Humor różnych narodowości :)
: 28 lip 2005, 08:38
Zuważyłam, że na forum dużo jest ludzi z zagranicy (jeżeli patrzeć z mojej perspektywy, czyli osoby przebywającej w Polsce ). W zasadzie dużo jest stereotypów na temat poczucia humoru w różnych krajach. Np. Anglicy mają (podobno) ciężki humor, a może inaczej - bardzo specyficzny, itp. Jak to wygląda w praktyce? Z czego się śmiejecie? Może napiszecie jakiś dowcip, który ostatnio wpadł Wam w ucho (przy okazji rozerwiemy się i pośmiejemy trochę)?
Na początek ja napiszę dowcip, który ostatnio szczególnie przypadł mi do gustu (podobno jest stary, ale ja go nigdy wcześniej nie słyszałam. Liczę więc, że i Wy go nie znacie )
Młody ksiądz miał wygłosić pierwsze w swoim życiu kazanie. Miał straszną tremę i z nerwów trzęsły mu się ręce. Biskup, widząc zdenerwowanie wikarego, polecił mu wypić dla kurażu trochę wina mszalnego. Ten poszedł za radą. Wypił jedno wino - poczuł się lepiej, ale dalej był zdenerwowany. Wypił więc drugie - ale dalej mu się ręce trzęsły. Wypił trzecie i poszedł na ambonę wygłaszać kazanie. Już po wszystkim poszedł do biskupa i pyta rozgorączkowany:
- I jak mi poszło?
Na co biskup odpowiada:
- W zasadzie, to poszło Ci dobrze. Mam tylko kilka uwag. Po pierwsze, jak wchodzisz na ambonę, to witasz się mówiąc "szczęść Boże", a nie krzycząc "Hello". Po drugie, Maria Magdalena nie była k..., tylko grzesznicą. Po trzecie, po kazaniu mówi się "idźcie z Bogiem", a nie "ciao" i z ambony się schodzi a nie zjeżdża okrakiem po poręczy.
Na początek ja napiszę dowcip, który ostatnio szczególnie przypadł mi do gustu (podobno jest stary, ale ja go nigdy wcześniej nie słyszałam. Liczę więc, że i Wy go nie znacie )
Młody ksiądz miał wygłosić pierwsze w swoim życiu kazanie. Miał straszną tremę i z nerwów trzęsły mu się ręce. Biskup, widząc zdenerwowanie wikarego, polecił mu wypić dla kurażu trochę wina mszalnego. Ten poszedł za radą. Wypił jedno wino - poczuł się lepiej, ale dalej był zdenerwowany. Wypił więc drugie - ale dalej mu się ręce trzęsły. Wypił trzecie i poszedł na ambonę wygłaszać kazanie. Już po wszystkim poszedł do biskupa i pyta rozgorączkowany:
- I jak mi poszło?
Na co biskup odpowiada:
- W zasadzie, to poszło Ci dobrze. Mam tylko kilka uwag. Po pierwsze, jak wchodzisz na ambonę, to witasz się mówiąc "szczęść Boże", a nie krzycząc "Hello". Po drugie, Maria Magdalena nie była k..., tylko grzesznicą. Po trzecie, po kazaniu mówi się "idźcie z Bogiem", a nie "ciao" i z ambony się schodzi a nie zjeżdża okrakiem po poręczy.