Pytanie do aromantycznych asów
Pytanie do aromantycznych asów
Ja jestem heteroromantycznym asem. Zastanawiam się ostatnio nad "arosami". Ze znanych osób za takiw postaci można chyba uznać Edwarda Goreya, rysownika, który w ogóle nie interesował się romansami, oraz archeologa Vere'a Gordona Childe'a. Jak wygląda Wasze postrzeganie związków, znajomości? Nie macie żadnych "romantycznych" zainteresowań? Nie interesuje Was miłość platoniczna?
Re: Pytanie do aromantycznych asów
W przyszłości chciałabym mieć kogoś tylko dla siebie, ale nie wiem, czy nazywanie tego miłością platoniczną lub partnerstwem jest prawidłowe. Na swój pokręcony sposób na pewno tak, ale z boku ciężko by to wyglądało, gdyby ktoś był wtajemniczony. Bardzo bym chciała, aby taki związek wyglądał jak dzielenie mieszkania przez dwójkę przyjaciół, bo pewnie nawet osobne sypialnie wchodziłyby w grę, ale jednocześnie obydwoje byśmy wiedzieli, że należymy do siebie, jakkolwiek to brzmi. Ciężko mi to opisać. Na kontakt fizyczny nie mam ochoty, może jakieś przytulanie albo spacer trzymając się za dłonie byłby okey, ale na tym się kończy. Bardziej zależy mi na wsparciu psychicznym i poczuciu, że mam partnera, dla którego jestem ważna nie tylko pod względem przyjacielskim, pomimo że ten związek właśnie by tak wyglądał. Zdaję sobie sprawę z tego, że to brzmi strasznie. Czasami zazdroszczę ludziom, którzy chcą „normalnego” związku, bo sama czuję się jak robot wyprany z uczuć i ludzkich potrzeb.
Re: Pytanie do aromantycznych asów
Oj tam wyprany robot, mówisz że na swój sposób ale bliskości chcesz więc gdzieś tam uczucia są. A to że trochę inne niż "normalnie" przyjęte nie zmienia faktu że człowiekiem jesteś
- Wyzwoolona
- mASełko
- Posty: 137
- Rejestracja: 22 kwie 2015, 17:38
- Lokalizacja: Łódź
Re: Pytanie do aromantycznych asów
Nie jesteś w tym sama... mam identycznie tylko nigdy nie umiałam ubrać tego w słowa.Setsu pisze: ↑18 kwie 2018, 18:15 W przyszłości chciałabym mieć kogoś tylko dla siebie, ale nie wiem, czy nazywanie tego miłością platoniczną lub partnerstwem jest prawidłowe. Na swój pokręcony sposób na pewno tak, ale z boku ciężko by to wyglądało, gdyby ktoś był wtajemniczony. Bardzo bym chciała, aby taki związek wyglądał jak dzielenie mieszkania przez dwójkę przyjaciół, bo pewnie nawet osobne sypialnie wchodziłyby w grę, ale jednocześnie obydwoje byśmy wiedzieli, że należymy do siebie, jakkolwiek to brzmi. Ciężko mi to opisać. Na kontakt fizyczny nie mam ochoty, może jakieś przytulanie albo spacer trzymając się za dłonie byłby okey, ale na tym się kończy. Bardziej zależy mi na wsparciu psychicznym i poczuciu, że mam partnera, dla którego jestem ważna nie tylko pod względem przyjacielskim, pomimo że ten związek właśnie by tak wyglądał. Zdaję sobie sprawę z tego, że to brzmi strasznie. Czasami zazdroszczę ludziom, którzy chcą „normalnego” związku, bo sama czuję się jak robot wyprany z uczuć i ludzkich potrzeb.
"...i niech będzie przeklęta wiedźma co uszyła życie..."
Re: Pytanie do aromantycznych asów
Ja też mam podobną wizję związku . Po prostu "posiadanie" kogoś na wyłączność, żeby na nikogo innego nie patrzył w taki sposób, w jaki patrzy na mnie i vice versa. Przy czym u mnie wspólne mieszkanie byłoby na neutralnym gruncie, czyli wspólnie zakupione lub wynajmowane mieszkanie, a ponadto posiadanie własnych osobnych mieszkań - coś jak miał Mr Big w Seksie w wielkim mieście, pomimo że mieszkał z Carrie (ona chyba też zachowała swoje mieszkanie, ale nie pamiętam dokładnie). Wtedy w razie co każdy ma gdzie wracać i nikt nie jest zależny od kogoś. Oczywiście osobne sypialnie, choć może raczej gabinety do pracy z łóżkami. Czasem nie trzeba się dotykać, żeby poczuć się z kimś blisko.Wyzwoolona pisze: ↑4 maja 2018, 13:02Nie jesteś w tym sama... mam identycznie tylko nigdy nie umiałam ubrać tego w słowa.Setsu pisze: ↑18 kwie 2018, 18:15 W przyszłości chciałabym mieć kogoś tylko dla siebie, ale nie wiem, czy nazywanie tego miłością platoniczną lub partnerstwem jest prawidłowe. Na swój pokręcony sposób na pewno tak, ale z boku ciężko by to wyglądało, gdyby ktoś był wtajemniczony. Bardzo bym chciała, aby taki związek wyglądał jak dzielenie mieszkania przez dwójkę przyjaciół, bo pewnie nawet osobne sypialnie wchodziłyby w grę, ale jednocześnie obydwoje byśmy wiedzieli, że należymy do siebie, jakkolwiek to brzmi. Ciężko mi to opisać. Na kontakt fizyczny nie mam ochoty, może jakieś przytulanie albo spacer trzymając się za dłonie byłby okey, ale na tym się kończy. Bardziej zależy mi na wsparciu psychicznym i poczuciu, że mam partnera, dla którego jestem ważna nie tylko pod względem przyjacielskim, pomimo że ten związek właśnie by tak wyglądał. Zdaję sobie sprawę z tego, że to brzmi strasznie. Czasami zazdroszczę ludziom, którzy chcą „normalnego” związku, bo sama czuję się jak robot wyprany z uczuć i ludzkich potrzeb.
Takie mam spostrzeżenie - może tylko my aski z regionu łódzkiego mamy takie podejście do związków?
Ostatnio zmieniony 6 maja 2018, 16:41 przez takasobie, łącznie zmieniany 1 raz.
- Słomiany Zapał
- ASter
- Posty: 621
- Rejestracja: 2 lis 2015, 16:31
Re: Pytanie do aromantycznych asów
Nie interesują mnie związki, ale gdyby to się zmieniło to moja wizja związku jest podobna, jak u dziewczyn wyżej - tylko mieszkanie osobno i nie wiem czy jestem całkowicie aromantyczną osobą, raczej zahaczam odrobinę o romantyczność, ale tej aromantyczności jest więcej. Nie umiem tego inaczej określić.
Re: Pytanie do aromantycznych asów
Niczego nie wykluczam na 100 procent. xD
Ostatnio zmieniony 18 wrz 2020, 10:53 przez Indiana, łącznie zmieniany 1 raz.
- Wyzwoolona
- mASełko
- Posty: 137
- Rejestracja: 22 kwie 2015, 17:38
- Lokalizacja: Łódź
Re: Pytanie do aromantycznych asów
takasobie pisze: ↑4 maja 2018, 18:04Ja też mam podobną wizję związku . Po prostu "posiadanie" kogoś na wyłączność, żeby na nikogo innego nie patrzył w taki sposób, w jaki patrzy na mnie i vice versa. Przy czym u mnie wspólne mieszkanie byłoby na neutralnym gruncie, czyli wspólnie zakupione lub wynajmowane mieszkanie, a ponadto posiadanie własnych osobnych mieszkań - coś jak miał Mr Big w Seksie w wielkim mieście, pomimo że mieszkał z Carrie (ona chyba też zachowała swoje mieszkanie, ale nie pamiętam dokładnie). Wtedy w razie co każdy ma gdzie wracać i nikt nie jest zależny od kogoś. Oczywiście osobne sypialnie, choć może raczej gabinety do pracy z łóżkami. Czasem nie trzeba się dotykać, żeby poczuć się z kimś blisko.Wyzwoolona pisze: ↑4 maja 2018, 13:02Nie jesteś w tym sama... mam identycznie tylko nigdy nie umiałam ubrać tego w słowa.Setsu pisze: ↑18 kwie 2018, 18:15 W przyszłości chciałabym mieć kogoś tylko dla siebie, ale nie wiem, czy nazywanie tego miłością platoniczną lub partnerstwem jest prawidłowe. Na swój pokręcony sposób na pewno tak, ale z boku ciężko by to wyglądało, gdyby ktoś był wtajemniczony. Bardzo bym chciała, aby taki związek wyglądał jak dzielenie mieszkania przez dwójkę przyjaciół, bo pewnie nawet osobne sypialnie wchodziłyby w grę, ale jednocześnie obydwoje byśmy wiedzieli, że należymy do siebie, jakkolwiek to brzmi. Ciężko mi to opisać. Na kontakt fizyczny nie mam ochoty, może jakieś przytulanie albo spacer trzymając się za dłonie byłby okey, ale na tym się kończy. Bardziej zależy mi na wsparciu psychicznym i poczuciu, że mam partnera, dla którego jestem ważna nie tylko pod względem przyjacielskim, pomimo że ten związek właśnie by tak wyglądał. Zdaję sobie sprawę z tego, że to brzmi strasznie. Czasami zazdroszczę ludziom, którzy chcą „normalnego” związku, bo sama czuję się jak robot wyprany z uczuć i ludzkich potrzeb.
Takie mam spostrzeżenie - może tylko my aski z regionu łódzkiego mamy takie podejście do związków?
Jedyne jak to można skomentować
"...i niech będzie przeklęta wiedźma co uszyła życie..."
Re: Pytanie do aromantycznych asów
To może to poglądy nabyte a nie wrodzone?
Re: Pytanie do aromantycznych asów
Jestem aromantyczna. Nie interesuje mnie romans, szukam jedynie przyjaciół.
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: Pytanie do aromantycznych asów
Kiedyś patrząc na resztę towarzystwa miałem tęsknoty i załamania, że mnie to nie spotka co resztę, że reszta ma a ja sam itd. I co ze mną jest, że u mnie nie "trybi" ta potrzeba i dążenie do związku.
Jednak jak powyżej wszyscy. U mnie brak jest potrzeby, ze ktoś mnie traktował, jako ten na całe życie i blablabla. To całe oddanie się komuś mnie przeraża i odrzuca. Może to też, że część z nas jest 5 z enneagramu?
Co do wspólnego mieszkania jestem za i nawet wspólne łóżko mogło by być Tylko bym musiał się przekonać do tej osoby i mieć zaufanie i przywiązanie. Co do wierności to ona nie jest taka jak u reszty romantyków. Po prostu wychodzę z założenia, że dobrze by było, gdyby była chęć, że chce się razem być i żadną inną. Nie chce mi się potem drugi raz inwestować w taki typ relacji. A na swój sposób jestem "wierny", jeśli z kimś się zbliżę. Oszczędny jestem. Jak wobec kogoś okaże zaufanie i wierność to też tego oczekuję I to nic z romantyzmem. Bardziej właśnie z oszczędnością i doborem by osoba była dla mnie "stabilnym gruntem"
Co do spania razem bym się właśnie przekonał, bo nawet wobec kuzynki, nie mam oporów do przytulania I takie coś nawet lubię, zależy tylko od kogo Tutaj bardziej czas i więź
Jednak jak powyżej wszyscy. U mnie brak jest potrzeby, ze ktoś mnie traktował, jako ten na całe życie i blablabla. To całe oddanie się komuś mnie przeraża i odrzuca. Może to też, że część z nas jest 5 z enneagramu?
Co do wspólnego mieszkania jestem za i nawet wspólne łóżko mogło by być Tylko bym musiał się przekonać do tej osoby i mieć zaufanie i przywiązanie. Co do wierności to ona nie jest taka jak u reszty romantyków. Po prostu wychodzę z założenia, że dobrze by było, gdyby była chęć, że chce się razem być i żadną inną. Nie chce mi się potem drugi raz inwestować w taki typ relacji. A na swój sposób jestem "wierny", jeśli z kimś się zbliżę. Oszczędny jestem. Jak wobec kogoś okaże zaufanie i wierność to też tego oczekuję I to nic z romantyzmem. Bardziej właśnie z oszczędnością i doborem by osoba była dla mnie "stabilnym gruntem"
Co do spania razem bym się właśnie przekonał, bo nawet wobec kuzynki, nie mam oporów do przytulania I takie coś nawet lubię, zależy tylko od kogo Tutaj bardziej czas i więź
- AliceAce82
- ASiołek
- Posty: 97
- Rejestracja: 17 sie 2018, 11:31
- Kontakt:
Re: Pytanie do aromantycznych asów
Co do mieszkania to najlepiej oddzielnie, ale nie wykluczam niczego, bo zalezy od osoby, ale na pewno tez oddzielne pokoje.Indiana pisze: ↑6 maja 2018, 16:39 Ja odwrotnie. Wspólne mieszkanie, chyba że sytuacja ekonomiczna albo życiowa na to nie pozwala. Oczywiście każdy miałby osobny pokój w mieszkaniu. Jestem teoretycznie otwarta na różne typy zwiazku :aseksualny, seksualny, z meżczyzna, z kobieta, z obojnakiem. Wszystko by zależało od konkretnej osoby. Niczego nie wykluczam na 100 procent. xD
Ja tez podobnie mysle/myslalam (ze niezaleznie od plci i jej braku), tylko zdecydowanie bez sexu.
Czemu wiecej ludzi nie bierze pod uwage obojnakow?
alice.ace82 at gmail.com
Re: Pytanie do aromantycznych asów
Szczerze mówiąc nie wiem, czy jestem aromantyczny. O ile jako AS nie jestem chętny do kontaktu seksualnego, to ogólnie kontakt fizyczny w swojej istocie jest całkiem przyjemny, jeśli dotyczy to osoby mi bliskiej. Przydałby się po prostu ktoś, z kim można byłoby porozmawiać o wszystkim, o każdej porze dnia i nocy. Od kogo można byłoby uzyskać poczucie bliskości, i komu też można było to dać. Tak dla komfortu psychicznego.
Kto nie chce, kiedy może, ten nie będzie mógł, kiedy będzie chciał.
Re: Pytanie do aromantycznych asów
Chciałbym nawet być w takim platonicznym związku, ale bardziej na zasadzie przyjaźni, spędzania wspólnie czasu na różnego rodzaju aktywnościach i oczywiście rozmowach.
Rzekł Jezus: "Bądźcie tymi, którzy przechodzą mimo!"
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake
Ewangelia Tomasza 42
"Dla radowania się i bólu człowiek urodził się na ziemi. Jeśli to rozumiemy dobrze, bezpiecznie przez ten świat idziemy."
William Blake