1. kochliwości (jeśli dotąd często się zakochiwał, zwłaszcza fermonowo i estetycznie w ślicznych młodych paniach) bo to za duże ryzyko dla mojego ego a nie mam zamiaru wylądować w psychiatryku przez zniszczoną samoocenę i zawód miłosny. Gwarancji nie ma nigdy ale kochliwość to cecha bardzo źle wróżąca.
2. neofickich jazd w przeszłości - gdy człowiek łatwo się podnieca nową ideą (filozofią, ideologią, religią...) i wchodzi w nią bez reszty a potem przeskakuje na drugi biegun by też wejść bez reszty (gorliwy katolik 2015 >> wojujący ateista 2020 >> gorliwy rodzimowierca 2025)
3. braku pewności siebie
4. mroku zamiast pogody ducha, gderliwości, małostkowości, pieniactwa
5. dzieci (posiadanych lub w planach)
6. wybuchowości, chleryczności, darcia głupiej japy bo romeo ma humorki (emocjonalności 9-latka)
7. traktowania mnie jako drugiej opcji, planu B, pomijania/przemilczania tematu mojego wyglądu ("Lubię ładne dziewczyny ale wolę ciebie") - brak seksualnych zachowań w naszych relacjach niczego tu nie usprawiedliwia... Rozglądania się za innymi paniami, posiadania w serduszku dawnej miłości do której nothing compares (czyli traktowania mnie jako plasterka). Ech.
Jeszcze jest sporo punktów.
Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?
-
- łASuch
- Posty: 155
- Rejestracja: 12 lip 2013, 19:28
-
- pASzko
- Posty: 2545
- Rejestracja: 28 lut 2008, 19:18
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?
Na pewno nie zaakceptuję:
- zdrady
- nałogowego picia alkoholu lub zażywania narkotyków
- traktowania jak plan B
- braku szczerości
- kłamstwa
- obrażania drugiej osoby
- zdrady
- nałogowego picia alkoholu lub zażywania narkotyków
- traktowania jak plan B
- braku szczerości
- kłamstwa
- obrażania drugiej osoby
Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?
Nie szukam partnera. Ale, ogólnie wiadomo, że życie pisze różne scenariusze.
Czego nie zaakceptuję u partnera? Och, to proste. Nie zaakceptuję, jeśli partner będzie psychopatą. Definicja psychopaty? A wyguglajcie sobie
Poważnie - byłam z kimś o osobowości psychopatycznej. No, powiem tak, gdyby to ode mnie zależało to wysyłałabym take osoby na ciężkie roboty do kamieniołomów. Dożywotnio.
Pozdrowienia.
Czego nie zaakceptuję u partnera? Och, to proste. Nie zaakceptuję, jeśli partner będzie psychopatą. Definicja psychopaty? A wyguglajcie sobie
Poważnie - byłam z kimś o osobowości psychopatycznej. No, powiem tak, gdyby to ode mnie zależało to wysyłałabym take osoby na ciężkie roboty do kamieniołomów. Dożywotnio.
Pozdrowienia.
-
- łASuch
- Posty: 155
- Rejestracja: 12 lip 2013, 19:28
Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?
8. alkoholizmu!!!! tak, człowiek, który spożywa regularnie alkohol w dawkach, które nie doprowadzają go do upojenia (a jedynie podchmielenia) lub nawet ma na tyle mocną głowę (wyrobioną) aby nie mieć już wcale kaca, nadal jest alkoholikiem. Przykro mi patrzeć na taki upadek duszy, to dla mnie dołujące. Sam kontakt z takimi upadłymi ludźmi wpływa negatywnie na moje samopoczucie a co dopiero związek. To coś, na co powszechnie przymyka się oko, a nie powinno się!
Re: Czego nie zaakceptujecie u przyszłego partnera?
- ciągłego naginania moich granic, gdyż wiąże się to też z naginaniem mojego zaufania do danej osoby.
- braku szczerości. Naprawdę staram się być jak najbardziej wyrozumiały, ale życie w wiecznym kłamstwie byłoby przytłaczające. Są pewne rzeczy, które potrafię trochę zrozumieć, ponieważ istnieją ciężkie tematy o których ludzie często krępują się mówić, ale jeżeli jestem z kimś bardzo blisko, to myślę, że szczerość powinna być jednym z najważniejszych punktów.
- brak chęci poprawy. Rozumiem ciężkie sytuacje, bo sam czułem się w kropce czasami, ale jeżeli ktoś jest w bardzo złym stanie psychicznym, to bardzo chętnie pomogę znaleźć jakąś metodę terapii, czy coś, co mogłoby pozwolić wyjść na prostą, ale musi to być odwzajemnione. Terapia lub pomoc wymaga inicjatywy od obu stron i ta osoba musi zdać sobie sprawę, że jest to długotrwały proces, który wymaga cierpliwości. W tym przypadku pewnie nie zerwałbym z osobą jeżeli nie szłoby dobrze po długim czasie, tylko odzywałbym się mniej dla mojego własnego zdrowia, i od czasu do czasu pytał jak idzie. Wyjątkiem jest, jeżeli ta osoba byłaby groźna lub niebezpieczna.
- braku szczerości. Naprawdę staram się być jak najbardziej wyrozumiały, ale życie w wiecznym kłamstwie byłoby przytłaczające. Są pewne rzeczy, które potrafię trochę zrozumieć, ponieważ istnieją ciężkie tematy o których ludzie często krępują się mówić, ale jeżeli jestem z kimś bardzo blisko, to myślę, że szczerość powinna być jednym z najważniejszych punktów.
- brak chęci poprawy. Rozumiem ciężkie sytuacje, bo sam czułem się w kropce czasami, ale jeżeli ktoś jest w bardzo złym stanie psychicznym, to bardzo chętnie pomogę znaleźć jakąś metodę terapii, czy coś, co mogłoby pozwolić wyjść na prostą, ale musi to być odwzajemnione. Terapia lub pomoc wymaga inicjatywy od obu stron i ta osoba musi zdać sobie sprawę, że jest to długotrwały proces, który wymaga cierpliwości. W tym przypadku pewnie nie zerwałbym z osobą jeżeli nie szłoby dobrze po długim czasie, tylko odzywałbym się mniej dla mojego własnego zdrowia, i od czasu do czasu pytał jak idzie. Wyjątkiem jest, jeżeli ta osoba byłaby groźna lub niebezpieczna.