Seks jako narzędzie kontroli społecznej

"Piekarnik" na kontrowersyjne tematy
takasobie

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: takasobie »

Ubolewam nad ograniczeniem umysłowym ludzi, którzy każdą relację damsko-męską traktują w kategoriach romantyczno-seksualnych. Ja wszystkich ludzi traktuję jak aseksualnych, bo sama jestem aseksualna i może to też jest pewne ograniczenie i może seksualni tak samo traktują innych, czyli tak jakimi sami są. Kobieta może mieć kolegów, a facet koleżanki. Moim zdaniem jeśli ktoś na każdą osobę przeciwnej płci patrzy tylko w kategoriach seksualnych, to ma zaburzenie.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Viljar »

Ja na wszystkich patrzę w kategoriach seksualnych, bo - powiedzmy sobie szczerze - ogromna większość ludzi JEST seksualna, więc byłoby idiotyzmem czynić wyjątek dla ułamka procenta "odmieńców".

Jednak też nie bardzo rozumiem, czemu np. ktoś pyta mnie, czy nie będzie mi przeszkadzało spanie w jednym pokoju z dziewczyną, a nikt nie pyta o to, czy nie przeszkadza mi spanie w jednym pokoju z facetem. Tymczasem przeszkadza mi bardzo, mimo że jestem hetero. Nie znoszę zapachów męskich ciał i pewnych zachowań, jakie prezentowane są w czysto męskim gronie.

Dlatego unikam spania w miejscach, gdzie przestrzega się podziału na pomieszczenia dla kobiet i dla mężczyzn.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: AlaZala »

Chyba poprawne będzie założenie, że większość ludzi podświadomie dopatruje się w innych takiej orientacji seksualnej, jaką sami reprezentują. Takasobie jest aseksualna i innych traktuje jako aseksualnych, ja robię to samo, Viljar jest (demi)seksualny, więc innych też traktuje jako seksualnych. Większość ludzi to cispłciowi heteroseksualiści, więc większość ta uważa, że każdy jest cispłciowym heteroseksualistą...

Nie wiem, jakie są zachowania prezentowane w czysto męskim gronie, bo nigdy nie miałam możliwości w takim być, gdyż sama moja obecność sprawia, że grono takie przekształca się w grono mieszane. Ale miałam możliwość być w gronie czysto kobiecym i nigdy nie czułam się w nim dobrze, a czasami nawet nie czułam się bezpiecznie. Myślę, że grono czysto męskie musi funkcjonować podobnie. Nie wiem, co takiego następuje w jednopłciowym otoczeniu, że ludzie (a przynajmniej kobiety) zaczynają nagle zachowywać się w nim inaczej, w sposób dużo mniej kulturalny, taktowny, bardziej arogancki, a czasem wręcz agresywny.

I zupełnie nie rozumiem tłumaczenia, że gdy zrobimy jednopłciowe pokoje, przedziały sypialne, toalety, szatnie i tym podobne, to będzie "bezpieczniej". Naprawdę nie będzie i to nie tylko z tego powodu, że pomieszczenia jednopłciowe wymuszają często rozdzielenie dziecka i rodzica, partnerów, przyjaciół, znajomych i innych grup osób, które swoją obecnością zapewniają sobie wzajemnie poczucie komfortu i bezpieczeństwa, ale też z powodu tych dziwnych zachowań prezentowanych w jednopłciowym otoczeniu...
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Azshara »

Ponieważ ludzie nie zakładają, że jest się heteroseksualnym, oni mają to wkodowane i nawet w myślach nie zahaczają o homoseksualizm, nie wspominając nawet o innych orientacjach. Dlatego też robią wielkie oczy, czy skrzywioną minę, gdy przypomni się, że nigdy nie wyrażaliśmy się jasno na temat naszej orientacji. Moja matka na przykład robi wręcz złą lub oburzoną minę, gdy zwrócę jej na to uwagę, bo chyba przerasta ją to, że mogłabym być homo. Biedna nie wie, że jest jeszcze gorzej :lol:

Na tę chwilę identyfikuję się jako osoba aseksualna, ale wszystkich dookoła traktują jak alloseksualnych, bo wiem, że to ja jestem tym odrębnym ułamkiem procenta. Nie zakładam jednak, że każdy z każdym o każdej porze w każdym miejscu. Tutaj podzielam zdanie osób nade mną, szczerze boli mnie ograniczenie umysłowe ludzi na ten temat. Spotykam się z tym często, ponieważ mieszkam z facetem, którego poznałam w grze, więc tym bardziej musi być to znajomość z benefitami. W realu większość jest zszokowana, gdy sprostuję, że tylko się kolegujemy, bo jak to tak facet z dziewczyną pod jednym dachem jako współlokatorzy. W necie zaraz heheszki, że tylko mi się wydaje, że jako koledzy, bo różnica płci na to nie pozwala. W grze podobnie, a jeden chłopak nawet mnie przeprosił, że zajął mi zbyt dużo czasu, bo X musiał się wkurzyć. To jest takie płytkie na tak wielu płaszczyznach. Nie mówię o tym otwarcie, ktoś zapyta, to odpowiem, ale mało kto traktuje to tak poważnie, jak ja o tym mówię. Rozwala mnie również, to gdy ktoś pyta, czy będę się właśnie czuć niekomfortowo, śpiąc w jednym pokoju z facetem. Czuję się wtedy tak, jakby ktoś sugerował mi, że w nocy na pewno właduje mu się do łóżka, bo samo spanie jest niemożliwe. Dalej nie będę już powtarzać tego, co zostało napisane, czyli odrzucanie myśli o tym, że mogę być homo i to wspólna sypialnia z kobietą spowoduje nocne szaleństwa.

Denerwuje mnie to. Jeszcze w szkole nie mogłam nawiązać z kolegą głębszej relacji, bo od razu było przeświadczenie, że ze sobą kręcimy i coś z tego będzie, o ile już nie jest. Szkołę skończyłam, przyszedł czas na pracę i wydawałoby się dorosłych ludzi, tok myślenia pozostał ten sam :?
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Viljar »

Alazala pisze:Wydaje mi się to absurdalne w sytuacji, gdy nigdy nie deklarowałam swojego heteroseksualizmu, a nawet nie deklarowałam swojego poczucia tożsamości płciowej jako kobieta.
Odniosę się do drugiej części. Brutalnie, szczerze i wprost: Masz cycki - jesteś kobietą. Pogódź się z tym :D
Setsu pisze:W realu większość jest zszokowana, gdy sprostuję, że tylko się kolegujemy, bo jak to tak facet z dziewczyną pod jednym dachem jako współlokatorzy.
Zamieszkiwanie pod jednym dachem dwóch osób różnych płci, które nie są w związku, to zjawisko dość rzadko spotykane, przynajmniej w naszym kraju. Co nie zmienia faktu, że relacja przyjacielska nie powinna dziwić - w końcu można mieć przyjaciół płci obojga, prawda?
W grze podobnie, a jeden chłopak nawet mnie przeprosił, że zajął mi zbyt dużo czasu, bo X musiał się wkurzyć.
A to mnie akurat nie dziwi - o ile ta osoba nie wiedziała o rodzaju waszej relacji, to miała prawo podejrzewać, że jesteście w związku. Sam bym się tak zachował.
Rozwala mnie również, to gdy ktoś pyta, czy będę się właśnie czuć niekomfortowo, śpiąc w jednym pokoju z facetem.
Mnie na pewno nikt by nie zapytał, a czułbym się straszliwie niekomfortowo, śpiąc w jednym pokoju z facetem. A poważniej - ciekawe, że padają pytania kierowane do kobiet, ale nikt nie pyta faceta, czy będzie się czuł niekomfortowo, śpiąc w pokoju z dziewczyną. Chyba wychodzi się z założenia, że każdy facet o tym marzy :D
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: AlaZala »

Viljar pisze: 29 maja 2018, 13:11 Odniosę się do drugiej części. Brutalnie, szczerze i wprost: Masz cycki - jesteś kobietą. Pogódź się z tym :D
Tak, posiadam cechy świadczące o tym, że jestem kobietą. Akurat cycki może nie są tutaj najlepszym przykładem, bo są kobiety z prawie płaską klatką piersiową, a poza tym wzrost cycków, a nawet laktację można dzisiaj wywołać u każdego (ARTYKUŁ).

Kluczową kwestią jest jednak to, że poza gabinetem lekarskim nie powinno to nikogo interesować. Gdy idę do lekarza, jestem osobą o określonej grupie krwi, płci, historii przebytych chorób, przyjętych szczepieniach itd. Gdy wychodzę z gabinetu lekarskiego, całą tę wiedzę medyczną o sobie zamykam w dokumentacji medycznej, która nie ma prawa być nikomu udostępniana bez mojej zgody i oczekuję, że społeczeństwo będzie mnie traktowało jako jedną z wielu równych sobie osób chodzących po ulicach, a nie będzie znowu pytało mnie o te dane, które zostały zapisane i zamknięte w dokumentacji medycznej.
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Azshara »

Viljar pisze: 29 maja 2018, 13:11Zamieszkiwanie pod jednym dachem dwóch osób różnych płci, które nie są w związku, to zjawisko dość rzadko spotykane, przynajmniej w naszym kraju.
Taka mieszanka płci pod jednym dachem jest właśnie na porządku dziennym. Studenci albo po prostu ludzie, którzy przeprowadzili się do większego miasta. Jasne, większość jednak preferuje wybrać współlokatora tej samej płci, ale na początku bierze się bardziej co popadnie i patrzy na wysokość czynszu, stąd dwie dziewczyny + jeden chłopak i odwrotnie w jednym mieszkaniu to raczej norma.
Viljar pisze: 29 maja 2018, 13:11Co nie zmienia faktu, że relacja przyjacielska nie powinna dziwić - w końcu można mieć przyjaciół płci obojga, prawda?
Ty to wiesz, ja to wiem, to jeszcze przekonajmy do kompletu ludzi, którzy wychodzą z założenia, że w takiej relacji zawsze jedna ze stron musi się złamać :) Na pewno jakiś procent znajomości tak się właśnie kończył, ale nie można brać tego za ogół.
Viljar pisze: 29 maja 2018, 13:11A poważniej - ciekawe, że padają pytania kierowane do kobiet, ale nikt nie pyta faceta, czy będzie się czuł niekomfortowo, śpiąc w pokoju z dziewczyną. Chyba wychodzi się z założenia, że każdy facet o tym marzy :D
Plus. Nigdy nie spotkałam się z tym, aby o komfort faceta dbano w taki sam sposób, w jaki dbają o komfort kobiety. To już brzydkie kategoryzowanie facetów, którzy pewnie myślą wyłącznie o jednym i nigdy nie czują skrępowania :)
AlaZala pisze: 29 maja 2018, 14:36Kluczową kwestią jest jednak to, że poza gabinetem lekarskim nie powinno to nikogo interesować.
Viljar ma rację. Jeśli wyglądasz jak kobieta i nawet nie starasz się upodobnić do mężczyzny, to musisz pogodzić się z tym, że będziesz za nią brana. Jeśli ktoś zapyta cię "co robił w weekend" to się wściekniesz, ponieważ ktoś narzuca ci płeć? Jakkolwiek to nie zabrzmi, póki nie przejdziesz operacji zmiany płci, to będziesz kobietą i żadne zapieranie się nogami tego nie zmieni i mogę się tylko domyślać, w jakim położeniu są osoby, które nie identyfikują się z własną płcią. To już niestety inna półka niż orientacja seksualna.
takasobie

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: takasobie »

AlaZala pisze: 29 maja 2018, 14:36
Viljar pisze: 29 maja 2018, 13:11 Odniosę się do drugiej części. Brutalnie, szczerze i wprost: Masz cycki - jesteś kobietą. Pogódź się z tym :D
Tak, posiadam cechy świadczące o tym, że jestem kobietą. Akurat cycki może nie są tutaj najlepszym przykładem, bo są kobiety z prawie płaską klatką piersiową, a poza tym wzrost cycków, a nawet laktację można dzisiaj wywołać u każdego (ARTYKUŁ).

Kluczową kwestią jest jednak to, że poza gabinetem lekarskim nie powinno to nikogo interesować. Gdy idę do lekarza, jestem osobą o określonej grupie krwi, płci, historii przebytych chorób, przyjętych szczepieniach itd. Gdy wychodzę z gabinetu lekarskiego, całą tę wiedzę medyczną o sobie zamykam w dokumentacji medycznej, która nie ma prawa być nikomu udostępniana bez mojej zgody i oczekuję, że społeczeństwo będzie mnie traktowało jako jedną z wielu równych sobie osób chodzących po ulicach, a nie będzie znowu pytało mnie o te dane, które zostały zapisane i zamknięte w dokumentacji medycznej.
RODO :D
Jak rozumiem, w tym artykule ta transgender woman to była osoba urodzona jako mężczyzna? Wiecie, ja mam problem, gdy czytam o takich osobach, bo nigdy nie wiem, kto się w kogo zmienił. Nie potępiam tego zjawiska, chciałabym po prostu poznać zasady nazewnictwa.
Ja też na ulicy chciałabym być traktowana bezpłciowo. Ja rozumiem, że na płaszczyźnie biologicznej są różnice nie do przejścia typu chromosomy XY i XX, ale na poziomie społecznym nie chciałabym żeby przez sam fakt posiadania macicy ktoś czegoś ode mnie oczekiwał. I vice versa. Moim zdaniem jedyne, co kobieta jako kobieta może, to urodzić dziecko jako czynność wprost wynikają z biologii.
Awatar użytkownika
Scadrial
mASełko
Posty: 107
Rejestracja: 9 lut 2018, 06:25

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Scadrial »

AlaZala pisze: 27 maja 2018, 11:37 Dla mnie dużym problemem jest to, że prawie każdy, kto mnie poznaje myśli o mnie od razu "heteroseksualna dziewczyna", czego przejawem są chociażby pytania, które nieraz słyszałem, na przykład:
- "Czy masz chłopaka?", a nigdy "Czy masz dziewczynę lub chłopaka?"
Szansa na spotkanie osoby bi/homo nie przekracza jakichś 2%, także jest to dość zrozumiałe. Nie zdziwisz się, kiedy ktoś zapyta 20latkę "czy studiujesz gdzieś?" zamiast pytać czy pracuje na kasie w McDonaldzie. W tego rodzaju pytaniach przy małej znajomości drugiej strony szuka się wedle prawdopodobieństwa.
AlaZala pisze: 27 maja 2018, 11:37 - "Czy nie będzie ci przeszkadzało spanie z kolegą w jednym pokoju na wyjeździe?", a nigdy "Czy nie będzie ci przeszkadzało spanie z koleżanką w jednym pokoju na wyjeździe?".
Tutaj dochodzą kwestie bezpieczeństwa. Aczkolwiek muszę przyznać, że do tej pory nie rozpatrywałem tego, że spanie przez osoby homo w bliskości z innymi tej samej płci też może być czymś uciążliwym, a przecież na wyjazdach to norma.
AlaZala pisze: 27 maja 2018, 11:37 Nie wiem jednak, co jest trudniejsze dla społeczeństwa - odrzucenie powszechnej akceptacji heteronormatywizmu czy zaakceptowanie faktu, że heteroseksualny chłopak i heteroseksualna dziewczyna mogą tworzyć relację nieseksualną. Ale dopóki oba te warunki nie będą spełnione, dopóty zdecydowana większość ludzi nie zrozumie, że zaproszenie na obiad to nie zaproszenie na seks, a wspólna kawa dziewczyny i chłopaka w kawiarni, do tego opłacona przez chłopaka, to nie randka.
Hetero zawsze będzie normą, dopóki transhumanizm nie wpadnie na coś lepszego. Jest to tworzone przez przeważającą większość.
Czy przyjaźń damsko-męska jest możliwa? Tak, ale muszą być spełnione pewne warunki. Pomijając asów i aro, to nie takie oczywiste. Jeżeli oboje są samotni, muszą się sobie nie podobać. Jeśli się sobie podobają, powinni być z kimś innym w związkach.

Tak funkcjonuje mózg, że przez większość czasu jedzie na automacie posługując się mniej lub bardziej błędnymi przybliżeniami i prawdopodobieństwem. Zatem, jeśli w 95% przypadków okazuje się, że gdy chłopak i dziewczyna się spotykają w określonych okolicznościach, to co się święci, wówczas mózg przyjmuje, że dzieje się tak również i następnym razem, który dotyczy tamtych 5%. Nie analizuje wszystkich przypadków z osobna i każdej oceny, decyzji, bo zajęłoby to za dużo zachodu. Skutkiem tego są błędy poznawcze.

takasobie pisze: 27 maja 2018, 14:16 Ja wszystkich ludzi traktuję jak aseksualnych, bo sama jestem aseksualna i może to też jest pewne ograniczenie i może seksualni tak samo traktują innych, czyli tak jakimi sami są.
Uuh, w takim razie polecałbym jednak zainstalować filtr poznawczy, żeby traktować jednak jak osoby seksualne, mniej popełnisz pomyłek. Krytykujesz tendencyjność allo, którzy jednak popełnią mniej takich pomyłek z uwagi na proporcję.
takasobie pisze: 27 maja 2018, 14:16 Moim zdaniem jeśli ktoś na każdą osobę przeciwnej płci patrzy tylko w kategoriach seksualnych, to ma zaburzenie.
Najczęściej to przebiega nieco inaczej... kategoria seksualna nie tyle jest jedyna, co nieodłączna.

AlaZala pisze: 27 maja 2018, 15:33 Chyba poprawne będzie założenie, że większość ludzi podświadomie dopatruje się w innych takiej orientacji seksualnej, jaką sami reprezentują.
Niezupełnie. Dla hetero jest to założenie oparte na prawdopodobieństwie. W przypadku np. homo, doszukują się oni przejawów zachowań, które pozwoliłyby im odnaleźć "swoich", przez ten filtr poznawczy pojawia się efekt potwierdzenia. Asy z kolei często mogą nie rozumieć odczuć i zachowań seksualnych, więc częściej ich nie rozpoznają.
AlaZala pisze: 27 maja 2018, 15:33 Nie wiem, co takiego następuje w jednopłciowym otoczeniu, że ludzie (a przynajmniej kobiety) zaczynają nagle zachowywać się w nim inaczej, w sposób dużo mniej kulturalny, taktowny, bardziej arogancki, a czasem wręcz agresywny.
Na horyzoncie brak potencjalnego partnera, przed którym chciałoby się zachować twarz, robić dobre wrażenie. Mężczyzna musi okiełznywać "dziką męskość" w damskim towarzystwie, bo mogłaby być odpychająca. Czyli przeklinanie, bezpośredniość osądów i opinii zakrawająca o chamstwo, nieokrzesanie i prymitywizm, niekiedy swobodne podejście do higieny (Viljar coś wspomniał). W towarzystwie kobiet prezentują bardziej cywilizowany styl męskości. Ale nie można też przegiąć z tym podziałem, bo się skończy jak jakiś białorycerz.
Kobieta w męskim towarzystwie z kolei odgrywa rolę wedle posiadanego przez nią wzorca kobiecości. A zarazem powściąga te elementy kobiecej natury, które są przez samców nielubiane. Wzorzec kobiecości jest bardziej jednolity od wzorca męskości (mniejszy zakres możliwości, typowych zajęć, większe ograniczenia), może stąd odreagowywanie w babskim gronie, kiedy nie trzeba udawać.

Rozpatrywanie ludzkiego behawioru z tendencyjnej perspektywy seksualności, marionetki samolubnych genów, biologii i przetrwania gatunku jest cenną umiejętnością, do której użytkownicy tego forum nie mają naturalnych predyspozycji. Dobrze jest więc poznać to przynajmniej od strony teoretycznej.

Zabawne, bo zjawisko obniżenia poziomu zachowania w jednolitych płciowo środowiskach można zaobserwować nawet na niektórych forach i miejscach w internecie, gdzie jest taka proporcja.
Z drugiej strony w przypadku szkół niekoedukacyjnych znaleźć można sporo argumentów za ich słusznością, podobno rezultaty w nauce są wyższe.
AlaZala pisze: 27 maja 2018, 15:33 I zupełnie nie rozumiem tłumaczenia, że gdy zrobimy jednopłciowe pokoje, przedziały sypialne, toalety, szatnie i tym podobne, to będzie "bezpieczniej". Naprawdę nie będzie i to nie tylko z tego powodu, że pomieszczenia jednopłciowe wymuszają często rozdzielenie dziecka i rodzica, partnerów, przyjaciół, znajomych i innych grup osób, które swoją obecnością zapewniają sobie wzajemnie poczucie komfortu i bezpieczeństwa, ale też z powodu tych dziwnych zachowań prezentowanych w jednopłciowym otoczeniu...
Chociaż Twoje argumenty mają swoje podstawy, to stwierdzenie jaki model jest bezpieczniejszy wymagałby rozpatrzenia wszystkich czynników za i przeciw, oraz zbadania, co przeważy. Najlepiej empirycznie (jeśli teoretycznie nie wyjdzie, że któraś opcja jest wyraźnie gorsza i testowanie jej byłoby niemoralne).

Setsu pisze: 27 maja 2018, 21:14 Moja matka na przykład robi wręcz złą lub oburzoną minę, gdy zwrócę jej na to uwagę, bo chyba przerasta ją to, że mogłabym być homo. Biedna nie wie, że jest jeszcze gorzej
Czyżby? Daj jej do poczytania dość odpowiednich, przekonująco brzmiących materiałów o asach i będziesz miała spokój, o ile nie jest z tych niereformowalnych. Pewnie w końcu i tak dojdzie do "ujawnienia".
Setsu pisze: 27 maja 2018, 21:14 Rozwala mnie również, to gdy ktoś pyta, czy będę się właśnie czuć niekomfortowo, śpiąc w jednym pokoju z facetem. Czuję się wtedy tak, jakby ktoś sugerował mi, że w nocy na pewno właduje mu się do łóżka, bo samo spanie jest niemożliwe. Dalej nie będę już powtarzać tego, co zostało napisane, czyli odrzucanie myśli o tym, że mogę być homo i to wspólna sypialnia z kobietą spowoduje nocne szaleństwa.
Co do spania w jednym pokoju i mojej sugestii by nauczyć się filtru patrzenia na ludzi jak na istoty seksualne, może napiszę wkrótce w temacie "Wygląd a aseksualizm" o tym jak wygląda percepcja młodego zdrowego samca w kontekście wizualnym. A w jakimkolwiek innym, skracając do sedna powiem tyle: bliska obecność kobiety w wieku płodnym dla niezaspokojonego seksualnie faceta (czyli do kilku godzin po orgazmie w warunkach zaspokojenia potrzeb podstawowych typu jedzenie, sen, bezpieczeństwo + brak wrażeń psychicznych typu stres, ponieważ obiekt pożądania ma istotny wpływ na odczuwaną potrzebę) bywa frustrująca, męcząca wręcz. Coś podobnego opisałem tutaj o ciastku na wyciągnięcie ręki, którego nie wolno tknąć. Jeśli współlokatorka z tego samego pokoju podoba się facetowi fizycznie i nie chodzi w burce, to będzie go to męczyć, jeśli ze sobą nie sypiają. Jego myśli będą naturalnie powracać do erotyki. Jeśli nie ma zahamowań moralnych i dość siły woli, mogą pojawić się nadużycia od niestosownych propozycji po gwałt. A tutaj już nie chodzi o to, czy "na pewno właduje mu się do łóżka, bo samo spanie jest niemożliwe", lecz o to, jakie ryzyko podobnych zajść jesteś w stanie zaakceptować, żeby czuć się komfortowo. Albo od drugiej strony, jak niekomfortowo musi czuć się współlokator, żebyś i Ty poczuła się niekomfortowo, będąc przyczyną dyskomfortu? Jeśli zaś chodzi o samo wspólne mieszkanie z osobnymi pokojami, to nie powinno być problemu.
Setsu pisze: 29 maja 2018, 18:00 Nigdy nie spotkałam się z tym, aby o komfort faceta dbano w taki sam sposób, w jaki dbają o komfort kobiety. To już brzydkie kategoryzowanie facetów, którzy pewnie myślą wyłącznie o jednym i nigdy nie czują skrępowania
Jak wyżej. A gdyby rzeczywiście byli skłonni myśleć wyłącznie o jednym, czy wówczas pakowanie ich do jednego pokoju z kobietami, z którymi nie będą uprawiać seksu, nie będzie również powodem dyskomfortu? Z Waszej trzeźwej perspektywy możecie łatwo dojść do wniosku, że często lepiej jest nie pożądać czegoś, czego nie można dostać, że to strata czasu i uwagi myśleć na ten temat.
Obrazek
Kliknij w obrazek, żeby powiększyć.
takasobie

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: takasobie »

Scadrial pisze: 29 maja 2018, 23:45
takasobie pisze: 27 maja 2018, 14:16 Ja wszystkich ludzi traktuję jak aseksualnych, bo sama jestem aseksualna i może to też jest pewne ograniczenie i może seksualni tak samo traktują innych, czyli tak jakimi sami są.
Uuh, w takim razie polecałbym jednak zainstalować filtr poznawczy, żeby traktować jednak jak osoby seksualne, mniej popełnisz pomyłek. Krytykujesz tendencyjność allo, którzy jednak popełnią mniej takich pomyłek z uwagi na proporcję.
takasobie pisze: 27 maja 2018, 14:16 Moim zdaniem jeśli ktoś na każdą osobę przeciwnej płci patrzy tylko w kategoriach seksualnych, to ma zaburzenie.
Najczęściej to przebiega nieco inaczej... kategoria seksualna nie tyle jest jedyna, co nieodłączna.
To nie jest tak, że popełniam pomyłki. Wszystkich ludzi traktuję tak samo, ale po prostu w zachowaniach ani rozmowach nie poruszam z ludźmi tematów seksualnych, erotycznych, bo one mnie nie interesują. Zatem w mojej ocenie traktuję ich jako osoby aseksualne i skoro ktoś nie zgłasza przeciwwskazań do mojego podejścia, to zakładam że jest dla tej osoby komfortowe.
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Azshara »

Scadrial pisze: 29 maja 2018, 23:45Czyżby? Daj jej do poczytania dość odpowiednich, przekonująco brzmiących materiałów o asach i będziesz miała spokój, o ile nie jest z tych niereformowalnych. Pewnie w końcu i tak dojdzie do "ujawnienia".
Obawiam się, że jest z tych niereformowalnych. Wydaje mi się, że bardzo chce sprawiać wrażenie tolerancyjnej, ale wystarczy mały punkt zapalny, aby pokazała, co tak naprawdę myśli. Doskonale pamiętam dwa przypadki, podczas których wręcz sama się nakręcała i mówiła, że homoseksualizm to coś nienormalnego, wynaturzenie i nie rozumie, jak tak można. Potrafiła też powiedzieć, aby każdy żył tak jak mu pasuje, byleby nie krzywdził innych, ale to i tak trochę dziwne. Przypuszczam, że gdyby objawił jej się Jezus, w którego tak wierzy i powiedział, że przecież kazał miłować bliźniego i homosiów również to dotyczy, to by stwierdziła, że nie można tego interpretować dosłownie. Kilka razy zdarzyło jej się też rzucić, że ma nadzieję, że nie jestem lesbijką, albo brat gejem (jest w takim wieku, w którym zaczynają się pierwsze miłości, ale on jest bardziej skupiony na klubie piłki nożnej, grach i kolegach, dlatego może matce coś się w głowie zapala przez doświadczenia ze mną). Myślę, że gdyby moja asowatość wyszła na jak, to pewnie by się starała zrozumieć, ale i tak by od niechcenia i z chęcią "pomocy" rzucała, że może da się to wyleczyć. Jak jej mówię, że z mojej strony dzieci się nie doczeka, to każe mi nie krakać i nie grzeszyć, bo mogę tego żałować, więc naprawdę nie mam żadnych nadziei.
Scadrial pisze: 29 maja 2018, 23:45Jak wyżej. A gdyby rzeczywiście byli skłonni myśleć wyłącznie o jednym, czy wówczas pakowanie ich do jednego pokoju z kobietami, z którymi nie będą uprawiać seksu, nie będzie również powodem dyskomfortu? Z Waszej trzeźwej perspektywy możecie łatwo dojść do wniosku, że często lepiej jest nie pożądać czegoś, czego nie można dostać, że to strata czasu i uwagi myśleć na ten temat.
Trafiłeś w punkt. Przyznaję, że często myślę, że facet powinien odpuścić i na pewno to zrobi, bo po co miałby się męczyć. Nie potrafię też tak zwyczajnie patrzeć na facetów, jak na maszyny, które chcą tylko seksu i w kobietach widzą potencjalne partnerki, nie koleżanki. Nie dlatego, że jestem asem, ale dlatego, że moim zdaniem to podłe. Nie mogę kogoś oceniać tylko ze względu na płeć, bo nie będę udawać, że wtedy patrzyłabym na mężczyzn jak na zwierzęta, którym spodnie się nie dopinają. Na pewno nie potrafię na to spojrzeć z twojej perspektywy, ale szczerze wierzę, że macie jakieś inne uczucia i seks nie zaprząta wam głowy 24/7 :)
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: AlaZala »

Setsu pisze: 29 maja 2018, 18:00 Viljar ma rację. Jeśli wyglądasz jak kobieta i nawet nie starasz się upodobnić do mężczyzny, to musisz pogodzić się z tym, że będziesz za nią brana. Jeśli ktoś zapyta cię "co robił w weekend" to się wściekniesz, ponieważ ktoś narzuca ci płeć? Jakkolwiek to nie zabrzmi, póki nie przejdziesz operacji zmiany płci, to będziesz kobietą i żadne zapieranie się nogami tego nie zmieni i mogę się tylko domyślać, w jakim położeniu są osoby, które nie identyfikują się z własną płcią. To już niestety inna półka niż orientacja seksualna.
Ale ja nie chce się upodabniać do mężczyzny! Nie jestem mężczyzną i bycie traktowana jako mężczyzna przeszkadzałoby mi tak samo, jak bycia traktowana jako kobieta! Chciałabym po prostu być traktowana jako takim sam człowiek, jak wszyscy inni. Chciałabym, żeby ludzie w moim otoczeniu przywiązywali do mojej płci tyle uwagi, co przywiązują do mojego koloru oczu.

Jaki mam kolor oczu, nie trudno jest ustalić. Wystarczy chwilę popatrzeć na tęczówkę, co może zrobić każdy i zawsze - nie noszę ciemnych okularów. Ale pomimo tego, że jest to tak łatwe do sprawdzenia, wiele osób, które widuję na co dzień nie wie, jaki mam ten kolor oczu, a nawet jak co jakiś czas sprawdzą z ciekawości, to i tak do następnego dnia zapominają. Po prostu nie jest to dla nich ważne. Ani inni ludzie, zwracając się do mnie, ani ja, mówiąc o sobie, nie musimy dostosowywać form gramatycznych do swojego koloru oczu. Nie ma oddzielnych toalet, szatni, przedziałów i sypialni dla niebieskookich, zielonookich, brązowookich itd. Nikt nie sugeruje, że ludzie powinni przyjaźnić się tylko z osobami o tym samym kolorze oczu, a jeśli chodzi o spanie w jednym pokoju lub jednym łóżku, to niedopuszczalne społecznie było spanie razem znajomych o różnych kolorach oczu...

I nie przeszkadza mi ani to, jaka jest moja płeć, ani to, jaki mam kolor oczu. Przeszkadza mi tylko i wyłącznie to, jak dużo uwagi społeczeństwo przywiązuje do, dla mnie nieistotnego, faktu posiadania określonej płci!
takasobie pisze: 29 maja 2018, 18:11 Jak rozumiem, w tym artykule ta transgender woman to była osoba urodzona jako mężczyzna?
Tak. Terminologia może być myląca, ale osoby transpłciowe wolą chyba być określane wyłącznie nazwą płci odczuwanej.
Scadrial pisze: 29 maja 2018, 23:45 Szansa na spotkanie osoby bi/homo nie przekracza jakichś 2%, także jest to dość zrozumiałe. Nie zdziwisz się, kiedy ktoś zapyta 20latkę "czy studiujesz gdzieś?" zamiast pytać czy pracuje na kasie w McDonaldzie. W tego rodzaju pytaniach przy małej znajomości drugiej strony szuka się wedle prawdopodobieństwa.
Myślę, że 20-latka pracująca w McDonaldzie poczuje się dużo bardziej komfortowo i będzie dużo bardziej chętna do udzielenia odpowiedzi, gdy ktoś zapyta ją "Czy studiujesz lub pracujesz gdzieś?" niż "Czy studiujesz gdzieś?".
Scadrial pisze: 29 maja 2018, 23:45 Tutaj dochodzą kwestie bezpieczeństwa. Aczkolwiek muszę przyznać, że do tej pory nie rozpatrywałem tego, że spanie przez osoby homo w bliskości z innymi tej samej płci też może być czymś uciążliwym, a przecież na wyjazdach to norma.
Bezpieczeństwa?! Spanie w jednym pokoju z gwałcicielem lub gwałcicielką jest zupełnie innym problemem, niż spanie w jednym pokoju z kolegą lub koleżanką. Dla mnie kolega lub koleżanka, to raczej osoby podnoszące poziom mojego poczucia bezpieczeństwa, a nie obniżające go.
Scadrial pisze: 29 maja 2018, 23:45 Na horyzoncie brak potencjalnego partnera, przed którym chciałoby się zachować twarz, robić dobre wrażenie. Mężczyzna musi okiełznywać "dziką męskość" w damskim towarzystwie, bo mogłaby być odpychająca. Czyli przeklinanie, bezpośredniość osądów i opinii zakrawająca o chamstwo, nieokrzesanie i prymitywizm, niekiedy swobodne podejście do higieny (Viljar coś wspomniał). W towarzystwie kobiet prezentują bardziej cywilizowany styl męskości. Ale nie można też przegiąć z tym podziałem, bo się skończy jak jakiś białorycerz.
Kobieta w męskim towarzystwie z kolei odgrywa rolę wedle posiadanego przez nią wzorca kobiecości. A zarazem powściąga te elementy kobiecej natury, które są przez samców nielubiane. Wzorzec kobiecości jest bardziej jednolity od wzorca męskości (mniejszy zakres możliwości, typowych zajęć, większe ograniczenia), może stąd odreagowywanie w babskim gronie, kiedy nie trzeba udawać.
Niczego z tego nie rozumiem. Dlaczego mężczyzna zachowujący się w sposób chamski, nieokrzesany i prymitywny miałby być bardziej odpychający dla kobiet niż dla mężczyzn? Myślę, że jest po prostu odpychający dla osób, które takich zachowań nie akceptują i same tak się nie zachowują, a nie jest odpychający dla osób, które również lubią zachowywać się w sposób chamski, nieokrzesany i prymitywny - niezależnie od płci tych osób. A kobieta lubiąca wpisywać się we "wzorce kobiecości" będzie pewnie chciała zaprezentować swoją wzorcowość wszystkim wokół - nie rozumiem, dlaczego miałaby tę wzorcowość prezentować tylko mężczyznom, a w obecności kobiet odreagowywać zachowaniem chamskim, nieokrzesanym i prymitywnym wielki stres odgrywania wzorcowej roli teatralnej przez mężczyznami.
Scadrial pisze: 29 maja 2018, 23:45 Chociaż Twoje argumenty mają swoje podstawy, to stwierdzenie jaki model jest bezpieczniejszy wymagałby rozpatrzenia wszystkich czynników za i przeciw, oraz zbadania, co przeważy. Najlepiej empirycznie (jeśli teoretycznie nie wyjdzie, że któraś opcja jest wyraźnie gorsza i testowanie jej byłoby niemoralne).
Ja wiem, kiedy czuję się bezpiecznie, a kiedy niebezpiecznie, bo już to empirycznie przetestowałam i wyciągnęłam odpowiednie wnioski.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: Viljar »

Ileż razy pojawiała się prośba o nieporównywanie rzeczy nieporównywalnych... Jak w ogóle można porównywać płeć do koloru oczu?

Naprawdę wyobrażasz sobie, że podchodzę do Ciebie i zapraszam na kawę, bo masz zielone oczy? Nie, pochodzę i zapraszam na kawę, bo jesteś kobietą i mi się podobasz. Kolor oczu nie ma tu nic do rzeczy, ewentualnie może być dodatkowym atutem skłaniającym do próby wyciągnięcia Cię gdzieś :)
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
AlaZala
AS gaduła
Posty: 426
Rejestracja: 19 lis 2016, 17:06

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: AlaZala »

Viljar pisze: 30 maja 2018, 12:58 Ileż razy pojawiała się prośba o nieporównywanie rzeczy nieporównywalnych... Jak w ogóle można porównywać płeć do koloru oczu?

Naprawdę wyobrażasz sobie, że podchodzę do Ciebie i zapraszam na kawę, bo masz zielone oczy? Nie, pochodzę i zapraszam na kawę, bo jesteś kobietą i mi się podobasz. Kolor oczu nie ma tu nic do rzeczy, ewentualnie może być dodatkowym atutem skłaniającym do próby wyciągnięcia Cię gdzieś :)
Nie wiem, czym kierujesz się zapraszając ludzi na kawę, ale myślę, że mogę Ci się spodobać właśnie ze względu na moje piękne niebieskie oczy! Choć wolałabym, żeby na kawę zapraszali mnie ludzie kierujący się posiadaniem pozytywnej opinii na temat mojego postępowania, uczciwości i moralności.

A tak naprawdę, to płeć i kolor oczu nie są nieporównywalne - są do siebie bardzo podobne! Obie cechy są uwarunkowane genetycznie, obie przejawiają się w wyglądzie zewnętrznym, obie mogą mieć wpływ na rozwój określonych chorób. Pod względem biologicznym jest między nimi dużo więcej podobieństw jest dużo więcej niż różnic!

A cała reszta to tylko sposób patrzenia i poglądy społeczeństwa...
takasobie

Re: Seks jako narzędzie kontroli społecznej

Post autor: takasobie »

AlaZala pisze: 30 maja 2018, 13:43
Viljar pisze: 30 maja 2018, 12:58 Ileż razy pojawiała się prośba o nieporównywanie rzeczy nieporównywalnych... Jak w ogóle można porównywać płeć do koloru oczu?

Naprawdę wyobrażasz sobie, że podchodzę do Ciebie i zapraszam na kawę, bo masz zielone oczy? Nie, pochodzę i zapraszam na kawę, bo jesteś kobietą i mi się podobasz. Kolor oczu nie ma tu nic do rzeczy, ewentualnie może być dodatkowym atutem skłaniającym do próby wyciągnięcia Cię gdzieś :)
Nie wiem, czym kierujesz się zapraszając ludzi na kawę, ale myślę, że mogę Ci się spodobać właśnie ze względu na moje piękne niebieskie oczy! Choć wolałabym, żeby na kawę zapraszali mnie ludzie kierujący się posiadaniem pozytywnej opinii na temat mojego postępowania, uczciwości i moralności.

A tak naprawdę, to płeć i kolor oczu nie są nieporównywalne - są do siebie bardzo podobne! Obie cechy są uwarunkowane genetycznie, obie przejawiają się w wyglądzie zewnętrznym, obie mogą mieć wpływ na rozwój określonych chorób. Pod względem biologicznym jest między nimi dużo więcej podobieństw jest dużo więcej niż różnic!

A cała reszta to tylko sposób patrzenia i poglądy społeczeństwa...
Gdy się ma te "kur-wiki" w oczach, to pewnie same oczy wystarczą do nawiązania kontaktu :D.
ODPOWIEDZ