@bezemnie:
nie wierze w to oszustwo jakim jest kosciol i religia.
Czy Ty wolalabys patrzec jak ktos bliski cierpi (np.Twoje nowonarodzone dziecko), bo KRK tak nakazuje? Czasami najlepszym sposobem jest smierc od cierpienia.
Dobra i zła śmierć...?
-
- pASzko
- Posty: 2545
- Rejestracja: 28 lut 2008, 19:18
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Dobra i zła śmierć...?
Przecież nie mówiłem tego dosłownie. (✿◠‿◠) Like I've said it in a I'M JUST SAYIN U GUYS kind of way.pawcio1978 pisze:@bezemnie:
nie wierze w to oszustwo jakim jest kosciol i religia.
Czy Ty wolalabys patrzec jak ktos bliski cierpi (np.Twoje nowonarodzone dziecko), bo KRK tak nakazuje? Czasami najlepszym sposobem jest smierc od cierpienia.
Już tłumaczę o co mi chodzi, proszę pana! Nie wiem co jest po śmierci, mogę sobie jedynie wierzyć, a wierzenie w to to tylko moja sprawa. Osobiście nie wierzę w istnienie czegokolwiek po śmierci, w żadną duszę i takie tam, wierzę w rozkład ciała i powolne odchodzenie z pamięci innych osób. Ale ale ale do rzeczy: czy ja wolałbym? Moje wolenie nie ma tu nic do rzeczy. Tak myślę. To okropne myśleć o tym jak ja coś znoszę kiedy cierpi ktoś inny. Byłem przy osobie umierającej na raka. Bardzo religijnej osobie, która nie chciała słyszeć nawet o środkach znieczulających, bo uważała, że jej Bóg wystawił ją na próbę. Już przy zdiagnozowaniu było jasne, że nie ma szans na wyleczenia. Zdiagnozowano chorobę niecałe pięć miesięcy przed śmiercią, praktycznie te pięć miesięcy oznaczało przykucie do łóżka i cierpienie. Czy z logicznego punktu widzenia śmierć przed podanie czegoś dożylnie, szybkie odpłynięcie w sen byłoby lepsze? (lepsze to strasznie dziwne określenie żeby go tutaj używać, noale) Jasne. Ale takie podejście mnie przeraża. Kalkulacje, równania... nagle robi się strasznie chłodno.
Nie będę mieć dzieci, więc takie rozważanie jest trochę bezcelowe, ale okej, wczujmy się w sytuację, gdyby ktoś bliski umierał i cierpiał, i ja miałbym decydować czy skracać czy przedłużać te cierpienia? Nie podjąłbym tej decyzji, bo nie uważam żeby ktokolwiek poza osobą umierającą mógłby ją podejmować. Nawet w przypadku gdyby ta osoba nie była w stanie tego zrobić, także bym tego nie zrobił. Dlatego, że nie wiem, nie wiem co jest dalej, nie mogę wiedzieć, bo ta wycieczka dopiero przede mną. Nie wiem czy mam rację czy kompletnie się mylę, nie wiem czy istnieje jakieś "dalej" czy tylko piach albo piec. A jeśli nic nie ma i to cierpienie będzie ostatnim uczuciem jakiego ta istota doświadczy? Ktoś zapewne nie będzie tego chciał, wolałby pamiętać tylko te dobre chwile, ja osobiście trzymałbym się tego jak najdłużej, bo jestem małym głupim człowieczkiem i bardzo się cieszę z przeżywania wszystkich uczuć. Tak sobie myślę, o.
Amanita virosa
person: magic isnt real
me: ( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆
person: magic isnt real
me: ( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆
-
- pASzko
- Posty: 2545
- Rejestracja: 28 lut 2008, 19:18
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Dobra i zła śmierć...?
:bezemnie: jaki prosze pan?;)
Nie chcialem nikogo obrazic/urazic. Jesli to zrobilem: przepraszam.
Masz racje. Teoretycznie nie moze decydowac o skroceniu zycia drugiej osoby. Aczkolwiek przedluzanie albo swiadomosc/patrzenie, ze ktos cierpi (np. chory) tez nie jest przyjemnoscia.
Nie chcialem nikogo obrazic/urazic. Jesli to zrobilem: przepraszam.
Masz racje. Teoretycznie nie moze decydowac o skroceniu zycia drugiej osoby. Aczkolwiek przedluzanie albo swiadomosc/patrzenie, ze ktos cierpi (np. chory) tez nie jest przyjemnoscia.