Biała pisze: ↑18 lis 2017, 02:51
Zastanawiam się, czy ja jestem z tych z "wysokim stopniem" aseksualizmu czy jak... Jakoś nigdy nie zdarzało mi się fantazjować na tematy erotyczne. chociaż samo wymyślanie i wyobrażanie sobie różnych rzeczy lubię (piszę opowiadania, rysuję, od dziecka wyobrażam sobie sceny wymyślonych filmów itp.) Czasem przy okazji tych wyobrażonych "filmów" postanawiałam, że dla upodobnienia do prawdziwych filmów powinna być gdzieś jakaś scena łóżkowa
ale to wtedy raczej tak jak to właśnie w filmach bywa, że idą do tej sypialni, pada kilka tekstów, zaczynają się rozbierać, czasem całować... A potem ciemne tło i przeskok do sceny już po, jak sobie leżą, gadają, czy co tam mieli w mojej wizji robić. Zresztą te sceny pojawiały się w wyobraźni rzadko, bo ogólnie nie lubię scen łóżkowych w filmach, jako że w większości przypadków wydają mi się wciśnięte na siłę, nie mając nic wspólnego z fabułą, przez co podejrzewam, że scenarzyści/reżyserzy robią to dla połechtania ego współczesnego rozseksualizowanego społeczeństwa.
No wiesz. Wspomniałem, kiedyś, że faceci już pewnie przez budowę swojego ciała tak mają, nawet jak są aseksualni, że ciało wymaga rozładowania
Bardziej to jak "rozdwojenie jaźni" u mnie
Jest moment, że muszę się rozładować i tyle, a po już mi wszystko jest obojętne. W trakcie też, tylko wpływ całej czynności zmienia na moment "obraz". Nie potrzebuję, nie chcę, nie sprawia mi to zbyt radości, ale jest moment że "mus". Bardziej bym to porównał.. nie wiem... do odlania się w kibelku
Że nie jest to fajne ale potrzeba silniejsza i mus
Z tym filmem to zgoda. Mnie te sceny zawsze nudzą, nawet zbytnie całowanie się na filmach i zbytnie sceny romantyczne też. Sceny łóżkowe to czasami i przewijam albo coś innego robię, z obojętnością patrzę, kiedy się skończy itd. Ale co się dziwić, reszta tym"żyje", jest częścią ich życia, ich samych.
takasobie pisze: ↑17 lis 2017, 23:50
Wydaje mi się, że seksualni chyba całą swoja uwagę skupiają na tym seksie i nawet potrafią wyobrazić sobie, że są uczestnikiem tego, a ja, jako niezainteresowana tym, szukałam podniety gdzieś indziej. Zwracałam też uwagę na pracę kamery i plany, większość filmów nie powala zmysłem artystycznym. No i jeszcze uwielbiałam patrzeć na to, czy kobiety mają dobrze dobrane staniki
. Nie umiem po prostu patrzeć na filmy porno w sposób seksualny. Jak widać mam bardzo słabą wyobraźnię seksualną
.
To prawda. Bardzo żyją tym i umieją sobie wyobrazić siebie, wręcz przez to, że jest u nich potrzeba, to nawet przeżywają to bardzo, jak to zrobić itd (gdy nigdy tego nie robili). Ja co do porno, gdy brak musu to nic, zero. Totalna obojętność. Czasami silne pobudzenie w zauroczeniu/zakochaniu rozbudzi jakieś silniejsze fantazje
Ale ja zawsze muszę mieć wyobrażenie obrazu, zdjęcie obiektu itd. od pasa w górę, lub od piersi w górę. Dobrze jak zakryte lub w połowie
Wtedy bardziej wyobraźnia, historyka jakaś, fabuła z daną "wyobrażoną kobietą", że ja jakiś samotny łowca np w kosmosie walczący z monstrami
I tylko to we mnie sprawia, że mogę się rozładować seksualnie