Nie jestem hepi, bo...

Nie każdego dnia ptaszki ćwierkają. Jak Ci się ten dzień przydarzy, my wysłuchamy.
Awatar użytkownika
Keri
łASkawca
Posty: 1656
Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Keri »

Animalia pisze: 18 sie 2018, 19:17
AliceAce82 pisze: 18 sie 2018, 17:25
Animalia pisze: 18 sie 2018, 13:54

A mnie się pytasz? Nie wiem szczerze. Podejrzewam albo przez moje nudziarstwo, albo ogólny brak umiejętności rozmowy.
Ja nie potrafię rozmawiać na żywo, zwykle tylko słucham co ktoś mówi i przytakuję, czasem coś wtrącę. Na necie jest mi łatwiej, z tym że zazwyczaj się okazuje, że powiedziałam coś nie na miejscu i nagle nastaje cisza.
Tak, mam to samo.
Czyżby niska samoocena siebie i zbyt krytyczne ocenianie? Przerabiałem to. Teraz w necie mam serio wiele kontaktów, choć boli mnie, że to ja muszę podtrzymywać, ale są normalne ;)
Awatar użytkownika
Animalia
pASibrzuch
Posty: 274
Rejestracja: 15 lip 2018, 18:01
Kontakt:

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Animalia »

Keri pisze: 21 sie 2018, 19:45
Animalia pisze: 18 sie 2018, 19:17
AliceAce82 pisze: 18 sie 2018, 17:25

Ja nie potrafię rozmawiać na żywo, zwykle tylko słucham co ktoś mówi i przytakuję, czasem coś wtrącę. Na necie jest mi łatwiej, z tym że zazwyczaj się okazuje, że powiedziałam coś nie na miejscu i nagle nastaje cisza.
Tak, mam to samo.
Czyżby niska samoocena siebie i zbyt krytyczne ocenianie? Przerabiałem to. Teraz w necie mam serio wiele kontaktów, choć boli mnie, że to ja muszę podtrzymywać, ale są normalne ;)
Ta, mam niską samoocenę, nie uważam się za jakiś pępek świata i nie przeszkadza mi to zbytnio. Może to dziwnie zabrzmiało, no ale ;p
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
AliceAce82
ASiołek
Posty: 97
Rejestracja: 17 sie 2018, 11:31
Kontakt:

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: AliceAce82 »

Ja uważam, że wysoka samoocena jest nie naturalna (przecież widzimy swoje wady, nie jesteśmy doskonali), a wysoka graniczy z narcyzmem.
Obrazek
alice.ace82 at gmail.com
Awatar użytkownika
Nightmarine
pASibrzuch
Posty: 290
Rejestracja: 22 maja 2010, 01:39

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Nightmarine »

Wysoka samoocena nie wiąże się z brakiem wad. Wydaje mi się, że polega na lubieniu siebie i akceptowaniu swojej osoby (łącznie z wadami) oraz świadomości, że w danym momencie jesteśmy najlepszą wersją siebie na jaką nas stać, biorąc pod uwagę własne możliwości, doświadczenia i pakiet opcji jakie zostały nam na starcie dane. Pomaga skupić się na pracy nad sobą i podążaniem w wybranym przez siebie kierunku, bez zbytniego sugerowania się opiniami z zewnątrz.
???
Awatar użytkownika
Animalia
pASibrzuch
Posty: 274
Rejestracja: 15 lip 2018, 18:01
Kontakt:

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Animalia »

Nightmarine pisze: 21 sie 2018, 22:20 Wysoka samoocena nie wiąże się z brakiem wad. Wydaje mi się, że polega na lubieniu siebie i akceptowaniu swojej osoby (łącznie z wadami) oraz świadomości, że w danym momencie jesteśmy najlepszą wersją siebie na jaką nas stać, biorąc pod uwagę własne możliwości, doświadczenia i pakiet opcji jakie zostały nam na starcie dane. Pomaga skupić się na pracy nad sobą i podążaniem w wybranym przez siebie kierunku, bez zbytniego sugerowania się opiniami z zewnątrz.
Ale przecież niska samoocena nie musi oznaczać, że ktoś od razu ma ochotę się zabić, tak samo z przejmowaniu się zbyt cudzą opinią.
Obrazek
Obrazek
Hazel
AS gaduła
Posty: 433
Rejestracja: 21 mar 2016, 18:27

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Hazel »

Nie jestem hepi, bo mam ochotę rzucić w diabły swoją pracę. Po prostu nie chce mi się tego robić, obowiązków z czasem coraz więcej, są pewne zaległości, płaca marna. W dodatku moi szefowie to straszni cebularze, mimo, że obracają dość wartościowym towarem. Umowa de facto mi się skończyła w piątek, a nie przygotowałem sobie nowej (cóż, niestety robię to ja). Sytuacja jest naprawdę głupia, bo jestem im bardzo potrzebny, ale jutro zamierzam "naprawiać świat", co będzie odebrane jako zwrócenie się przeciwko nim (a dotąd byłem zbyt potulny).

Nie wiem co robić :(
GG: 3498837
Nautilus1992
ciAStoholik
Posty: 319
Rejestracja: 6 wrz 2017, 01:57

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Nautilus1992 »

Hazel pisze: 22 sie 2018, 16:56 Nie jestem hepi, bo mam ochotę rzucić w diabły swoją pracę. Po prostu nie chce mi się tego robić, obowiązków z czasem coraz więcej, są pewne zaległości, płaca marna. W dodatku moi szefowie to straszni cebularze, mimo, że obracają dość wartościowym towarem. Umowa de facto mi się skończyła w piątek, a nie przygotowałem sobie nowej (cóż, niestety robię to ja). Sytuacja jest naprawdę głupia, bo jestem im bardzo potrzebny, ale jutro zamierzam "naprawiać świat", co będzie odebrane jako zwrócenie się przeciwko nim (a dotąd byłem zbyt potulny).

Nie wiem co robić :(
Jeśli masz możliwość by znaleźć pracę gdzieś indziej, to myślę że możesz spróbować odejść z tej firmy. A jeśli pogadasz z szefami o zwiększeniu płacy? Jakby rzucić im ultimatum - albo podwyższacie stawkę, albo odchodzę. O ile w ogóle zależy Ci na pieniądzach, bo biorę pod uwagę też możliwość, że to głównie ten nawał obowiązków zniechęca Cię do przedłużenia umowy o pracę. W takiej sytuacji mógłbyś porozmawiać o przydzieleniu niektórych zadań innym pracownikom. Skoro jesteś dla nich bardzo ważny, to myślę że powinni się zgodzić na Twoje warunki.

Ja też jestem zbyt potulny dla innych i oberwałem już przez to kilka razy w twarz :wink:
Hazel
AS gaduła
Posty: 433
Rejestracja: 21 mar 2016, 18:27

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Hazel »

Nie chodzi mi nawet o płacę, bo tutaj jest najmniejszy problem. Nie mogę za dużo i za szczegółowo pisać o tym, ale tak ujmując bardzo w skrócie - wciąż w Polsce pojawiają się różne nieprawidłowości, szczególnie w małych miejscowościach, jeśli chodzi o kwestie pracownicze. Ja niestety jestem między młotem a kowadłem, bo jestem niejako kadrowym i to mi np. przyszło się tłumaczyć 1,5 roku temu na kontroli, choć byłem wtedy jeszcze dość świeży. Po części dzięki mnie firma uniknęła kar. Mam już dosyć tego udawania, że jest dobrze jak jest nie za dobrze. Teraz odstawiają kolejne numery. A głupio jest powiedzieć mojej przełożonej, że szef to krętacz... bo to jej ojciec, a drugi ze wspólników to jej brat (firma prowadzona przez dwie rodziny). Chodzi po prostu o przeginanie w pewnych kwestiach, pracownicy zaczynają się buntować i to ja wtedy mam problem, bo czegoś nie mogę zrobić. W dodatku są dojdą niebawem nowe obowiązki, którym mogę nie sprostać.

Do tego, oprócz mnie i mojej szefowej nie ma nikogo, kto zrobi tą pracę. Nikogo nowego nie przyjmą, bo szkoda im kasy.
GG: 3498837
takasobie

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: takasobie »

Hazel pisze: 22 sie 2018, 18:39 Nie chodzi mi nawet o płacę, bo tutaj jest najmniejszy problem. Nie mogę za dużo i za szczegółowo pisać o tym, ale tak ujmując bardzo w skrócie - wciąż w Polsce pojawiają się różne nieprawidłowości, szczególnie w małych miejscowościach, jeśli chodzi o kwestie pracownicze. Ja niestety jestem między młotem a kowadłem, bo jestem niejako kadrowym i to mi np. przyszło się tłumaczyć 1,5 roku temu na kontroli, choć byłem wtedy jeszcze dość świeży. Po części dzięki mnie firma uniknęła kar. Mam już dosyć tego udawania, że jest dobrze jak jest nie za dobrze. Teraz odstawiają kolejne numery. A głupio jest powiedzieć mojej przełożonej, że szef to krętacz... bo to jej ojciec, a drugi ze wspólników to jej brat (firma prowadzona przez dwie rodziny). Chodzi po prostu o przeginanie w pewnych kwestiach, pracownicy zaczynają się buntować i to ja wtedy mam problem, bo czegoś nie mogę zrobić. W dodatku są dojdą niebawem nowe obowiązki, którym mogę nie sprostać.

Do tego, oprócz mnie i mojej szefowej nie ma nikogo, kto zrobi tą pracę. Nikogo nowego nie przyjmą, bo szkoda im kasy.
Jeśli masz szansę i siłę psychiczną, to odejdź w pierwszym sprzyjającym momencie. Nie warto się męczyć dla dobra firmy, bo firma rzadko kiedy to odwzajemni. Nie masz gwarancji, że gdzies będzie lepiej, ale zanim zobaczysz patologie w nowym miejscu, to minie kilka miesięcy.
Nautilus1992
ciAStoholik
Posty: 319
Rejestracja: 6 wrz 2017, 01:57

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Nautilus1992 »

Jestem tego samego zdania. Zawsze jest szansa, że znajdziesz lepiej płatną i mniej wymagającą pracę. A nawał problemów zostaw im - niech się sami głowią jak z tego wybrnąć, skoro nie szanują pracowników.
Hazel
AS gaduła
Posty: 433
Rejestracja: 21 mar 2016, 18:27

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Hazel »

Jutro zamierzam otworzyć "puszkę pandory", zobaczymy jaka będzie reakcja reszty towarzystwa.
Ogólnie nie mam szczęścia, bo za mną ciągnie się "historia" - w poprzednim miejscu ostrzej stawiałem na swoim i miałem więcej odwagi w naświetlaniu nieprawidłowości, skończyło się donosami od czapy, mobbingiem i końcem krótkiej "współpracy".

Bardzo chciałbym mieć spokojną pracę, gdzie wszystko robi się jak należy - wymagań finansowych nie mam dużych, bo nie mam dużych potrzeb, jestem oszczędny. Lecz niestety i od innych osób wiem, że u nich też są odstawiane cyrki. Nie wiem czy to ogólnie tak jest w naszym narodzie czy po prostu ja i moi znajomi nie mamy szczęścia.
GG: 3498837
Nightfall

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Nightfall »

Myślę, że najpierw powinieneś zaklepać sobie pracę w innym miejscu (masz doświadczenie, to pewnie się uda znaleźć), a później rozstać się z obecną firmą. Czy w nowej pracy będzie lepiej - nigdy nie wiadomo. Ale próbować trzeba. W pracy siedzi się tyle godzin, więc uważam, że trzeba ją lubić chociaż troszkę. Inaczej trochę smutno jest tak się męczyć.
Nightfall

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Nightfall »

Nie wiem gdzie o tym napisać, więc jeszcze raz napiszę tu. Wiem, że nie jest to zakazane, ale proszę dajcie spokój z tymi wielkimi obrazkami w sygnaturze. To naprawdę zaniża czytelność forum i sprawia, że czytanie jest mniej przyjemne :(
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: panna_x »

Zgadzam się z Nightfall, zaklep nową robotę i zmień wtedy obecną. Naprawdę szkoda się męczyć, życie ma się jedno.


Mnie też moja się nie podoba. Tzn nie jest źle, nie ma chorych sytuacji, atmosfera jest ok. Tylko, że mnie już znudzila, nie chce mi się tego robić, nie czuję żadnej motywacji. To, co mam w zakresie obowiązków, zwyczajnie mi się nie chce. Mam pewną rzecz do zrobienia, ale ponieważ jest bezterminowa to nie umiem się za to zabrać, zmobilizować.
Praca Jest bardzo spokojna i monotonna. I pomyśleć, że to było kiedyś moje marzenie- spokojna praca, gdzie mało się dzieje, mało robi, bo stres też źle na mnie działa. Więc nic, gdzie jest presja, ciśnienie nie odpowiada mi. Nie wiem, jak znaleźć złoty środek. Tzn mało się dzieje na moim stanowisku, bo np główna księgowa u nas robi po 10 godzin dziennie. :) Nie mogę mieć wymagającej, bo mam słabą psychikę, niską tolerancję stresu, a nudna też niedobrze. Sama nie wiem czego chcę.
Szukam innej, ale tylko w szkołach. Szczerze mówiąc, inna mnie nie interesuje. W korpo nie chcę, na inną biurową nie będę zmieniać, bo taką mam teraz, więc po co mi taka sama albo gorsza ? Bo byłam też w biurowej, gdzie był stres, ciśnienie i też nie zniosłam tego, zrezygnowałam po niecałym miesiącu. W tej jestem 3 lata i czuję wypalenie. Jest biurowa i spokojna, bez presji, w budżetówce. Z tymże mnie już to nie cieszy, nie wystarcza. Minusem są też bardzo małe zarobki, ale uważam, że mam mało pracy i dziwne byłoby żądać za nią więcej kasy. Na szczęście mam inne źródła dochodów niż praca na etacie, więc kasa nie jest aż tak ważna. Gdybym miała się z tego utrzymać, nie dałoby rady.
Ale jednak wolałabym zarabiać więcej. I co brzmi dziwnie, chciałabym pracę, gdzie jednak będę robić coś innego i więcej, bo ta nuda jakoś mi nie służy. Mogę w międzyczasie pisać na forum, albo maile do znajomych, albo poczytać coś na fejsie czy w necie, ale mam poczucie, że to jest fikcja a nie praca. Nie daje mi to satysfakcji.

Szukam więc w zawodzie nauczyciela, bo nigdzie indziej się nie widzę. Na pewno nie chcę w sklepie, handlu, marketingu, ani na produkcji.
Nie mam też konkretnego fachu jak fryzjer, kosmetyczka, kucharz, budowlaniec. Więc opcje na co można zmienić, też nie są zbyt szerokie.
Myślałam o kursie na kosmetyczkę lub na wizażystkę, na paznokcie, ale też nie wiem, czy znajdę po nim pracę, a poświęcać czas i kasę w ciemno mi się nie uśmiecha. Kurs na kosmetyczkę trwa 2 lata i musiałabym poświęcić tyle czasu, a czekać dwa lata na zmianę pracy to za długo. Nie mówiąc o tym, że do tego czasu rynek może już się nasycić, bo dużo osób to teraz robi. Mnóstwo jest też pań od paznokci, dużo to robi z tego, co się orientuję. Więc zanim ja zrobię, już może nie mieć to sensu.

Gdybym nie miała wyboru, to bym na takie zmieniła, ale mam wybór. Więc wolę nudną niż ciężką fizyczną na produkcji i stanie po 10 godzin na zmianie.

Więc jeśli miałabym zmieniać, to tylko na lepszą niż obecna. Czyli szkoła. Inaczej to wolę zostać, gdzie jestem. Wysyłam cv do szkół, ale bez powodzenia. Mam też zamiar działać troszkę w polityce, w sensie pomagać w trakcie kampanii wyborczych. Teraz będzie sezon, bo samorządowe, za chwilę do PE i do sejmu, Już zresztą mam takie doświadczenia.

Podoba mi się też feminizm, ale to nie zawód, w sensie co mogłabym robić w tej tematyce zawodowo i zarobkowo.

Jak na złość, czuję się osaczona propagandą sukcesu. Np jeden znajomy mówi, że mógłby pracować od lipca do Sylwestra i reszta high life, bo tak mu idzie firma w branży turystycznej. Inna znajoma, że jej córka jest na studiach, ma 2 dorywcze prace,do tego praktyki w Adecco i już chcą ją po tych praktykach zatrzymać na headhuntera do pracy. Inny znajomy robi teraz maturę, zdaje na prawo i jeszcze się tam nie dostał, a już odbywa praktykę w kancelarii. Jak ci ludzie to robią, nie mam pojęcia.Kolega z mojej pracy odszedł i dostał pracę w szkole, zawsze chciał tam pracować. Strasznie mu zazdrościłam.
Nautilus1992
ciAStoholik
Posty: 319
Rejestracja: 6 wrz 2017, 01:57

Re: Nie jestem hepi, bo...

Post autor: Nautilus1992 »

panna_x pisze: 24 sie 2018, 09:58 Jak na złość, czuję się osaczona propagandą sukcesu. Np jeden znajomy mówi, że mógłby pracować od lipca do Sylwestra i reszta high life, bo tak mu idzie firma w branży turystycznej. Inna znajoma, że jej córka jest na studiach, ma 2 dorywcze prace,do tego praktyki w Adecco i już chcą ją po tych praktykach zatrzymać na headhuntera do pracy. Inny znajomy robi teraz maturę, zdaje na prawo i jeszcze się tam nie dostał, a już odbywa praktykę w kancelarii. Jak ci ludzie to robią, nie mam pojęcia.Kolega z mojej pracy odszedł i dostał pracę w szkole, zawsze chciał tam pracować. Strasznie mu zazdrościłam.
Wydaje mi się, że znajomości załatwiają ludziom dobre posady, ale tak do końca to nie wiem. Gdybym wiedział, to być może siedział bym teraz przed kompem jako informatyk w jakiejś międzynarodowej korporacji :P

A tak dla poprawy humoru, to powiem Ci, że nie mam stałej pracy, zarobki grubo poniżej krajowego minimum, nie skończyłem też żadnych studiów i nie mam wyuczonego zawodu. Także w porównaniu do mnie, to idzie Ci nadzwyczaj dobrze :wink:

Poza tym, to nauczyłem się też, że ludzie lubią gadać brednie i wychwalać się, nawet jeśli osiągnęli stosunkowo niewielkie sukcesy. Zazwyczaj zlewam takich chwalipiętów, na prawdę szkoda na to czasu.
ODPOWIEDZ