No to teraz ja ;)
: 25 lut 2010, 00:56
Witam wszystkich.
Jestem Michał, mieszkam na południu Polski, mam 17 lat.
Interesuje się psychologią, NLP, kuglarstwem, lubię grać w bilard, uprawiam piłkę ręczną i piszę opowiadania fantasy.
Nie mam pewności co do swojej aseksualności. Ale od początku.
Półtora roku temu, pod koniec gimnazjum kolega wkręcił mnie w PUA - Pick Up Artist. To taki rodzaj społeczności facetów, którzy starają się opanować sztukę polepszania swoich kontaktów z kobietami do perfekcji. Każdy z nich miał w tym swój cel. Jedni chcieli zostać kimś, kto zmienia dziewczyny jak rękawiczki, drudzy pragnęli zostać duszami towarzystwa, jest tam gość, który chciał nauczyć się funkcjonować w społeczeństwie mimo swojego kalectwa - częściowo niesprawnych nóg, zaś inni, i ja się do nich zaliczałem - marzyli, by spotkać tę jedyną i po prostu tego nie zepsuć.
I studiowałem, robiłem różne rzeczy, by umieć osiągnąć ten swój cel. Odszedłem (przynajmniej częściowo) od komputera, wyleczyłem swojego wiecznego doła, mam znacznie lepszy humor, niż wcześniej, nauczyłem się (może nie jakoś nadzwyczajnie dobrze) stosować NLP, zacząłem częściej spotykać się z ludźmi, poznawałem dziewczyny i ogólnie udzielałem się towarzysko. Co prawda, nie zawsze moje działania były udane, często zdarzało mi się być odrzuconym, często byłem sprzeczny sam ze sobą. Mówiłem często jakieś wyuczone formułki, rzadko zdejmowałem swoją maskę.
Sukcesy też się zdarzały, ale wraz z nimi potrafiły pojawić się wyrzuty sumienia, nieraz się zadurzyłem, szczęśliwie, bądź nie. Poza tym zauważyłem, że jeżeli dochodziło do jakiegoś większego zbliżenia, to zazwyczaj dziewczyna to inicjowała.
Mimo tych przeciwności postanowiłem zostać w społeczności, ale być przy tym bardziej sobą, mówić, to co rzeczywiście myślę - to zdarzyło się przed początkiem tego roku. Wow, okazało się, że to chyba jedna z najlepszych rzeczy, która mi się przytrafiła. Jeśli zacząłem rozmawiać z dziewczyną o tym, co czuję, o naszych emocjonalnych stanach - widziałem, że to je do mnie przyciąga (podczas tego wszystkiego nauczyłem wyłapywać się wiele rzeczy z mowy ciała). Ale jednocześnie zauważyłem drugą rzecz - nie chciałem w żaden sposób jej dotykać, całować - nic z tych rzeczy. Zbyt dużo radości dawała mi zwykła rozmowa - pocałunek, czy seks wydawał mi się zupełnie mniej przyjemny. Oczywiście, zdawałem sobie, że ta, z którą rozmawiam to często piękna, inteligentna dziewczyna, która podoba się facetom, widać było po niej, że czeka, aż się do niej zbliżę, ale... Ja po prostu nie chciałem. Czułem ekscytację, nawet jakieś podniecenie, podobała mi się dziewczyna. Ale nie czułem potrzeby zbliżenia się do niej w żaden sposób. I jestem z tym bardzo szczęśliwy, ale też bardzo zakłopotany, bo nie wiem, co to oznacza. I jestem w takim stanie już dwa miesiące.
Nie wiem, czy to przejściowe, czy aseksualność, czy cokolwiek innego. Przyszedłem tutaj, żeby się dowiedzieć.
Liczę na was,
Kyuu.
Jestem Michał, mieszkam na południu Polski, mam 17 lat.
Interesuje się psychologią, NLP, kuglarstwem, lubię grać w bilard, uprawiam piłkę ręczną i piszę opowiadania fantasy.
Nie mam pewności co do swojej aseksualności. Ale od początku.
Półtora roku temu, pod koniec gimnazjum kolega wkręcił mnie w PUA - Pick Up Artist. To taki rodzaj społeczności facetów, którzy starają się opanować sztukę polepszania swoich kontaktów z kobietami do perfekcji. Każdy z nich miał w tym swój cel. Jedni chcieli zostać kimś, kto zmienia dziewczyny jak rękawiczki, drudzy pragnęli zostać duszami towarzystwa, jest tam gość, który chciał nauczyć się funkcjonować w społeczeństwie mimo swojego kalectwa - częściowo niesprawnych nóg, zaś inni, i ja się do nich zaliczałem - marzyli, by spotkać tę jedyną i po prostu tego nie zepsuć.
I studiowałem, robiłem różne rzeczy, by umieć osiągnąć ten swój cel. Odszedłem (przynajmniej częściowo) od komputera, wyleczyłem swojego wiecznego doła, mam znacznie lepszy humor, niż wcześniej, nauczyłem się (może nie jakoś nadzwyczajnie dobrze) stosować NLP, zacząłem częściej spotykać się z ludźmi, poznawałem dziewczyny i ogólnie udzielałem się towarzysko. Co prawda, nie zawsze moje działania były udane, często zdarzało mi się być odrzuconym, często byłem sprzeczny sam ze sobą. Mówiłem często jakieś wyuczone formułki, rzadko zdejmowałem swoją maskę.
Sukcesy też się zdarzały, ale wraz z nimi potrafiły pojawić się wyrzuty sumienia, nieraz się zadurzyłem, szczęśliwie, bądź nie. Poza tym zauważyłem, że jeżeli dochodziło do jakiegoś większego zbliżenia, to zazwyczaj dziewczyna to inicjowała.
Mimo tych przeciwności postanowiłem zostać w społeczności, ale być przy tym bardziej sobą, mówić, to co rzeczywiście myślę - to zdarzyło się przed początkiem tego roku. Wow, okazało się, że to chyba jedna z najlepszych rzeczy, która mi się przytrafiła. Jeśli zacząłem rozmawiać z dziewczyną o tym, co czuję, o naszych emocjonalnych stanach - widziałem, że to je do mnie przyciąga (podczas tego wszystkiego nauczyłem wyłapywać się wiele rzeczy z mowy ciała). Ale jednocześnie zauważyłem drugą rzecz - nie chciałem w żaden sposób jej dotykać, całować - nic z tych rzeczy. Zbyt dużo radości dawała mi zwykła rozmowa - pocałunek, czy seks wydawał mi się zupełnie mniej przyjemny. Oczywiście, zdawałem sobie, że ta, z którą rozmawiam to często piękna, inteligentna dziewczyna, która podoba się facetom, widać było po niej, że czeka, aż się do niej zbliżę, ale... Ja po prostu nie chciałem. Czułem ekscytację, nawet jakieś podniecenie, podobała mi się dziewczyna. Ale nie czułem potrzeby zbliżenia się do niej w żaden sposób. I jestem z tym bardzo szczęśliwy, ale też bardzo zakłopotany, bo nie wiem, co to oznacza. I jestem w takim stanie już dwa miesiące.
Nie wiem, czy to przejściowe, czy aseksualność, czy cokolwiek innego. Przyszedłem tutaj, żeby się dowiedzieć.
Liczę na was,
Kyuu.