co u ginekologa? :/

Jeśli masz pytanie i znikąd odpowiedzi, zwróć się do nas
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: Azshara »

panna_x, zauważ, że to tylko artykuły oparte na opowieściach kobiet, które nawet nie muszą istnieć, a w tym przypadku jest to raczej blog. Każdy może napisać wszystko i nikt nie zechce tego zweryfikować, bo i tak pójdzie w świat jako dowód na coś. Sama jakiś czas temu zrobiłam tę głupotę, że zlinkowałam komuś artykuł z niepoważnej strony typu onet, bo chciałam zwrócić uwagę na dany problem. Nawet jeśli ta historyjka była prawdziwa, to nadal nie są to żadne badania, po prostu wpis na blogu. Stosunek seksualny może być bolesny i niekomfortowy przez dłuższy czas dla obu stron albo tylko dla jednej, to żadna reguła. Tak samo regułą nie jest to, że dla kobiety utrata dziewictwa zawsze będzie bolesna, a każdy stosunek seksualny początkowo będzie boleć. Za to odpowiada anatomia i masa innych czynników, mężczyzn również to dotyczy.

Wracając do meritum. Jeśli dany ginekolog naciska na te dzieci i ostro krytykuje każde przeczenie, to się reaguje słownie, zmienia ginekologa, albo nawet przerywa wizytę. Też jestem przyszykowana na to, że mogę trafić na ginekologa z ciemnogrodu, ale nie mam zamiaru dać się obrażać i traktować jak worek na spermę. Idę tam po to, aby zbadać swój stan zdrowia i posłuchać rad związanych właśnie z nim, nie dla krytyki i moralizowania. To ludzie mają problem z reagowaniem, dlatego lekarze czują nieme przyzwolenie na takie zachowanie i dotyczy to ogółu, nie tylko ginekologów. Pamiętam, gdy na początku roku byłam przyjmowana na oddział ze skierowaniem. Sama musiałam lekko ustawić do pionu lekarza, który sugerował mi, że przyszłam tam na wakacje i przesadzam, bo nieprzyjemnie ironizował każde moje zdanie przy wywiadzie. Jeśli więc założymy, że zlinkowany przez ciebie artykuł jest prawdziwy i takie sytuacje mają miejsce, a pacjentka sobie nie dopowiada, to się wychodzi w trakcie wizyty lub zmienia lekarza na takiego, który będzie ją traktował jak pacjentkę, nie jak dwie nogi z dziurą pomiędzy nimi, które sprawiają dyskomfort swojemu partnerowi.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: panna_x »

a pod względem medycznym to taka nierówność, że dużo się mówi o cytologii, badaniu piersi, a prawie nie mówi się o raku jąder i badaniu u facetów.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: panna_x »

Azshara pisze: 15 lis 2018, 11:32 panna_x, zauważ, że to tylko artykuły oparte na opowieściach kobiet, które nawet nie muszą istnieć, a w tym przypadku jest to raczej blog. Każdy może napisać wszystko i nikt nie zechce tego zweryfikować, bo i tak pójdzie w świat jako dowód na coś. Sama jakiś czas temu zrobiłam tę głupotę, że zlinkowałam komuś artykuł z niepoważnej strony typu onet, bo chciałam zwrócić uwagę na dany problem. Nawet jeśli ta historyjka była prawdziwa, to nadal nie są to żadne badania, po prostu wpis na blogu. Stosunek seksualny może być bolesny i niekomfortowy przez dłuższy czas dla obu stron albo tylko dla jednej, to żadna reguła. Tak samo regułą nie jest to, że dla kobiety utrata dziewictwa zawsze będzie bolesna, a każdy stosunek seksualny początkowo będzie boleć. Za to odpowiada anatomia i masa innych czynników, mężczyzn również to dotyczy.

Wracając do meritum. Jeśli dany ginekolog naciska na te dzieci i ostro krytykuje każde przeczenie, to się reaguje słownie, zmienia ginekologa, albo nawet przerywa wizytę. Też jestem przyszykowana na to, że mogę trafić na ginekologa z ciemnogrodu, ale nie mam zamiaru dać się obrażać i traktować jak worek na spermę. Idę tam po to, aby zbadać swój stan zdrowia i posłuchać rad związanych właśnie z nim, nie dla krytyki i moralizowania. To ludzie mają problem z reagowaniem, dlatego lekarze czują nieme przyzwolenie na takie zachowanie i dotyczy to ogółu, nie tylko ginekologów. Pamiętam, gdy na początku roku byłam przyjmowana na oddział ze skierowaniem. Sama musiałam lekko ustawić do pionu lekarza, który sugerował mi, że przyszłam tam na wakacje i przesadzam, bo nieprzyjemnie ironizował każde moje zdanie przy wywiadzie. Jeśli więc założymy, że zlinkowany przez ciebie artykuł jest prawdziwy i takie sytuacje mają miejsce, a pacjentka sobie nie dopowiada, to się wychodzi w trakcie wizyty lub zmienia lekarza na takiego, który będzie ją traktował jak pacjentkę, nie jak dwie nogi z dziurą pomiędzy nimi, które sprawiają dyskomfort swojemu partnerowi.
No dobrze, ale po co miałaby to zmyślać? Możemy zakładać, że wszyscy, którzy narzekają na służbę zdrowia zmyślają, w jakim celu? Tutaj na forum dziewczyny też pisały o chamskich ginekologach i co, założymy, że to nieprawda, bo każdy może napisać sobie wszystko? Poza tym argument o zmianie lekarza jeśli artykuł jest prawdziwy, jest nietrafiony, bo mówiła, że była u wielu, nie jednego.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: panna_x »

Co do utraty dziewictwa, nie zawsze jest bolesna, ale najczęściej jest, a te przypadki, kiedy nie, to wyjątki od reguły. Zresztą, jak mówiłam, zależy to od anatomii, im grubsza błona, tym gorzej. Na co nie ma się wpływu. DLATEGO sama nie popieram gadki w stylu, że miłość wszystko załatwi, z miłości będzie wspaniale itd. Bo można kogoś kochać, a i tak będzie ból. Ciało decyduje, a nie dusza.
Zresztą masz rację, że nie zawsze 1 stosunek boli, czego ja jestem przykładem :) oczywiście, o ile wierzysz w moją historię, a nie zakładasz, że sobie to zmyśliłam, bo przecież każdy może napisać wszystko :)
Ostatnio zmieniony 15 lis 2018, 12:03 przez panna_x, łącznie zmieniany 1 raz.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: panna_x »

nawet zakładając, że to nie badanie, tylko jej indywidualna historia i nie ma tego syndromu 15% kobiet tylko jakiś pechowy 1 %. To jakieś pocieszenie, czy usprawiedliwienie dla tych lekarzy?
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: panna_x »

Poza tym szczerze mówiąc, nie wiem o jakiej weryfikacji myślisz? Raczej nikt się nie przedstawi w takim artykule z imienia i nazwiska, bo to są intymne sprawy. Na forum jest to samo, dużo osób nie mówi o sobie, że są asami w realu, bo nie chcą się ujawniać. To czemu mam zakładać, że jakaś kobieta zechce się ujawnić z imienia i nazwiska, jeszcze pisząc o nieudanym życiu seksualnym? Dowodów na rozmowę z ginem też nie będzie, bo jest tajemnica lekarska, i to są słowa między dwójką ludzi w gabinecie, raczej nie pójdzie z dyktafonem, żeby ją nagrywać w trakcie. Nie wiem, sory, ale dla mnie to jakaś teoria spiskowa, że się zakłada, że każdy, kto coś powie w necie, zaraz kłamie. Ja zakładam, że dziewczyny pisały tu na forum prawdę o chamskich ginekologach i nie zamierzam dokonywać jakichś weryfikacji. I tak samo zakładam, ŻE TA babka napisała prawdę, po co ma zmyślać, że ma problemy seksualne, raczej nie jest to powód do radości czy obnoszenia się z tym, jakiegoś lansu.
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: Azshara »

panna_x pisze: 15 lis 2018, 11:37 No dobrze, ale po co miałaby to zmyślać? Możemy zakładać, że wszyscy, którzy narzekają na służbę zdrowia zmyślają, w jakim celu? Tutaj na forum dziewczyny też pisały o chamskich ginekologach i co, założymy, że to nieprawda, bo każdy może napisać sobie wszystko? Poza tym argument o zmianie lekarza jeśli artykuł jest prawdziwy, jest nietrafiony, bo mówiła, że była u wielu, nie jednego.
Bo ludzie są różni. Niektórzy piszą prawdę, niektórzy koloryzują, niektórzy kłamią jak z nut, bo mogą i chcą. Nie ma sensu się tym przejmować, wystarczy zrozumieć, że istnieją i że nie powinniśmy wierzyć każdemu artykułowi na amazonie, wordpressie i tak dalej. Ludzie potrafią kłamać na forum danej gry o samej grze, w opiniach na temat swojego miejsca pracy, przychodni, lekarza rodzinnego, wizyty u fryzjera, kosmetyczki i wielu innych. Niektórzy po prostu lubią zmyślać. Mnie jest ciężko uwierzyć, że każdy lekarz, na którego trafiła ta kobieta z bloga, martwił się bardziej jej partnerem niż nią samą i bagatelizował jej dolegliwości i słowa, ale przypuszczam, że mogło tak być. Powinna w taki razie zmieniać lekarzy aż do skutku, czasami trzeba się nachodzić.
panna_x pisze: 15 lis 2018, 11:37 Poza tym szczerze mówiąc, nie wiem o jakiej weryfikacji myślisz? Raczej nikt się nie przedstawi w takim artykule z imienia i nazwiska, bo to są intymne sprawy.

Nie wiem, sory, ale dla mnie to jakaś teoria spiskowa, że się zakłada, że każdy, kto coś powie w necie, zaraz kłamie.
O żadnej i nic takiego nie zasugerowałam. Napisałam jedynie, żeby nie brać za pewnik tego, co znajdzie się w internecie. Nikomu tutaj nie zarzucam, że zmyśla, po prostu nie nastawiam się, że moja wizyta też będzie do bani, a ginekolog chamski.
Edit: Dobra, ogarnęłam. Napisałam, że:
Każdy może napisać wszystko i nikt nie zechce tego zweryfikować.
Chodziło mi o to, że ktoś coś przeczyta, bierze za pewnik i nawet nie pomyśli o tym, że kogoś mogły ponieść fantazje.
Ostatnio zmieniony 15 lis 2018, 12:21 przez Azshara, łącznie zmieniany 1 raz.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: panna_x »

Azshara pisze: 15 lis 2018, 12:04
panna_x pisze: 15 lis 2018, 11:37 No dobrze, ale po co miałaby to zmyślać? Możemy zakładać, że wszyscy, którzy narzekają na służbę zdrowia zmyślają, w jakim celu? Tutaj na forum dziewczyny też pisały o chamskich ginekologach i co, założymy, że to nieprawda, bo każdy może napisać sobie wszystko? Poza tym argument o zmianie lekarza jeśli artykuł jest prawdziwy, jest nietrafiony, bo mówiła, że była u wielu, nie jednego.
Bo ludzie są różni. Niektórzy piszą prawdę, niektórzy koloryzują, niektórzy kłamią jak z nut, bo mogą i chcą. Nie ma sensu się tym przejmować, wystarczy zrozumieć, że istnieją i że nie powinniśmy wierzyć każdemu artykułowi na amazonie, wordpressie i tak dalej. Ludzie potrafią kłamać na forum danej gry o samej grze, w opiniach na temat swojego miejsca pracy, przychodni, lekarza rodzinnego, wizyty u fryzjera, kosmetyczki i wielu innych. Niektórzy po prostu lubią zmyślać. Mnie jest ciężko uwierzyć, że każdy lekarz, na którego trafiła ta kobieta z bloga, martwił się bardziej jej partnerem niż nią samą i bagatelizował jej dolegliwości i słowa, ale przypuszczam, że mogło tak być. Powinna w taki razie zmieniać lekarzy aż do skutku, czasami trzeba się nachodzić.
panna_x pisze: 15 lis 2018, 11:37 Poza tym szczerze mówiąc, nie wiem o jakiej weryfikacji myślisz? Raczej nikt się nie przedstawi w takim artykule z imienia i nazwiska, bo to są intymne sprawy.

Nie wiem, sory, ale dla mnie to jakaś teoria spiskowa, że się zakłada, że każdy, kto coś powie w necie, zaraz kłamie.
O żadnej i nic takiego nie zasugerowałam. Napisałam jedynie, żeby nie brać za pewnik tego, co znajdzie się w internecie. Nikomu tutaj nie zarzucam, że zmyśla, po prostu nie nastawiam się, że moja wizyta też będzie do bani, a ginekolog chamski.
Skoro zakładasz, że ludzie kłamią w necie, bo mogą i chcą, to jak podchodzisz do użytkowników forum? Bo w sumie też każdy może tu kłamać na dowolny temat. Ja mogę, inni mogą, nawet zgodnie z Twoją logiką Ty możesz, bo każdy może zmyslać i skąd mamy wiedzieć, że to nie koloryzowanie czy coś innego? Czy podchodzisz tak do tego konkretnego artykułu? A gdyby był inny artykuł np. o asach, też powiesz, że ktoś sobie wymyślił i może te osoby nawet nie istnieją, a temat jest kłamstwem, koloryzowaniem czyimś zmyśleniem, bo można napisać wszystko? I że nie ma jak tego artykułu zweryfikować? Bo niby jak zweryfikować, jeśli rozmówcy są anonimowi. Czy wtedy też użyjesz tych argumentów?
Co do weryfikacji, to sorki, ale napisałaś wyraźnie, że artykuł może być nieprawdziwy, kobieta może nie istnieć i nie ma jak tego zweryfikować.

Nie musisz nastawiać się na złego gina, poszukaj opinii w necie o Twojej okolicy i idź do tego polecanego. :) są różni, dla mnie byli mili i ta babka, która przerwała mi błonę, i następny, ale ja byłam prywatnie.
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: Azshara »

Edit.
panna_x pisze: 15 lis 2018, 12:20 Skoro zakładasz, że ludzie kłamią w necie, bo mogą i chcą, to jak podchodzisz do użytkowników forum?
Normalnie. Widzę tutaj ludzi, którzy chcą ze sobą podyskutować, powymieniać się doświadczeniami, zainteresowaniami czy nawet poplotkować. Nie szukam konspiry w luźnych wypowiedziach użytkowników, ale w takich tematach jak szczepienia już tak, bo to nie są luźne rozmowy, ale często zakłamywanie faktów i podawanie błędnych informacji, które mogą nieść za sobą poważne konsekwencje. Jeśli myślisz, że podważam osiągnięcia kogoś, kto pochwalił się swoim sukcesem to nie, nie robię tego. Natomiast na pewnym forum wpadł mi w oko jeden użytkownik, który w zależności od sytuacji studiował i pracuje w danym kraju, więc wie najlepiej jak wygląda tam życie i rynek pracy. Wszystko się da, kiedy jesteś w internecie :)
panna_x pisze: 15 lis 2018, 12:20 Czy podchodzisz tak do tego konkretnego artykułu? A gdyby był inny artykuł np. o asach, też powiesz, że ktoś sobie wymyślił i może te osoby nawet nie istnieją, a temat jest kłamstwem, koloryzowaniem czyimś zmyśleniem, bo można napisać wszystko? I że nie ma jak tego artykułu zweryfikować? Bo niby jak zweryfikować, jeśli rozmówcy są anonimowi. Czy wtedy też użyjesz tych argumentów?
Zależy. Jeśli artykuł/ badania dotyczą szczepień, skłonności pedofilskich wśród osób homoseksualnych oraz innych ważnych i kontrowersyjnych kwestii to tak, nie powołam się na plotkarską stronę i social media ogółem, bo to strzał w stopę i równie dobrze mogłabym podesłać ulotkę pizzerii. Przecież to nie jest żadna tajemnica, że na potrzeby gorącego tematu niektórzy są w stanie przeprowadzić wywiad z nieistniejącą osobą. Wywiad i tak się sprzeda, a na końcu można dopisać, że rozmówca życzył sobie zachować anonimowość. Nie bez powodu niedawno wypłynęło, że ogromna część postów w social media pod tagiem metoo była po prostu zmyślona, tylko po to, żeby podkręcić całą akcję. Kto by się spodziewał. Nie mogę podesłać artykułu z wp.pl i napisać "o, patrzcie, to się dzieje na skalę światową, bo tak napisali", bo to wp.pl, które nie opiera się na żadnych badaniach. Dana historia może być prawdziwa, ale niekoniecznie przekładać się na większą skalę.
panna_x pisze: 15 lis 2018, 12:20 Nie musisz nastawiać się na złego gina, poszukaj opinii w necie o Twojej okolicy i idź do tego polecanego. :) są różni, dla mnie byli mili i ta babka, która przerwała mi błonę, i następny, ale ja byłam prywatnie.
Też idę prywatnie, ale tak właśnie myślę, że przesunę sobie wizytę na grudzień u innego, młodszego ginekologa, bo obecnie jestem umówiona do kobiety po pięćdziesiątce i trochę się boję, że może mieć sztywne podejście do pewnych spraw.
Ostatnio zmieniony 16 lis 2018, 10:44 przez Azshara, łącznie zmieniany 2 razy.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: panna_x »

To może ja dopowiem za siebie. Otóż wg mnie, jedyną metodą weryfikacji byłoby znać dane tej kobiety i mieć wgląd w jej karty zdrowia i zobaczyć, co u niej lekarze zdiagnozowali i jakie leczenie wpisali, co jak wiadomo, jest niemożliwe, bo RODO, tajemnica lekarska. Zatem jak czytam artykuł, mogę przyjąć, że ktoś opisuje swoje doświadczenia lub zmyśla. Gdyby ktoś napisał, że widział UFO na swoim balkonie, to zakładałabym właśnie, że kogoś poniosła fantazja. Natomiast jeśli ktoś pisze, że lekarze nie potrafią zrobić rozpoznania medycznego i pomóc, to nie zakładam fantazji, kłamstwa, oszustwa. Po pierwsze, nie widzę celu kłamania. Gdyby wymieniono tych lekarzy z nazwiska, ok, ktoś może kłamać żeby oczernić konkretną osobę, z którą ma na pieńku. Jednak nie widzę sensu kłamania w tak ogólnym sensie, poza tym, po co ktoś miałby przedstawiać swoje życie erotyczne jako nieudane, raczej nie jest to powód do lansu, koloryzowania itd. Poza tym nie mam dowodów, że to prawda, ale ma to dla mnie przynajmniej znamiona wysokiego prawdopodobieństwa, bo nie jest tajemnicą, że służba zdrowia ma w Polsce złą opinię. Zatem kiedy trafiam na artykuł domyślnie zakładam, że to prawda, raczej nie będę wpadać w paranoję, bo nie ma jak tego zweryfikować i w ogóle ludzie to mitomani. Jeśli dla kogoś artykuł jest nieprawdopodobny, może sobie w niego nie wierzyć i tyle. Każdy może przeczytać i sam dokonać analizy i interpretacji. Zatem jeśli ktoś nie chce wierzyć w takie źródła, to niech nie wierzy, ja nie zamierzam do każdej informacji, jaką przeczytam lub usłyszę szukać badań, bo sory nie jestem metodologiem, pracownikiem uczelni i nie zamierzam być. Mnie badania na każdy temat, wątek czy tezę nie są potrzebne. Jeśli słyszę w radio, że 3 mln ludzi w Polsce ma cukrzycę, nie będę tego sprawdzać, bo przecież nie wiadomo na jakie badania czy źródła się powołali. Jeśli czytam, że połowa małżeństw się rozpada, też nie będę zaraz szukać stron GUSu, by to potwierdzić. W przychodni widziałam plakat nt problemów z erekcją oraz informacją, że przez to rozpada się 20% związków. Też nie będę dociekać, skąd oni to wiedzą, a czemu akurat 20 a nie 15 lub 30? Jakie to badania, ile osób dotyczyło? Może grupa była niereprezentatywna, za mała, skąd ja mogę wiedzieć? Sory, jeśli macie ochotę bawić się w badaczy statystyków, to ok, możecie sobie szukać badań na wszystko, co ktoś powie. Mnie to nie bawi, nie ciekawi i nie jest mi w ogóle do szczęścia potrzebne :) Dlatego zamierzam czytać oraz linkować artykuły wg własnego uznania, każdy może się z nimi zgodzić lub nie. Natomiast bardzo proszę, żebyście nie podawali za każdym razem argumentu o badaniach i weryfikacji. CHYBA, że ktoś znajdzie informację, że dany autor jest całkiem niewiarygodny, dowód na to, że dany artykuł to ewidentne kłamstwo. Tak to można sobie podważać wszystko bez końca.
Nawet badania nie są dowodem, bo nie wiemy, jak były robione- czy grupa była reprezentatywna, ludzie równie dobrze mogą kłamać w artykule jak w badaniu ankietowym, więc w badaniu tak samo mogą kłamać i niby czemu mają być one lepsze niż czyjś indywidualny opis. Poza tym dobrze znacie dowcip o statystyce, że jak ktoś bije żonę dwa razy dziennie a ktoś wcale, to średnio każdy bije raz dziennie. Także można stawać na rzęsach, żeby szukać badań na wszystko, a i tak może dołączyć do dyskusji trzecia osoba, której te badania nie przekonają. :) Najlepszy dowód mam w innym wątku o smogu, gdzie Viljar podał badania o źródłach smogu, a inny użytkownik i tak nie zgadza się z nimi, twierdząc, że to zwalanie winy na auta. Także sory, nie kupuję tej argumentacji nie wchodzę w to. :)
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: panna_x »

Co do większej skali, to nie jest tajemnicą, że bardzo dużo ludzi źle w Polsce ocenia służbę zdrowia, nie tylko ginekologów. Zatem nie mam podstaw zakładać, że to kłamstwo. Poza tym może nawet nie byli chamscy, ale po prostu nie umieli jej pomóc i tyle. Lekarze też są bezradni, a chorego to frustruje. Stąd te rady o maściach, lubrykantach i grach wstępnych.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: panna_x »

Poza tym artykuł nie był o jakimś ogólnym trendzie jak antyszczepionkowcy czy pedofilia, lecz studium konkretnego przypadku. Antyszczepionkowcy postulują, że szczepionki są złe i powołują się na dane, że niby zaszkodziły iluś tam osobom. Tutaj autorka nie twierdziła, że jakaś metoda leczenia jest zła i szkodzi iluś osobom i należy jej zaprzestać. Czy ona gdzieś pisze, że lubrykanty czy maści są złe i trujące? Ona pisze, że jej nie pomogły i że lekarze nie potrafili jej nic doradzić. Tylko pytali, czy seks jest dla niej ważny. Jednak nie podaje żadnego lekarza z nazwiska, mówiąc, nie chodźcie do niego, jest kiepski i nie leczy. Antyszczepionkowcy mówia, nie stosujcie tego, bo jest złe i szkodzi. Jak dla mnie to są nieporównywalne przypadki. Poza tym nigdzie nie było mowy, że to ogólnoświatowy problem, nawet zakładając, że ma to 15% kobiet, to nie jest jakaś miażdżąca większość. Jak dla mnie nawet jeśli to mniejszość i nawet nie 15 a powiedzmy 5% to nie znaczy, że można to olać, bo to tylko babskie histerie.
Ostatnio zmieniony 16 lis 2018, 11:14 przez panna_x, łącznie zmieniany 1 raz.
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: panna_x »

o sory, widzę, że coś wczoraj dopisałaś, kiedy pisałam swojego 1 posta dziś, nie widziałam tego.
Awatar użytkownika
Azshara
AS gaduła
Posty: 432
Rejestracja: 10 lip 2017, 19:38

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: Azshara »

Dopisałam dopiero dzisiaj, chyba moment przed twoim postem :)
panna_x
ASoholik
Posty: 1712
Rejestracja: 9 sty 2013, 13:20

Re: co u ginekologa? :/

Post autor: panna_x »

O, to jeszcze wtedy nie widziałam.
ODPOWIEDZ