Zwierzatka wszelakie

Gry, żarty, pogaduszki...wyluzuj się tu!
Awatar użytkownika
trujaca
pASibrzuch
Posty: 212
Rejestracja: 16 wrz 2006, 17:36
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: trujaca »

Magellan - chyba domyslam sie, w czym rzecz.. Jakkolwiek gra by nie byla skonstruowana, to po pewnym czasie samo granie nie sprawia takiej satysfakcji, jak tworzenie tego ;) Z grami w sumie mialam podobnie, nigdy nie bylam ich maniaczka jako takich, wciagaly mnie tylko te konkretne - czyli wspomniane Baldurs Gate, obie czesci Icewind Dale oraz jeden z MUDow, o ktorym nizej...
Agnieszka pisze:No teraz Twoja kolej - w co grałaś, jak się wciągnęłaś i jak przestałaś? :>
Na poczatku byl chaos, pogubienie w lokacjach, nieumiejetnosc interakcji z graczami, samotne odkrywanie swiata i niezliczone ilosci zgonow - wszystko to trwalo prawie cale wakacje jakies cztery lata temu. Link do czegos dziwnego o nazwie Barsawia odnalazlam przypadkiem na jakims forum o fantastyce.
Potem zapomnialam o grze, bo zaczelam studia, jednak ktoregos wiosennego dnia, kiedy juz wiedzialam, ze z powodow osobistych nie zalicze tego roku, nagle zapragnelam pograc znowu. Zalozylam wiec postac, a jako ze mniej wiecej pamietalam juz, jak sie poruszac, to tym razem bylo mi znacznie latwiej.
Zaczelo sie dziac od pierwszego dnia gry - najpierw nakablowalam bandytom, za co mi zaplacili ;), potem malo co nie zostalam napadnieta przez innego bandyte, potem spotkalam kogos, kto wlasciwie nauczyl mnie, jak efektywniej odgrywac swoja postac (tez bandyta), a potem samo jakos lecialo...
Najczesciej gralam razem z moja przyjaciolka, bawilysmy sie wtedy w czarownice, zalozylysmy nawet nieformalna ezoteryczna organizacje :D Glownie zajmowalysmy sie odkrywaniem swiata, poznawaniem innych postaci i robieniem jaj ;) Od czasu do czasu bylo tez zabijanie roznego rodzaju kreatur, potworow, bestii itp, jak to w swiecie fantasy ;) Obie zaczelysmy sie wciagac coraz bardziej i bardziej, az w koncu spotkalam jednego ze starszych graczy (oczywiscie zlodzieja i bandyte), z ktorym zaczelo sie granie bardziej "na powaznie", moja postac dojrzala, uzupelnilam jej biografie, odruchy, slowem stala sie spojna jednostka i skonczyl sie okres robienia sobie jaj, a zaczela zabawa w polityke MUDowa. Zrzadzeniem losu dorobilismy sie we trojke sklepu, my dwie "wkrecilysmy sie" w towarzystwo tych samych bandytow, ktorych spotkalam na samym poczatku mojej gry i zaczely sie knowania, intrygi, szpiegowstwo :) Wowczas mijal chyba niecaly rok od samego poczatku (z przerwa, bo przez pare miesiecy nie mialam dostepu do sieci) i bylam juz niezle uzalezniona. Jednoczesnie uleglam fascynacji samym swiatem, na ktorym oparta jest jedna z domen MUDa - czyli system Earthdawn. Zaczelo sie pisywanie drobnych lokacji, pomoc w budowie pewnej gildii pochodzeniowej oraz klubu dla bandytow :D Dodam, iz same nie bylysmy bandytkami, a to ze wzgledu na poziom, ktorego jakos nigdy nie udalo nam sie podniesc za bardzo (zle ustawione cechy na poczatku, koncentracja na samym rpg-owaniu), ale postacie nasze byly rozbojnicami w duchu ;)
Potem byl juz tylko coraz mniejszy dystans, zarywanie nocy, zarywanie dnia, coraz wiecej emocji dzialajacych destruktywnie, a do tego wszystkiego (jakby jeszcze bylo malo), zaangazowanie uczuciowe, nie poparte wlasciwie niczym procz iluzji i moich wlasnych domyslow.
Poczatek konca nastapil, kiedy coraz bardziej zaczelam sobie uswiadamiac, jakim zniszczeniom uleglo moje, i tak juz wystarczajaco mocno rozchwiane zycie. Przyszedl jeden z tych momentow, kiedy konieczna jest skrajna zmiana, totez w srodku sezonu, bez zadnego przygotowania postanowilam ruszyc na podboj miejsca, do ktorego jezdza wszyscy Polacy, a miejsce to jest zwiazane z koniczyna i Guinessem :D Mialo to miejsce w zeszlym roku, w lipcu. Wyladowalam na totalnym odludziu, na wysepce, gdzie elektrycznosc dotarla ledwie 20 lat temu, a podroz do cywilizacji uzalezniona jest od warunkow atmosferycznych oraz drogich biletow ;) Nietrudno sie domyslic, ze neta tam nie bylo. Zaczelam wreszcie odkrywac, jak wyglada swiat poza komputerem.
Niemniej jednak bylam zmuszona spedzic jeden miesiac w miescie na stalym ladzie, w miejscu, ktore dzialalo na mnie frustrujaco ze wzgledow zarowno zawodowych, jak i personalnych. Do tego osoba, ktora dbala o kontakt ze mna (rowniez ten pozainternetowy) tylko dopoki gralam, nagle przestala sie odzywac - to chyba bylo glownym powodem mojej frustracji, totez pewnego dnia zupelnie spontanicznie wyslalam prosbe o kasacje calego konta.
Nie moglam sie nadziwic, jak bylam zalamana przez pierwsze dni; wtedy dopiero sie okazalo, jak bylam przywiazana do swojej postaci, czy moze nawet na ile ta postac byla mna. Jednak potem poczulam ogromna ulge i uwazam, ze to byla jedna z najlepszych decyzji w moim zyciu ;)
Pozniej znow wrocilam na swoje odludzie i z wielkim zacieciem zajelam sie tworzeniem dosc duzego projektu do owego MUDa.
Niedlugo minie rok, odkad definitywnie z tym zerwalam. Potem znow zalozylam sobie postac, tym razem bardzo zwiazana z systemem.
Postanowilam sobie, ze ta postac bedzie zupelnie rozna ode mnie, bedzie robila to, czego ja nigdy bym nie zrobila - slowem dystans zupelny, teraz to ma byc tylko i wylacznie rozrywka. Udalo mi sie, z tym ze po pierwsze nie chce mi sie juz grac; po drugie okazalo sie, ze malo kto odgrywa swoje postacie, a kazdy odgrywa siebie; po trzecie... zaczelam przejmowac nawyki tej swojej postaci, rezultatem czego wyzwolilam w sobie te pozytywne poklady, ktore dotychczac byly we mnie mocno ukryte... Czyli w sumie wyszlo na plus :mrgreen:

Reakcja twojego kolegi Agnieszko jest wiec jak najbardziej zrozumiala, sama zreszta juz sama wiesz, jak to jest ;) Wydaje mi sie jednak, iz MUDy typu Barsawia czy Arkadia dzialaja troche inaczej, niz to, na czym gralas ty. Nie znam sie, ale chyba sa mniej "techniczne", a bardziej stawiajace na to, by wczuc sie w odgrywanie postaci - np. zabronione jest uzywanie zwyklych emot, czyli zamiast ":)" wklepujesz "usmiechnij sie" ;) Zagladalam kiedys na Studnie Dusz i z tego, co pamietam, to mialo to wiele wspolnego z czatem ;) Nie ma tez klanow, sa jedynie gildie, kluby, kompanie itp.

Ale sie znowu rozpisalam.. Wybaczcie, ale taka spowiedz byla mi potrzebna ;) Mam nadzieje, ze post jest w miare czytelny.
Salomea

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: Salomea »

Z opisu wynika, że to całkiem ciekawe, gdyby nie to, że już raczej nie grywam w żadne gry, to chyba bym się skusiła, ale może lepiej nie. 8) :wink:
magellan
fantAStyczny
Posty: 556
Rejestracja: 18 lip 2005, 06:48

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: magellan »

.."to po pewnym czasie samo granie nie sprawia takiej satysfakcji, jak tworzenie tego"..

zgadza sie. samo budowanie gier jest bardzo interesujace, i nie jest az takie trudne - owszem, trzeba miec taki program do budowania dobrze opanowany, i wiedziec jak co z czym kombinowac mozna, zeby pozniej podczas grania wszystko dzialalo. jednak najtrudniejsze przy budowie zdaje mi sie jest; wymyslec sam przebieg gry (n.p. jakas opowiesc), zeby gracz byl wciaz zainteresowany, co go nastepnie oczekuje. gra musi niemal przez caly czas budzic ciekawosc, gracz musi caly czas liczyc sie z tym, ze cos wyskoczy, ktos go zaatakuje itp. no i przy tym musi znajdywac prawidlowa droge do celu, no i moze zbierac/znajdywac jakies rzeczy, ktore mu sa podczas gry do czegos przydatne. to wszystko jest wazne, gdy ma sie zamiar zbudowac dobry "adventure game".

magellan :wink:
Awatar użytkownika
trujaca
pASibrzuch
Posty: 212
Rejestracja: 16 wrz 2006, 17:36
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: trujaca »

Salomea pisze:Z opisu wynika, że to całkiem ciekawe, gdyby nie to, że już raczej nie grywam w żadne gry, to chyba bym się skusiła, ale może lepiej nie. 8) :wink:
No chyba nie tchorzysz, co? :mrgreen: ;)
Co prawda nie kazda historia jest tak dramatyczna, ale czesto ludzie nie widza co taki MUD z nimi robi - znam osoby, z ktorymi juz nie da rady pogadac o czymkolwiek innym, ich zycie prywatne i zawodowe jest calkowicie zawalone, innymi slowy masakra. Malo kto ma dystans, w sumie w wypadku tego typu gier calkowity dystans jest niemozliwy.

Magellan - widzisz, u mnie jest odwrotnie.. Nie stanowi dla mnie problemu wymyslenie przebiegu historii, ale zabawy w technike to juz nie dla mnie ;) Najlepiej jest chyba dzialac w dobrej druzynie, w ktorej kazdy jest mistrzem od czegos innego i zeby znalezc z kazdym wspolny jezyk... Aczkolwiek nie watpie, ze samemu tez mozna zrobic cos dobrego.
Salomea

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: Salomea »

Oczywiście, że stchórzyłam. 8) Może jednak poszukam sobie w internecie wiadomości na temat tej gry, zobaczę czym się tak zachwycasz. :wink: 8)
Awatar użytkownika
trujaca
pASibrzuch
Posty: 212
Rejestracja: 16 wrz 2006, 17:36
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: trujaca »

Juz sie nie zachwycam ;) Rowniez z tego powodu, ze popsula sie troche atmosfera TAM :mrgreen: Poza tym jak sie zobaczy, jak to wyglada to mozna byc nieco... hm, skonfundowanym (ciezko sie polapac na poczatku) i wowczas duzo ludzi rezygnuje. Ale moze z toba bedzie inaczej, dlatego nawet cie wyrecze i podam ci linka do starego forum Barsawii, gdyz tam jest wiecej przydatnych informacji, niz na nowym (a do nowego i tak jest odnosnik ze strony): http://barsawia.xpam.de/forum/index.php
Salomea

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: Salomea »

Rozejrzę się tam trochę, grać i tak pewnie nie będę, bo mi się na razie nie chce. :mrgreen: 8)
Salomea

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: Salomea »

Na razie przeglądam inną stronę http://www.lac.pl/ :lol: 8)
Awatar użytkownika
trujaca
pASibrzuch
Posty: 212
Rejestracja: 16 wrz 2006, 17:36
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: trujaca »

Alez jestem zla.. A masz! A masz!: www.barsawia.prv.pl
Muahaha ;)
To, co ogladasz nalezy do gatunku, w ktory grala Agnieszka (chyba)
Salomea

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: Salomea »

No cóż, po wstępnym rozpoznaniu mogę na razie napisać, że ta gra jest chyba trochę dziwna. 8) Prawda jest taka, że jestem chyba za leniwa na coś takiego. :wink: :mrgreen:
Awatar użytkownika
trujaca
pASibrzuch
Posty: 212
Rejestracja: 16 wrz 2006, 17:36
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: trujaca »

I cale szczescie, ze nie dalas sie zwiesc ;)
Dziwna moze nie jest, ale lepiej sie zajac innymi rzeczami prawde powiedziawszy ;)
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre."
Salomea

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: Salomea »

Jak mnie kiedyś lenistwo opuści to spróbuję zagrać. Ale ta gra jest chyba trochę skomplikowana, nie wiem, czy będę wiedzieć o co chodzi, pewnie nie. :wink: :lol: :mrgreen:
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: Agnieszka »

trujaca pisze: Wydaje mi sie jednak, iz MUDy typu Barsawia czy Arkadia dzialaja troche inaczej, niz to, na czym gralas ty. Nie znam sie, ale chyba sa mniej "techniczne", a bardziej stawiajace na to, by wczuc sie w odgrywanie postaci - np. zabronione jest uzywanie zwyklych emot, czyli zamiast ":)" wklepujesz "usmiechnij sie" ;) Zagladalam kiedys na Studnie Dusz i z tego, co pamietam, to mialo to wiele wspolnego z czatem ;) Nie ma tez klanow, sa jedynie gildie, kluby, kompanie itp.
W Studni Dusz długo nie zabawiłam - Ten Towers był jednak inny. Niewątpliwie też różnił się w pewnych kwestiach od Arkadii czy Barsawii, ale nie był 'czatowy' - sporo odgrywania było - przynajmniej w czasach, kiedy zaczynałam (eh, 7 lat już minęło...) - potem gdy zaczęło pojawiać się bardzo dużo nowych postaci atmosfera na tym straciła. Gildie też mieliśmy :D Ja przez pewien czas dużo też uskuteczniałam akcji drużynowych - zresztą tak jakoś było na początku, że Wizowie potrafili nas nieźle zainspirować i naprawdę nie była to już tylko gra, ale alternatywne życie. Były osoby, które interesowało trzaskanie leveli, mordowanie tych czy innych potworków, ale była spora grupa, która naprawdę żyła tą grą - zresztą MUD Ten Towers sprawił, że już po studiach wciągnęłam się w RPG "na żywo" - brakowało mi chyba tych ról...

Jak pamiętam na TT też nie można było emotami 'strzelać' ;)
Awatar użytkownika
trujaca
pASibrzuch
Posty: 212
Rejestracja: 16 wrz 2006, 17:36
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: trujaca »

O wlasnie, nie ma to jak tradycyjne RPG.. Jest jakby pelniejsze i nie jest tak destruktywne, no chyba ze tez gra sie codziennie ;) Szkoda tylko, ze ciezko jest znalezc zarowno innych graczy, jak i mistrzow gry (szczegolnie do niektorych systemow, np. Earthdawn, ktorym jestem zainteresowana najbardziej). Ja do tej pory mialam stycznosc jedynie z Wampirem Maskarada, a i to szybko sie skonczylo, kiedy urwal sie kontakt z MG :?

W takim razie nie slyszalam nigdy o Ten Towers, ale dzis tego szukalam i chyba juz nie istnieje, bo adres hosta nie dziala. Tak czy owak zgadzam sie, akcje i starania wizow bardzo podnosza jakosc gry, dlatego MUD B. jest w tym momencie chyba w fazie upadku. Ze starszych graczy polowa odeszla, a nowych juz prawie nie przybywa. Najgorsze tez, ze nie mozna pojsc na zaden kompromis - jesli chcesz sie wczuc maksymalnie i wyciagac z gry to, co najlepsze musisz poswiecic na to mnostwo czasu, swoje zycie wlasciwie; a jesli chcesz, zeby to byla tylko rozrywka, to nigdy nie poczujesz takiej satysfakcji ;) Chyba dlatego nie chcialabym juz w to grac, a juz tym bardziej w tego konkretnego muda.
"Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre."
ewutek
kontrabAS
Posty: 600
Rejestracja: 5 wrz 2006, 12:19

Re: Zwierzatka wszelakie

Post autor: ewutek »

Parę lat temu zetknęłam się z RPG na kanale radiowym RADIOSTACJA w jakiejś audycji "Nocne Pola Marzeń" (? mam nadzieję, że nie spaliłam nazwy). W każdym razie polegało to na tym, że prowadzący snuł co wieczór jakiś scenariusz (zwykle bardzo makabryczny, z zombi i psychopatycznymi mordercami w tle), a zadaniem słuchaczy było podejmowanie decyzji dotyczących sposobów pokonywania przeszkód (to była część, która najbardziej mnie irytowała :) ) i relacjonowanie krok po kroku swoich działań. Od czasu do czasu włączał się prowadzący, żeby dołożyć przeszkodę albo jakiś nieoczekiwany rys psychologiczny którejś z uczestniczących postaci. Zwykle cała historia kończyła się po 3-4 godzinach potworną śmiercią głównego bohatera, z rzadka hepiendem.

To cały mój kontakt z RPG, trzeba przyznać, skromny (:
ODPOWIEDZ