Witam serdecznie wszystkich, hej hej hej !!!!!!!!!!!!!!!!
Witam serdecznie wszystkich, hej hej hej !!!!!!!!!!!!!!!!
Tyle myśli kłębi mi się w głowie, nie wiadomo od której zacząć.
Od kilkunastu lat (prawie połowę swego dotychczasowego życia) starałam sie zrozumieć moje podjeście do seksu. Nie moge pojąć, jak można przywiązywać dużą wagę do seksu. Wiem, że nasze społeczeństwo przywiązuje do niego dużą wagę. Dla mnie seks nigdy nie był ważny, traktowałam jak "dodatek" do życia w celu prokreacji. Na początku myślałam, że coś ze mną nie tak, miałam męża, mam dziecko, ale kontakty intymnie nie sprawiały mi radości, satysfkacji. Próbowałam stworzyć normalą rodzinę, ale im dalej "w las" szłam, tym było ciężej. Coraz częściej musiałam sie zmuszać do seksu (mąż traktował to jako obowiązek żony - a wiadomo, jak sie jakiejś roboty obowoiązkowej nie lubi i mozna się z niej wywinąć, to cię od tego ucieka. Małązeństwo się rozleciało i wtedy mi ulżyło. Byłam sama, samorządna, samofinansująca się. Doszałam do wniosku, że najlepsze wyjście dla mnie to związek z gejem. On ms sobie kogoś na boku, jestesmy razem dla zachowania jakiegoś stanu normalnościdla otoczeni i już. On by sie do mnie nie dobierał, ja do niego i byłoby dobrze. Z drugiej strony myślałam, że może ze mną coś nie tak, skoro takie mysli przychodzą do głowy. Próbowałam stworzyć normalne związki,a le zawsze po jakimś czasie brała (teraz też wzięła) niechęć do seksu. Nie do partera, mogę sie przytulić, ale żadko to robię, bo on może chcieć czegoś więcej a ja tego nie potrzebuję. Wczoraj przez przypadek - przeglądając strony o tej tematyce - natknęłam się na ten termin "aseksualność". Po zapoznaniu się z treścią znalezionego artykułu, poszukałam więcej materaiłów i doznałam olśnienia. Przecież to o moim podejściu do seksu piszą. Nareszcie mogłam nazwać te uczucia, które kłębiły się we mnie od lat. Ulżyło mi, że są ludzie, którzy mają podobne przeżycia, podobnie czują. Nie jestem sama na świecie. Czułam, jak zleciał mi z serca wielki kamulec. Ponieważ jestem teraz w pewnego rodzaju związku (z osobą seksualną) muszę mu o tym powiedzieć. Jestem przygotowana na najgorsze - może sie skończyć rozstaniem, gdyż tego, czego ode mnie oczekuje ja mu nie mogę dać. Próbowałam nie myśleć i spełniać jego oczekiwania, ale coraz bardziej musiałam się zmuszać. A takie życie nie ma sensu, bo na samą myśl o seksie, chce mi się płakać.
Myślę o tym całym moim odkryciu (nazwaniu odczuć) i nie wiem, jak to "ugryść". A może się mylę, może to są tylko zaburzenia wywołane przykrymi przeżyciami z młodości (pierwszego małżeństwa). Ale po zakończeniu małżeństwa dobrze sobie żyłam bez seksu, nie myślałam o tym . obserwowałam sobie chmury, patrzyłam, jak wiosną drzewa się zieleniły, cieszyłam się zmieniającymi się porami roku (każda przynosi coś innego, i co roku mozna coś nowego odkryć). Teraz mam jeszcze nowe hobby. Na urodziny kupiłam sobie wymarzony aparat i robię zdjęcia (gównie naturze). Dopiero na zdjęciach widać ile odcieni ma zieleń. No tak, to moje nowe hobby się za bardzo rozkręca, ale własnie takie rzeczy mnie fascynują, lubię się uczyć, poznawać nowe rzeczy, czytuję "Charaktery" - pórbuje zrozumieć siebie.
Rzuca mną od euforii - moge nazwać to co odczuwam w sprawie seksu, do rozpaczy - a może się mylę, może to faktycznie zaburzenie.
Lubię się umawiać, flirtować, przytulać, czasem odczuwam podnietę, ale nie mam potrzeby na kontakty intymne. Seks przeszkadza. Mogę się bez tego obejść.
Z mojego punktu widzenia przyjaźń między kobietą a facetem jest możliwa, zawsze to mówiłam. Już wiem czemu. Jeśli są aseksualni to tak.
Pozdrawiam serdecznie, mam nadzieję, że nie zanudziła, tak wielgachnym skrótem poprzez połowe mojego życia.
Adaxxada
Od kilkunastu lat (prawie połowę swego dotychczasowego życia) starałam sie zrozumieć moje podjeście do seksu. Nie moge pojąć, jak można przywiązywać dużą wagę do seksu. Wiem, że nasze społeczeństwo przywiązuje do niego dużą wagę. Dla mnie seks nigdy nie był ważny, traktowałam jak "dodatek" do życia w celu prokreacji. Na początku myślałam, że coś ze mną nie tak, miałam męża, mam dziecko, ale kontakty intymnie nie sprawiały mi radości, satysfkacji. Próbowałam stworzyć normalą rodzinę, ale im dalej "w las" szłam, tym było ciężej. Coraz częściej musiałam sie zmuszać do seksu (mąż traktował to jako obowiązek żony - a wiadomo, jak sie jakiejś roboty obowoiązkowej nie lubi i mozna się z niej wywinąć, to cię od tego ucieka. Małązeństwo się rozleciało i wtedy mi ulżyło. Byłam sama, samorządna, samofinansująca się. Doszałam do wniosku, że najlepsze wyjście dla mnie to związek z gejem. On ms sobie kogoś na boku, jestesmy razem dla zachowania jakiegoś stanu normalnościdla otoczeni i już. On by sie do mnie nie dobierał, ja do niego i byłoby dobrze. Z drugiej strony myślałam, że może ze mną coś nie tak, skoro takie mysli przychodzą do głowy. Próbowałam stworzyć normalne związki,a le zawsze po jakimś czasie brała (teraz też wzięła) niechęć do seksu. Nie do partera, mogę sie przytulić, ale żadko to robię, bo on może chcieć czegoś więcej a ja tego nie potrzebuję. Wczoraj przez przypadek - przeglądając strony o tej tematyce - natknęłam się na ten termin "aseksualność". Po zapoznaniu się z treścią znalezionego artykułu, poszukałam więcej materaiłów i doznałam olśnienia. Przecież to o moim podejściu do seksu piszą. Nareszcie mogłam nazwać te uczucia, które kłębiły się we mnie od lat. Ulżyło mi, że są ludzie, którzy mają podobne przeżycia, podobnie czują. Nie jestem sama na świecie. Czułam, jak zleciał mi z serca wielki kamulec. Ponieważ jestem teraz w pewnego rodzaju związku (z osobą seksualną) muszę mu o tym powiedzieć. Jestem przygotowana na najgorsze - może sie skończyć rozstaniem, gdyż tego, czego ode mnie oczekuje ja mu nie mogę dać. Próbowałam nie myśleć i spełniać jego oczekiwania, ale coraz bardziej musiałam się zmuszać. A takie życie nie ma sensu, bo na samą myśl o seksie, chce mi się płakać.
Myślę o tym całym moim odkryciu (nazwaniu odczuć) i nie wiem, jak to "ugryść". A może się mylę, może to są tylko zaburzenia wywołane przykrymi przeżyciami z młodości (pierwszego małżeństwa). Ale po zakończeniu małżeństwa dobrze sobie żyłam bez seksu, nie myślałam o tym . obserwowałam sobie chmury, patrzyłam, jak wiosną drzewa się zieleniły, cieszyłam się zmieniającymi się porami roku (każda przynosi coś innego, i co roku mozna coś nowego odkryć). Teraz mam jeszcze nowe hobby. Na urodziny kupiłam sobie wymarzony aparat i robię zdjęcia (gównie naturze). Dopiero na zdjęciach widać ile odcieni ma zieleń. No tak, to moje nowe hobby się za bardzo rozkręca, ale własnie takie rzeczy mnie fascynują, lubię się uczyć, poznawać nowe rzeczy, czytuję "Charaktery" - pórbuje zrozumieć siebie.
Rzuca mną od euforii - moge nazwać to co odczuwam w sprawie seksu, do rozpaczy - a może się mylę, może to faktycznie zaburzenie.
Lubię się umawiać, flirtować, przytulać, czasem odczuwam podnietę, ale nie mam potrzeby na kontakty intymne. Seks przeszkadza. Mogę się bez tego obejść.
Z mojego punktu widzenia przyjaźń między kobietą a facetem jest możliwa, zawsze to mówiłam. Już wiem czemu. Jeśli są aseksualni to tak.
Pozdrawiam serdecznie, mam nadzieję, że nie zanudziła, tak wielgachnym skrótem poprzez połowe mojego życia.
Adaxxada
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44
Re: Witam serdecznie wszystkich, hej hej hej !!!!!!!!!!!!!!!
Witaj, adaxxada.
Wydaje mi się, że tworzenie fikcyjnego związku dla "dla zachowania jakiegoś stanu normalności dla otoczenia" nie ma sensu. Życie jest zbyt krótkie, by grać.
Wydaje mi się, że tworzenie fikcyjnego związku dla "dla zachowania jakiegoś stanu normalności dla otoczenia" nie ma sensu. Życie jest zbyt krótkie, by grać.
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Tak, tak
Pod koniec XX w. nie bardzo wiedziałam co ze mną nie tak. Nie zdawałam sobie sprawy, że takie podjeście do życia to zjawisko normalne. Nie chciałam być traktowana jak "trędowata", co to ma dziwne podejście do seksu. Słyszę te słowa - "to tylko mój wymysł, zaburzenie -da sie leczyć idź, do seksuologa".
Pewnie, pójść ale po to aby upewnić się, że ze mną wszystko w porządku, że takie podjeście do kontaktów intymnych jest naturalne dla części populacji ludzkiej (i nie tylko).
Przez nie możność nazwania tej mojej "inności" miałam kłopot z uświadomieniem jej sobie.
W tamtych czasach badania nad aseksualizmem dopiero raczkowały, a nie spotkałam sie z takim terminem i wyjaśnieniem wcześniej (Lepiej późno niż wcale). Ulga, ulga, ulga.
Pewnie, pójść ale po to aby upewnić się, że ze mną wszystko w porządku, że takie podjeście do kontaktów intymnych jest naturalne dla części populacji ludzkiej (i nie tylko).
Przez nie możność nazwania tej mojej "inności" miałam kłopot z uświadomieniem jej sobie.
W tamtych czasach badania nad aseksualizmem dopiero raczkowały, a nie spotkałam sie z takim terminem i wyjaśnieniem wcześniej (Lepiej późno niż wcale). Ulga, ulga, ulga.
Pozdrawiam serdecznie
adaxxada
adaxxada
witaj
a co do tego:
a co do tego:
to życzę powodzenia w znalezieniu który nie będzie ci wmawiał że to zaburzenie : jeszcze o seksuologu uznającym aseksualność nie słyszałamidź, do seksuologa".
Pewnie, pójść ale po to aby upewnić się, że ze mną wszystko w porządku,
All men dream: but not equally. Those who dream by night in the dusty recesses of their minds wake in the day to find that it was vanity: but the dreamers of the day are dangerous men, for they may act their dreams with open eyes, to make it possible
ja bym nawet bardzo chciała się mylić
no i nie miałam nic niesympatycznego na myśli
no i nie miałam nic niesympatycznego na myśli
All men dream: but not equally. Those who dream by night in the dusty recesses of their minds wake in the day to find that it was vanity: but the dreamers of the day are dangerous men, for they may act their dreams with open eyes, to make it possible
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44
Właśnie mi wpadło do głowy, że życie tu i teraz to życie, jakby problemy i zmartwienia, które nas dręczą, po prostu nie istniały, życie bez nich. Bo to chyba właśnie one powodują, że wybiegamy myślą w przyszłość, bądź też tkwimy ciągle w przeszłości
Taka mała notka na marginesie
Taka mała notka na marginesie
Czczony nie tylko w Chinach
-
- alabAStrowy bożek
- Posty: 1333
- Rejestracja: 25 maja 2007, 13:44
Zgadzam się z tym. Życie tu i teraz, to życie tą chwilą, która trwa i cieszenie się nią. Bez rozmyślania, co przyniesie jutro. Trudna, ale i piękna sztuka cieszenia się życiem.Ant pisze:Właśnie mi wpadło do głowy, że życie tu i teraz to życie, jakby problemy i zmartwienia, które nas dręczą, po prostu nie istniały, życie bez nich. Bo to chyba właśnie one powodują, że wybiegamy myślą w przyszłość, bądź też tkwimy ciągle w przeszłości
„Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Za kiepski przepis na ten świat!
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł...”
Witam serdecznie wszystkich, hej hej hej
Witaj adaxxada na naszym forum!
Muszę się przyznać, że mam podobne do Ciebie doświadczenia. Doskonale wiem, co mogłaś czuć, dobrze Cię rozumiem. Bardzo długo (około dziesięciu lat) zmagałam się ze sobą. Wiedziałam, że nigdy nie będę uprawiać seksu, ale kompletnie nie wiedziałam dlaczego, kompletnie tego nie rozumiałam. Wydawało mi się, że jestem jedyna na całym świecie z takim problemem, że mogą to robić wszyscy ludzie i wszystkie zwierzęta, tylko ja jedna nie. Wynajdywałam sobie wiele wytłumaczeń, ale jakoś żadne mi nie pasowało, wszystkie w końcu upadały, a ja dalej nie wiedziałam co mi jest. Czułam się okropnie, bardzo cierpiałam, wiele razy chciałam umrzeć. Czułam się nędzna, wyklęta, bez żadnej wartości. Odsuwałam się od ludzi, zamykałam się w sobie ze swoim problemem. Chodziłam na terapie do psychologa, raz poszłam nawet do psychiatry, ale i to mi nie pomogło. Próbowałam się też modlić do Boga o wyzwolenie mnie. W pewnym momencie dowiedziałam się o istnieniu ludzi aseksualnych i znalazłam to forum. Pojawiła się wtedy dla mnie nowa nadzieja. Zarejestrowałam się tu, aby poradzić sobie ze swoim problemem. Próbowałam najpierw dokładnie poznać zjawisko aseksualizmu. Nie chciałam od razu przyjmować tego jako moje wytłumaczenie, potrzebowałam na to więcej czasu. Ale w końcu się udało, zrozumiałam i przyjęłam do siebie aseksualizm. Dziś wiem, że jestem aseksualna. Rzeczywiście poczułam ogromną ulgę, to prawie tak jakbym dostała nowe życie. Dziś już nie myślę o śmierci, potrafię cieszyć się życiem, wiem, że nie jestem sama na świecie, że są ludzie podobni do mnie. To forum bardzo mi pomogło i jestem bardzo wdzięczna Wam wszystkim z tego forum za wsparcie i pomoc dla mnie.
W ramach empatii daję Ci dużo ciasta adaxxado! Smacznego!
POZDRAWIAM!!!!!!!
DZIEWICA8
Muszę się przyznać, że mam podobne do Ciebie doświadczenia. Doskonale wiem, co mogłaś czuć, dobrze Cię rozumiem. Bardzo długo (około dziesięciu lat) zmagałam się ze sobą. Wiedziałam, że nigdy nie będę uprawiać seksu, ale kompletnie nie wiedziałam dlaczego, kompletnie tego nie rozumiałam. Wydawało mi się, że jestem jedyna na całym świecie z takim problemem, że mogą to robić wszyscy ludzie i wszystkie zwierzęta, tylko ja jedna nie. Wynajdywałam sobie wiele wytłumaczeń, ale jakoś żadne mi nie pasowało, wszystkie w końcu upadały, a ja dalej nie wiedziałam co mi jest. Czułam się okropnie, bardzo cierpiałam, wiele razy chciałam umrzeć. Czułam się nędzna, wyklęta, bez żadnej wartości. Odsuwałam się od ludzi, zamykałam się w sobie ze swoim problemem. Chodziłam na terapie do psychologa, raz poszłam nawet do psychiatry, ale i to mi nie pomogło. Próbowałam się też modlić do Boga o wyzwolenie mnie. W pewnym momencie dowiedziałam się o istnieniu ludzi aseksualnych i znalazłam to forum. Pojawiła się wtedy dla mnie nowa nadzieja. Zarejestrowałam się tu, aby poradzić sobie ze swoim problemem. Próbowałam najpierw dokładnie poznać zjawisko aseksualizmu. Nie chciałam od razu przyjmować tego jako moje wytłumaczenie, potrzebowałam na to więcej czasu. Ale w końcu się udało, zrozumiałam i przyjęłam do siebie aseksualizm. Dziś wiem, że jestem aseksualna. Rzeczywiście poczułam ogromną ulgę, to prawie tak jakbym dostała nowe życie. Dziś już nie myślę o śmierci, potrafię cieszyć się życiem, wiem, że nie jestem sama na świecie, że są ludzie podobni do mnie. To forum bardzo mi pomogło i jestem bardzo wdzięczna Wam wszystkim z tego forum za wsparcie i pomoc dla mnie.
W ramach empatii daję Ci dużo ciasta adaxxado! Smacznego!
POZDRAWIAM!!!!!!!
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."
DZIEWICA8
- Ogrzyczka (nie-as)
- pASibrzuch
- Posty: 214
- Rejestracja: 18 maja 2007, 20:15
- Lokalizacja: Warszawa, fabryka czekolady :)
A ja nie wiem bo jestem za młoda, ale najprawdopodobniej jestem "inna" od tutejszych", i widzisz, też tu siedzę witaj
Ja głównie dlatego wierzę, że On wie, co ze mną robi Tak samo modliłam się i wariowałam o prawdziwego przyjacielaDZIEWICA8 pisze:Próbowałam się też modlić do Boga o wyzwolenie mnie. W pewnym momencie dowiedziałam się o istnieniu ludzi aseksualnych i znalazłam to forum.
Witaj Adaxxado na forum,
Ty najlepiej znasz siebie i najtrafniej będziesz w stanie ocenić jaka jesteś - jak czujesz. Aczkolwiek jak słusznie zauważa się tu i ówdzie - nie sądzę by dobrym pomysłem było udawanie się z czymś takim do psychologa, seksualisty czy jakiegokolwiek innego "specjalisty", jedyne prawdopodobieństwo finiszuje na tym iż wszystkie wizyty będą dążyły do sklasyfikowania "przypadłości" lub nowej "choroby" psychicznej. Sam termin jest zbyt świeży i obcy większości społeczeństwa by nie spotykać się z reakcjami w stylu "wszystko co nowe i nieznane jest dla NICH nienormalne / chorobliwe".
Jeśli zaś chcesz związać się z osobą seksualną bez presji zbliżeń intymnych musisz liczyć się z ryzykiem niezrozumienia i postawą która niekoniecznie będzie chciała to choćby próbować zrozumieć, ale na pewno by być w zgodzie ze sobą trzeba rozmawiać o tym co w nas - zwłaszcza jeśli planujemy / jesteśmy z kimś związani.
Na milczeniu / kłamstwie nic nie urośnie.
Ty najlepiej znasz siebie i najtrafniej będziesz w stanie ocenić jaka jesteś - jak czujesz. Aczkolwiek jak słusznie zauważa się tu i ówdzie - nie sądzę by dobrym pomysłem było udawanie się z czymś takim do psychologa, seksualisty czy jakiegokolwiek innego "specjalisty", jedyne prawdopodobieństwo finiszuje na tym iż wszystkie wizyty będą dążyły do sklasyfikowania "przypadłości" lub nowej "choroby" psychicznej. Sam termin jest zbyt świeży i obcy większości społeczeństwa by nie spotykać się z reakcjami w stylu "wszystko co nowe i nieznane jest dla NICH nienormalne / chorobliwe".
Jeśli zaś chcesz związać się z osobą seksualną bez presji zbliżeń intymnych musisz liczyć się z ryzykiem niezrozumienia i postawą która niekoniecznie będzie chciała to choćby próbować zrozumieć, ale na pewno by być w zgodzie ze sobą trzeba rozmawiać o tym co w nas - zwłaszcza jeśli planujemy / jesteśmy z kimś związani.
Na milczeniu / kłamstwie nic nie urośnie.
"A żaden z nich nie wie, jak to jest nosić pióra we włosach..."