Sherly pisze:Zgadzam się w 100%. Przez długie lata sama miałam problem z mówieniem o seksie. Być może wynikało to z braku doświadczenia, wychowania w bardzo religijnej rodzinie a może wrodzonej pruderii
Rozumiem ludzi którzy mówić o intymności się wstydzą. Od jakiegoś czasu dokształcam się, tj. dużo czytam i słucham na ten temat, by choć teoretycznie znać temat. I zaczynam z tej pruderii wyrastać. Wiedza to klucz. Polacy potrzebują porządnej edukacji seksualnej. Merytorycznie prowadzonych zajęć, przez ludzi znających temat (a nie katechetów, którzy wciskają młodzieży zabobony i straszą przed ciążą).
Ktoś w tym kraju powinien zająć się tym problemem, raz a porządnie, bo naprawdę najwyższy czas na zmiany.
Poison Ivy, Viljar - pięknie opisaliście problem z definicją aseksualności. Moim zdaniem idealnie trafiliście.
Ja z kolei problemów tego typu nie mam, bo studiowałem biologię, więc pruderię siłą rzeczy szybko trzeba było wyleczyć. Jak inaczej omawiać budowę układów rozrodczych czy fizjologii oraz opisywać ilustracje?
Edukacji seksualnej to my się jeszcze lata nie doczekamy. Biorąc pod uwagę, jakie nam bzdety przyszykowali "specjaliści" pod kierownictwem miłościwie nam panującego ministerstwa oraz fakt, że wiele osób nie widzi w tym niczego złego, to obawiam się, że w tym kraju to jeszcze długo nie tylko rozmowy o seksie będą złe, to jeszcze homoseksualizm uznawać się będzie za chorobę przenoszoną drogą kropelkową (nie przesadzam, znałem takich ludzi).
Dlaczego plujesz na transseksualistów?
Bo w moich oczach jest to takie... nienaturalne. Ani to mężczyzna, ani kobieta. Nawet nie wiedziałbym, jak się do niego... niej... no właśnie, jak się zwracać? Druga rzecz - brzydzi mnie to, dosłownie. Trzecia sprawa - tego typu osobniki są (przypuszczam tak na podstawie własnych obserwacji) najbardziej hałaśliwą grupą na różnych paradach, spotkaniach czy manifestacjach LGBT - jednak przez swoje zachowanie, poglądy i nierzadko wygląd robią "złą prasę" ludziom LGB, którzy niczym się nie wyróżniają. A tych ostatnich akurat rozumiem i popieram. Jako "antygenderysta" mam też skłonność do traktowania tego jako chęć zwrócenia na siebie uwagi. Przy czym przyjmuję do wiadomości fakt, że mogę się mylić.
Swoją drogą - zwolennik praw lesbijek i gejów, który jest przeciw transseksualistom. Paranoja, nie?
Bo założyłam, że jesteś aseksualny i stąd to nieporozumienie
Teraz zrozumiałem - po prostu różnimy się definiowaniem aseksualizmu. Rozumiem, że ty traktujesz go jako czwartą orientację - ja natomiast jako określenie poziomu popędu (czyli właściwie jego braku), gdyż orientacja to (nie tylko w mojej zresztą opinii) nie ogranicza się jedynie do popędu seksualnego, ale też do ukierunkowania emocji czy chęci stworzenia związku. Według mnie można więc być heteroseksualnym aseksualistą, stąd nieporozumienie. W tej sytuacji pozostaje mi jedynie przeprosić