: 13 cze 2007, 17:19
Ponoć impotent nie może zostać księdzem. Tak raz nam jeden mówił na lekcji religii (w sumie to chyba od dwóch nawet słyszałem). Aseksualnych pewnie by też nie dopuścili
Na forum już kiedyś dyskutowaliśmy o tym, padały różne stwierdzenia ale nikt nic nie udowodnił..Ant pisze:Ponoć impotent nie może zostać księdzem. Tak raz nam jeden mówił na lekcji religii (w sumie to chyba od dwóch nawet słyszałem). Aseksualnych pewnie by też nie dopuścili
Doskonale Cię rozumiem Tołdi. Ja też szukam pokrewnej duszy, kogoś kto będzie mnie rozumiał bez słów, akceptował taką jaką jestem, komu będę mogła bezgranicznie ufać i zawsze na nim polegać. Niestety do tej pory nikogo takiego nie znalazłam i zaczynam bardzo wątpić w to że kiedyś to się stanie. Zawsze myślałam że samotnośc się wybiera tak samo jak życie w partnerstwie. Tymczasem czuję się jakbym została skazana na życie w pojedynkę bo na mojej drodze nie pojawiła się nigdy osoba z którą mogłabym się związać. Jak to jest, że niektórzy bez żadnego specjalnego wysiłku i zabiegania o czyjeś względy poznają osobę która odwzajemnia ich uczucia i są ze sobą przez długie lata a inni mimo tego że bardzo chcą kogoś kochać i mają wiele do zaoferowania pozostają sami??marzę o tym żeby poznać kogoś takiego abyśmy stworzyli 'związek dusz'
Otóż toAgnieszka pisze:Z miłością to jest tak, że dopóki człowiek nie zaakceptuje/pokocha samego siebie, nie będzie w stanie kochać drugiej osoby. Wiele osób (nie napiszę, że każdy, bo byłoby to co najmniej uogólnienie) chciałoby czuć się kochanymi, docenianymi, mieć świadomość, że jest ktoś, w czyim spojrzeniu można odnaleźć siebie. Prawda jest jednak taka, że można się w tym zagubić i dojść do punktu, w którym od tego, czy ktoś nas kocha, zależy nasze dobre samopoczucie, szczęście itp., a stąd krok do autodestrukcji. Dlaczego autodestrukcji? Otóż jeśli w momencie, kiedy coś pójdzie nie po naszej myśli, coś się zmieni, skończy, zabraknie tego poczucia bycia kochanym, odczujemy w życiu pustkę i celem stanie się ciągłe jej wypełnianie czymś z zewnątrz. A jeśli się nie uda - pustka zacznie zjadać od środka. Błędne koło.
Jak to ładnie ujął kiedyś mój znajomy - od własnych ograniczeń nie ucieknie się w niczyje ramiona.