Bojack jest dla mnie bardzo kojącym serialem. Nie takim do pośmiania się jak Rick&Morty czy South Park, tylko raczej cyniczną formą terapii.
Co prawda jest fabularnie ciężki i taki boleśnie prawdziwy, ale właśnie dlatego daje pewne oparcie. Takie poczucie, że te wszystkie ludzkie rozterki nie są czymś odosobnionym (i że niektórzy mają gorzej

nawet jeśli ten ktoś to fikcyjny koń)
Niektóre problemy Todda, Bojacka i Diane są mi dość bliskie, więc dzięki temu serialowi uzyskałam na nie nieco inny, mniej personalny pogląd. Chociaż ten odcinek gdzie Todd, jako as, znajduje się w wielu nadmiernie seksualnych sytuacjach był chyba jedynym odcinkiem, który niekomfortowo mi się oglądało. Ledwo wytrzymałam do końca.