Aseksualizm: Patologiczna oziębłość czy orientacja seksualna?

Ogłoszenia o wywiadach, artykułach, książkach, filmach... Znajdziesz coś? Podziel się.
Awatar użytkownika
Słomiany Zapał
ASter
Posty: 621
Rejestracja: 2 lis 2015, 16:31

Re: Aseksualizm: Patologiczna oziębłość czy orientacja seksualna?

Post autor: Słomiany Zapał »

Nuśka pisze: 14 lut 2018, 12:45
AVEN, określa osobę aseksualną jako kogoś, kto nie odczuwa pociągu seksualnego.[...]Demiseksualiści mogą odczuwać pociąg seksualny do osób, ale tylko do tych, z którymi byli w bardzo bliskim i silnym związku
To jest cały paradoks aseksualizmu.
Ale demiseksualni nie są aseksualni, to osobna mniejszość.
Keri pisze: 6 mar 2018, 11:48Ja widzę wszędzie paradoksy z aseksualizmem, gdy są coraz to nowsze łatki przypisywane. Ja nie mam potrzeb, nie czuje nic do żadnej płci i koniec. To jest aseksualizm, a nie jakieś pochodne :roll:
No właśnie. Chociaż problem nie leży tutaj w definicji aseksualizmu (samego aseksualizmu) tylko w tym, że błędnie opisuje się pozostałe mniejszości, jako odmiany aseksualizmu. Poza tym demi, semi itd. to odmiany grey-a, co jest jasno i wyraźnie opisane, a jeśli to komuś nie pasuje to już niech sobie te grupy między sobą dyskutują. Po co asy w to wciągać? Aseksualizm nie ma żadnych odmian.
Poza tym można spotkać na zagranicznych forach, portalach itp. że te wszystkie grupy: grey-a, demi itd. chcą być traktowane jako oddzielne mniejszości, a nie wrzucane do jednego worka z asami. Nie wiem, czy wszystkie osoby z tych grup tak uważają, ale myślę, że powinno być to wszystko osobno, gdyż w aseksualizm nie da się wepchnąć mniejszości zahaczających o seksualność - to przeczy samo sobie. AVEN po prostu jest takim miejscem dla nas wszystkich, tak samo jak SEA, ale jednak jesteśmy różni. Myślę, że można by powiedzieć, że do jakiegoś stopnia łączą nas podobne cechy i problemy, ale jakby nie patrzeć to po prostu fora, gdzie spotyka się wiele mniejszości - w sumie to były o tym już dyskusje często na różnych asowych forach i często padały słowa za tym, aby patrzeć na to wszystko oddzielnie. I to by raczej sporo ułatwiło też w badaniach.
Co do miłości romantycznej to tutaj jest fajny filmik:
http://parkpsychologii.pl/milosc-tedtalk-helen-fisher/
Awatar użytkownika
Nuśka
mASełko
Posty: 120
Rejestracja: 8 sty 2018, 18:09

Re: Aseksualizm: Patologiczna oziębłość czy orientacja seksualna?

Post autor: Nuśka »

Słomiany Zapał pisze: 12 mar 2018, 12:14 Ale demiseksualni nie są aseksualni, to osobna mniejszość.
Nie nazwałabym ich mniejszością i nie zmienia to faktu, że autor artykułu musiał to gdzieś wyczytać w swojej bibliografii.

Tak z ciekawości to do jakich konkluzji doszliście po dowiedzeniu się czym jest ta miłość romantyczna według Fisher i/lub Sternberga? Czym namiętność, a czym żądza?
Awatar użytkownika
Słomiany Zapał
ASter
Posty: 621
Rejestracja: 2 lis 2015, 16:31

Re: Aseksualizm: Patologiczna oziębłość czy orientacja seksualna?

Post autor: Słomiany Zapał »

Nuśka pisze: 13 mar 2018, 18:13
Słomiany Zapał pisze: 12 mar 2018, 12:14 Ale demiseksualni nie są aseksualni, to osobna mniejszość.
Nie nazwałabym ich mniejszością i nie zmienia to faktu, że autor artykułu musiał to gdzieś wyczytać w swojej bibliografii.
"Warto w tym miejscu wspomnieć o istnieniu grupy osób identyfikujących się jako Grey–A, czyli tych, którzy na wymiarze ludzkiej seksualności lokują się pomiędzy seksualizmem a aseksualizmem. [...] Społeczność aseksualistów wyodrębniła w ramach tej kategorii trzy podgrupy: demiseksualistów, antidemiseksualistów oraz semiseksualistów. [...] (za serwis internetowy: Sieć Edukacji Seksualnej)."
Autor wyczytał to na forum, co zresztą zaznaczył w artykule jako źródło. Poza tym jak widzisz oni są pomiędzy seksualnymi a aseksualnymi, co automatycznie uniemożliwia wzięcie tych grup za aseksualne - typowo. Co najwyżej o w jakimś stopniu wspólnych cechach z aseksualnymi. Są to osoby którym bliżej do aseksualizmu w pewnych kwestiach, co jednak nie znaczy, że są całkowicie aseksualni jak w przypadku aseksualnych osób - co zresztą sami często zaznaczają. Jakieś tam wspólne cechy, podobieństwa nie są równoznaczne z tym, że wszystkie te grupy to to samo.
Dlaczego nie nazwałabyś ich mniejszością? Przecież osób demi jest w sumie mało.
Nuśka pisze: 13 mar 2018, 18:13Tak z ciekawości to do jakich konkluzji doszliście po dowiedzeniu się czym jest ta miłość romantyczna według Fisher i/lub Sternberga? Czym namiętność, a czym żądza?
A Ty do jakich konkluzji doszłaś?
W obu przypadkach jest zaznaczone, że każdy z tych trzech elementów może być przeżywany osobno, razem lub w dowolnych innych opcjach, połączeniach. A to oznacza, że miłość romantyczna bez elementów seksualnych jest dla osób aseksualnych możliwa, gdyż w ich przypadku odpada jedynie pociąg seksualny, a wszystko inne działa normalnie. Co oznacza, że do uczuć są zdolni jak każdy inny, zdrowy człowiek. Poza tym na miłość romantyczną składa się wiele elementów nieseksualnych, a sama bliskość może być różnego typu. U seksualnych będą np. pieszczoty, namiętności, a u asów potrzeba bliskości nieseksualnej, np. zwykłe przytulenie, buziak, więź - takie bez seksualnego podtekstu. Nawet osoby seksualne potrzebują takiej bliskości nieseksualnej- takie gesty, czułości nieseksualne, bo pieszczoty to jednak mają podtekst seksualny.
A teraz taka myśl, spojrzenie z innej strony:
Poza tym w filmiku mówiono o miłości romantycznej jako o czymś w rodzaju popędu, który się wykształtował, aby ułatwić ludziom łączenie się w pary. Taki dodatek, który zwykle idzie w parze - u seksualnych - z popędem seksualnym, choć nie musi, a oba mają umożliwić zachowanie gatunku i odchowanie potomstwa. Jako że asy nie mają pociągu seksualnego, Natura jakoś sobie musiała z tym poradzić i pozostawiła im możliwość odczuwania potrzeby bliskości nieseksualnej - tak to widzę, biorąc pod uwagę, że wielu asów mówi, iż te romantyczne sprawy ich dotyczą. To tak jakby Natura powiedziała: "chwila, chwila, nie tak prędko" i dlatego mamy asy romantyczne (nieseksualnie rzecz jasna, ale jednak).
króliczka pisze: 8 mar 2018, 09:34W nazywaniu uczuć pozbawionych pierwiastka erotycznego romantycznymi nie ma błędu, bo czasami tak się zdarza (nawet u usób seksualnych). Można żywić do kogoś uczucia romantyczne (czyli być zakochanym), ale po prostu nie pożądać tej osoby, albo pożądać w bardzo niskim stopniu.
Zgadzam się z tym. I nie tylko ja. Dałem do przeczytania ten wątek znajomym seksualnym i zgadzają się z tym stwierdzeniem.
Po prostu bywa różnie. Czasami wszystkie elementy - miłość romantyczna, namiętność, żądza itp. - idą w parze, czasami nie i skoro bywa tak i u seksualnych to dlaczego u asów ma być niemożliwe zakochanie się bez seksualności?
Trzeba pamiętać o tym, że wszystkie badania - jak dotąd - dotyczyły jedynie seksualnych i ich zachowań. Aseksualność jest dopiero badana, więc jak na razie pozostaje, mówiąc o asach, odjąć te seksualne elementy i mamy obraz, jak to mniej więcej wygląda.
I w sumie przyszło mi do głowy jeszcze, że może dla asów miłość romantyczna i platoniczna w wydaniu asów to ogromna różnica, ale dla seksualnych może zbyt mała i stąd ten brak porozumienia? Bo w końcu u seksualnych miłość romantyczna a platoniczna z powodu seksualnych rzeczy ogromnie się różni, a tutaj nie ma tych seksualnych elementów. Jak myślicie?
Keri pisze: 6 mar 2018, 11:48Ja nie mam potrzeb, nie czuje nic do żadnej płci
Mam tak samo :D
Awatar użytkownika
Nuśka
mASełko
Posty: 120
Rejestracja: 8 sty 2018, 18:09

Re: Aseksualizm: Patologiczna oziębłość czy orientacja seksualna?

Post autor: Nuśka »

Spokojnie, nie musisz 3 razy powtarzać xd :D
Słomiany Zapał pisze: 14 mar 2018, 19:32 Dlaczego nie nazwałabyś ich mniejszością?
Nie wnikałam, ale demiseksualizm rozumiem jako pociąg seksualny do osoby dopiero po zakochaniu, lub w specyficznych warunkach. Myślę, że to typowe zachowanie dla naszej szerokości geograficznej i krajów muzułmańskich, gdzie ludzie chodzą ubrani, a pociąg determinuje ilość roznegliżowania. Kobiety w burkach nie są raczej pociągające seksualnie.

Co do reszty to chciałam się zgodzić dopóki nie odniosłeś się do słów króliczki, bo najwidoczniej się nie rozumiemy.

Jako, że ta Fisher bardzo fajnie gada to postanowiłam przeczytać jej książkę i po tej lekturze nadal jestem przekonana, że uczucie jakim jest podniecenie jest związane ze strachem, niepokojem, niepewnością, tajemnicą i ośrodkami odpowiadającymi za doznania seksualne - nie mniej nie więcej. To nie jest cecha wyłącznie zakochania, które według Fisher możemy odczuwać tylko do jednej osoby naraz. Możemy być przywiązani do innych, mogą nas pociągać seksualnie inni, ale nie bzikujemy na punkcie więcej niż jednej osoby. Gdyby to wyżej wymienione uczucie było domeną czystego uczucia wolnego od seksu, jakim chciałoby się nazwać miłość romantyczną, nie prowadziłoby do reakcji genitalnych po błahym telefonie czy zdjęciu twarzy(u mężczyzn badanych przez Fisher uaktywniał się ośrodek odpowiedzialny za erekcję!!, ale nadal nie te co przy żądzy). Byłoby też niemożliwym czucie tego przy czytania, czy oglądaniu materiałów o treści erotyczno-romantycznej jak i do kilku osób naraz. Sama Fisher piszę, że popęd płciowy możemy odczuwać czytając książkę czy oglądając film. Inne jej słowa zdają się potwierdzać moją hipotezę, bo czymże jest żądza? "Popęd seksualny: potrzeba zaspokojenia. W.H. Auden nazwał go "nieznośnym swędzeniem nerwów". Rzeczywiście, na tym to polega." mówi w swojej prelegencji. Radzę nie doszukiwać się uczucia jak przy grzybicy. To naprawdę nie to. Ponadto, czym innym jest faza pożądania, a czym innym faza pobudzenia stosunku seksualnego.

W jej hipotezie to zakochanie czy nowe ekscytujące zajęcia powodują wzrost testosteronu, czyli żądzy a konkretniej dopamina i neoadrenalina (dlatego podniecamy się np. na rollercoasterze), a więc zakochanie jest nieodłącznie powiązane z seksualnością człowieka, a dodatkowo z jego ukierunkowaniem, dlatego moim zdaniem nawet najbrzydsza osoba w której się zakochamy pobudzi nas bardziej seksualnie niż największe top modelki czy modele.

Nie ważne jest co robisz, trzymasz za rączkę czy patrzysz głęboko w oczy - ważna jest reakcja twojego organizmu i nie ważne, że nie dąży ona do seksu, bo ten seks już się zaczął w Twojej głowie. Na im bardziej trywialną rzecz reagujesz tym pociąg seksualny jest silniejszy.

W dodatku Fisher pisze: "Poezja z całego świata poświadcza żarliwe pragnienie osoby zakochanej, zespolenia się seksualnego z ukochaną ukochanym, inną podstawową cechę miłości romantycznej" lub mówi "główna cecha miłości to pożądanie, chęć bycia razem seksualnie i emocjonalnie". Tłumacz książki też wprost piszę na samym początku, że Fisher nie ma na myśli tylko miłości romantycznej w naszym rozumieniu, a miłość erotyczną. Więc nie nazywajcie romantyzmem czegoś czym on nie jest powołując się na Fisher. Tak samo jak "przygodny seks nie jest całkiem przygodny", tak samo "miłość wyzwala chuć".
Inne badania, na temat miłości macierzyńskiej, a późnego romantyzmu pokazują, że różnica między nimi jest w niepobudzeniu obszarów mózgu odpowiedzialnych za aktywność seksualną, czyli podwzgórza.
Fisher też pisze, że tak samo jak mamy różne libido tak samo nie wszyscy są zdolni się zakochać i z taką samą mocą, ale mając libido i zakochując się ono chcąc nie chcąc ukierunkuję się na osobę w której się zakochałeś.

Wnioski: zakochujące się asy z libido to mit.
Słomiany Zapał pisze: 14 mar 2018, 19:32 I w sumie przyszło mi do głowy jeszcze, że może dla asów miłość romantyczna i platoniczna w wydaniu asów to ogromna różnica, ale dla seksualnych może zbyt mała i stąd ten brak porozumienia? Bo w końcu u seksualnych miłość romantyczna a platoniczna z powodu seksualnych rzeczy ogromnie się różni, a tutaj nie ma tych seksualnych elementów. Jak myślicie?
Nieporozumienie tkwi w jednej emocji jaką jest podniecenie i wyżej wymienionym wniosku. Ja od zawsze myślałam, że to się nazywa potocznie impotencją, a nie aseksualizmem. Ktoś się podnieca, ale nie jest pobudzony, lub ma z tym problem, a ja ciągle tu czytam, że ta cielesna przyjemność, dopóki nie jest wyzwalana przez seks/nagość to przecież nic seksualnego.

Miłość platoniczna też może być obsesyjna i tam zależy Ci własnie na atencji, jest ona wolna od cielesnych uciech, jakby to poeta napisał, a w romantycznej na czynach: platonicznie kochasz za nic, nie zazdrościsz - romantycznie wymagasz gestów, jesteś zaborczy. Tak to zawsze rozumiałam jeśli chodzi o naszą polszczyznę.
Awatar użytkownika
Keri
łASkawca
Posty: 1656
Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )

Re: Aseksualizm: Patologiczna oziębłość czy orientacja seksualna?

Post autor: Keri »

Słomiany Zapał pisze: 14 mar 2018, 19:31
Nuśka pisze: 13 mar 2018, 18:13
Słomiany Zapał pisze: 12 mar 2018, 12:14 Ale demiseksualni nie są aseksualni, to osobna mniejszość.
Nie nazwałabym ich mniejszością i nie zmienia to faktu, że autor artykułu musiał to gdzieś wyczytać w swojej bibliografii.
"Warto w tym miejscu wspomnieć o istnieniu grupy osób identyfikujących się jako Grey–A, czyli tych, którzy na wymiarze ludzkiej seksualności lokują się pomiędzy seksualizmem a aseksualizmem. [...] Społeczność aseksualistów wyodrębniła w ramach tej kategorii trzy podgrupy: demiseksualistów, antidemiseksualistów oraz semiseksualistów. [...] (za serwis internetowy: Sieć Edukacji Seksualnej)."
Autor wyczytał to na forum, co zresztą zaznaczył w artykule jako źródło. Poza tym jak widzisz oni są pomiędzy seksualnymi a aseksualnymi, co automatycznie uniemożliwia wzięcie tych grup za aseksualne - typowo. Co najwyżej o w jakimś stopniu wspólnych cechach z aseksualnymi. Są to osoby którym bliżej do aseksualizmu w pewnych kwestiach, co jednak nie znaczy, że są całkowicie aseksualni jak w przypadku aseksualnych osób - co zresztą sami często zaznaczają. Jakieś tam wspólne cechy, podobieństwa nie są równoznaczne z tym, że wszystkie te grupy to to samo.
Dlaczego nie nazwałabyś ich mniejszością? Przecież osób demi jest w sumie mało.
Nuśka pisze: 13 mar 2018, 18:13Tak z ciekawości to do jakich konkluzji doszliście po dowiedzeniu się czym jest ta miłość romantyczna według Fisher i/lub Sternberga? Czym namiętność, a czym żądza?
A Ty do jakich konkluzji doszłaś?
W obu przypadkach jest zaznaczone, że każdy z tych trzech elementów może być przeżywany osobno, razem lub w dowolnych innych opcjach, połączeniach. A to oznacza, że miłość romantyczna bez elementów seksualnych jest dla osób aseksualnych możliwa, gdyż w ich przypadku odpada jedynie pociąg seksualny, a wszystko inne działa normalnie. Co oznacza, że do uczuć są zdolni jak każdy inny, zdrowy człowiek. Poza tym na miłość romantyczną składa się wiele elementów nieseksualnych, a sama bliskość może być różnego typu. U seksualnych będą np. pieszczoty, namiętności, a u asów potrzeba bliskości nieseksualnej, np. zwykłe przytulenie, buziak, więź - takie bez seksualnego podtekstu. Nawet osoby seksualne potrzebują takiej bliskości nieseksualnej- takie gesty, czułości nieseksualne, bo pieszczoty to jednak mają podtekst seksualny.
A teraz taka myśl, spojrzenie z innej strony:
Poza tym w filmiku mówiono o miłości romantycznej jako o czymś w rodzaju popędu, który się wykształtował, aby ułatwić ludziom łączenie się w pary. Taki dodatek, który zwykle idzie w parze - u seksualnych - z popędem seksualnym, choć nie musi, a oba mają umożliwić zachowanie gatunku i odchowanie potomstwa. Jako że asy nie mają pociągu seksualnego, Natura jakoś sobie musiała z tym poradzić i pozostawiła im możliwość odczuwania potrzeby bliskości nieseksualnej - tak to widzę, biorąc pod uwagę, że wielu asów mówi, iż te romantyczne sprawy ich dotyczą. To tak jakby Natura powiedziała: "chwila, chwila, nie tak prędko" i dlatego mamy asy romantyczne (nieseksualnie rzecz jasna, ale jednak).
króliczka pisze: 8 mar 2018, 09:34W nazywaniu uczuć pozbawionych pierwiastka erotycznego romantycznymi nie ma błędu, bo czasami tak się zdarza (nawet u usób seksualnych). Można żywić do kogoś uczucia romantyczne (czyli być zakochanym), ale po prostu nie pożądać tej osoby, albo pożądać w bardzo niskim stopniu.
Zgadzam się z tym. I nie tylko ja. Dałem do przeczytania ten wątek znajomym seksualnym i zgadzają się z tym stwierdzeniem.
Po prostu bywa różnie. Czasami wszystkie elementy - miłość romantyczna, namiętność, żądza itp. - idą w parze, czasami nie i skoro bywa tak i u seksualnych to dlaczego u asów ma być niemożliwe zakochanie się bez seksualności?
Trzeba pamiętać o tym, że wszystkie badania - jak dotąd - dotyczyły jedynie seksualnych i ich zachowań. Aseksualność jest dopiero badana, więc jak na razie pozostaje, mówiąc o asach, odjąć te seksualne elementy i mamy obraz, jak to mniej więcej wygląda.
I w sumie przyszło mi do głowy jeszcze, że może dla asów miłość romantyczna i platoniczna w wydaniu asów to ogromna różnica, ale dla seksualnych może zbyt mała i stąd ten brak porozumienia? Bo w końcu u seksualnych miłość romantyczna a platoniczna z powodu seksualnych rzeczy ogromnie się różni, a tutaj nie ma tych seksualnych elementów. Jak myślicie?
Keri pisze: 6 mar 2018, 11:48Ja nie mam potrzeb, nie czuje nic do żadnej płci
Mam tak samo :D

A ja się z tym nie zgadzam. Co do miłości romantycznej jest ona inna od miłości do bliski w rodzinie czy nawet przyjaźni. Właśnie tym się różni od tych miłości, że daną osobę traktujemy wyjątkowo, wybiórczo. Wiele osób seksualnych w tej miłości jest zazdrosna o tę osobę, traktuje ją jako przynależność. Więc w tym jest pewien element seksualnego pożądania.

Radzę się zastanowić nad tym i wrócić do momentu skąd ta miłość romantyczna w ogóle powstała :roll: Bo zdaje mi się, że wiele osób jest tak przepełniona stylem i kulturą w naszym zakątku tutaj zachodnim, że traktuje miłość romantyczną jako osobne zjawisko od seksualności. A właśnie to miłość romantyczna zrodziła się z seksualności :P Nigdy nie istniała jako odrębność. Można powiedzieć, że jest "córką" pociągu seksualnego :lol:

Miłość Asów, którzy mają brak pociągu to kochanie partnera/partnerki jak brata/siostrę :P Więc jeśli ktoś twierdzi inaczej, to albo nie wgryzł się w kwestie "Natury" naszej, czyli natury seksualnej, że podlegamy tym prawom w znalezieniu sobie kogoś do prokreacji, albo za mocno żyje w kulturze "miłostek" :P

Przykro mi mówić, ale zdaje mi się, że Asy chcą być podobne do osób seksualnych i pragną tej miłości. Dzięki temu nie będą się wyróżniać lub będą czuć się jak "normalni", a nie jak "dziwolągi" oziębłe, które nie pragną nikogo, albo do końca nie wiedzą kim są :roll:

Naprawdę zastanówcie się nad tym. Co sprawia, że ludzie chcą być ze sobą. Bez tej całej słodkiej "szopki" o miłości. Zakochaniach itd. Tym bardziej, że zakochanie jest na liście chorób psychicznych :P A przy zakochaniu są wydzielane 3 hormony, które sprawiają, że człowiek jest jakby naćpany. Więc zakochanie to nie jest stan "normalny", tylko stan uzależnienia jak po narkotykach :P I w takich akademickich dyskusjach naukowych lepiej to podejście, które miliony osób wyraża odnośnie zakochania, jako rzeczy pożądanej i której się pragnie, odłożyć na półkę :P

Ja w miłość romantyczną nie wierzę. Dla mnie to tylko chemia, popęd, pociąg seksualny i nic więcej.
ODPOWIEDZ