Wyżalanie
Re: Wyżalanie
ja zawsze chętna na żale, nie umiem radzić, ale staram się pomagać
Re: Wyżalanie
Ja czasami potrzebuję, wyżalam się i.. nagle zaczynam mieć wyrzuty sumienia, że komuś tak ględzę
- aburleksa782
- mASełko
- Posty: 125
- Rejestracja: 2 mar 2013, 17:03
Re: Wyżalanie
Muszę już być na prawdę na skraju wytrzymałości emocjonalnej, żeby się wyżalić. Gdy byłam nastolatką często się żaliłam, ale z czasem zobaczyłam, że to nic nie daje. Źle się czujesz, opowiadasz innej osobie całą historię swojego życia, poza tym mówiąc coś negatywnego na jakiś temat stawiasz tak jakby kropkę nad i. Normalnie tylko sobie myślisz, że coś jest bee, a mówiąc o tym tylko umacniasz się w takim przekonaniu.
-
- ASter
- Posty: 638
- Rejestracja: 25 kwie 2010, 14:06
- Lokalizacja: łódzkie
- Kontakt:
Re: Wyżalanie
Znam......Kinga pisze:Ludzi jest dużo ale z ilu z nich są chętni na nasz żale? Znasz te uczucie czasem chcesz się wyżalić ale nie masz do kogo?
Czasami psycholog okazuje się deską ratunku.Choć nie zawsze....O czym dzis sie przekonałam....
aburleksa782 napisał(a):Muszę już być na prawdę na skraju wytrzymałości emocjonalnej, żeby się wyżalić. Gdy byłam nastolatką często się żaliłam, ale z czasem zobaczyłam, że to nic nie daje. Źle się czujesz, opowiadasz innej osobie całą historię swojego życia, poza tym mówiąc coś negatywnego na jakiś temat stawiasz tak jakby kropkę nad i. Normalnie tylko sobie myślisz, że coś jest bee, a mówiąc o tym tylko umacniasz się w takim przekonaniu.
Ja chyba mam podobnie,choć nie wiem co właściwie powinnam rozumieć pod pojęciem użalanie sie nad sobą.Zwierzanie sie z problemu to chyba nie to samo?
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2013, 21:33 przez CloudninowaSWQ, łącznie zmieniany 1 raz.
- Aenyeweddien
- pASibrzuch
- Posty: 264
- Rejestracja: 8 kwie 2013, 21:49
- Lokalizacja: Łódź
Re: Wyżalanie
Nie zgadzam się z tym, że wyżalenie się nie pomaga. Mam tu na myśli zwyczajne wylanie problemu z siebie przed kimś innym. Mi to pomaga zdystansować się do tego, o czym mówię. Kiedy mam opisać swój stan, zaistniałą sytuację muszę ją ostatecznie zdefiniować, co sprawia, że już nie walczę z czymś nieuchwytnym, z jakimś wewnętrznym bólem ale z konkretnym problemem. To raczej kiedy mam się uśmiechać i dobrze zachowywać, a mam ochotę usiąść w kącie i płakać albo pozamiatać kimś podłogę są momentami kiedy jest mi bardzo ciężko.
Oczywiście nie można tak po prostu każdego zalewać swoimi negatywnymi emocjami, to faktycznie jest bez sensu i nie pomaga. Dodatkowo można trafić na kogoś niegodnego zaufania i wpakować się tylko w większe kłopoty. W dodatku lepiej jest jak dana osoba nie zostanie zaskoczona czymś negatywnym w momencie kiedy sama nie czuje się psychicznie najlepiej (no chyba, ze jesteśmy na teorii grupowej dla ludzi z depresją, czy coś w ten deseń). Nie pomaga też narzekanie. Narzekając poddajemy się problemowi, nie walczymy z nim.
Dlatego ja widzę różnicę w rożnych formach ekspresji nas samych w kierunku innych. I szkoda, że jest tak mało osób, które chcą słuchać. Ja sama wciąż się uczę słuchać innych. I nawet jak nie jestem w stanie im pomóc fizycznie, to zawsze można dodać sił dobrym słowem, wiarą w drugich.
I nie wiem gdzie to napisać to tu na końcu zaznaczę. Nie dla każdego działa to tak samo Miałam przyjaciela, któremu faktycznie to nic nie dawało. Po prostu są różne typy ludzi. A to wyżej odnosiło się do typów podobnych mojemu.
Oczywiście nie można tak po prostu każdego zalewać swoimi negatywnymi emocjami, to faktycznie jest bez sensu i nie pomaga. Dodatkowo można trafić na kogoś niegodnego zaufania i wpakować się tylko w większe kłopoty. W dodatku lepiej jest jak dana osoba nie zostanie zaskoczona czymś negatywnym w momencie kiedy sama nie czuje się psychicznie najlepiej (no chyba, ze jesteśmy na teorii grupowej dla ludzi z depresją, czy coś w ten deseń). Nie pomaga też narzekanie. Narzekając poddajemy się problemowi, nie walczymy z nim.
Dlatego ja widzę różnicę w rożnych formach ekspresji nas samych w kierunku innych. I szkoda, że jest tak mało osób, które chcą słuchać. Ja sama wciąż się uczę słuchać innych. I nawet jak nie jestem w stanie im pomóc fizycznie, to zawsze można dodać sił dobrym słowem, wiarą w drugich.
I nie wiem gdzie to napisać to tu na końcu zaznaczę. Nie dla każdego działa to tak samo Miałam przyjaciela, któremu faktycznie to nic nie dawało. Po prostu są różne typy ludzi. A to wyżej odnosiło się do typów podobnych mojemu.
"Czyny niezaistniałe wywołują często katastrofalny brak następstw." - S. J. Lec
- chochol
- pASsé
- Posty: 1965
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 10:22
- Lokalizacja: 49º06’17’’N 22º39’02’’E / 50º02’01’’N 22º00’17’’E
Re: Wyżalanie
Dobrze jest wyrzucić z siebie nagromadzone emocje. Jednak, jak Krokuska napisała, co za dużo to niezdrowo. Musi istnieć równowaga miedzy "radościami a smutkami".krokuska7 pisze:Wyzalanie pomaga, ale nie bardziej niz sen.
Szczerze mowiac, mi sie mozna wyzalic ale nie zbyt czesto. Kiedy ktos sie ciagle zali denerwuje mnie to i nie mam ochoty wiecej sie z ta osoba spotykac.
"Serce czyste i otwarte, w dobrą zmienia trefną kartę"
"chochoł = feminoasozołza"
"chochoł = feminoasozołza"
Re: Wyżalanie
łoo matko, przeczytało mi się za pierwszym razem "wyżyganie" i aż mnie zaciekawiło co tu się kryje
-
- ASter
- Posty: 638
- Rejestracja: 25 kwie 2010, 14:06
- Lokalizacja: łódzkie
- Kontakt:
Re: Wyżalanie
JA tak nie umiem musialabym sie najpierw czegoś najeść,a dziś mam ochotę na wyżalanie tylko co z tego jak nie ma komu....
No część siostrze opisałam to może trochę lżej mi ale jeszcze nie do końca jednak....
No część siostrze opisałam to może trochę lżej mi ale jeszcze nie do końca jednak....
- Artur_1988_as
- pASibrzuch
- Posty: 215
- Rejestracja: 25 paź 2013, 20:21
- Lokalizacja: network
- Kontakt:
Re: Wyżalanie
A tam, czasem pomaga i to bardzo. Tylko gorzej jak się nie ma siły, chęci nawet żalić...wyrwana_z_kontekstu pisze:Najgorsze, że wyżalanie nic nie zmienia, więc większego sensu w nim nie ma. Jednak niekiedy już nic innego nie pozostaje, bo nie można już nawet na sobie polegać, można tylko się żalić.
„nie ważne jest to co robimy za życia, i jak długo ono trwa... liczy się to że przeżyliśmy je szczęśliwie”
-
- ASter
- Posty: 638
- Rejestracja: 25 kwie 2010, 14:06
- Lokalizacja: łódzkie
- Kontakt:
Re: Wyżalanie
Popieram Artura,gdyz niedawno sama byłam w tym stanie....Ale to pomaga,w jakims tam stopniu jest mi lżej,gdy komuś opowiem,ale jest 1 ale-muszę ufać tej osobie,wiedzieć,że mnie zrozumie,mieć w miarę dobre relacje z nią a najlepiej którąś z tych głębokich relacji.Inaczej ciężko,a nawet nie chcę się wyżalać.Po 2-ja nie chcę tylko się wyżalać,ale i dostać wsparcie i radę na dany problem,a nie tylko by sobie popalać,jak to się mówi o kobiecych zwierzeniach.Artur_1988_as pisze:A tam, czasem pomaga i to bardzo. Tylko gorzej jak się nie ma siły, chęci nawet żalić...wyrwana_z_kontekstu pisze:Najgorsze, że wyżalanie nic nie zmienia, więc większego sensu w nim nie ma. Jednak niekiedy już nic innego nie pozostaje, bo nie można już nawet na sobie polegać, można tylko się żalić.
Re: Wyżalanie
W mojej obecnej sytuacji chyba nic mi nie pomoże. A wyżalić i wypłakać się mogę zawsze. W sumie nie wiem na ile to pomaga. Ja zazwyczaj jak się żalę i popłaczę to już miesiąc albo 2 mam bardzo złe
- Nightmarine
- pASibrzuch
- Posty: 290
- Rejestracja: 22 maja 2010, 01:39
Re: Wyżalanie
Ciężko jest ze znalezieniem kogoś, dla kogo byłabym na tyle ważna, żeby mnie wysłuchał bez zbędnych komentarzy. Wielokrotnie spotkałam się z krytyką mojego "jęczenia", podobno przesadzam i dramatyzuję. Może i tak, w końcu dokuczają mi fobie, depresje, różne stany lękowe i chociaż się staram, to czasem tracę nad lękiem kontrolę i popadam w paranoję, zwykle kiedy skumuluje się kilka rzeczy naraz. Pomaga mi kiedy mogę komuś opowiedzieć o swoich lękach, w pewnym stopniu je to oswaja. Łatwiej mi nad sobą zapanować, kiedy wiem, że ktoś wie i że nie jestem zupełnie sama. Ludzie zwykle chcą być zabawiani lekką przyjemną rozmową, a nie słuchać o problemach. Co jest zrozumiałe, ale trochę mi przez to przykro, w końcu nie wyżalam się obcym osobom tylko najbliższym.
Re: Wyżalanie
Lubię narzekać i się żalić, ale w drugą stronę to nie- jeśli ktoś często narzeka, żali się, jest malkontencki, drażni mnie. Nie mogłabym być oparciem psychicznym dla innej osoby.
Re: Wyżalanie
Ja wyżalam się do różnych osób, najczęściej do mamy, a kiedyś do babci, oprócz tego też do znajomych, do psychologa, lekarza, doradcy zawodowego, a nawet do kota.
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8