Dzień dobry.
W pierwszej kolejności chciałbym podziękować wszystkim Państwu za to, że takie forum w ogóle istnieje (o jego istnieniu dowiedziałem się mimochodem w zeszłym roku). Dziękuję.
Nie jestem pewien, czy sam osobiście jestem aseksualny. W ogóle taką kwestią się zacząłem interesować dopiero zeszłym latem. Wcześniej myślałem, że jestem po prostu - jak to z angielska nazywają - "voluntary celibate" (nie wiem, jak to by z polska adekwatnie określić). Dopiero przed paroma laty, kiedy w internecie jakiś autor artykułu pod nim w opisie, kim jest, określił się epitetem "heteroseksualny", doszedłem do wniosku, że sam bym tak siebie nie określił. Nie od razu jednak przyszedł mi na myśl termin "aseksualność" (choć jest mi on znany mniej więcej od początków gimnazjum, chyba z jakiegoś słownika), wtedy nazywałem to roboczo... "trzecią drogą" (określenie to pozostało mi ze wcześniejszych sporów dotyczących kwestii tzw. "wyboru drogi życiowej"). Dopiero po jakimś czasie przyszło mi do głowy, czy przypadkiem nie zaliczałbym się aseksualności, a przynajmniej do jej spektrum.
Od ponad pół roku noszę się z zamiarem założenia konta na niniejszym Forum (ostatnio niemal odłożyłem ten zamiar ad calendas graecas, bo gdzieś z miesiąc temu coś to forum nie mogło mi się załadować; nie wiem, czy coś z serwerem, czy co). Gdyby się zastanowić, dlaczego ostatecznie się na to zdecydowałem, odpowiedziałbym tak: choć nie jestem do końca pewny, czy sam jestem osobą aseksualną, to wiele mnie z aseksualnością łączy i chciałbym jakoś "pokazać", że "nas" jest więcej. (Może to ostatnie zdanie jakoś dziwnie zabrzmiało, dlatego słowa "pokazać" i "nas" wziąłem w cudzysłów.)
Dzień dobry
Re: Dzień dobry
Hej, rzeczywiście forum przez jakiś czas nie działało. Miło, że do nas zawitałeś. Możesz napisać coś więcej? Co takiego, według Ciebie, łączy Cię z aseksualnością?
-
- bobASek
- Posty: 3
- Rejestracja: 8 maja 2024, 17:40
Re: Dzień dobry
Może trochę za wiele napisałem, że "wiele" mnie z aseksualnością łączy, ale dosyć sporo mnie łączy. Po prostu od samego późnego dzieciństwa / wczesnej młodości jakoś nie odczuwam potrzeby pożądania osób przeciwnej płci (i swojej też nie, żeby była jasność). W ogóle, odkąd - może już w wieku 12 lat - dowiedziałem się przypadkiem o szczegółach rozmnażania się ludzi (wcześniej nieco inaczej sobie tłumaczyłem ogólnikowe wzmianki z podręczników), odtąd już od początku pomyślałem, że to nie dla mnie. Poczułem jakieś zniesmaczenie (nie wiem, jak to inaczej określić; można powiedzieć: "poczułem się oszukany"), że doszedłem do wniosku, że "raczej na pewno" nigdy takiego czegoś robił nie będę. Ale mówiono mi, że to dlatego, że jestem dzieckiem, i że jak dorosnę, to to zaakceptuję. Przekonywano mnie wtedy, że jak dorosnę to mi "przejdzie" i się "odwidzi", i sam tego nie wykluczałem, często słysząc od innych, że jestem "zdziecinniały" itp., ale... Jeszcze w wieku 17 lat mogłem sobie wyobrażać, że być może kiedyś zajdzie we mnie nagła przemiana, która mnie nagle lub stopniowo "zorientuje" (takie "przewartościowanie wszystkich wartości", choć sam tego nie chciałem), ale nie teraz, kiedy mi dwudziesty któryś rok leci.
Kiedyś bywało, że co jakiś czas robiłem takie "doświadczenia myślowe": jakie warunki musiałyby zostać spełnione, żebym się zgodził z kimś ożenić. Bywały chwile (zwłaszcza, kiedy miałem "naście" lat), że wydawało mi się, że to wcale niewykluczone. Ale kiedy sobie przypominałem, że musiałbym z tą hipotetyczną żoną "prokreować", zawsze dochodziłem do jednego wniosku: za żadne skarby świata. W końcu już dawno dałem już spokój takim "eksperymentom myślowym", tym bardziej, że samo przywodzenie sobie na myśl takich myśli mnie jakoś w pewien sposób zniesmacza.
Rozpisałem się długo, ale rzeczywiście musiałem sprecyzować, co miałem na myśli, pisząc: "wiele mnie z aseksualnością łączy".
Kiedyś bywało, że co jakiś czas robiłem takie "doświadczenia myślowe": jakie warunki musiałyby zostać spełnione, żebym się zgodził z kimś ożenić. Bywały chwile (zwłaszcza, kiedy miałem "naście" lat), że wydawało mi się, że to wcale niewykluczone. Ale kiedy sobie przypominałem, że musiałbym z tą hipotetyczną żoną "prokreować", zawsze dochodziłem do jednego wniosku: za żadne skarby świata. W końcu już dawno dałem już spokój takim "eksperymentom myślowym", tym bardziej, że samo przywodzenie sobie na myśl takich myśli mnie jakoś w pewien sposób zniesmacza.
Rozpisałem się długo, ale rzeczywiście musiałem sprecyzować, co miałem na myśli, pisząc: "wiele mnie z aseksualnością łączy".
Re: Dzień dobry
Witaj.
Chyba jesteś w dobrym miejscu.
Ciekawy nick
Chyba jesteś w dobrym miejscu.
Ciekawy nick
Zawsze znajdzie się odpowiednia filozofia do braku odwagi.
-
- bobASek
- Posty: 3
- Rejestracja: 8 maja 2024, 17:40