Zabawne historie z naszego życia
Częściowo zabawne, częściowo udowadniające moje roztargnienie:
- siedzę w szkłach kontaktowych i nagle próbuję poprawić opadające okulary (co zwykle kończy się wsadzeniem palca w oko z powodu braku okularów na nosie),
- mam założone okulary i latam po całym domu z rozwianym włosem w ich poszukiwaniu (syndrom Hilarego),
- wsadzam długopis za ucho, po czym szukam go wszędzie i podejrzewam całą rodzinę o to, że mi go gwizdnęli,
- trzymam coś w ręku (telefon, pilot od telewizora, kalkulator) i jednocześnie szukam właśnie tej rzeczy na biurku - z reguły jest tak, że po prostu w ferworze szukania podnoszę konkretną rzecz, ale nie rejestruję tego, że to właśnie to i szukam dalej xD
No i sytuacja nagminna - mam taki nawyk, że jak jestem na zewnątrz, to czasem sprawdzam, czy telefon wciąż jest w torbie w miejscu dla niego przeznaczonym. Sytuacja: dzwoni telefon. Wyciągam go, zaczynam rozmowę i trzymając telefon przy uchu, drugą ręką macam torebkę, żeby sprawdzić, czy on tam jest. Oczywiście nie ma, więc zaczynam w zdenerwowaniu grzebać w całej torbie, przekonana, że albo zgubiłam telefon, albo ktoś mi go zwinął.
Ostatnio w takiej sytuacji rozmawiałam z koleżanką i w pewnej chwili mówię: "Ty, słuchaj, telefon chyba zgubiłam." Po drugiej stronie słuchawki cisza, po czym koleżanka mówi: "Jak to zgubiłaś? A czego używasz do rozmowy ze mną?"
- siedzę w szkłach kontaktowych i nagle próbuję poprawić opadające okulary (co zwykle kończy się wsadzeniem palca w oko z powodu braku okularów na nosie),
- mam założone okulary i latam po całym domu z rozwianym włosem w ich poszukiwaniu (syndrom Hilarego),
- wsadzam długopis za ucho, po czym szukam go wszędzie i podejrzewam całą rodzinę o to, że mi go gwizdnęli,
- trzymam coś w ręku (telefon, pilot od telewizora, kalkulator) i jednocześnie szukam właśnie tej rzeczy na biurku - z reguły jest tak, że po prostu w ferworze szukania podnoszę konkretną rzecz, ale nie rejestruję tego, że to właśnie to i szukam dalej xD
No i sytuacja nagminna - mam taki nawyk, że jak jestem na zewnątrz, to czasem sprawdzam, czy telefon wciąż jest w torbie w miejscu dla niego przeznaczonym. Sytuacja: dzwoni telefon. Wyciągam go, zaczynam rozmowę i trzymając telefon przy uchu, drugą ręką macam torebkę, żeby sprawdzić, czy on tam jest. Oczywiście nie ma, więc zaczynam w zdenerwowaniu grzebać w całej torbie, przekonana, że albo zgubiłam telefon, albo ktoś mi go zwinął.
Ostatnio w takiej sytuacji rozmawiałam z koleżanką i w pewnej chwili mówię: "Ty, słuchaj, telefon chyba zgubiłam." Po drugiej stronie słuchawki cisza, po czym koleżanka mówi: "Jak to zgubiłaś? A czego używasz do rozmowy ze mną?"
lol, ADHD?
Kojarzy mi się z pewnym zjawiskiem w moim życiu. Zawsze kiedy poznaję nową osobę i kiedy ta osoba przedstawia się wówczas nie mogę zapamiętać jej imienia. Słyszę je, ale nawet kiedy się skupię, już w sekundę później nie jestem w stanie przypomnieć sobie jak ta osoba ma na imię AStronomie, czy to przypadkiem nie jeden z objawów nowotworu/ropnia/grzyba płata skroniowego?- trzymam coś w ręku (telefon, pilot od telewizora, kalkulator) i jednocześnie szukam właśnie tej rzeczy na biurku - z reguły jest tak, że po prostu w ferworze szukania podnoszę konkretną rzecz, ale nie rejestruję tego, że to właśnie to i szukam dalej xD
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
Nie sądzęErnest pisze:lol, ADHD?
Czyżbyś był hipochondrykiem?Ernest pisze:Słyszę je, ale nawet kiedy się skupię, już w sekundę później nie jestem w stanie przypomnieć sobie jak ta osoba ma na imię AStronomie, czy to przypadkiem nie jeden z objawów nowotworu/ropnia/grzyba płata skroniowego?
Z imionami raczej nie mam problemu - chyba tylko raz mi się zdarzyło nie zapamiętać, ale na szczęście kolega był z irca, więc bezkarnie mogłam nawet na żywo zwracać się do niego, używając ksywy z kanału. Imię przypomniało mi się później xD Ale ogólnie rzadko mam taki problem; z twarzami gorzej xD Mogę iść ulicą, spotkać osobę, którą znam i jej nie rozpoznać. Jedynie chód czy charakterystyczne ubranie sprawiają, że załapuję, kto to jest.
Ostatnio w ten sposób rozkminiłam własną mamę na ulicy. Idę sobie, idę, jak zwykle myślę o niebieskich migdałach i patrzę, że kobieta idąca naprzeciwko ma taką samą bluzkę jak moja mama. O, i spódnicę taką samą. O, nawet buty takie same. Hmm, torebkę też? Dopiero po tej analizie rozpoznałam własną rodzicielkę xD
Inaczej jest, jak nastawiam się na spotkanie kogoś - wtedy radar jest włączony i czytam twarze. W innym przypadku raczej nie rozpoznam.
No i kolejna historia mi się przypomniała. xD Poszliśmy z kumplem połazić po lesie - to dość popularne miejsce, więc często można spotkać tam ludzi siedzących na pniach czy ławeczkach (tak, to las z ławeczkami). No i tak sobie chodzimy, chodzimy, mijamy różnych ludzi, czasami kilka razy. Nagle słyszę donośny głos: "Cześć Agnieszka!" Rozglądam się dookoła i zauważam, że ktoś do mnie macha. Podeszłam bliżej - o, kolega. Okazało się, że z kumplem minęliśmy go cztery razy, z czego chyba dwa razy się na niego spojrzałam i wtedy właśnie ostatecznie zwątpił w to, że go zauważę.
Ja mam koszmarnie słabą pamięć do imion. Co ciekawe - nicki pamiętam dobrze
Własnie przed chwilą kolega mi zajrzał przez ramię (u nas w pracy przymyka się oko na dorywcze lażenie po necie, jeśli nie cierpi na tym jakość pracy i terminy) i wystarczył rzut oka na logo naszego forum, żeby powiedział: "Oho! Marek się na forum żeglarskie zapisał"
No cóż, skrót SEA ma swoje zalety, sekret zachowany
Własnie przed chwilą kolega mi zajrzał przez ramię (u nas w pracy przymyka się oko na dorywcze lażenie po necie, jeśli nie cierpi na tym jakość pracy i terminy) i wystarczył rzut oka na logo naszego forum, żeby powiedział: "Oho! Marek się na forum żeglarskie zapisał"
No cóż, skrót SEA ma swoje zalety, sekret zachowany
Ostatnio zmieniony 4 sie 2009, 10:38 przez Viljar, łącznie zmieniany 1 raz.
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
UmiarkowanymCzyżbyś był hipochondrykiem? Diabel
Przypomina mi się taka oto historia:
Pewnego razu stałem sobie na przystanku, czekając na magiczny i zawsze spóźniony autobus zmierzający wprost na uczelnię. Spoglądam sobie przed siebie podziwiając uschnięte drzewa, grajdół koło supermarketu i przejeżdżające obok samochody aż tu nagle, po przeciwnej stronie ulicy idzie sobie niewiasta lekkim i swobodnym krokiem. Ku mojemu zdziwieniu zaczęła machać w moim kierunku. Byłem przekonany, że jestem sam na przystanku, ale zerknąłem dyskretnie na boki upewniając się czy aby na pewno. Moje podejrzenia okazały się słuszne, dlatego też usilnie starałem się przyjrzeć twarzy owej niewiasty, a jako, że nie dowidzę na stare lata ( ) sytuacja musiała wyglądać dość komicznie z perspektywy osoby trzeciej jako, że nachyliłem się nieco desperacko usiłując zmniejszyć dystans dzielący mnie od owej panny. Westchnąłem w końcu gdyż moje wysiłki spełzły na niczym. Zarejestrowawszy wyłącznie kolor jej włosów; a był to złocisty blond, szczupłą i wysoką sylwetkę, zastanawiałem się czy aby nie jest to Patrycja, Magda, czy może Natalia? Dałem za wygraną. Pomachałem niewieście z przepraszającym wyrazem twarzy.
Jaki morał płynie z tej historii? Okulista nie jest Twym wrogiem
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
Kiedys w Anglii mialam laptopa z ta stronka na wierzchu, ktos rzucil okiem i stwierdzil, ze wlasnie bilety do Polski kupuje. Z tego powodu bardzo lubie skrot SEA.Viljar pisze:Własnie przed chwilą kolega mi zajrzał przez ramię (u nas w pracy przymyka się oko na dorywcze włazić do netu, jeśli nie cierpi na tym jakość pracy i terminy) i wystarczył rzut oka na logo naszego forum, żeby powiedział: "Oho! Marek się na forum żeglarskie zapisał"
'Never give up on your adventures and dreams ...'
Moje zdolności poszukiwawcze - a raczej ich brak - są już słynne w rodzinie. Kiedyś dwa dni szukałem kluczy, przetrząsając przy tym całe mieszkanie, aż w końcu znalazły się na samym wierzchu w szufladzie biurka. Po dziś dzień nie mam pojęcia, jak to możliwe, że były tam cały czas i ich nie zauważyłem - mam teorię, że ktoś je tam podrzucił. Ewentualnie możliwe jest zawirowanie czasoprzestrzenne or summat. Bo niemożliwe, żebym był aż tak ślepy.Agnieszka pisze:- trzymam coś w ręku (telefon, pilot od telewizora, kalkulator) i jednocześnie szukam właśnie tej rzeczy na biurku - z reguły jest tak, że po prostu w ferworze szukania podnoszę konkretną rzecz, ale nie rejestruję tego, że to właśnie to i szukam dalej xD
Wczoraj wieczorem dwie godziny szukałem pilota od laptopa, szczególnie uważnie przerzucając bałagan na biurku. Jak dałem za wygraną, pilot natychmiast sam się odnalazł na tym samym biurku, przyktyty malutkim kawałkiem kartonu. Nawet nie próbuję zrozumieć, jakim cudem nie znalazłem go po minucie od rozpoczęcia poszukiwań.
Mam tak samo - rozmawiam przez telefon, klepię się po kieszeni i wpadam w panikę, bo telefonu nie ma. Na szczęście bardzo szybko się orientuję, gdzie jest.Agnieszka pisze:No i sytuacja nagminna - mam taki nawyk, że jak jestem na zewnątrz, to czasem sprawdzam, czy telefon wciąż jest w torbie w miejscu dla niego przeznaczonym.
A skoro o telefonach, to jeszcze trochę pomonologuję o moich zdolnościach detektywistycznych... Jeśli nie mogę czegoś znaleźć (jak można się domyślić, jest to bardzo częsta sytuacja), często wpadam na genialny pomysł, żeby do tego czegoś zadzwonić. No bo skoro dzwoni się na komórkę przysypaną bałaganem, to czemu nie można zadzwonić na klucze albo myszkę? Niestety, brutalna rzeczywistość szybko krzyżuje moje plany kiedy orientuję się, że pomysł jest niemożliwy do zrealizowania. Bummer.
Oj, byś się nie zdziwił. Selektywność zmysłów to jest hardkorBlv. pisze:Po dziś dzień nie mam pojęcia, jak to możliwe, że były tam cały czas i ich nie zauważyłem - mam teorię, że ktoś je tam podrzucił. Ewentualnie możliwe jest zawirowanie czasoprzestrzenne or summat. Bo niemożliwe, żebym był aż tak ślepy.
Czczony nie tylko w Chinach
Nie, to efekt niećwiczenia pamięci w tym właśnie kierunku. Inne sprawy cię zazwyczaj zaprzątają, więc nie wyrobiłeś w sobie nawyku zapamiętywania imion i kojarzenia ich z twarzami.Ernest pisze:Zawsze kiedy poznaję nową osobę i kiedy ta osoba przedstawia się wówczas nie mogę zapamiętać jej imienia. Słyszę je, ale nawet kiedy się skupię, już w sekundę później nie jestem w stanie przypomnieć sobie jak ta osoba ma na imię AStronomie, czy to przypadkiem nie jeden z objawów nowotworu/ropnia/grzyba płata skroniowego?
Mam podobny problem, ale to nie zalicza się do "zabawnych historii". Wymazuję z pamięci każdą osobę, której nie widziałem przez rok. Nie pamiętam znajomych, kolegów ze szkoły, o rodzinie nie wspominając. Kasują mi się wszystkie dane: Wygląd, imię, co, gdzie, kiedy, czy się lubiliśmy. Amnezja po prostu.
Kiedyś, służbowo, poznałam gościa "ładnego" fizycznie. Wspomniałam o tym koleżankom z pracy, że taki to a taki, to naprawdę rasowy facet. Kilka dni później dziewczyny wyleciały nagle z biura na korytarz. Zostaliśmy z szefem ze zdziwionymi minami. Jak się okazało MUSIAŁY pooglądać faceta, który zrobił na mnie wrażenie...
Widać uznały za kuriozum, że w ogóle zwróciłam uwagę... ale w życiu nie pomyślałabym, że słuchają, że zapamiętają, i polecą weryfikować przy najbliższej nadarzającej się okazji .
Widać uznały za kuriozum, że w ogóle zwróciłam uwagę... ale w życiu nie pomyślałabym, że słuchają, że zapamiętają, i polecą weryfikować przy najbliższej nadarzającej się okazji .
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzenia
dla mnie byłoby to błogosławieństwem. Pamiętam za dużo, zbyt szczegółowo a wcale tego nie chcę: często gdy coś sobie przypomnę momentalnie wracają do mnie emocje tamtych chwil, nie zawsze pozytywne. No i patrząc też od strony praktycznej takie pamiętanie mnóstwa rzeczy to chyba niepotrzebne zajmowanie miejsca na twardym dysku: przykładowo, raczej nigdzie nie wykorzystam zapamiętanego faktu kłótni z koleżanką w przedszkolu(średniaki), pamiętam o co poszło, o jakiej porze dnia, gdzie, jak wyglądała sala, co miałyśmy na sobie(kochałam te trampki i i bluzkę w róże, jej zazdrościłam sztruksów), które przedszkolanki były wtedy obecne i co było tego dnia na śniadanie,obiad i podwieczorek i to, że zostałam tego dnia wybrana wcześniej z przedszkola aby zdążyć na odcinek Pana Kleksa, bodajże ten gdzie Adaś wędruje do psiego nieba.AStronom pisze:Wymazuję z pamięci każdą osobę, której nie widziałem przez rok. Nie pamiętam znajomych, kolegów ze szkoły, o rodzinie nie wspominając. Kasują mi się wszystkie dane: Wygląd, imię, co, gdzie, kiedy, czy się lubiliśmy. Amnezja po prostu.
Coś takiego, a ja praktycznie nie pamiętam pierwszych klas podstawówki. A czy taka pamięć pomagała ci np. w nauce? Miałem kolegę o fenomenalnej pamięci, który na ściągach piasał tylko pierwsze litery każdej linijki tekstu i na tej podstawie "odtwarzał" sobie podręcznik.
I tu zabawna historia - proszę nie kasować oftopa - raz mój kolega przy odpowiedzi ustnej zaczął mówić zdania od tyłu. Oczywiście zauważył i sam się potem śmiał, ale mówił z takim "rozpędem", że na początku nie mógł się zatrzymać.
I tu zabawna historia - proszę nie kasować oftopa - raz mój kolega przy odpowiedzi ustnej zaczął mówić zdania od tyłu. Oczywiście zauważył i sam się potem śmiał, ale mówił z takim "rozpędem", że na początku nie mógł się zatrzymać.
pamiętam ze szczegółami mnóstwo rzeczy, jednak taką pamięcią nie obejmuję wielu wydarzeń. W nauce czasami przeszkadzało: cóż z tego, że wiedzy na dany zakres liznęłam skoro na klasówce np. z WOSu mogłam sobie przypomnieć tylko strony podręcznika od biologii? (często na sprawdzianach gdy przypominałam sobie informacje, w głowie odtwarzałam strony podręcznika i czytałam z nich ). Nie wiedzieć czemu najbardziej we łbie utkwił mi podręcznik do biologii z gimnazjum: teraz już nie pamiętam treści tam zawartej, ale nadal pamiętam rozkład tekstu i zdjęć na stronach jaki był papier w dotyku, jak pachniał. I na co mi to?A czy taka pamięć pomagała ci np. w nauce?
rozumiem, mam coś podobnego tylko w dużo mniejszej skali: nieraz gdy trzeba było wymienić rodzaje czegoś(szczególnie większe ilości, moja zmora- mimo iż się nauczę zawsze zapomnę 3/4 a potem cedzę przez zęby "o to! jak mogłam zapomnieć! "), miałam pusto w głowie, do momentu póki nie zobaczyłam 1 literki(zawsze zapobiegawczo pisałam je na kciuku- nauczyciele nigdy nie czepili się niezrozumiałego ciągu liter umieszczonego na dłoni)który na ściągach pisał tylko pierwsze litery każdej linijki tekstu i na tej podstawie "odtwarzał" sobie podręcznik.