Hahahahahahahahahahah !!!!!!!!!Ant pisze:Wczoraj czytałem o foce, która zgwałciła pingwina (sic!). Pewnie też powinna udać się do lekarza
Dawno się tak nie uśmiałam
tak to prawda, sam sobie problem stworzylem i sam sobie go musze rozwiazac, nikt nie jest w stanie zrozumiec pewnych rzeczy dopoki ich nie doswiadczy dlatego...yYy… tak dodam na koniec… że to jest problem… który sobie sam zrobił…
... nie bede sie z nikim dzielil swoimi problemami bo nikt mi nie jest w stanie pomoc.powinien pogadać o tym z kimś… ale nie na forum tylko na żywo!!!
Taka rozmowa jest najlepsza…
Wiem, myslalem troche o zyciu i postanowilem cos sprawdzic. Jako ze mam teraz wakacje 3 miesieczne postanowilem zatrudnic sie na ten okres w pewnej firmie gdzie nikogo nieznam. Pracuje tutaj w grupie 10 osob. Pomyslalem sobie ze zaryzykuje i zobacze jak mi pojdzie (najwyzej sie zwolnie przed czasem). Pierwszy tydzien byl najgorszy, nowe twarze, sytuacja itd, ale pozniej szlo mi coraz lepiej. Ku mojemu zaskoczeniu pracowalo i dogadywalo mi sie z ludzmi coraz lepiej. Teraz rozmawiam ze wszystkimi na luzie bez problemu i jakis uprzedzen, jestem bardzo zadowolony z tej pracy (no moze gdyby wiecej placili ), kierownik nawet ostatnio pytal sie czy bym po studiach nie chcial sie na stale zatrudnicA tak w ogóle nie powinien odsuwać się od ludzi… bo to nie jest rozwiązanie… takiego problemu…
Kiedyś też miałam takich kolegów. Nie wiem jak to się działo, ale tacy mi się właśnie podobali, ale oni nie chcieli nikogo mieć, a ja w to nie wierzyłam, ale mijały lata, a oni dalej nikogo nie mieli, zaczęto ich posadzać o gejostwo. Do dziś się z koleżankami zastanawiamy, dlaczego kilku z naszych kolegów przez tyle lat nie miało żadnej dziewczyny. Oni chyba poprostu żyli " w swoim świecie", byli trochę nieśmiali, a może i też niegotowi i niedojrzali nawet do paru spotkan z dziewczyną. Jeden z nich w wieku 27 lat zaczęł spotykać się z dziewczyną na dłużej niż tydzień, a drugi w wieku 29 lat zaczął się w ogóle spotykać z różnymi dziewczynami.Suezo pisze:
Nie umiem z nimi rozmawiac, czuje sie tak skrepowany, jednym slowem tragedia. Nie wiem z czego to wynika. Najgorsza sytuacja to ta w ktorej dziewczyna daje mi do zrozumienia ze np chcialaby sie jutro spotkac (pod jakims glupim pretekstem), ja jej odrazu odmawiam i robie wszystko zeby byc TYLKO ich przyjacielem, nikim wiecej. Jak mam postepowac aby niedac im zadnego powodu do (sami wiecie co mam na mysli) ... Wkurza mnie tez to ze jak wiedza ze niemam panienki to mysla "dlaczego nieche sie ze mna spotykac" i wtedy zaczynaja sie zastanawiac co zrobily zle, co wedlug ich mi niepasowalo. To mnie straszne frustruje, nie umiem znalesc dobrego sposobu na takie zachowania z ich stony, zeby ich nieurazic a jednoczesnie trzymac sie na dystans.
a ja myslalem ze bolek i lolek...a teletubisie są ZŁEM w najczystrzej jego formie!
no wlasnie ja jestem ciagle w takiej sytuacji. Schemat jest ten sam: poznaje nowych ludzi, zaczynamy sie dogadywac, zaczynaja sie imprezki, az w koncu oni widzac ze niekrece z zadna dziewczyna pytaja sie co jest, o co chodzi. Jakis czas pozniej pada to stwierdzenie (oskarzenie) ktorego strasznie nie lubie: "nie masz panienki, nieszukasz jej wiec musisz byc homoseksualista". Na nic wtedy zdaja sie wymowki, tlumaczenia itd. nawet obracanie tego w zart (co robie zwykle na poczatku) skutkuje tylko czasowym przesunieciem drazliwego tematu. Tutaj pasuje mi jedno madre zdanie jakie niedawno znalazlem w necie:zaczęto ich posadzać o gejostwo
Gdyby wszyskie dziewczyny byly Askami swiat bylby piekny...Suezo. A może najlepszym sposobem na rozwiązanie twojego problemu, byłaby radykalna zmiana myślenia? Np. przestanie myślenia w kategoriach że dziewczyna to "płec przeciwna" tylko że to człowiek, taki jak ty? Bo jednak z tego wszystkiego wynika że jednak twoja postawa jest zdecydowanie, hmm...