Strona 2 z 3

: 7 sie 2007, 13:35
autor: dorosłe dziecko
Dla mnie w ogóle określenie "staro" stosunku do osoby brzmi strasznie. :wink: Choć mając te 10 lat myślało się o 20kilkulatkach, że są starzy. :shock: :mrgreen:

: 7 sie 2007, 16:32
autor: Magda
Ja mając 10 lat myślałam, że osoby mające 20 lat są dorosłe, a nie stare i chciałam im dorównać, lecz teraz, mając tych wiosen na karku 17, nie spieszy mi się do dorosłości, chociaż prawo jazdy to bym chciała :D .

: 7 sie 2007, 20:16
autor: dorosłe dziecko
Mnie się w wieku 10 lat wydawało, że te osoby są niewiadomo o ile lat ode mnie starsze, poważne i w ogóle różnica wieku nie do przeskoczenia. :lol: Teraz, kiedy mam 20 lat, to się zastanawiam, kiedy to zleciało i nie wiem. Co mnie trochę przeraża, bo się czuję jakby czas przeleciał mi przez palce. Wniosek jeden – muszę się ruszyć sprzed komputera, z mojego pokoju, bo mi więcej latek tak przeleci nie wiadomo, kiedy a to jest czas i to se ne wrati. :wink: 18-tka była przeze mnie wydarzeniem oczekiwanym, ale kiedy przyszła, to się okazało, że nic nie zmieniła. No, może to, że trzeba po różnych urzędach chodzić osobiście ( - zdecydowanie minus "dorosłości"). Co zaś do prawa jazdy: nie chcę, nie śpieszę się do wyrabiania go i nie wiem, czy kiedykolwiek je wyrobię. Mam chorobę lokomocyjną a na dodatek nawet, jak jadę w samochodzie z kimś, to tylko czekam, by wysiąść, bo mi się przed oczami różne wypadkowo-kraksowe wizje przedstawiają. Załóżmy teraz, że mam prawo jazdy, jadę a tu właśnie taka myśl o wypadku i przez te dekoncentracje właśnie mógłby się faktycznie jakiś wypadek z moim udziałem zdarzyć. Nie wiem, skąd mi się to wzięło, bo nigdy nie zdarzył mi się żaden taki wypadek, ale tak niestety mam. Toteż prawo jazdy, to daleka przyszłość a nie wiem, czy w ogóle. Zresztą flegmatykom takim jak ja nie powinni dawać prawo jazdy, zwłaszcza na ulicach dużych miast, gdzie trzeba reagować szybko i gdzie liczy się refleks. :wink: Ja oczywiście mam refleks rewolwerowca... martwego. :lol:

: 7 sie 2007, 20:46
autor: Bardzo Dziwna Osoba
Skąd ja to znam. Niemal codziennie mam wizje wypadkowe, a szczególnie jak jadę samochodem. Zawsze mam wrażenie, że coś się stanie i że kierowca zbyt szybko jedzie, ale gdy widzę, że nikt nie reaguje, to nic nie mówię, żeby mnie nie uznano za wariatkę :roll: Nie wiem czy kiedyś zdołam wsiąść w samolot, chyba że mnie uśpią na parę godzin...

: 7 sie 2007, 21:01
autor: dorosłe dziecko
Ja nieważne, z kim jadę, to i tak go napominam żeby zwolnił. Na szczęście zazwyczaj jeżdżę z rodzicami, więc moje prośby spotykają się ze zrozumieniem. Nie tak dawno zaszła konieczność, że musieliśmy (ja i rodzice) jechać dość daleko od naszej miejscowości. Oczywiście cały czas męczyły mnie przeczucia a kiedy już jechaliśmy – choroba lokomocyjna. :roll: Zresztą, to się nie ogranicza tylko do jazdy samochodem. Jeśli mam przejść przez jezdnię, to nie wejdę na nią, jeśli – nawet z daleka – nadjeżdża ciężarówka a nieraz, to nawet czekam aż ulica będzie pusta i nic nie będzie jechać. I dlatego się zazwyczaj gdzieś spóźniam, ale za Chiny Ludowe nie przyznaję się do powodu spóźnienia. :mrgreen: Jak to by było z samolotami, to nie wiem, bo nigdy nie zdarzyło mi się podróżować tym środkiem transportu, ale kto wie? Może przez cały czas lotu męczyłoby mnie "przeczucie" o terrorystach na pokładzie albo jakiejś awarii? To jest straszne. :mrgreen:

: 7 sie 2007, 21:36
autor: Bardzo Dziwna Osoba
Ja czasami w autobusie mam wrażenie, że zaraz coś wybuchnie, gdy tylko poczuję jakiś dziwny zapach :roll: Terroryści też mnie "męczą", ale to przeważnie tylko wtedy, kiedy słyszę o jakichś zamachach. A niedługo będę płynąć statkiem... Na szczęście tylko godzinę w jedną stronę. Chcę płynąć, miałam okazję nieraz płynąć, ale to było 20 lat temu i nie wiem jak teraz zareaguję- to się okaże na pokładzie :wink: :mrgreen:
A swoją drogą, to o ciekawych rzeczach piszemy w dziale "Przywitaj się" :)

: 7 sie 2007, 21:44
autor: dorosłe dziecko
Oj, autobusami też się boję jeździć (nie ma pasów bezpieczeństwa! Autobus może się przewrócić i niewiadomo, co jeszcze...). Zawsze podziwiam rowerzystów, zwłaszcza, jak widzę, że jadą drogą poza miastem bokiem drogi a samochody ich wyprzedzają. Ja się czuję nieswojo, kiedy jadę w samochodzie a obok przejeżdża TIR a co dopiero jechać rowerem by cię auta mijały. Nigdy nie odważę się jechać rowerem po ruchliwej drodze. W sumie najbezpieczniejszy środek transportu dla mnie to nogi, ale nie zawsze i nie wszędzie niestety można dojść na pieszo. :(

Cóż, przywitaj się, to tak trochę, jak "poznajmy się". :wink:

: 7 sie 2007, 21:49
autor: Ant
Jazdy autobusem się nie boję. Pewnie dlatego, że całe życie się wożę busami to do szkoły, to na miasto. Z jazdą pociągiem podobnie. A z samolotami to nie wiem, bo nie miałem jeszcze tej przyjemności :P

: 8 sie 2007, 01:23
autor: Honzol
chorobe lokomocyjna mialem jak bylem maly ale jakos mi minelo z czasem :D
zato nie moge czytac podczas jazdy po kilku linijkach tekstu mam nudnosci...
autobusow sie nie lekam (8 lat do podstawowki+4 do sredniej)
w samolocie czul bym sie dziwnie (siedzisz zamkniety w rurce gdzies tam wysoko) pewnie dlatego ze jeszcze nie fruwalem
:lol:
swita mi w glowie plan poleciec samolotem tylko poto zeby z niego wyskoczyc na tych kilku tysiacach metrow ze spadochronem ofkors,.. to jest dopiero frajda 8)

: 8 sie 2007, 09:09
autor: wilczek
dorosłe dziecko pisze:Ja się czuję nieswojo, kiedy jadę w samochodzie a obok przejeżdża TIR a co dopiero jechać rowerem by cię auta mijały. Nigdy nie odważę się jechać rowerem po ruchliwej drodze.
Fajna rzecz jak Cię na rowerze TIR mija - dostajesz taki podmuch w plecy niczym "dopalacz" :mrgreen:

Ja nie boje się jeździć. Nie lubię wprawdzie długich wypraw, ale jak trzeba to jadę (chociaż na zlot do Poznania bym się nie wybrał bo to ponad 12h jazdy :shock: ). Muszę sobie do Lublina rower sprowadzić jak się rok akademicki rozpocznie. Nie ma to jak śmigać między autami kiedy one muszą w korku stać 8) :xmrgreen:

: 8 sie 2007, 10:11
autor: Ant
Honzol pisze:chorobe lokomocyjna mialem jak bylem maly ale jakos mi minelo z czasem :D
Kiedyś miałem, a czy nadal mam, nie wiem xD W każdym bądź razie już od dawna udaje mi się bezproblemowo utrzymać pokarm we właściwym miejscu 8) No tylko że wtedy pokonywałem większe dystanse niż teraz :roll:

Hej jestem Ania a wy?

: 8 sie 2007, 13:01
autor: DZIEWICA8
A ja to nawet na rowerze nie potrafię jeździć. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

A jeśli chodzi o to czucie się staro, to przeważnie tak czuję się w zetknięciu z nastolatkami mającymi po kilkanaście lat. Mimo że dzieli nas właściwie niewiele lat, to oni wydają mi się tacy całkiem inni niż ja, tacy beztroscy, dziecinni, bez żadnych zmartwień. Ja, gdy byłam w ich wieku, to rozpaczałam i zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak. Mi dziś jest bliżej do ludzi o wiele ode mnie starszych, niż do tych nastolatków. To właśnie przy nich czuję się staro, tak jakbym już wiele przeżyła i to głównie złego.
DZIEWICA8

: 8 sie 2007, 13:21
autor: Magda
Dziewico, to ja mam chyba gorzej, bo ja przy moich rówieśnikach czuję się staro, naprawdę. Przy nich czuję się taka bardziej doświadczona, mniej beztroska i wiem, że nie ma co im mówić o swoich problemach, bo nie zrozumieją.
Dobrze, że mam przyjaciółki, z którymi mogę pogadać o wszystkim. Czuje sie przez nie rozumiana. Wiem, że one też miały problem z depresją, słuchają podobnej muzyki. Znamy się prawie rok, a wydaje się, że przyjaźnimy się od piaskownicy. One są jedynymi osobami w moim wieku, z którymi się dogaduję bez problemu i rozumiemy się bez słów. Kocham je za to, że są. Poprostu.

: 8 sie 2007, 13:32
autor: dorosłe dziecko
Nie oceniam moich rówieśników jako mniej, czy bardziej beztroskich ode mnie. Po prostu od wielu znanych mi moich rówieśników różnię się zainteresowaniami, zapatrywaniami i trudno nam nieraz znaleźć wspólne tematy. Oczywiście są też osoby, z którymi mogę się doskonale porozumieć a ich wiek nie gra dla mnie roli. Nie wprawia mnie też w zakłopotanie, że ktoś młodszy ode mnie jest jednocześnie ode mnie rozsądniejszy. To bez znaczenia, jeśli każdy z nas jest sobą. :)

: 8 sie 2007, 20:41
autor: Bardzo Dziwna Osoba
A co do tych autobusów, to ja nie mam żadnego ataku paniki gdy do niego wsiadam, tylko co jakiś czas przychodzi mi do głowy myśl, że coś się może stać. Dziś byłam na Helu i przekonałam się, że choroby morskiej nie mam :D