Re: Czy jesteście osobami wierzącymi?
: 26 lip 2016, 12:28
Nie ma znaczenia, czy wierzycie czy nie wierzycie w Boga.
Bóg na pewno wierzy w Was.
Bóg na pewno wierzy w Was.
Sieci Edukacji Aseksualnej
https://pl.asexuality.org:443/
Ale "obraziłaś się" tylko na religie, czy i na Pana Boga również? Tzn. chodzi mi o to czy jesteś ateistką, czy może jak większość wierzących, którym nie po drodze z konkretną doktryną religijną, stworzyłaś swój własny system wierzeń, wybierając sobie z wiary w której zostałaś zindoktrynowana w dzieciństwie, te elementy które ci pasują i dołożyłaś coś od siebie?AlaZala pisze:Dlatego zazwyczaj określam swoje poglądy religijne jako antyreligijność.
A to ciekawe. Ciężko w Polsce spotkac taką osobę. Jak rozumiem jesteś ateistką z umysłem nieskalanym nigdy wirusem wiary? Jeśli tak, to w takim razie jaki jest twój światopogląd, jak np. radzisz sobie z wizją śmierci, jak się obywasz bez urojonego "niewidzialnego przyjaciela", bez którego większość populacji ponoć obyć się nie może itp., itd.?deejay pisze:Jeśli o mnie chodzi, to jestem bezwyznaniowa, nieochrzczona, czy jakkolwiek to nazwać, w żadnym wyznaniu i nie sądzę, abym kiedykolwiek to zmieniła, choć dostrzegam pocieszycielskie zalety np. chrześcijaństwa.
Na Boga lub bogów, jeśli istnieją, nie obraziłam się, bo uznaję, że stwierdzenie faktu ich istnienia jest daleko poza moimi zdolnościami poznawczymi, nie mówiąc już o możliwości poznania charakteru i przeprowadzenia jakiejkolwiek ich oceny moralnej. Uważam, że wszechświat jest doskonale zaplanowany pod względem budowy materii, rodzajów wzajemnego oddziaływania cząstek, doboru stałych fizycznych. Opracowanie takiego projektu wymagało dużo rozumu i sądzę, że ktoś to musiał zrobić - powiedzmy, że Bóg lub bogowie.morowy pisze: Ale "obraziłaś się" tylko na religie, czy i na Pana Boga również? Tzn. chodzi mi o to czy jesteś ateistką, czy może jak większość wierzących, którym nie po drodze z konkretną doktryną religijną, stworzyłaś swój własny system wierzeń, wybierając sobie z wiary w której zostałaś zindoktrynowana w dzieciństwie, te elementy które ci pasują i dołożyłaś coś od siebie?
Chodzi ci o tzw. zasadę antropiczną i "Inteligentny projekt"? Ale to nie ma nic wspólnego z Bogiem/bogami, czyli z "nadprzyrodzonym stwórcą" - jeśli świat wydaje ci się specjalnie przystosowany do powstania życia, to równie dobrze projektantem mogą być kosmici, albo informatyk z przyszłości (a my żyjemy w symulacji komputerowej) itp.AlaZala pisze:Na Boga lub bogów, jeśli istnieją, nie obraziłam się, bo uznaję, że stwierdzenie faktu ich istnienia jest daleko poza moimi zdolnościami poznawczymi, nie mówiąc już o możliwości poznania charakteru i przeprowadzenia jakiejkolwiek ich oceny moralnej. Uważam, że wszechświat jest doskonale zaplanowany pod względem budowy materii, rodzajów wzajemnego oddziaływania cząstek, doboru stałych fizycznych. Opracowanie takiego projektu wymagało dużo rozumu i sądzę, że ktoś to musiał zrobić - powiedzmy, że Bóg lub bogowie.
AlaZala pisze:Więc z religii, w której byłam wychowywana, akceptuję sam początek Księgi Rodzaju i to jedynie jako pewną przenośnię.
AlaZala pisze:Moje poglądy na kwestię istnienia bogów można byłoby opisać jako "deizm", choć nie chcę tego robić, aby nie deklarować zgodności moich poglądów z wszystkimi poglądami głoszonymi przez przedstawicieli tego nurtu, których nawet nie znam.
Skąd więc wiara w Boga/-ów u ciebie, skoro odrzucasz twierdzenia religii o bogach kanonicznych, negujesz własne możliwości poznania Boga, a argumenty z "Inteligentnego Projektu", które cię przekonują, nawet jeśli się z nimi zgodzić - nie dowodzą żadnej nadnaturalnej siły sprawczej (jak Bóg, Absolut itp.) a jedynie mogą sugerować projektanta (w równej mierze bogów co kosmitów, albo symulację komputerową itd.)?AlaZala pisze:Wiem, że nigdy żadnych bogów nie poznam, więc nie chcę marnować czasu na podejmowanie prób, zaś z założenia nie akceptuję żadnych systemów moralnych narzucanych przez kapłanów religijnych lub święte księgi.
AlaZala pisze:Twoje tezy o kosmitach i komputerowych symulacjach są dla mnie równie prawdopodobne, jak teza o istnieniu Boga lub bogów.
Rozumiem, ale jednak bogowie to istoty przedstawiane jako transcendentne, nadprzyrodzone i zupełnie niepotwierdzone, a to odrobinę co innego niż kosmici, czy "informatycy z przyszłości". Sami przecież jesteśmy "kosmitami" bo żyjemy "w kosmosie", a obecna wiedza o jego wielkości i strukturze, daje już jakieś wiarygodne podstawy by oczekiwać, że nie jesteśmy jedyni. Stąd istnienie kosmitów na wyższym stopniu rozwoju w skali Kardaszewa wydaje się przynajmniej odrobinę prawdopodobne.AlaZala pisze:Po prostu trzeba użyć jakiegoś słowa dla opisania takiego projektanta świata - pasowało mi słowo bóg, więc go użyłam, ale to tylko etykieta. Tym "bogiem" mogą być kosmici lub informatycy i nie kłóci się to z moją wizją świata.
Pisałem o cierpieniu jedynie w kontekście twojego twierdzenia, że o moralności ewentualnych bogów nie da się nic powiedzieć.AlaZala pisze:Fakt istnienia cierpienia może nam nie odpowiadać, ale nie jest on dla mnie kluczowy.
Podobno wszystko mozna opisac wzorami matematycznymi (np. geometria fraktalna w przyrodzie).AlaZala pisze:Zresztą mój zachwyt nad spójnym projektem świata dotyczy głównie sfery nieożywionej - tej części natury, którą opisuje fizyka i chemia, a w mniejszym stopniu biologia, której nie da się już opisać tak zgrabnie prostymi równaniami, jak zależności badanych przez fizyków.
Nie wiem dlaczego uważasz, że nauka czegoś nigdy nie wyjaśni (jeśli leży to w jej kompetencjach?). To religie niczego nie wyjaśniają, tylko ogłaszają "prawdę objawioną" dogmatem. A nauka zajmuje się wyjaśnianiem właśnie.AlaZala pisze:Czy opisany w Księdze Rodzaju stwórca może być przenośnią? Tak, oczywiście. Tak jak pisałam, słowo "bóg" jest dla mnie tylko etykietą opisującą te procesy, których nauka nigdy nie wyjaśni, np. dobór wartości stałych fizycznych.
AlaZala pisze:Po co taki bóg, jakiego opisuje deizm? Dla Ciebie może być bezużyteczny. Dla innych dopełnia obraz świata.
W nauce nie udowadnia się nieistnienia (jedynie w matematyce, albo logice, ale nie w rzeczywistości, więc nie ma porównania z hipotezą kontinuum) tylko istnienie, bo inaczej trzeba by udowadniać nieistnienie wszystkich niewidzialnych duszków ogrodowych, cywilizacji inteligentnych aligatorów w Galaktyce Andromedy, złośliwego ducha prapradziadka na strychu i co tylko sobie ktoś umyśli. Dlatego obowiązek dowodu/argumentacji spoczywa na osobie, która o czymś twierdzi, że to istnieje w rzeczywistości.AlaZala pisze:Jedno jest pewne - nie da się udowodnić faktu o jego istnieniu, ani faktu o jego nieistnieniu. Hipoteza o istnieniu takiego boga jest jak hipoteza continuum...
To znaczy, że jesteś ateistka.AlaZala pisze:Ja nie wierzę w Boga ani bogów.
Nauka także nie wyklucza (nawet nie może z braku definicji), po prostu osoby, które twierdzą o bogach, nie potrafią przedstawić na to żadnych dowodów, ani walentnych argumentów. Wykluczyć się jednak ich nie da, podobnie jak np. kolonii śpiewających ziemniaków na planecie HIP13044b.AlaZala pisze:Ja nie wykluczam ich istnienia.
To znaczy, że jesteś a-teistką, czyli ateistką.AlaZala pisze:Oznacza to, że nie wierzę w istnienie bogów (nie jestem teistką)
AlaZala pisze:i nie wierzę w nieistnienie bogów (nie jestem ateistką).
No tu akurat cię poniosło. Jak wstajesz rano z łóżka, to musisz wierzyć, że nie wpadniesz piętro niżej do sąsiada (o ile nie mieszkasz na parterze). Liczysz na to, że skoro wczoraj podłoga wytrzymała, to i dzisiaj także - jest na to bardzo duże prawdopodobieństwo. Co chwilę musimy w coś wierzyć lub komuś, bo nie potrafimy wszystkiego sprawdzić, udowodnić itp. Ale zasadna wiara to kwestia walentności argumentów i na ich podstawie oszacowania prawdopodobieństwa.AlaZala pisze:Nie wierzę w nic, czego nie da się udowodnić.