Obawa przed wieczną samotnością :(
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
To zależy, czego dotyczy to naginanie. Jeśli drobnych rzeczy, można się nagiąć. Jeśli zasadniczych, to sądzę, że nie. Moim zdaniem ciężko by było się nagiąć w przypadku dużej różnicy poglądów lub charakterów. Bałaganiarz raczej nie stanie się porządnicki, tylko będzie drażnił pedanta, a pedant nie przymknie oczu na syf w domu. Myślę też, że dwaj cholerycy czy dwie dominujące osobowości raczej się nie zgodzą ze sobą.
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Boję się samotności, na dłuższą metę jest wyczerpująca i dla wielu ludzi niebezpieczna.
Jesteśmy otoczeni ludźmi, nasze życie składa się też z relacji z innymi. Znam samotność.
Samotność bywa prozaiczna, gdy chce się po prostu do kogoś "gębę otworzyć". Czasem albo i często jesteśmy sami w tłumie. Bywa też głęboka, gdy wiemy, że nie chcemy iść solo, a trudno nam trafić na tego kogoś.
Wieżę jednak, że nie będę w pojedynkę szedł przez życie
Jesteśmy otoczeni ludźmi, nasze życie składa się też z relacji z innymi. Znam samotność.
Samotność bywa prozaiczna, gdy chce się po prostu do kogoś "gębę otworzyć". Czasem albo i często jesteśmy sami w tłumie. Bywa też głęboka, gdy wiemy, że nie chcemy iść solo, a trudno nam trafić na tego kogoś.
Wieżę jednak, że nie będę w pojedynkę szedł przez życie
- Keri
- łASkawca
- Posty: 1656
- Rejestracja: 16 cze 2009, 11:13
- Lokalizacja: ze źródła światła :D (okolice Łodzi :P )
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Kiedyś dla mnie to było ciężkie myślenie o samotności i doprowadzało do rozpaczy (choć na to składało się wiele rzeczy). Teraz wręcz przestałem o tym myśleć i... po prostu sobie żyję robiąc zwykłe rzeczy
Oczywiście fajnie czasami gdy jest z kim sobie popisać, ale niezbyt mnie ciągnie do zbyt długiego spędzania czasu z ludźmi. Kwestia leży w podejściu do siebie.
Oczywiście fajnie czasami gdy jest z kim sobie popisać, ale niezbyt mnie ciągnie do zbyt długiego spędzania czasu z ludźmi. Kwestia leży w podejściu do siebie.
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Ale masz sporo zainteresowań i to ciekawych. Myślę, że masz szansę.. Przecież wiesz, na co faceci patrzą.... wystarczy czasem jeden z tych atrybutów figura badż twarz... i już go masz.
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Potwierdzam. Dla mnie idealna pani to tak zwana szara myszka. I wcale nie musi mieć żadnego z wymienionych atrybutów. Może to przychodzi z wiekiem? Ale nie! Zawsze tak było. Na pewno konieczne jest przebywanie w bezpośredniej bliskości. Zauważcie, jak kiedyś łatwo było się zakochać. Kolonie, obozy, zimowiska, rejsy. Ostatni raz byłem na rejsie bodajże w roku 2001. Zawsze na pokładzie była jakaś pani. Zwykle jedna. Oczywiście była tą jedyną, najpiękniejszą. Dwa tygodnie w zupełności wystarczały, żeby wrócić do domu zakręconym. Właściwie z każdego wyjazdu. W dorosłym wieku nie ma takich możliwości. Chyba, że kontakt w pracy. W zawodzie typowo męskim raczej niemożliwe, ale się zdarzało. Dlatego ważne są spotkania. Ta interakcja, której net nie przekaże. Ze spotkania kilkugodzinnego też nic nie wyniknie. Ale z kolejnego i kolejnego możliwe, że tak. Bez żadnej gwarancji. Bardzo żałuję całej sytuacji z pandemią i nieczynnych szkól tańca. Tam właśnie mogłem systematycznie odbywać specyficzne (nauka tańca) spotkania. Niestety prawdopodobnie w większości z paniami nieAs.
- Romantyczkapocalosci
- starszASek
- Posty: 41
- Rejestracja: 5 sty 2019, 21:15
- Lokalizacja: Kielce / Discord: Aneta#6184 / gg 67355042
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Smutno mi
-
- starszASek
- Posty: 32
- Rejestracja: 8 kwie 2018, 20:00
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Już dobrze
- Romantyczkapocalosci
- starszASek
- Posty: 41
- Rejestracja: 5 sty 2019, 21:15
- Lokalizacja: Kielce / Discord: Aneta#6184 / gg 67355042
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Mój Skarb najukochańszy najwspanialszy , najcudowniejszy, czekałam na Ciebie całe życie ❤
Dziękuję, że jesteś
Dziękuję, że jesteś
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Mi przeszkadza to że nie mam stałych znajomych, takich naprawdę bliskich którzy chcą się spotykać po pracy/szkole/w wolnych chwilach. Tak jak to się robiło w szkole podstawowej. Żadne z późniejszych znajomości nie przerodziły się w stałe, są to bardzo albo oficjalne, albo przygodne, albo czysto służbowe, albo dzień dobry, albo daleko mieszkają i widzimy się raz na parę lat czy kilka razy na jakiś czas.
"Im bardziej społeczeństwo odchodzi od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych, którzy ją głoszą." - George Orwell
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Mam dokładnie to samo. Nie mam w ogóle problemów z nawiązywaniu nowych znajomości, ale żeby je utrzymać i pogłębić to już gorzej... Mam epizody, gdzie wolę być sama i na chwilę się odcinam, a ludzie wtedy odbierają to tak, że już ich nie lubię...Sniezny pisze: ↑2 mar 2021, 15:26 Mi przeszkadza to że nie mam stałych znajomych, takich naprawdę bliskich którzy chcą się spotykać po pracy/szkole/w wolnych chwilach. Tak jak to się robiło w szkole podstawowej. Żadne z późniejszych znajomości nie przerodziły się w stałe, są to bardzo albo oficjalne, albo przygodne, albo czysto służbowe, albo dzień dobry, albo daleko mieszkają i widzimy się raz na parę lat czy kilka razy na jakiś czas.
Zawsze byłam wyallienowana, bo nie lubię i nie potrafię rozmawiać na banalne tematy. Tym bardziej widać było i ciągle jest widać dystans, gdy wszyscy rozmawiają o obecnych lub danych miłościach, a ja nie mam nic do powiedzenia.
No i oczywiście uchodzę za szczęśliwego pajaca, który memuchuje, śmieje się, a w środku ma ogromną pustkę i poczucie całkowitego niezrozumienia przez nikogo.
No spłakałam się troszkę, ale jest północ, a ja siedzę na forum. xD
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Tak to właśnie jest.wakahisa pisze: ↑16 mar 2021, 00:27 Mam dokładnie to samo. Nie mam w ogóle problemów z nawiązywaniu nowych znajomości, ale żeby je utrzymać i pogłębić to już gorzej... Mam epizody, gdzie wolę być sama i na chwilę się odcinam, a ludzie wtedy odbierają to tak, że już ich nie lubię...
Zawsze byłam wyallienowana, bo nie lubię i nie potrafię rozmawiać na banalne tematy. Tym bardziej widać było i ciągle jest widać dystans, gdy wszyscy rozmawiają o obecnych lub danych miłościach, a ja nie mam nic do powiedzenia.
No i oczywiście uchodzę za szczęśliwego pajaca, który memuchuje, śmieje się, a w środku ma ogromną pustkę i poczucie całkowitego niezrozumienia przez nikogo.
No spłakałam się troszkę, ale jest północ, a ja siedzę na forum. xD
U mnie dokładnie to samo, jak się z kimś zapoznam to potem się zmienia nastrój, chcę mieć trochę wolnego, odpocząć od spotkań a w tym czasie osłabia się relacje. U mnie dochodzi jeszcze inna rzecz, aspekt finansowy. Gdy ludzie wybierają spotkania w restauracjach, knajpach to z powodów finansowych i nie tylko zresztą wycofuję się. Nie przepadam za siedzeniem w knajpach a co do wydatków, ciężko mi wydawać takie duże sumy na żarło, sumienie nie pozwala. Ja się wtedy wycofuję a oni w tym czasie się integrują. Wracając do nich jestem już trochę na boku a jak jestem na boku to tracę zainteresowanie towarzystwem. No i co że sam jestem towarzyski jak tak to się wszystko układa.
"Im bardziej społeczeństwo odchodzi od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych, którzy ją głoszą." - George Orwell
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Niestety samotność to pani, która w przyszłości będzie czekać na mnie z otwartymi rękoma. Oczywiście, o ile nie umrę za wcześnie
W każdym razie samotność jawi mi się jako coś strasznego.. Nie mam żony, dzieci, nikogo prócz najbliższej rodziny. Trzeba ufać w opatrzność Bożą Oczyma wyobraźni już widzę te wieczory, kiedy wtulam się w poduchę, albo ranki, kiedy samotnie powłóczę noga za nogą z zakupami. Eh, to straszne, dlatego zależy mi żeby jak najszybciej iść do pracy, chociaż wiem, że tam też nikogo nie poznam. Póki co, żeby to zmienić, założyłem profil na jednym z portali randkowych.. Przez 3 miesiące odwiedziło go 8 kobiet
W każdym razie samotność jawi mi się jako coś strasznego.. Nie mam żony, dzieci, nikogo prócz najbliższej rodziny. Trzeba ufać w opatrzność Bożą Oczyma wyobraźni już widzę te wieczory, kiedy wtulam się w poduchę, albo ranki, kiedy samotnie powłóczę noga za nogą z zakupami. Eh, to straszne, dlatego zależy mi żeby jak najszybciej iść do pracy, chociaż wiem, że tam też nikogo nie poznam. Póki co, żeby to zmienić, założyłem profil na jednym z portali randkowych.. Przez 3 miesiące odwiedziło go 8 kobiet
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Warto uświadamiać ludziom, że twoje "nierówne" zaangażowanie w kontakt nie wynika z lekceważenia ich, a po prostu z tego, że czasem musisz pobyć sam. Jeśli ktoś jest mądry, to zrozumie. Niestety inni ludzie nie siedzą nam w głowach i nie zawsze sami z siebie odróżnią olewcze nastawienie od introwertycznej potrzeby samotnego naładowania akumulatorów.Sniezny pisze: ↑16 mar 2021, 17:46Tak to właśnie jest.wakahisa pisze: ↑16 mar 2021, 00:27 Mam dokładnie to samo. Nie mam w ogóle problemów z nawiązywaniu nowych znajomości, ale żeby je utrzymać i pogłębić to już gorzej... Mam epizody, gdzie wolę być sama i na chwilę się odcinam, a ludzie wtedy odbierają to tak, że już ich nie lubię...
Zawsze byłam wyallienowana, bo nie lubię i nie potrafię rozmawiać na banalne tematy. Tym bardziej widać było i ciągle jest widać dystans, gdy wszyscy rozmawiają o obecnych lub danych miłościach, a ja nie mam nic do powiedzenia.
No i oczywiście uchodzę za szczęśliwego pajaca, który memuchuje, śmieje się, a w środku ma ogromną pustkę i poczucie całkowitego niezrozumienia przez nikogo.
No spłakałam się troszkę, ale jest północ, a ja siedzę na forum. xD
U mnie dokładnie to samo, jak się z kimś zapoznam to potem się zmienia nastrój, chcę mieć trochę wolnego, odpocząć od spotkań a w tym czasie osłabia się relacje. U mnie dochodzi jeszcze inna rzecz, aspekt finansowy. Gdy ludzie wybierają spotkania w restauracjach, knajpach to z powodów finansowych i nie tylko zresztą wycofuję się. Nie przepadam za siedzeniem w knajpach a co do wydatków, ciężko mi wydawać takie duże sumy na żarło, sumienie nie pozwala. Ja się wtedy wycofuję a oni w tym czasie się integrują. Wracając do nich jestem już trochę na boku a jak jestem na boku to tracę zainteresowanie towarzystwem. No i co że sam jestem towarzyski jak tak to się wszystko układa.
Z tymi knajpami to już cięższa sprawa, bo jeśli twoi znajomi spotykają się tylko tam, to albo się dostosowujesz, albo ich nie widujesz. Rozumiem twoje opory, jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy, bo też nie szastam kasą bezrefleksyjnie, zresztą w ogóle pieniądze zarabia się zbyt ciężko, żeby się ich lekko i nagminnie pozbywać na coś, co można mieć dużo taniej albo z czego da się całkiem zrezygnować bez szkody dla komfortu. Możesz napotkać przeszkody, ale spróbuj zaproponować znajomym jakieś wspólne zajęcia sportowe czy coś w tym stylu, jako zamiennik spotkań w restauracjach, np raz tak, a raz tak. Teraz byłoby łatwo to wdrożyć, bo pandemie, lockdowny i inne cuda i tak odcinają nas od wielu rzeczy.
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Utożsamiam się. Też tęsknie za podstawówkowym zawieraniem znajomości. Mam wrażwnie że wtedy wszystko było prostsze.Sniezny pisze: ↑2 mar 2021, 15:26 Mi przeszkadza to że nie mam stałych znajomych, takich naprawdę bliskich którzy chcą się spotykać po pracy/szkole/w wolnych chwilach. Tak jak to się robiło w szkole podstawowej. Żadne z późniejszych znajomości nie przerodziły się w stałe, są to bardzo albo oficjalne, albo przygodne, albo czysto służbowe, albo dzień dobry, albo daleko mieszkają i widzimy się raz na parę lat czy kilka razy na jakiś czas.
-
- gimnASjalista
- Posty: 17
- Rejestracja: 6 lis 2021, 00:07
Re: Obawa przed wieczną samotnością :(
Z roku na rok coraz trudniej poznaje się ludzi. Mam wrażenie, ze odkąd pojawiły się portale społecznościowe typu fb (2009?, 2010?) ludzie przestali siebie potrzebować. Kiedyś ta jedna osoba więcej to miała jakaś wartość, a dziś to jest nic nie znaczący ułamek ludzi, których znamy. Niezobowiązujący kontakt przez internet staje się dla ludzi lepszy niż prawdziwa przyjaźń. Wymówek by się nie spotykać jest mnóstwo, głównie brak czasu, ale niektórzy to już wprost mówią, że nie potrzebują tego. Będzie coraz gorzej bo swoje zrobi pandemia. Moje pokolenie było ostatnim, które lubiło się jakoś zrzeszać, grupować względem zainteresowań w jakichś kółkach czy fan-clubach ale niestety to już ludzie w wieku +/- 35 lat. To niestety jest najgorszy wiek na życie towarzyskie, bo rodzinka, kredyty, nadgodziny w pracy itd. Młodzi to już myślą inaczej.