Polski system edukacji
- dziwożona
- tłumok bezczASowy
- Posty: 1940
- Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
- Lokalizacja: z bagien i uroczysk
- Kontakt:
Re: Polski system edukacji
Dim, nie ma ludzi nie do ruszenia. Uwierz mi. Jak się chce kogoś zwolnić, to się zwalnia.
W jednej szkole miałam zatarg z nową dyrektorką. Bardzo kozaczyłam, bo miałam umowę na czas nieokreślony. Od półrocza tak mi ułożyła plan, że nie mogłam dojechać i sama musiałam się zwolnić. Jeszcze prosiłam, żeby było to za porozumieniem stron
Pozbywanie się polonistów to zły pomysł. I tak panuje wtórny analfabetyzm.
W jednej szkole miałam zatarg z nową dyrektorką. Bardzo kozaczyłam, bo miałam umowę na czas nieokreślony. Od półrocza tak mi ułożyła plan, że nie mogłam dojechać i sama musiałam się zwolnić. Jeszcze prosiłam, żeby było to za porozumieniem stron
Pozbywanie się polonistów to zły pomysł. I tak panuje wtórny analfabetyzm.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Re: Polski system edukacji
Tak Dim pisałes kiedys o nauczycielu, którego nie chciano zwlonic. Po prostu był z układu i tyle. Nauczyciela nie można zwolnic bez powodu, po to jest karta i zwiazki żeby bronic praw pracowniczych. Całe szczescie, że nauczyciele maja jeszcze jakies prawa pracownicze, bo jak w szkołach je zlikwiduja to bedzie tylko gorzej, do zawodu beda trafiali coraz gorsi ludzie. Uwierz mi, że jak nie ma dla kogos godzin, to się go zwalnia, nie ma innego wyjsca i tyle. I nie ruzmiem troche Twojej koncepcji wybierania przedmiotów. To znaczy, że każdy uczen ma sam se wybierac czego sie chce uczyc? Przyjme zakład ze wiekszosc wybierze WF, muzyke i plastyke, informatyke (bo w szkole to sie jedynie gra na inf). Nikt nie lubi sie meczyc, to zupenie naturalne. Małe dzieicaki raczej nie mysla zbyt powaznie o przyszłosci.
Co do kasy. Tak Finladnia jest o wiele bogatsza od Polski. Pytanie dlaczego? Moim zdaniem nie możemy myslec od konca, ale musimy myslec od poczatku. Jesli mówimy, że nie stac nas na dobra edukacje to myslimy od konca. Po to żeby kraj był bogaty musi najpierw zainwestowac zarówno w porzadna edukacje jak i badania naukowe (oczywisce równiez inne rzeczy jak infrastruktura, ale to juz inny temat) Jesli społeczeństwo bedzie głupie to gospodarka nigdy nie bedzie konkurencyjna. Na razie konkurencyjnośc Polski bazuje jedynie na niskich kosztach pracy, które rosną i nasza atrakcyjnosc bedzie coraz bardziej spadac. Poza tym z krajami trzeciego swiata nie mamy szans wygrac niskimi kosztami pracy.
Jasne ze samo dosypanie kasy nie porawi edukacji. Ale jesli klasy beda mniejsze a nauczyciele madrzejsi to już zmieni bardzo wiele. A jest oczywiste, że tam gdzie sa małe zarobki tam nie ma selekcji, a tam gdzie sa duze zarobki jest duza selekcja i przechodza tylko najlepsi. Piszesz o indywidualizacji nauczania? W klasach 30 osobowych? Ze niby każdy sam se wybiera przedmioty? I co z tego ze kazdy sam wybiera? Jesli 30 osób wybierze fizyke i beda w jednej klasie, z tego 10 bedzie geniuszy, 10 przecietnych i 10 mających problemy w nauce to jak mamy parcowac w takiej klasie indywidualnie z każdym? Potrzebne sa małe klasy, a małe klasy to wiecej nauczycieli, a wiecej nauczycieli to wiecej kasy.
Co do kasy. Tak Finladnia jest o wiele bogatsza od Polski. Pytanie dlaczego? Moim zdaniem nie możemy myslec od konca, ale musimy myslec od poczatku. Jesli mówimy, że nie stac nas na dobra edukacje to myslimy od konca. Po to żeby kraj był bogaty musi najpierw zainwestowac zarówno w porzadna edukacje jak i badania naukowe (oczywisce równiez inne rzeczy jak infrastruktura, ale to juz inny temat) Jesli społeczeństwo bedzie głupie to gospodarka nigdy nie bedzie konkurencyjna. Na razie konkurencyjnośc Polski bazuje jedynie na niskich kosztach pracy, które rosną i nasza atrakcyjnosc bedzie coraz bardziej spadac. Poza tym z krajami trzeciego swiata nie mamy szans wygrac niskimi kosztami pracy.
Jasne ze samo dosypanie kasy nie porawi edukacji. Ale jesli klasy beda mniejsze a nauczyciele madrzejsi to już zmieni bardzo wiele. A jest oczywiste, że tam gdzie sa małe zarobki tam nie ma selekcji, a tam gdzie sa duze zarobki jest duza selekcja i przechodza tylko najlepsi. Piszesz o indywidualizacji nauczania? W klasach 30 osobowych? Ze niby każdy sam se wybiera przedmioty? I co z tego ze kazdy sam wybiera? Jesli 30 osób wybierze fizyke i beda w jednej klasie, z tego 10 bedzie geniuszy, 10 przecietnych i 10 mających problemy w nauce to jak mamy parcowac w takiej klasie indywidualnie z każdym? Potrzebne sa małe klasy, a małe klasy to wiecej nauczycieli, a wiecej nauczycieli to wiecej kasy.
- dziwożona
- tłumok bezczASowy
- Posty: 1940
- Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
- Lokalizacja: z bagien i uroczysk
- Kontakt:
Re: Polski system edukacji
Dim, dzięki trafionemu (ja bym nazwała to ciosem poniżej pasa) pomysłowi, do szkoły idą sześciolatki i mamy nagle wyż demograficzny. Szkoły trzeszczą w szwach.Klasy powinny być mniejsze. Z tłumem niczego nie można zrobić. Tylko człowiek się umorduje. Ale zmniejszenie klas to wydatek.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Re: Polski system edukacji
Ja nie mówię, że nie należy dofinansować edukacji ale zanim pójdzie kasa powinny pójść zmiany w samym systemie nie sztuka wywalić kasę na bandę nierobów, którzy i tak będą robić zajęcia "na macie". @Klapouchy czytaj ze zrozumieniem co ja piszę. Nie będziesz mieć klasy z 10 geniuszy, 10 średnich i 10 słabych. Także nie mówię o likwidowaniu podstaw. Ja mówię o grupach przedmiotowych. Różne przedmioty - różny skład grupy. Grupy budowane nie tylko o zainteresowania (czyli nie tylko plastyka, wf i informatyka) ale także o umiejętności. I wtedy w takiej klasie będziesz mieć samych geniuszy albo samych słabych. Liczba godzin z danego przedmiotu dopasowana do potrzeb grupy, a nie grupa dopasowana do liczby godzin. Napisałem o zwalnianiu polonistów wyłącznie jako przykład. Przez całą swoją edukację miałem wielu polonistów i dopiero w liceum trafiłem na potrafiącego uczyć. Tak więc może wcale nie potrzebowałem mieć tylu godzin z polskiego w podstawówce i gimnazjum skoro i tak większość tego co nauczyciele wymagali to zbędna wiedza w praktyce nie dająca nic. Pozbądźmy się nauczycieli z układów i nie umiejących uczyć, zróbmy restrukturyzacje i wtedy się okaże czy faktycznie jest takie zapotrzebowanie na polonistów. Dopiero jak przygotuje się konkretny plan restrukturyzacji można myśleć o wprowadzeniu go w życie. Naprawdę nie ma potrzeby chronienia fachowców, bo oni będą potrzebni. Więc działania związków i tworzenie sztucznych zabezpieczeń chroniących głównie ludzi z układu jest złe. @Dziwożono piszesz, że każdego można zwolnić ale sama podajesz przykład, że aby się Ciebie pozbyć musiała posuwać się do uprzykrzenia Ci życia tak, abyś sama odeszła. Obecny system jest zrobiony pod nauczycieli, a nie pod uczniów. To trzeba zmienić. Jakoś w innych zawodach jak choćby informatyka nie ma tylu zabezpieczeń przed zwolnieniem co w systemie edukacji, a mimo to są ludzie pracujący od wielu wielu lat i to za naprawdę dobre wynagrodzenia. Więc uważam, że wprowadzenie tych samych zasad w systemie edukacji sprawi, że zarobki będą się zwiększać, a Ci dobrzy nauczyciele będą w cenie i nie będą musieli obawiać się o zwolnienia.
"Szczęście jest tak bardzo blisko, jeśli tego chcesz
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
Re: Polski system edukacji
Kto i na jakiej zasadzie ma to dopasowywac? Uczniowie? Nauczyciele? Rodzice? Uczniowie chca zazwyczaj jak najmniej godzin, nauczyciele jak najwiecej, a z rodzicami róznie to bywa, sa tez tacy co chca sie jedynie schlac a reszta ich nie obchodzi.dimgraf pisze:Liczba godzin z danego przedmiotu dopasowana do potrzeb grupy, a nie grupa dopasowana do liczby godzin.
O zapotrzebowaniu na nauczycieli konkretnego przemiotu decyduje liczba godzin przedmiotu oraz liczba klas w szkole, a nie układy. Prawa pracownicze nie chronią ludzi z układów. Ludzie z układu sa chronieni przez układ i nie potrzebuja prawa parcy. Prawo pracy jest po zeby chronic fachowców. Nauczyciele bardzo marnie zarabiaja, jezeli jeszcze dowalimy im umowy smieciowe to poziom kadry na pewno sie nie podniesie i na pewno najlepsi nie beda chcieli pracowac w szkole, ale jedynie tacy którym na nic innego nie udało im sie załapac.Pozbądźmy się nauczycieli z układów i nie umiejących uczyć, zróbmy restrukturyzacje i wtedy się okaże czy faktycznie jest takie zapotrzebowanie na polonistów. Dopiero jak przygotuje się konkretny plan restrukturyzacji można myśleć o wprowadzeniu go w życie. Naprawdę nie ma potrzeby chronienia fachowców, bo oni będą potrzebni. Więc działania związków i tworzenie sztucznych zabezpieczeń chroniących głównie ludzi z układu jest złe.
Nie porównuj informatyków i nauczycieli. Informatyka to najprezeniej rozwijajaca się branża gospodarki w sektorze prywatnym, edukacja to wiecznie niedofinansowana budzetówka. O pensjach informatyków decyduje rynek. Pensje nauczycieli nie zależą od rynku tylko od decyzji politycznej (w szkołach prywatnych jest rynek ale to inna sparwa, nauczyciele niekoniecznie zarabiaja tam lepiej, oczywiscie zalezy pewnie jak prestizowa szkoła i jakie czesne płaca rodzice, ale w tych przecietnych szkołach, dla przecietnych ludzi pensje nie sa wysokie). Pensje nauczycieli same z siebie nie urosną jesli państwo ich nie zwiekszy i nie da na nie pieniedzy.Jakoś w innych zawodach jak choćby informatyka nie ma tylu zabezpieczeń przed zwolnieniem co w systemie edukacji, a mimo to są ludzie pracujący od wielu wielu lat i to za naprawdę dobre wynagrodzenia. Więc uważam, że wprowadzenie tych samych zasad w systemie edukacji sprawi, że zarobki będą się zwiększać, a Ci dobrzy nauczyciele będą w cenie i nie będą musieli obawiać się o zwolnienia.
Ok ja wiem, że mamy trudną sytuacje budzetową i nie da się z dnia na dzien dac na szkoły wiecej pieniedzy. Napierw trzeba uzdrowic budzet. Ale niech kurna przynajmniej nie zmniejszaja nakładów na szkołe. Bo teraz to sie własnie dzieje, im mniej dzieci tym szkoły mniej dostaja. A wystaczy nie zmniejszac nakładów, utrzymac małe klasy zamiast sztucznie zwiekszac i to już przyniosło by jakies efekty. Inne sprawy wymagaj głebszych reform.
Re: Polski system edukacji
Szkoła, nauczyciele we współpracy z rodzicami.Kto i na jakiej zasadzie ma to dopasowywac? Uczniowie? Nauczyciele? Rodzice? Uczniowie chca zazwyczaj jak najmniej godzin, nauczyciele jak najwiecej, a z rodzicami róznie to bywa, sa tez tacy co chca sie jedynie schlac a reszta ich nie obchodzi.
Liczba godzin z poszczególnych przedmiotów w różnych szkołach się różni i często wynika z tego jakich nauczycieli ma dana szkoła.O zapotrzebowaniu na nauczycieli konkretnego przemiotu decyduje liczba godzin przedmiotu oraz liczba klas w szkole, a nie układy.
Nie zgadzam się z Tobą. Jeśli wprowadzi się mechanizmy rynkowe w budżetówce to i będzie wiadomo jakie jest faktyczne zapotrzebowanie i jak przygotowana jest kadra. Prawo pracy nie chroni fachowców. Fachowcy właśnie często pracują na tak zwanych "umowach śmieciowych" zarabiając przy tym naprawdę przyzwoicie. Jedyna różnica jest taka, że zamiast płacić na ZUS odkładają na kontach, często także inwestując część w akcje i obligacje. Drażni mnie w ogóle ta propaganda o zlikwidowanie umów śmieciowych. Proste pytanie wolałbyś zarabiać około 4000 na etacie czy 10000 na umowie śmieciowej?Ludzie z układu sa chronieni przez układ i nie potrzebuja prawa parcy. Prawo pracy jest po zeby chronic fachowców. Nauczyciele bardzo marnie zarabiaja, jezeli jeszcze dowalimy im umowy smieciowe to poziom kadry na pewno sie nie podniesie i na pewno najlepsi nie beda chcieli pracowac w szkole, ale jedynie tacy którym na nic innego nie udało im sie załapac....Nie porównuj informatyków i nauczycieli. Informatyka to najprezeniej rozwijajaca się branża gospodarki w sektorze prywatnym, edukacja to wiecznie niedofinansowana budzetówka. O pensjach informatyków decyduje rynek. Pensje nauczycieli nie zależą od rynku tylko od decyzji politycznej (w szkołach prywatnych jest rynek ale to inna sparwa, nauczyciele niekoniecznie zarabiaja tam lepiej, oczywiscie zalezy pewnie jak prestizowa szkoła i jakie czesne płaca rodzice, ale w tych przecietnych szkołach, dla przecietnych ludzi pensje nie sa wysokie). Pensje nauczycieli same z siebie nie urosną jesli państwo ich nie zwiekszy i nie da na nie pieniedzy.
Oczywiście kasa w budżecie nie pojawi się z dnia na dzień, ale ja zawsze stosuje zasadę: "pierw daj coś od siebie zanim zaczniesz oczekiwać od innych". Czyli niech nauczyciele pierw zaczną pracować lepiej i wydajniej, a potem niech domagają się kasy. Ale tak czy siak w obecnym systemie jest ciężko zweryfikować co jest wynikiem pracy ucznia, a co nauczyciela. Można polegać wyłącznie na opinii uczniów.
Tak piszesz o tym zamykaniu szkół. Nie wiem jak to jest u Ciebie ale u mnie zamyka się szkoły, które nie mają wyników, a nie tylko ze względu na obniżanie kosztów. Jakbyś tak przypomniał sobie moje propozycje budżetowe z innego tematu to byś zobaczył, że zakładam właśnie zwiększenie nakładów na edukacje.
"Szczęście jest tak bardzo blisko, jeśli tego chcesz
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los"
Re: Polski system edukacji
Obawiam się, że jak kilkudziesieciu albo i wiecej nauczycieli oraz tysiac uczniów i rodziców zaczna deliberowac to o konsensus moze byc ciezko.dimgraf pisze:Szkoła, nauczyciele we współpracy z rodzicami. [.
Być może dyrektor ma jakąs wolność, ale jest niewielka, dotyczy może 1 czy 2 godzin, nie wiem dokładnie. Ogólnie godziny przedmiotów są określone odgórnie.Liczba godzin z poszczególnych przedmiotów w różnych szkołach się różni i często wynika z tego jakich nauczycieli ma dana szkoła.
Po pierwsze pytanie jest źle postawione bo ubezpieczenia społeczne nie zajmują az 60% pensji. Po drugie wielu ludzi na umowach smieciowych zarabia mniej niż mieliby na etacie, ponieważ nie obowiazuje tu płaca minimalna. Jest różnica gdy ktoś sam sobie wybiera umowe smieciową a czy jest ona komus narzucona. Inna sprawa, ze burzuazja co zarabia te 10000 tez powinna placic składki i nie obchodzi mnie to czy oni tego chca czy nie chca, ale system tego wymaga, inaczej sie zawali. Ale o tym juz bylo w innym wątku. Oczywiście jeśli dasz nauczycielom te 10000 zł to niewazne jaki bedzie roadzj umowy, napewno fachowcy sie znajda. Ale wiadomo, że nie dasz bo nie ma z czego, wiec po co to pytanie? na czym miałyby polegac mechanizmy rynkowe w budzetówce? Przecież one już do pewnego stopnia są. Finansowanie edukacji zalezy od popytu. Jest niż demograficzny, wiec popyt maleje, wiec finansowanie tez maleje. Oto mamy rynek. Nic dobrego z tego nie wynika.Nie zgadzam się z Tobą. Jeśli wprowadzi się mechanizmy rynkowe w budżetówce to i będzie wiadomo jakie jest faktyczne zapotrzebowanie i jak przygotowana jest kadra. Prawo pracy nie chroni fachowców. Fachowcy właśnie często pracują na tak zwanych "umowach śmieciowych" zarabiając przy tym naprawdę przyzwoicie. Jedyna różnica jest taka, że zamiast płacić na ZUS odkładają na kontach, często także inwestując część w akcje i obligacje. Drażni mnie w ogóle ta propaganda o zlikwidowanie umów śmieciowych. Proste pytanie wolałbyś zarabiać około 4000 na etacie czy 10000 na umowie śmieciowej?
Mam wrazenie ze wszystkich nauczycieli traktujesz jako kompletnych idiotów i nierobów, którzy marza o wielkich pieniadzach. Chyba nie znasz zbyt wielu nauczycieli. Jeżeli w obecnym systemie nie da sie dobrze zweryfikować efektów nauczania to wymysl lepszy. Ale zapewniam że się nie uda. Zbyt wiele zmiennych wpływa na efekt koncowy, żeby za wszystko oceniac wyłacznie nauczyciela. Już o tym pisalismy. Niestety edukacja jest ta dziedzina ludzkiego zycia której się nie da dobrze zmierzyc. Zamyka się szkoły z powodu kasy, a słabe wyniki sa tylko pretekstem, którą szkołe wybrac. Jesli dzieciaki z wielu szkól się złaczy w jedna to wyniki na pewno nie wzrosną. Jesli mówisz o procesach rynkowych to procesy rynkowe polegaja na tym, że tam gdzie się wiecej zarabia tam ida lepsi fachowcy, a tam gdzie sie mniej zarabia ida tacy co nic innego nie znajda. Wiec napierw musza byc pieniadze zeby przyszły efekty, a nie najpierw efekty a później pieniadze.Oczywiście kasa w budżecie nie pojawi się z dnia na dzień, ale ja zawsze stosuje zasadę: "pierw daj coś od siebie zanim zaczniesz oczekiwać od innych". Czyli niech nauczyciele pierw zaczną pracować lepiej i wydajniej, a potem niech domagają się kasy. Ale tak czy siak w obecnym systemie jest ciężko zweryfikować co jest wynikiem pracy ucznia, a co nauczyciela. Można polegać wyłącznie na opinii uczniów.
Tak piszesz o tym zamykaniu szkół. Nie wiem jak to jest u Ciebie ale u mnie zamyka się szkoły, które nie mają wyników, a nie tylko ze względu na obniżanie kosztów. Jakbyś tak przypomniał sobie moje propozycje budżetowe z innego tematu to byś zobaczył, że zakładam właśnie zwiększenie nakładów na edukacje.
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Polski system edukacji
.
Ostatnio zmieniony 1 sty 2014, 19:06 przez wyrwana_z_kontekstu, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Polski system edukacji
Z drugiej strony ciężko się dziwić, że ludzie idą na studia doktoranckie, kiedy żadna inna perspektywa pracy po skończeniu danego kierunku się przed nimi nie objawia. A coś jednak robić trzeba, więc decydują się na pracę akademicką.
Ale zgadzam się z Wyrwaną, na studia doktoranckie powinni być przyjmowani najlepsi z najlepszych, creme de la creme. W końcu to oni potem będą kształcić kolejnych studentów, także poziom powinien być jak najwyższy.
Ale zgadzam się z Wyrwaną, na studia doktoranckie powinni być przyjmowani najlepsi z najlepszych, creme de la creme. W końcu to oni potem będą kształcić kolejnych studentów, także poziom powinien być jak najwyższy.
mam problem. często bywam wesoła, ale nie pamiętam już, kiedy ostatnio byłam szczęśliwa.'
Re: Polski system edukacji
Ja też się zgadzam. Tylko najlepsi i mający osiągnięcia. Myślę, że studia doktoranckie nie będą złym pomysłem jeśli ma się pewność otrzymania posady na uczelni.zazu24 pisze:.
Ale zgadzam się z Wyrwaną, na studia doktoranckie powinni być przyjmowani najlepsi z najlepszych, creme de la creme. W końcu to oni potem będą kształcić kolejnych studentów, także poziom powinien być jak najwyższy.
Nie próbuje nawet być normalna,
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
bo normalność to pierwszy syndrom
śmiertelnie groźnej choroby...
Gdy tylko czuję, że nadchodzi normalność
natychmiast szukam antidotum
- dziwożona
- tłumok bezczASowy
- Posty: 1940
- Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
- Lokalizacja: z bagien i uroczysk
- Kontakt:
Re: Polski system edukacji
I pensje dla doktorantów powinny być na odpowiednio wysokim poziomie. Nie wyobrażam sobie zarabiać 1600 złotych na rękę. Moja koleżanka, doktorantka, tyle zarabia. I mieszka w hotelu asystenckim. Żenua.
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
- wyrwana_z_kontekstu
- mASakra
- Posty: 2033
- Rejestracja: 12 mar 2011, 12:42
Re: Polski system edukacji
.
Ostatnio zmieniony 1 sty 2014, 19:08 przez wyrwana_z_kontekstu, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Polski system edukacji
Dla mnie doktoranci to ludzie bez pomyslu na siebie. nie znalezli pracy, to bawia sie w wiecznych studentow.
Re: Polski system edukacji
Wszyscy moi znajomi, którzy zrobili bądź robią doktoraty, pracę mają i mieli (poza uczelnią).panna_x pisze:Dla mnie doktoranci to ludzie bez pomyslu na siebie. nie znalezli pracy, to bawia sie w wiecznych studentow.
Quirkyalone
Re: Polski system edukacji
Panna x zależy jacy doktoranci. Ale chyba nie chcesz powiedzieć, że nauka w ogóle nie jest potrzebna?