego organizmu diety. Fajnie "żyć zdrowo i naturalnie", gdy na każdym większym skrzyżowaniu jest apteka :P
"Gdy moderator/-ka banuje użytkownika bez ostrzeżenia, a jedyny argument to argument siły - w tym samym czasie gdzieś na świecie umiera jedna tancerka brzucha albo panda w ciąży." - prawo internetu
Libra

Re: Wegetarianizm - choroba psychiczna?

Post autor: Libra »

Zwróć uwagę, ze owe suplementy od których uginają się półki w aptekach, B12, witamina C, potasy, żelaza, vigory etc nie powstały tylko i wyłącznie z myślą o weganach :)

Zresztą- co komu przeszkadza, że ktoś wcina witaminy czy jakiekolwiek tabletki ;) Wszak jego wybór :)

Koleżanka wszystkożerna, słusznej wagi ma anemię jak byk(a anemik błędnie się większości kojarzy jako ktoś wymizerowany) - ma brać zelazo i suplementować B12, i najlepiej przerzucić się na mięso i jajka wyższej jakości(czyt, zawrzeć znajomosć z jakimś wsiowym , małym hodowcą) bo to z chowu przemysłowego to już prawie bez wartości.
ODPOWIEDZ