Forum SEA

Podłym. Narozrabiałem

To przeproś. Może to coś da.

W parszywym, że się tak wyrażę. Od kwietnia przenoszą mi wydział do miasta obok, co wcale nie jest mi po drodze. Jakbym wiedziała wcześniej że będę musiała tak dużo czasu na dojazdy tracić to wyprowadziłabym się do Wrocławia na studia, tam dostałam się na farmację. A po tym kierunku, ani pracy porządnej w kraju nie ma i to bez względu na wyniki w nauce (że niby lepsi mają lepiej, ale w tym kraju to się nie sprawdza). Nie wiem czy nie zmienić kierunku.Ale to znowu rok w plecy... Eh, musiałam się wyżalić

Tak mi przykro, Layla. Studiujesz inżynierię biomedyczną na Politechnice Śląskiej, na kierunku dziennym?
Są to studia jakiego typu: dwa poziomy kształcenia? Po ukończonych studiach zawsze możesz zacząć studiować farmację - nic praktycznie nie stoi na przeszkodzie. Zobaczysz, będzie dobrze.
Ludzie studiują latami. Czasami zaczynają studiować późno, kiedy wiedzą już czego dokładnie chcą.
Wszystko się ułoży.

Tak, dokładnie. Politechnika Śląska, inżynieria biomedyczna. Na razie pierwszy stopień, inżynierskie. Przenoszą nas z Gliwic do Zabrza. A nie chce już zmieniać kierunku, bo to już by był drugi raz. Chyba skończę tylko ten pierwszy stopień, pójdę do pracy i myślałam, żeby wieczorowo zacząć automatykę i robotykę i też tylko do inżyniera zrobić. Zresztą sama nie wiem, zepsuli mi humor. Najbardziej wkurzające jest to, że wcześniej pytano nas o zdanie i mało kto się na Zabrze zgodził. A oni i tak nas przenoszą.

Layla pisze: Najbardziej wkurzające jest to, że wcześniej pytano nas o zdanie i mało kto się na Zabrze zgodził. A oni i tak nas przenoszą.

Oszczędności. Szkoda tylko, że w ten sposób niektórzy mają pod górkę.
O ile dalej będziesz miała na uczelnię?

Aż tak dobra jesteś z matematyki, fizyki? Ta automatyka, robotyka. Masz naprawdę duże możliwości. Nie marnuj ich.

Nie wiem gdzie tu oszczędności skoro do utworzenia wydziału musieli wyremontować i przystosować budynek na potrzeby kształcenia, a w Gliwicach wszystko jest.
A matematyka nie sprawia mi strasznych problemów, a fizyka... Nie taki diabeł straszny jak go malują. Na studiach fizyka jest przyjemniejsza niż w liceum. I na prawdę nie taka straszna.

Layla pisze:Nie wiem gdzie tu oszczędności skoro do utworzenia wydziału musieli wyremontować i przystosować budynek na potrzeby kształcenia, a w Gliwicach wszystko jest.

Hm? Koszty utrzymania zatem za wysokie? A może lepszy dojazd dla wykładowców?

A matematyka nie sprawia mi strasznych problemów, a fizyka... Nie taki diabeł straszny jak go malują. Na studiach fizyka jest przyjemniejsza niż w liceum. I na prawdę nie taka straszna.

Ech...Z fizyki niektóre działy były lepsze od innych ot, chociażby to z światłem - kinetyka? Optyka?

Nauka w szkole skutecznie zniechęciła mnie do matematyki i reszty przedmiotów ścisłych. W sumie... do przedmiotów tzw. humanistycznych, języków również...

Ja w liceum miałam straszną matematyczkę, a przedmiotu nie znosiłam. Za to lubiłam fizykę i chemię. Jakoś z przedmiotami ścisłymi nie mam problemów. Po prostu wychodzę z założenia, że wszystkiego da się nauczyć.

Obecnie jestem w nastroju zdecydowanie obojętnym. Wyzerowało się.

Winkie pisze:Obecnie jestem w nastroju zdecydowanie obojętnym. Wyzerowało się.

O! a u mnie idzie na +

chochol pisze:

Winkie pisze:Obecnie jestem w nastroju zdecydowanie obojętnym. Wyzerowało się.

O! a u mnie idzie na +

Moje gratulacje zatem.

Gratuluję zatem etapu "dojrzewania do fazy zen".
Umowę masz na czas nieokreślony, określony czy o dzieło?...

Jestem w dobrym nastroju. Nauczyłam się dzisiaj wiele nowych angielskich zwrotów i słów, a i Chipsy Fromage wydatnie przyczyniły się do stanu "prawie, że euforycznego".

Gratki Kittie!

W kiepskim nastroju. Jutro kolokwium, a ja nawet nie umiem napisać programu, który działa jak prosty kalkulator... Jakoś nie mam serca do programowania

jestem w nieciekawym humorze...nie mam pracy...klotnie w domu...wszytsko mnie dobija...