Polski system edukacji

"Piekarnik" na kontrowersyjne tematy
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Polski system edukacji

Post autor: Viljar »

@Panno_X, nie chce mi się powtarzać, więc napiszę tak: przeczytaj, proszę moje wpisy w tym wątku, a także ten ostatni z wątku "jestem hepi". Ci sami ludzie, którzy produkują te mądrości, są właśnie zdania, że programy są przeładowane, trzeba równać w dół - wszystko, żeby dzieci miały jak najłatwiej i najlepiej w ogóle zupełnie bezboleśnie przeszły całą tę traumatyczną szkołę. Czytając twój tekst, miałem wrażenie, że czytam kolejną ulotkę z MEN - uwierz, że to nie jest komplement, niestety.

@ouo, uwierz, że te pozycje były sprawdzane przez recenzentów. Niestety, recenzenci muszą być zaakceptowani przez MEN, więc łatwo jest zadbać o przepchnięcie odpowiedniego światopoglądu. Pierwszy z brzegu przykład - za czasów Giertycha jeden z rzeczoznawców z zakresu biologii był kreacjonistą.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
ouo
ciAStoholik
Posty: 328
Rejestracja: 25 lut 2015, 15:32
Lokalizacja: Wrocław

Re: Polski system edukacji

Post autor: ouo »

Viljar pisze: @ouo, uwierz, że te pozycje były sprawdzane przez recenzentów. Niestety, recenzenci muszą być zaakceptowani przez MEN, więc łatwo jest zadbać o przepchnięcie odpowiedniego światopoglądu. Pierwszy z brzegu przykład - za czasów Giertycha jeden z rzeczoznawców z zakresu biologii był kreacjonistą.
Cóż mogę powiedzieć...
Obrazek
:rozowe:
(~˘▾˘)~
Awatar użytkownika
Issander
ciAStoholik
Posty: 331
Rejestracja: 18 sty 2008, 23:17
Lokalizacja: zagranico

Re: Polski system edukacji

Post autor: Issander »

.
Ostatnio zmieniony 12 paź 2018, 16:57 przez Issander, łącznie zmieniany 1 raz.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Polski system edukacji

Post autor: panna_x »

Przecież czytam Viljarze Twoje wpisy, po prostu nie zgadzam się z Twoim punktem widzenia, a forum jest od tego, że można tu kulturalnie prezentować swoje poglądy.
Awatar użytkownika
Layla
wASp
Posty: 1946
Rejestracja: 11 lut 2011, 11:06

Re: Polski system edukacji

Post autor: Layla »

Ja się zgadzam z Viljarem. Dalsze okrajanie podstawy programowej nie ma sensu, prowadzi tylko do ogłupienia większości społeczeństwa, która - nie oszukujmy się, za mądra nie jest.

Sama widzę po sobie, ilu wiadomości np. z matematyki i fizyki brakowało mi na studiach i ile trzeba było nadrabiać, a w szkole spokojnie był czas, żeby się zająć jeszcze paroma zagadnieniami. Co prawda nie wiem jak teraz dokładnie program wygląda, ale przypuszczam że jest jeszcze uboższy niż był. Poza tym, jakby usunąć z planu lekcji te dwie godziny religii to w ogóle byłoby super.

A ludzie studia kończą, bo wielu przypadkach mają kasę na warunki, urlopy itp. Albo wykują na pamięć (tak, da się, miałam na roku elementy które wykuwały na pamięć przykładowe kody na zajęcia z programowania). Matmę też dało się wykuć na pamięć. Bo poziom jest niski. Na każdy rok przypada tylko garstka ludzi, którzy mają pojęcie o tym, czego uczyli się na studiach. Także, panno_x, to nie jest tak że jest za dużo magistrów. Owszem, jest ich sporo, ale są zwyczajnie tępi. Ale szkolnictwo wyższe to chyba osobny temat :P
- Czy to ten moment, kiedy całe moje życie przesuwa mi się przed oczami?
NIE, TEN MOMENT BYŁ PRZED CHWILĄ.
- Kiedy?
TO MOMENT POMIĘDZY PAŃSKIMI NARODZINAMI A PAŃSKIM ZGONEM.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Polski system edukacji

Post autor: Viljar »

@Panno_X - właśnie miałem wrażenie, że nie czytałaś. No bo na przykład: tyle razy było mówione o tym, jak się stopień magistra zdewaluował, a ty - jako argument za tym, że nasze szkolnictwo jest OK - podajesz fakt, że mamy dużo magistrów i wiele osób idzie na studia. Tylko warto jeszcze spojrzeć na to, jakie to są studia. Mamy wielu absolwentów Wyższych Szkół Hotelarstwa, Zarządzania i Malowania Paznokci - tylko czy naprawdę można ich uznać za elitę intelektualną narodu? Szczerze wątpię.

Dalej: piszesz, że u nas jest pęd, żeby wszystkich edukować. Otóż nie - u nas jest pęd na statystyki i liczbę magistrów, a nie na edukację. Dzieciaki w szkołach uczą się rozwiązywać testy, a nie myśleć. Dowód: uczniowie będący olimpijczykami niejednokrotnie oblewają testy, bo po prostu sobie z nimi nie radzą, za to uczniowie mierni radzą sobie dobrze, bo forma testów odpowiada im. Powtórzę raz jeszcze i będę powtarzał do śmierci twojej lub mojej - stopień magistra nie oznacza, że ktoś jest wykształcony. Tak było 15 lat temu, ale nie dzisiaj. Dlaczego?

Dlatego, że obowiązuje tendencja, którą ujęłaś w słowach "obniżenie poziomu to dobra rzecz". Chryste Panie... Nie dość, że ogranicza się ilość informacji, to jeszcze ich jakość. Coraz prostsze i uboższe słownictwo, coraz mniej tekstu, coraz bardziej chaotyczny przekaz informacji. Dzisiaj za "zbyt trudne" dla gimnazjalisty przygotowującego się do liceum za "zbyt trudne" uważa się rzeczy, które w moich czasach szóstoklasista robił z palcem w nosie. I zauważ - nie mam na myśli ilości wiedzy, tylko jej jakość właśnie. Skutek: dzisiejszy magister to człowiek, który za moich czasów nie dostałby promocji do klasy siódmej, nie rozumie instrukcji obsługi czy rozkładu jazdy, nie umie napisać listu motywacyjnego czy nawet wpisu na jakimś forum, myli słowa, pojęcia itp. O ortografii i interpunkcji oraz kulturze wypowiedzi lepiej nie wspominać.

Wiedza jest na wyciągnięcie ręki... obecnie wychodzi się z tego założenia, ale skutki są opłakane. Mamy dzisiaj dziesiątki tysięcy samozwańczych ekonomów, polityków, specjalistów od obronności, przyrodników, inżynierów i przede wszystkim lekarzy. Tylko ciekawe, dlaczego na forach tematycznych udziela się w takim razie stosunkowo mało ludzi? Aha, już wiem: wiedza samozwańczego specjalisty okazuje się nic nie warta w konfrontacji z rzeczywistością. Nie mówię, że szkoła ma nauczyć wszystkiego, ale powinna pomóc nadać kierunek. A, i jeszcze jedno: kursów dla dzieci i młodzieży jest wiele - ale ile z nich naprawdę jest dostosowanych do potrzeb dzieci? Ile z nich istnieje tylko dlatego, że wychowanie dziecka rodzice przerzucili poza siebie i rodzinny dom? W dodatku dzieciaki nic z tego nie wynoszą - teoretycznie dzisiejsze pokolenie młodych powinno po angielsku gadać jak po polsku, tyle tego jest. Tymczasem niewielu jest młodych ludzi znających ten język lepiej niż ja - totalne beztalencie językowe, które miało go tylko w LO i przez rok na studiach, a praktyki to już w ogóle zero. Dowód: tłumaczenia filmów i seriali dostępne w internecie. Może działa tu mechanizm - ja wiem, że nie wiem, więc szukam po słownikach?

Z podsumowaniem twoim się też nie do końca zgadzam. Człowieka nie da się nauczyć kreatywności - jedni są inni nie. I lepiej, żeby nie czynić tego na siłę, bo skutki są takie, jakie można zaobserwować na stronach typu "Grafik płakał jak projektował". Co do pracy zespołowej - do tego można wyszkolić, ale to jest akurat nie kwestia programu szkolnego, ale mentalności Polaków, która pracy zespołowej po prostu nie obejmuje. I znów - pewni ludzie do pracy w zespole nie nadają się, inni sprawdzą się tu znakomicie.

"Stare" zasady nauczania były też o tyle dobre, że rzekomo "przeładowany" program zmuszał ucznia do punktualności i organizacji czasu. Banalna rzecz, ale jakże ważna w późniejszych latach. Dzisiaj to wartości zdecydowanie deficytowe.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Polski system edukacji

Post autor: Viljar »

Ten tekst bardziej w tym wątku pasuje.
Warszawianka40+ pisze:Normalni ludzie wiedzą, że światem rządzą pieniądze. Że istnieją różne lobby - oraz, że pani w szkole musi na lekcjach mówić co każą a nie co myśli naprawdę, bo straci pracę.
pzonko pisze:pani w szkole mówi to co jest w podstawie programowej, podstawę programową ustala ministerstwo edukacji, zarządzane przez rząd demokratycznie wybierany głosami obywateli, w tym twoim głosem, lobbowanie nie ma tu nic do rzeczy
Akurat te dwa twierdzenia są równoważne. Pani w szkole musi mówić to, co każe jej podstawa programowa. Niestety często jest to sprzeczne z tym, co pani myśli, ze zdrowym rozsądkiem i z tym, co myślą i wiedzą uczniowie.

Ministerstwo Edukacji ustala podstawę programową, nie licząc się za bardzo ze zdaniem pedagogów, a często w zespołach odpowiedzialnych za zmiany zasiadają osoby nieposiadające elementarnej wiedzy na temat edukacji i realiów polskich szkół. Jakby ktoś był ciekaw - zapraszam do poczytania innych wpisów w tym wątku. Naprawdę, zasłanianie się tym, że "podstawę ustala demokratycznie wybrany rząd" jest bardzo słabym argumentem.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Polski system edukacji

Post autor: panna_x »

Mnie stary program niewiele dał, bo szłam starym systemem. Może i miałam więcej informacji, wiedzy, tylko niepotrzebnych, nic mi to nie dało ani w życiu codziennym ( nie stosuję geometrii, wiedzy z biologii czy geografii czy innych rzeczy, większość i tak zapomniałam), ani w pracy mi to niepotrzebne czy na gruncie zawodowym. Nie przełożyło się to na pracę, zarobki powodzenie życiowe czy cokolwiek. Nic to nie daje, poza trochę lepszą elokwencją i ogólnym obeznaniem. I że można sobie z kimś pokonwersować i popisać się wiedzą, użyć bardziej wyszukanego słówka zamiast prostszego. To po co wciskać to ludziom na siłę. Niech mają mniej, ale niech ich uczą przynajmniej czegoś praktycznego, z czego będzie jakiś pożytek później. Ja chodziłam starym systemem, miałam czerwony pasek całą podstawówkę i poszłam do ówcześnie najlepszej szkoły średniej w okolicy. Mimo to niczego mnie nie nauczyli z przydatnych życiowo rzeczy. Faktycznie, stopień magistra się zdewaluował, poziom obniżono. Skutkiem tego można było skończyć moje studia niezbyt dużym nakładem pracy, osoba , która się przykładała kończyła je tak samo, jak i ktoś kto niekoniecznie. W efekcie obie osoby mają mgr i równe szanse na rynku pracy bo w indeks nikt nie zagląda. No i zamiast studiować mogłam w sumie olać sprawę, iść po łepkach i na to samo bym wyszła. Moja promotorka na studiach kazała mi poprawiać pracę mgr, żeby dać mi 4,5 na koniec. Tylko, że ja wolałabym mieć 3 bez poprawiania, poświęcania ileś czasu na poprawki i kosztów, bo każdą zmienioną wersję musiałam drukować. To 4,5 było mi na c**j potrzebne, bo i tak nie wpływa to na pracodawców przy szukaniu pracy. Mam przyjaciółkę też ze starego systemu, która była typem kujona i perfekcjonistki, czerwony paseczek w szkole, zrobiła 2 mgr, dziennie i na państwowej uczelni, z wysokimi wynikami, podyplomówkę pełno innych szkoleń i dotąd nie pracuje, biorą ją tylko na staże,praktyki itp. Choć rzekomo to takie świetne, że ktoś ma większy zasób słów i umie napisać nie tylko cv, ale wiele innych rzeczy. Za to jak był nabór na stanowisko w pewnej instytucji, gdzie miała jeden ze staży, to było wiadome, kto ma być przyjęty jeszcze przed samym naborem, była to córka jednej z osób na wyższym stanowisku w tej instytucji i skończyła 1 studia na prywatnej uczelni ( czyli nie najwyższych lotów). I co teraz mówią rodzice tej przyjaciółki: po co ci to było, mogłaś nie robić drugiego kierunku, zmarnowałaś czas w książkach, kiedy mogłaś szukać męża itd. W efekcie jest bezrobotna i samotna. Mnie też nauka i ta wspaniała wiedza nic nie dały. Tyle tylko mi dało, że najlepsze lata, czyli młodość zmarnowałam na uczenie się niepotrzebnych mi do niczego rzeczy, zamiast korzystać z życia- byłam niestety typem mola książkowego i szarej myszy. I żałuję tego bardzo do dziś.
ODPOWIEDZ