"Ma skłonności do manipulowania ludźmi, ale dzięki temu może być dobrym organizatorem i przewodnikiem innych." Na pewno jestem dobrym przewodnikiem, ukrywając się z tyłu, w kącie sali.
Jesteś Słodką Gruszką.
Wrażliwa i romantyczna (ma kształt miłości!), lubi obdarzać innych swoją radością życia, a jej spontaniczność i poczucie humoru rozkręcą każde towarzystwo. Niedojrzała gruszka bywa często nieśmiała i cicha, ale gdy zda sobie sprawę ze swoich zalet staje się bardziej otwarta i pewna siebie. Swoją metamorfozą z „grzecznego dziecka” w mroczne emo (lub inną formę) może zaskoczyć otoczenie. Dojrzała gruszka lubi pomagać innym, opiekować się słabszymi, dobrze czuje się jako wolontariusz lub w różnych organizacjach społecznych. Jest jednak delikatna, podatna na zranienia, nie nadaje się do brutalnych konfrontacji z życiem. Gdy cierpi - ucieka w marzenia. Dobrze wyczuwa ludzkie emocje, dlatego trudno ją oszukać – chyba, że sama tego chce. A czasem chce być oszukiwana, bo woli widzieć wokół siebie piękno, zgodę i miłość. W takich warunkach rozkwita pełnią swoich smaków (możliwości). Może się poświęcić dla wielkiego uczucia, ale lubi też wygodne życie i jego przyjemności. Dojrzała gruszka smakuje świetnie nawet prosto z drzewa, bez żadnych dodatków, a jej naturalna prostota może zawrócić w głowie. Skromna czy elegancka – jest zawsze pełna uroku. Jako towarzyszka życia złagodzi despotyzm cytryny, a z jabłka wydobędzie wszystko, co najlepsze. Trudniejsza będzie jej relacja z bananem, bo jego emocjonalna chwiejność może wytrącać gruszkę z równowagi.
Trochę bzdury, trochę prawdy, jak w każdym horoskopie.
Nie chodzi o dosłowne (stylistyczne) przeobrażenie, po prostu z osoby nieśmiałej i cichej nagle daję się poznać otoczeniu ze swojej depresyjnej i mocno wrażliwej strony.
To jak tak, to rozumiem. Ta "inna forma" była dla mnie trochę enigmatyczna. Jakby spodziewali się, że takie gruszki ewoluują jak bulbasaury.
Jak czytam ten opis, to chyba pasuje do mnie bardziej gruszka niż ta despotyczna cytryna. Ale może żyję w zaprzeczeniu.
wyrwana_z_kontekstu pisze:Nie chodzi o dosłowne (stylistyczne) przeobrażenie, po prostu z osoby nieśmiałej i cichej nagle daję się poznać otoczeniu ze swojej depresyjnej i mocno wrażliwej strony.
Na pewnym etapie rozwoju duchowego przechodzi się depresję. To jest ten etap, kiedy człowiek zaczyna sobie zdawać sprawę, że coś tu śmierdzi ( -> matrix ). Najlepiej dla takiej osoby, aby znalazła dobrego nauczyciela duchowego, czytała właściwe książki, a unikała niewłaściwych.