Telwizja - czy może być niebezpieczna?
: 25 cze 2018, 13:13
Do założenia tego wątku skłoniła mnie wymiana poglądów dwóch Użytkowniczek w wątku "Film godny polecenia".
Pierwsza Użykowniczka - nazwijmy ją A - opisała swoje wrażenia pod wpływem obejrzanego jej zdaniem dokumentu, cytuję:
"widziałam ciekawy film dokumentalny "Szwedzka teoria miłości". W Szwecji chcieli zapewnić wysoki status życia ludziom i popularny jest tam kult jednostki. Co ciekawe, choć warunki socjalne są dobre i sprzyjałyby zakładaniu rodzin ( u nas w Polsce popularny jest argument, że nie chcemy zakładać rodzin i mieć dzieci ze względu na małe pensje, brak pewności zatrudnienia, brak mieszkań itd), to w Szwecji wcale nie przełożyło się to na życie rodzinne. Połowa gospodarstw domowych jest jednoosobowa. Masa singli, którzy żyją w sumie sami sobie. Nie żebym miała coś przeciwko, bo sama jestem i chcę być singlem. Po prostu mnie to zaskoczyło, bo myślałam, że państwo socjalne będzie sprzyjać rodzinności. Tam bardzo stawiają na autonomię i indywidualizm ludzi.
Inne ciekawe zjawisko- uważali, że nikt nie może być ekonomicznie zależny od drugiej osoby. Kobieta nie może zarabiać mniej, bo wtedy nie wiadomo czy jest z facetem z chęci czy dlatego że sama nie zarobi na tyle. Tam modny jest feminizm. Kobiety zarabiają tam dobrze i co się okazało? Że kiedy zyskały finansową niezależność, to nie chcą facetów. Zupełnie jak w Seksmisji. Jak mówiłam, połowa gospodarstw domowych jest jednoosobowa. Modne jest tam samotne maciierzyństwo. Ponoć nie są to izolowane przypadki, ale trend społeczny. Kobieta chce dziecko, ale nie faceta. Uważają, że facet to dodatkowy problem do sprzątania, gotowania, kompromisów w związku itd. Są zamożne, więc je stać na samotne macierzyństwo i zamawiają nasienie w banku spermy. Faceta nie widzą, słuchają nagrań kandydatów na tatusia i wpisują w rubryce wytyczne np kolor włosów wzrost itp. w ten sposób robią selekcję. W sumie to było dla mnie trochę smutne, robiło wrażenie dehumanizacji i depersonalizacji. Były sceny z dawcami jak i z kobietami, które z tego korzystają. Scena była trochę mocna, bo pokazywali tych dawców w trakcie masturbacji. Potem wszystko jest pakowane, pełna automatyzacja maszyny probóweczki. Kobieta dostaje paczkę z instrukcją a potem dokonuje inseminacji strzykawką. bez żadnych tam cielesnych przyjemności, choć instrukcja mówi, żeby postarała się w trakcie o orgazm bo łatwiej o zapłodnienie. Nie tylko że nie chcą facetów do codziennego życia, ale nawet nie do seksu czy przyjemności. w ogóle jakby nie chciały mieć z nimi do czynienia. Po prostu kontakt jest tam ograniczony do minimum. aby te inseminacje były lepsze wymyślili okularki z wirtualną rzeczywistością, gdzie można przeżywać wirtualną kolację przy świecach wirtualny spacer itd. zamiast umówić się z kimś na zwykły spacer.
Film rozpoczyna scena z kobietą która biega i mówi, że kocha przestrzeń, nie przepada za ludźmi, kiedy biega to rozmawia z drzewami, pyta je jak im minął dzień, jakie mają plany na wakacje i mówi, że te drzewa jej odpowiadają. jest też samotną mamą, mówi że nie chce faceta bo to właśnie dodatkowy problem, choć czasem jej smutno, gdy nie ma z kim pogadać nikt nie czeka na nią w domu.
tam w ogóle gadanie z innymi nie jest w modzie.była scena z imigrantką która tam mieszka i pomaga innym imigrantom się przystosować do życia. uczyła ich podstaw języka i że zasadą są krótkie odpowiedzi, tak lub nie, ewentualnie jakieś jedno zdanie. nie rozgadywać się. podobno przystosowanie się imigranta znalezienie pracy na stałe i lokum oraz nawiązanie jakichś kontaktów, nowych znajomych zajmuje im średnio 7 lat. Szwedzi są na dystans i trudno się wkręcić w tamtą społeczność. Ta nauczycielka opowiadała, że jej uczeń żalił się, ze po co ma się uczyć języka szwedzkiego skoro z nikim nie rozmawia w tym języku. każdy tam żyje sobie, za swoim drzwiami, życie towarzyskie nie jest modne, czy spotkania sąsiedzkie, ewentualnie tylko w sieci.
rodziny też nie są w modzie, dzieci jak tylko dorosną wyprowadzają się i kontakt jest ograniczony albo żaden. 1/4 ludzi umiera tam samotnie ( w sumie u nas też to powoli nastaje, większość ludzi w dps-ach przecież ma rodziny, ale jeszcze w dalszym ciągu jest u nas odwiedzanie się, chodzenie do rodzin imieniny urodziny, natomiast w krajach południowych, latynoskich bardziej modna jest rodzinność, tam są rodziny wielopokoleniowe, i dziadkowie często żyją z dziećmi i wnukami do końca). Była scena z agencją która zajmuje się przypadkami samotnych śmierci. czasem znajdują kogoś po kilku tygodniach bo zaczyna śmierdzieć i w końcu sąsiedzi dają znać. tak to nie interesują się co z sąsiadem za drzwiami obok, czy wychodzi z domu czy nie. widać jest tam sporo takich spraw że już założono oddzielną agencję do takich rzeczy i mają pełno roboty. z agencją były dwie sceny, jedna to mieszkanie po staruszku który zmarł w domu i znaleziono go po 3 tygodniach. nikt go nie odwiedzał nie miał rodziny przyjaciół z nikim nie miał znajomości, więc też nikt się nie zainteresował co z nim, dopiero sąsiedzi po tak długim czasie dali znać. wszystko wskazywało że tylko siedział całe dnie sam w domu przed telewizorem i nic poza tym. i przelewał kasę w bankach, bo miał kilka kont, i okazało się że na nich masę kasy. z której i tak nie skorzystał. miał kupę szmalu przeszło milion i siedział całymi dniami sam jak palec. taka ironia losu. szukali córki która była jedyną spadkobierczynią i nie znaleźli, bo kontakt się urwał między nimi 30 lat wcześniej.druga scena była z mieszkaniem samobójcy którego znaleźli po 2 latach, też nikt nic nie zgłaszał, sąsiedzi czy znajomi to tam jest inne podejście, nie ma w sumie życia sąsiedzkiego, a wszystkie opłaty pobiera automatycznie system, więc skoro czynsz był płacony to ok. Film zrobił na mnie wrażenie i bardzo mnie zainteresował."
Użytkowniczka B skomentowała:
"Chyba powinnam się przeprowadzić do Szwecji "
Zdziwiło mnie, że Skandynawia tak się zmieniła (co napisałam; nawiasem mówiąc po prostu w to nie wierzę - ani trochę). Jeszcze bardziej jednak zdziwił stosunek obu Użytkowniczek do informacji zawartych w tym filmie. Spodobało im się, bo było takie "fajne". Choć wyglądało co najmniej nieprawdopodobnie... Dyskutowały, jakby żadna nie podawała tego w wątpliwość!
Kiedyś zetknęłam się z poglądem, jakoby większość naszych rodaków czerpała wiedzę o życiu i świecie na podstawie informacji telewizyjnych oraz przekazu z Internetu. Że użyję cytatu:
"Pan Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Świat mediów czyni teraz to samo."
Czy można przyjąć, że w takim razie większość ludzi zostaje wewnętrznie "zaprogramowana" przez media, głównie przekaz obrazkowy - telewizję i Internet? Że mają w głowie i w duszy kopie tego, co zobaczyli? I głównie na tej podstawie oceniają rzeczywistość? Czy więc funkcjonują w świecie, którego nie oceniają realnie?
Pierwsza Użykowniczka - nazwijmy ją A - opisała swoje wrażenia pod wpływem obejrzanego jej zdaniem dokumentu, cytuję:
"widziałam ciekawy film dokumentalny "Szwedzka teoria miłości". W Szwecji chcieli zapewnić wysoki status życia ludziom i popularny jest tam kult jednostki. Co ciekawe, choć warunki socjalne są dobre i sprzyjałyby zakładaniu rodzin ( u nas w Polsce popularny jest argument, że nie chcemy zakładać rodzin i mieć dzieci ze względu na małe pensje, brak pewności zatrudnienia, brak mieszkań itd), to w Szwecji wcale nie przełożyło się to na życie rodzinne. Połowa gospodarstw domowych jest jednoosobowa. Masa singli, którzy żyją w sumie sami sobie. Nie żebym miała coś przeciwko, bo sama jestem i chcę być singlem. Po prostu mnie to zaskoczyło, bo myślałam, że państwo socjalne będzie sprzyjać rodzinności. Tam bardzo stawiają na autonomię i indywidualizm ludzi.
Inne ciekawe zjawisko- uważali, że nikt nie może być ekonomicznie zależny od drugiej osoby. Kobieta nie może zarabiać mniej, bo wtedy nie wiadomo czy jest z facetem z chęci czy dlatego że sama nie zarobi na tyle. Tam modny jest feminizm. Kobiety zarabiają tam dobrze i co się okazało? Że kiedy zyskały finansową niezależność, to nie chcą facetów. Zupełnie jak w Seksmisji. Jak mówiłam, połowa gospodarstw domowych jest jednoosobowa. Modne jest tam samotne maciierzyństwo. Ponoć nie są to izolowane przypadki, ale trend społeczny. Kobieta chce dziecko, ale nie faceta. Uważają, że facet to dodatkowy problem do sprzątania, gotowania, kompromisów w związku itd. Są zamożne, więc je stać na samotne macierzyństwo i zamawiają nasienie w banku spermy. Faceta nie widzą, słuchają nagrań kandydatów na tatusia i wpisują w rubryce wytyczne np kolor włosów wzrost itp. w ten sposób robią selekcję. W sumie to było dla mnie trochę smutne, robiło wrażenie dehumanizacji i depersonalizacji. Były sceny z dawcami jak i z kobietami, które z tego korzystają. Scena była trochę mocna, bo pokazywali tych dawców w trakcie masturbacji. Potem wszystko jest pakowane, pełna automatyzacja maszyny probóweczki. Kobieta dostaje paczkę z instrukcją a potem dokonuje inseminacji strzykawką. bez żadnych tam cielesnych przyjemności, choć instrukcja mówi, żeby postarała się w trakcie o orgazm bo łatwiej o zapłodnienie. Nie tylko że nie chcą facetów do codziennego życia, ale nawet nie do seksu czy przyjemności. w ogóle jakby nie chciały mieć z nimi do czynienia. Po prostu kontakt jest tam ograniczony do minimum. aby te inseminacje były lepsze wymyślili okularki z wirtualną rzeczywistością, gdzie można przeżywać wirtualną kolację przy świecach wirtualny spacer itd. zamiast umówić się z kimś na zwykły spacer.
Film rozpoczyna scena z kobietą która biega i mówi, że kocha przestrzeń, nie przepada za ludźmi, kiedy biega to rozmawia z drzewami, pyta je jak im minął dzień, jakie mają plany na wakacje i mówi, że te drzewa jej odpowiadają. jest też samotną mamą, mówi że nie chce faceta bo to właśnie dodatkowy problem, choć czasem jej smutno, gdy nie ma z kim pogadać nikt nie czeka na nią w domu.
tam w ogóle gadanie z innymi nie jest w modzie.była scena z imigrantką która tam mieszka i pomaga innym imigrantom się przystosować do życia. uczyła ich podstaw języka i że zasadą są krótkie odpowiedzi, tak lub nie, ewentualnie jakieś jedno zdanie. nie rozgadywać się. podobno przystosowanie się imigranta znalezienie pracy na stałe i lokum oraz nawiązanie jakichś kontaktów, nowych znajomych zajmuje im średnio 7 lat. Szwedzi są na dystans i trudno się wkręcić w tamtą społeczność. Ta nauczycielka opowiadała, że jej uczeń żalił się, ze po co ma się uczyć języka szwedzkiego skoro z nikim nie rozmawia w tym języku. każdy tam żyje sobie, za swoim drzwiami, życie towarzyskie nie jest modne, czy spotkania sąsiedzkie, ewentualnie tylko w sieci.
rodziny też nie są w modzie, dzieci jak tylko dorosną wyprowadzają się i kontakt jest ograniczony albo żaden. 1/4 ludzi umiera tam samotnie ( w sumie u nas też to powoli nastaje, większość ludzi w dps-ach przecież ma rodziny, ale jeszcze w dalszym ciągu jest u nas odwiedzanie się, chodzenie do rodzin imieniny urodziny, natomiast w krajach południowych, latynoskich bardziej modna jest rodzinność, tam są rodziny wielopokoleniowe, i dziadkowie często żyją z dziećmi i wnukami do końca). Była scena z agencją która zajmuje się przypadkami samotnych śmierci. czasem znajdują kogoś po kilku tygodniach bo zaczyna śmierdzieć i w końcu sąsiedzi dają znać. tak to nie interesują się co z sąsiadem za drzwiami obok, czy wychodzi z domu czy nie. widać jest tam sporo takich spraw że już założono oddzielną agencję do takich rzeczy i mają pełno roboty. z agencją były dwie sceny, jedna to mieszkanie po staruszku który zmarł w domu i znaleziono go po 3 tygodniach. nikt go nie odwiedzał nie miał rodziny przyjaciół z nikim nie miał znajomości, więc też nikt się nie zainteresował co z nim, dopiero sąsiedzi po tak długim czasie dali znać. wszystko wskazywało że tylko siedział całe dnie sam w domu przed telewizorem i nic poza tym. i przelewał kasę w bankach, bo miał kilka kont, i okazało się że na nich masę kasy. z której i tak nie skorzystał. miał kupę szmalu przeszło milion i siedział całymi dniami sam jak palec. taka ironia losu. szukali córki która była jedyną spadkobierczynią i nie znaleźli, bo kontakt się urwał między nimi 30 lat wcześniej.druga scena była z mieszkaniem samobójcy którego znaleźli po 2 latach, też nikt nic nie zgłaszał, sąsiedzi czy znajomi to tam jest inne podejście, nie ma w sumie życia sąsiedzkiego, a wszystkie opłaty pobiera automatycznie system, więc skoro czynsz był płacony to ok. Film zrobił na mnie wrażenie i bardzo mnie zainteresował."
Użytkowniczka B skomentowała:
"Chyba powinnam się przeprowadzić do Szwecji "
Zdziwiło mnie, że Skandynawia tak się zmieniła (co napisałam; nawiasem mówiąc po prostu w to nie wierzę - ani trochę). Jeszcze bardziej jednak zdziwił stosunek obu Użytkowniczek do informacji zawartych w tym filmie. Spodobało im się, bo było takie "fajne". Choć wyglądało co najmniej nieprawdopodobnie... Dyskutowały, jakby żadna nie podawała tego w wątpliwość!
Kiedyś zetknęłam się z poglądem, jakoby większość naszych rodaków czerpała wiedzę o życiu i świecie na podstawie informacji telewizyjnych oraz przekazu z Internetu. Że użyję cytatu:
"Pan Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Świat mediów czyni teraz to samo."
Czy można przyjąć, że w takim razie większość ludzi zostaje wewnętrznie "zaprogramowana" przez media, głównie przekaz obrazkowy - telewizję i Internet? Że mają w głowie i w duszy kopie tego, co zobaczyli? I głównie na tej podstawie oceniają rzeczywistość? Czy więc funkcjonują w świecie, którego nie oceniają realnie?