Nie lubię pisać bez sensu, dlatego podam najważniejsze dla tego forum rzeczy.
Wychowywałam się wśród chłopaków i mężczyzn. Jedynymi kobietami, z jakimi spędzałam czas była mama i babcia. Pamiętam, że w dzieciństwie całymi dniami grało się w nogę, cięło w strzelanki. Do tej pory zdarza mi się spędzać długie godziny przed komputerem na grach. Przez pewien czas posługiwałam się czasownikami w formie męskoosobowej. Przykład:
Ubierano mnie w sukienki. Od zawsze ich nie lubiłam. Oprócz nich nosiłam mnóstwo ubrań po starszym bracie. W nich było mi najlepiej.Nietykalna: Byłem z Bartkiem u Konrada.
Mama: Byłaś.
Nietykalna: A Konrad mówi "byłem"!
W szkole byłam raczej lubiana. W podstawówce wśród chłopaków z powodu umiejętnego posługiwania się piłką. Dziewczyny mnie raczej nie zauważały, ale przez długi czas miałam przyjaciółkę, chłopczycę, lubianą przez wszystkich. Byłam szczęśliwa z tego, że ją mam, bo inne były dobrane w zamknięte grupki. W gimnazjum rozmawiałam ze wszystkimi, zaprzyjaźniłam się z dziewczyną, która okazała się trochę podobna do mnie w swojej ogólnej niechęci do dzieci. W liceum trafiłam do klasy bardzo podzielonej i nienawidzącej siebie nawzajem. Było w niej niewielu chłopaków, nie rozmawiałam prawie z żadnym do tej pory, choć jestem w klasie maturalnej. Dziewczyny, z którymi spędzam czas mnie lubią. Myślę, że jestem w ich oczach zabawna. Zachowuję się bardziej męsko od co niektórych chłopaków w mojej klasie... W liceum zaczęłam się ubierać tak, jak lubię. Właściwie tak, jak lubiłam w dzieciństwie. W męskie koszulki z nadrukami, glany...
Nie przyznałam się oficjalnie do aseksualizmu przed nikim, ale spodziewam się tego, że moi przyjaciele się domyślają. Krewni wiedzą, że nie chcę mieć męża, żony, dzieci ani że nie planuję iść do zakonu. Choć wielokrotnie to słyszeli, często zdarzają się rozmowy o mojej rodzinie, a moje uwagi, że planuję inną przyszłość przez niektórych nie są traktowane poważnie. Nikt nie wywierał na mnie nacisku. W mojej rodzinie wiele osób żyje samotnie.
Trudno mi opisać swoją seksualność, albo jej brak. Nigdy nie rozmawiałam na temat seksu z nikim. Nigdy mnie to nie interesowało. Bywało, że byłam zachwycona niektórymi mężczyznami, ale oni mi imponowali, mieli to, co ja chciałam mieć. Imponował mi mój kolega, może dlatego polubiłam jego zainteresowania, jego muzykę. Nie wymuszałam tego na sobie. Byli tacy, którymi się zachwycałam, podobali mi się z wyglądu, zastanawiałam się, czy to jest to zauroczenie, fizyczna miłość, o której wszyscy mówią. Później rozpoznałam to uczucie. Było identyczne jak to, które się we mnie budzi, gdy słucham ulubionych piosenek, które najbardziej mnie poruszają, albo gdy stoję przed monumentalnym i pięknym obrazem.
Rozmawiałam ze Stanisławem Wokulskim na Facebooku. Jest jedną z moich ulubionych postaci w literaturze z kanonu lektur. Czuję się z tym źle, ale to wszystko przypomina mi wzdychania Izabeli Łęckiej do posągu Apollina...
#Łęcka to ***