Seks? Nie, dziękuję!

Ogłoszenia o wywiadach, artykułach, książkach, filmach... Znajdziesz coś? Podziel się.
Awatar użytkownika
Philosoph
fantAStyczny
Posty: 575
Rejestracja: 22 wrz 2009, 00:21
Lokalizacja: Starogard Gdański

Post autor: Philosoph »

Trzy Ryby pisze: Aseksualna orientacja seksualna jest zaś sprzeczna z regułami logiki.
Aseksualizm jako atrybut istniejących orientacji też? HeteroA, HomoA, BiA. Chyba już była o tym dyskusja na forum.
User of this number is currently dead. Resurrection in 5 minutes, please wait. * * * * Resurrection failed, please try again later.
If you have more troubles with resurrection, please contact with software developer (GodCorp®) in order to solve the problem.
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Viljar »

Viliar rzecz w tym, że jeśli, jak napisałeś, Twoja aseksualność Ci nie przeszkadza to według definicji choroby podanej przez WHO to Twój stan chorobą nie jest.
Czym więc jest?
Rodzajem hipolibidemii.
Dostępne źródła (wypowiedzi użytkowników, artykuły, podręczniki etc.) jak na razie to potwierdzają.

Tutaj wchodzimy na inny temat - czy to, że mi coś nie przeszkadza, oznacza, że jestem zdrowy? Ale to już temat oddzielnej dyskusji...
Choć "aseksualna orientacja seksualna" to pojęcie wewnętrznie sprzeczne- nie da się go obronić.
Też tak uważam.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
Trzy Ryby
łASuch
Posty: 166
Rejestracja: 5 kwie 2010, 13:11

Post autor: Trzy Ryby »

Philosoph pisze: Aseksualizm jako atrybut istniejących orientacji też? HeteroA, HomoA, BiA. Chyba już była o tym dyskusja na forum.
Jak dla mnie to także wewnętrznie sprzeczne. Orientacja seksualna określa na jakiej płci "obiekty" skierowany jest popęd. Jeśli zaś popędu nie ma to jak może być skierowany na którąś płeć?

Rodzajem hipolibidemii.
Hipolibidemia jest, z definicji zaburzeniem. A moja aseksualność zaburzeniem nie jest- nie spełnia definicyjnych kryteriów ani choroby ani zaburzenia.
Myślę, że jeśli komuś przeszkadza, jeśli ktoś chciałby zmienić stan braku popędu seksualnego to jak najbardziej możemy mówić o hipolibidemii.
Ale jeśli komuś jest z tym po drodze?

To nie jest tak, że ja wiem co to jest aseksualność i jak ją klasyfikować, przeciwnie.
Po prostu szukam odpowiedzi, sprawdzam pojęcia, testuję a ponieważ mam dużą potrzebę ścisłości i precyzji jestem przy tym bardzo upierdliwa.
Pomóż mi proszę: [html] http://asexuality.org/pl/viewtopic.php? ... sc&start=0 [/html]

Homo viator
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Viljar »

Hipolibidemia (inaczej oziębłość seksualna) – obniżenie popędu płciowego, polega na braku lub zubożeniu fantazji erotycznych oraz potrzeby podejmowania aktywności seksualnej
A skoro również na braku, to nie ma absolutnie żadnych przeciwwskazań, bym aseksualność jakiejkolwiek osoby, włącznie ze sobą, Trzema Rybami i kogokolwiek innego uważał za hipolibidemię właśnie.

BTW: Skoro szukasz precyzji, to powinnaś wiedzieć, że definicje zdrowia i choroby są bardzo nieprecyzyjne ;) To trochę jak z definicją terminów takich, jak "gatunek" albo "pasożyt": każdy wie, co to jest, ale zdefiniować trudno. To samo ze zdrowiem i chorobą.

Czyli jest tak: uważam, że aseksualność to rodzaj hipolibidemii. Jestem aseksualny. Czyli, mam hipolibidemię. Czyli, teoretycznie, zaburzenie. Ale z drugiej strony nie przeszkadza mi to w żaden sposób. Zgodnie z jedną z definicji zdrowia (bo pamiętajmy, że jednej precyzyjnej i uznawanej przez wszystkich w zasadzie nie ma), jeśli nie czuję się źle, to jestem zdrowy. No to mam dolegliwość, czy nie?

Z mojego punktu widzenia pytanie, jakie należy zadać nie brzmi "czy aseksualność to rodzaj hipolibidemii", akurat odpowiedź na to pytanie jest dla mnie oczywista. Pytanie brzmi: "w jakich okolicznościach można uznać hipolibidemię za zaburzenie?". Jeśli spotkają się dwie osoby aseksualne, to nikomu nie przeszkadza brak popędu. Czyli nie ma zaburzenia (?)

Ot i problem z definicjami.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
Trzy Ryby
łASuch
Posty: 166
Rejestracja: 5 kwie 2010, 13:11

Post autor: Trzy Ryby »

Przeciwnie, choroba jest zdefiniowana bardzo precyzyjnie:
Według WHO:
"Choroba jest takim stanem organizmu, kiedy to czujemy się źle, a owego złego samopoczucia nie można jednak powiązać z krótkotrwałym, przejściowym uwarunkowaniem psychologicznym lub bytowym, lecz z dolegliwościami wywołanymi przez zmiany strukturalne lub zmienioną czynność organizmu. Przez dolegliwości rozumiemy przy tym doznania, które są przejawem nieprawidłowych zmian struktury organizmu lub zaburzeń regulacji funkcji narządów."

Moja aseksualność nie spełnia kryterium choroby.
Jeśli zajrzałbyś do kryteriów diagnostycznych hipolibidemii czy w ICD X czy w DSM IV okazałoby się, że postawienie diagnozy tego zaburzenia wcale nie jest tak oczywiste.
Moja aseksualność ich w żaden sposób nie spełnia.
Pomóż mi proszę: [html] http://asexuality.org/pl/viewtopic.php? ... sc&start=0 [/html]

Homo viator
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Viljar »

Jednym słowem - w Twoim wypadku hipolibidemia nie jest zaburzeniem. Podobnie, jak u mnie. Ale gdyby np. mnie ten stan przeszkadzał, wtedy moglibyśmy mówić o zaburzeniu.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
Trzy Ryby
łASuch
Posty: 166
Rejestracja: 5 kwie 2010, 13:11

Post autor: Trzy Ryby »

Nie mogę się z Tobą zgodzić.
Status zaburzenia jest wpisany w definicję hipolibidemii- jeśli jakiegoś stanu nie można uznać za zaburzenie nie może to być hipolibidemia (albo BPD, kompulsywne objadanie się, ADHD i inne).

Zgadzam się jednak, że "objawy" są identyczne.
Aseksualność dla mnie jest fenomenem który wymaga transgresji poza klasyfikację medyczną czy psychologiczną- w pewien sposób obnaża niedoskonałość tych klasyfikacji, ich nieadekwatność.
Wydaje mi się, że by opisać miejsce aseksualizmu trzeba się odwołać do współczesnych osiągnięć teorii Queer (przede wszystkim do pojęcia subwersji)
Pomóż mi proszę: [html] http://asexuality.org/pl/viewtopic.php? ... sc&start=0 [/html]

Homo viator
Awatar użytkownika
Philosoph
fantAStyczny
Posty: 575
Rejestracja: 22 wrz 2009, 00:21
Lokalizacja: Starogard Gdański

Post autor: Philosoph »

Trzy Ryby pisze:
Philosoph pisze: Aseksualizm jako atrybut istniejących orientacji też? HeteroA, HomoA, BiA. Chyba już była o tym dyskusja na forum.
Jak dla mnie to także wewnętrznie sprzeczne. Orientacja seksualna określa na jakiej płci "obiekty" skierowany jest popęd. Jeśli zaś popędu nie ma to jak może być skierowany na którąś płeć?
Bo trzeba przedefiniować (bądź też wprowadzić stosowne zmiany) pojęcie orientacja ([a]seksualna). Pomimo tego, że aseksualni nie są zorientowani na innych w sensie seksualnym to tworząc związki, że tak powiem, nie lata im jakiej płci będzie ew. towarzysz/ka (chyba, że są Bi).
User of this number is currently dead. Resurrection in 5 minutes, please wait. * * * * Resurrection failed, please try again later.
If you have more troubles with resurrection, please contact with software developer (GodCorp®) in order to solve the problem.
Awatar użytkownika
Trzy Ryby
łASuch
Posty: 166
Rejestracja: 5 kwie 2010, 13:11

Post autor: Trzy Ryby »

Zgoda. Dochodzimy do pojęcia -romatyczności.
Niemniej jest to zupełnie coś innego niż seksualna orientacja w medycznym lub psychologicznym rozumieniu. I w tymże rozumieniu pojęcie -romantyczności nie określa miejsca osób aseksualnych w klasyfikacji homo-, hereto-, bi.
Pomóż mi proszę: [html] http://asexuality.org/pl/viewtopic.php? ... sc&start=0 [/html]

Homo viator
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Viljar »

Status zaburzenia jest wpisany w definicję hipolibidemii- jeśli jakiegoś stanu nie można uznać za zaburzenie nie może to być hipolibidemia (albo BPD, kompulsywne objadanie się, ADHD i inne).
A jakim prawem twierdzisz stanowczo, że aseksualności nie można uznać za zaburzenie? Przecież w tej kwestii niczego nie udowodniono. Na razie objawy wskazują właśnie na to, że aseksualność to rodzaj hipolibidemii – a myślenie życzeniowe typu „nie mam zaburzenia, więc nie mam hipolibidemii” nie jest żadnym w tym momencie argumentem.

A czy jest to zaburzenie, czy nie jest – jakie to ma znaczenie? Chyba tylko takie, że jeśli jest, to można je leczyć. Tylko właśnie – czy trzeba? Jeśli nikomu to nie przeszkadza, to chyba nie ma sensu.
Aseksualność dla mnie jest fenomenem który wymaga transgresji poza klasyfikację medyczną czy psychologiczną- w pewien sposób obnaża niedoskonałość tych klasyfikacji, ich nieadekwatność.
A może skorzystać z „brzytwy Ockhama” i nie mnożyć bytów ponad miarę?
Wydaje mi się, że by opisać miejsce aseksualizmu trzeba się odwołać do współczesnych osiągnięć teorii Queer (przede wszystkim do pojęcia subwersji)
Bzdura. Po pierwsze, to nie jest żadna teoria, tylko pseudointelektualny bełkot nie mający z nauką nic wspólnego, mający jej osiągnięcia za nic oraz traktujący wybiórczo wyniki badań różnych dziedzin, interpretując je w sposób, który u ludzi nieco bardziej zorientowanych w temacie budzi śmiech jedynie. Wszelkie echem… „dowody” w tym wypadku są równie życzeniowe, co wcześniejsza wypowiedź na temat, czy aseksualność uznać za zaburzenie. A raczej, powiedzmy sobie szczerze – dowodów żadnych nie ma. Słowem - nie posługujmy się tutaj podobnym bełkotem, OK?

Po drugie – jeśli sięgnąć po naukę, zamiast po pseudonaukę, rozwiązanie okazać się może dużo prostsze, ale obalające „wyjątkowość” aseksualności. Bo jeśli aseksualność to „zwykła” hipolibidemia, a konkretnie szczególny jej rodzaj, to nagle okaże się, że AS-y nie są wyjątkowe, a co więcej – mają (bo określenie „cierpią na” zupełnie tu nie pasuje) dolegliwość, którą przy odrobinie wysiłku (a może właśnie – przy ogromnym wysiłku) można jednak wyleczyć, jeśli ktoś będzie miał ochotę, czas i pieniądze.

I mam wrażenie, obecnie niemal pewność, że to właśnie możliwość utraty nimbu „wyjątkowości” jest przyczyną, dla której niektórzy za wszelką cenę chcą uznać aseksualność za orientację.[/quote]
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
Trzy Ryby
łASuch
Posty: 166
Rejestracja: 5 kwie 2010, 13:11

Post autor: Trzy Ryby »

Rety, mam wrażenie, że kręcimy się w kółko.
Viljar pisze:
A jakim prawem twierdzisz stanowczo, że aseksualności nie można uznać za zaburzenie?
Ponieważ istnieją przypadki aseksualności, które nie spełniają formalnych kryteriów zaburzenia.
Jeśli zaś istnieje choć jeden taki przypadek (na przykład mój) zgodnie z zasadami metodologii nauk Karla Poppera nie możemy zaliczyć formalnie aseksualności do zaburzeń.
(...) a myślenie życzeniowe typu „nie mam zaburzenia, więc nie mam hipolibidemii” nie jest żadnym w tym momencie argumentem.
Viljar a słyszałeś kiedyś o implikacji?
To elemant dość prostej logiki, sylogistyki stworzonej przez Arystotelesa.
Zdanie logiczne oparte na schemacie jeżeli... to....
To co nazywasz myśleniem życzeniowym w istocie jest poprawną, wartościowaną na logiczne 1 implikacją, prostą i oczywistą.

Bzdura. Po pierwsze, to nie jest żadna teoria, tylko pseudointelektualny bełkot nie mający z nauką nic wspólnego, mający jej osiągnięcia za nic oraz traktujący wybiórczo wyniki badań różnych dziedzin, interpretując je w sposób, który u ludzi nieco bardziej zorientowanych w temacie budzi śmiech jedynie. Wszelkie echem… „dowody” w tym wypadku są równie życzeniowe, co wcześniejsza wypowiedź na temat, czy aseksualność uznać za zaburzenie. A raczej, powiedzmy sobie szczerze – dowodów żadnych nie ma. Słowem - nie posługujmy się tutaj podobnym bełkotem, OK?
Ten fragment Twojej wypowiedzi trudno mi potraktować poważnie.
Nie przedstawiłeś żadnego merytorycznego argumentu ani podważającego teorię queer ani jej zastosowania w rozważaniach nad aseksualnością.
Z tego co napisałeś nie wynika też abyś był głębiej zorientowany w sprawach, o których się wypowiadasz. Wynika natomiast, że nie lubisz teorii queer i masz do niej emocjonalny, negatywny stosunek.
Szanuję to oczywiście ale absolutnie niczego to nie wnosi do naszej rozmowy.

Nie rozumiem też Twojego założenia, że aseksualność jest czymś wyjątkowym (chyba, że piszesz o statystyce -częstości występowania, ale to i tak, według mnie, niefortunne słowo).
Czy mógłbyś mi to wyjaśnić?
Pomóż mi proszę: [html] http://asexuality.org/pl/viewtopic.php? ... sc&start=0 [/html]

Homo viator
Awatar użytkownika
Viljar
Wielki AS Jedi
Posty: 2580
Rejestracja: 16 cze 2009, 21:33
Lokalizacja: Wrocław
Kontakt:

Post autor: Viljar »

Jeśli zaś istnieje choć jeden taki przypadek (na przykład mój) zgodnie z zasadami metodologii nauk Karla Poppera nie możemy zaliczyć formalnie aseksualności do zaburzeń.
Nie przedstawiłeś żadnego merytorycznego argumentu ani podważającego teorię queer ani jej zastosowania w rozważaniach nad aseksualnością.
Z tego co napisałeś nie wynika też abyś był głębiej zorientowany w sprawach, o których się wypowiadasz.
Po pierwsze: przestań mieszać filozofię do rozmów na tematy z zakresu medycyny i fizjologii.

Pod drugie: nie mam zamiaru rozmawiać na temat głupot w stylu teorii queer, bo inaczej tego nie nazwę. Jeden jedyny raz skorzystałem z zaproszenia i poszedłem na jakieś warsztaty gender. Była tam broszura o queer, w której doszukałem się kilkudziesięciu błędów merytorycznych. Poza tym autorzy tejże ewidentnie używali słów, których nie rozumieli.

Po trzecie i najważniejsze: Lepiej nie zarzucaj nikomu niewiedzy, bo jak mi się kiedyś będzie nudzić, to mogę poszukać przypadków, kiedy wypowiadałaś się na tematy, o których nie masz zielonego pojęcia. Żonglujesz słownictwem, co i raz wykazujesz niesamowita wręcz ignorancję w tematyce związanej z szeroko pojętą biologią i medycyną. W związku z tym uciekasz w kwestie mające więcej wspólnego z filozofią, a niewiele z nauką. W dodatku do poważnych rozmów wtrącasz nagle jakieś pseudonauki, których żaden znany mi poważny naukowiec nie podchodzi poważnie. Słowem - ogranicz się do filozofii, a biologię i medycynę pozostaw tym, co mają o tym choćby blade pojęcie.

Koniec tematu z mojej strony, bo co innego poważna rozmowa, a co innego wymądrzania się domorosłych "mędrców" posługujących się w dodatku bezwartościowymi "teoriami".
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
Awatar użytkownika
Trzy Ryby
łASuch
Posty: 166
Rejestracja: 5 kwie 2010, 13:11

Post autor: Trzy Ryby »

Metodologia biologii i medycyny, jak i innych nauk została wypracowana przez filozofię- to primo.

Secundo (wybacz kolejny wtręt filozoficzny, filozofii pewnie też nie lubisz), święty Tomasz z Akwinu mówił, że obawia się ludzi czerpiących wiedzę z jednej książki.
Ciekawe co powiedziałby o ludziach, którzy czerpią wiedzę z jednej.... broszury! :D

Tertio wreszcie-pokaż mi proszę moje błędy biologiczne i medyczne- gdzie je popełniam wykazując moją ignorancję?
Tylko konkrety proszę.

Możliwe oczywiście że masz rację, mogę oczywiście się mylić i popełniać błędy jeśli tak jest i pomożesz mi je skorygować będę gorąco wdzięczna.
Rzecz w tym że ktoś, kto głosi nielogiczność nauk przyrodniczych, przyznaje status nauki lub pseudonauki bez żadnych racjonalnych przesłanek, tylko na podstawie własnych emocji (i znanych Ci, enigmatycznych "poważnych naukowców" ) i kto przeczy naukowości filozofii wydaje mi się wątpliwym autorytetem. Może jednak się mylę....

Jeśli natomiast chcesz skończyć tą rozmowę- to świetnie to rozumiem :D
Pomóż mi proszę: [html] http://asexuality.org/pl/viewtopic.php? ... sc&start=0 [/html]

Homo viator
ODPOWIEDZ