Dobry wieczór / Dzień dobry
: 18 gru 2017, 00:28
Wypadałoby się przywitać. Więc dobry wieczór / dzień dobry (w zależności od tego, kiedy czytacie - ja to piszę w nocy, bo w nocy mi się jaśniej myśli, albo przynajmniej tak mi się wydaję i taką mam nadzieję, że napiszę coś, co będzie miało jakiś sens albo przynajmniej nie będzie go zupełnie pozbawione - z góry przepraszam, że musicie to czytać - ale w sumie nie musicie, więc cofam przeprosiny).
Czytam od jakiegoś czasu i im więcej czytam, tym większy chaos w mojej głowie. Czytam i widzę, że każdy jednak ma trochę swoją wizję tego, na czym aseksualność polega lub też czym się objawia (chociaż to (chyba) nie choroba, więc może się nie objawia, tylko po prostu jest).
Do końca nie wiem, czy jestem aską. Tak przypuszczam. Ale może po prostu jestem jedną z tych dziewczyn, które "nie potrafią w związki". Albo ogólniej, w relacje międzyludzkie. Albo w życie.*
*tutaj zaznaczam, że piszę tylko osobie, bo ja tak mam, że lubię sobie często wymyślać różne przyczyny / wymówki, które mają tłumaczyć, dlaczego życie tak mi się układa (albo nie układa jak mi się wydaje, że powinno) i nie chciałabym, żeby ktokolwiek to odnosił do swojej sytuacji, która jest znana tylko jemu i też nic nikomu nie sugeruję, bo jestem ostatnią osobą, która powinna udzielać rad (serio, jeśli będę kiedyś komuś coś radziła, to nie słuchajcie albo słuchajcie, ale na własną odpowiedzialność, ale lepiej nie, bo to pewnie nie będzie dobry pomysł).
I jeszcze tylko na koniec uprzedzam, że zdarza mi się najpierw mówić / pisać, a potem myśleć. Albo w ogóle nie myśleć. Więc nie traktujcie wszystkiego, co napiszę śmiertelnie poważnie.
Czytam od jakiegoś czasu i im więcej czytam, tym większy chaos w mojej głowie. Czytam i widzę, że każdy jednak ma trochę swoją wizję tego, na czym aseksualność polega lub też czym się objawia (chociaż to (chyba) nie choroba, więc może się nie objawia, tylko po prostu jest).
Do końca nie wiem, czy jestem aską. Tak przypuszczam. Ale może po prostu jestem jedną z tych dziewczyn, które "nie potrafią w związki". Albo ogólniej, w relacje międzyludzkie. Albo w życie.*
*tutaj zaznaczam, że piszę tylko osobie, bo ja tak mam, że lubię sobie często wymyślać różne przyczyny / wymówki, które mają tłumaczyć, dlaczego życie tak mi się układa (albo nie układa jak mi się wydaje, że powinno) i nie chciałabym, żeby ktokolwiek to odnosił do swojej sytuacji, która jest znana tylko jemu i też nic nikomu nie sugeruję, bo jestem ostatnią osobą, która powinna udzielać rad (serio, jeśli będę kiedyś komuś coś radziła, to nie słuchajcie albo słuchajcie, ale na własną odpowiedzialność, ale lepiej nie, bo to pewnie nie będzie dobry pomysł).
I jeszcze tylko na koniec uprzedzam, że zdarza mi się najpierw mówić / pisać, a potem myśleć. Albo w ogóle nie myśleć. Więc nie traktujcie wszystkiego, co napiszę śmiertelnie poważnie.