Witam.
: 12 lut 2010, 02:12
Skoro już tu wpadłam, myślę że nietaktem byłoby się nie przedstawić.
Lat: 19
Lokalizacja: północ Polski
Największe pasje: muzyka, język i kultura Finlandii, w wolnych chwilach spacery po lesie
Trafiłam tutaj przez Wikipedię w trakcie poszukiwania informacji na temat aseksualności. Jestem w związku z seksualnym chłopakiem, ale powiem szczerze że jak tylko ma dojść do czegoś więcej niż przytulenie, czuję dyskomfort... Z początku myślałam że to może wina sporego temperamentu mojego chłopaka, ale po zrobieniu dłuższej przerwy i przestawieniu się na rzadsze kontakty moja niechęć nie ustąpiła, a wręcz zaczęła się nasilać. Z czasem zaczęłam się niepokoić... Bo jak to, przecież to nie jest normalne, ze mną musi być coś nie tak - po przejrzeniu Waszego forum przekonałam się, że jednak nie do końca...
Nie stronię od flirtu, ale jedynie niezobowiązującego. Nie jest ze mną tak, że nie podobają mi się mężczyźni - owszem, podobają; ale to, że jakiś facet wygląda dla mnie "pociągająco" nie znaczy, że mam ochotę się z nim przespać (dodam że w wieku 19 lat jestem dziewicą, i nie zamierzam tego zmieniać). Przyjaciółka twierdzi, że skoro podoba mi się płeć przeciwna (a raczej nieliczne jej egzemplarze), to mi "przejdzie" - ale ja nie byłabym tego taka pewna. Bliskość i relacje duchowe są dla mnie znacznie bardziej wartościowe niż cielesne. Kiedyś myślałam, że to... złe, że jestem w pewnym sensie egoistyczna, dziś jednak wiem że chyba najcenniejsze co mogę zaoferować drugiemu człowiekowi to miłość i przywiązanie bez zabarwienia erotycznego... i prawdę mówiąc byłam w szoku, że znalazłam ludzi myślących podobnie i nie potrzebujących seksu do życia. Oczywiście w szoku pozytywnym. Więc postanowiłam dołączyć... mam nadzieję, że nie pogonicie mnie siekierami
Podsumowując - cześć.
Lat: 19
Lokalizacja: północ Polski
Największe pasje: muzyka, język i kultura Finlandii, w wolnych chwilach spacery po lesie
Trafiłam tutaj przez Wikipedię w trakcie poszukiwania informacji na temat aseksualności. Jestem w związku z seksualnym chłopakiem, ale powiem szczerze że jak tylko ma dojść do czegoś więcej niż przytulenie, czuję dyskomfort... Z początku myślałam że to może wina sporego temperamentu mojego chłopaka, ale po zrobieniu dłuższej przerwy i przestawieniu się na rzadsze kontakty moja niechęć nie ustąpiła, a wręcz zaczęła się nasilać. Z czasem zaczęłam się niepokoić... Bo jak to, przecież to nie jest normalne, ze mną musi być coś nie tak - po przejrzeniu Waszego forum przekonałam się, że jednak nie do końca...
Nie stronię od flirtu, ale jedynie niezobowiązującego. Nie jest ze mną tak, że nie podobają mi się mężczyźni - owszem, podobają; ale to, że jakiś facet wygląda dla mnie "pociągająco" nie znaczy, że mam ochotę się z nim przespać (dodam że w wieku 19 lat jestem dziewicą, i nie zamierzam tego zmieniać). Przyjaciółka twierdzi, że skoro podoba mi się płeć przeciwna (a raczej nieliczne jej egzemplarze), to mi "przejdzie" - ale ja nie byłabym tego taka pewna. Bliskość i relacje duchowe są dla mnie znacznie bardziej wartościowe niż cielesne. Kiedyś myślałam, że to... złe, że jestem w pewnym sensie egoistyczna, dziś jednak wiem że chyba najcenniejsze co mogę zaoferować drugiemu człowiekowi to miłość i przywiązanie bez zabarwienia erotycznego... i prawdę mówiąc byłam w szoku, że znalazłam ludzi myślących podobnie i nie potrzebujących seksu do życia. Oczywiście w szoku pozytywnym. Więc postanowiłam dołączyć... mam nadzieję, że nie pogonicie mnie siekierami
Podsumowując - cześć.