Sport w życiu forumowiczów.
Jasne, mówisz masz Postaram się to wytłumaczyć, OOBE jest stanem, w którym osoba doświadczająca ma poczucie opuszczenia własnego ciała (egzystowania poza nim) z zachowaniem podstawowych funkcji jak np. komunikacja, myślenie, poruszanie się. Z naukowe punktu widzenia - niemożliwe, z punktu widzenia ezoteryki bardzo prawdopodobne. Istnieją teorie, że każdy człowiek tego doświadcza choć nie zdaje sobie z tego sprawy, inni sadzą, że stan ten można osiągnąć np. dzięki medytacji.
Oczywiście, że o tym słyszałam tylko teraz wszystko mi się pomieszało, a może akurat masz wiedzę na ten temat. W zen jest coś takiego jak satori. Jeszcze przed chwilą myślałam, że to właśnie takie odejście "ducha" od ciała, bo według zen satori może być wiele i jest to tylko pierwszy etap do oświecenia. Wikipedia znowu twierdzi, że to jest właśnie oświecenie. A ono nie może być chwilowe, prawda?
I’m a strange bird / I sing so sweet then I fly away
I’m a weird flame / I’ll make you warm
Till you get burnt
I’m a weird flame / I’ll make you warm
Till you get burnt
Nie jestem jakimś szczególnym znawcą tematy i nie chciałabym Cię wprowadzać w błąd ale z tego co wiem satori to, to jest przebłysk świadomości, swojego rodzaju odkrycie powstałe w sferze umysły i jest stanem stosunkowo długotrwałym (dłuższym w każdym razie od kensho czyli przebłysku krótkotrwałego). Ponieważ jest doznaniem duchowym może być uznawane za pierwszy stopień do poznania doskonałego wszechrzeczy ewentualnie nirwany. Czytałam kiedyś, że może "ewoluować" w wyższe stopnie ale nie musi.
- Bella Wildrose
- łASuch
- Posty: 174
- Rejestracja: 6 lip 2010, 20:42
- Lokalizacja: Grudziądz
- Kontakt:
Sport może i bym lubiła, gdyby nie wymagał takich rzeczy jak kondycja czy umiejętności. Nie lubiłam nigdy sportu, więc nie wyrobiłam sobie kondycji, więc nie lubię sportu, więc nie wyrobię sobie kondycji... i takie błędne koło się kręci Zdecydowanie nie nadaję się zwłaszcza do gier zespołowych. Większość narzeka na mnie, jeśli już zdarza mi się zagrać. Jeśli miałabym się zająć sportem, to tylko indywidualnie.
W podstawówce uwielbiałam sport w całej jego okazałości. Bardzo chciałam zapisać się do szkolnej drużyny koszykówki, ale pani mi powiedziała, że jestem za niska. Dosłownie podcięła mi skrzydła
Skolioza sprawiła, że zostałam wyłączona z długodystansowych biegów i gimnastyki. Było mi coraz wygodniej na ławeczce rezerwowych.
W szkole średniej ćwiczyłam w sumie dwa tygodnie - kiedy zaczęły się sypać oceny dopuszczające i dostateczne, stwierdziłam, że dam sobie spokój z tym wuefem Pobiegłam czem prędzej do pani doktor i załatwiłam sobie zwolnienie lekarskie obejmujące wf w całości. I miałam święty spokój. Nie musiałam się płaszczyć przed nauczycielką od siedmiu boleści i wysiliać się nie wiadomo, po co.
Na studiach koszmar wychowania fizycznego powrócił. Tam już nie było tak łatwo i kolorowo kombinować ze zwolnieniem. Zapisałam się na callanetics, a w kolejnym semestrze na ćwiczenia relaksacyjne, coś a la joga. Jakoś przeżyłam
Raz byłam na aerobiku, ale zwichnęłam sobie kostkę. Koleżanki chciały dobrze i obandażowały mi nogę używając octu, dodam, że nierozcieńczonego! Spaliłam sobie skórę, ale dzielnie znosiłam swe cierpienie.
Teraz sportu troszkę mi brakuje. Czuję, że kondycja już nie ta Ostatnio staram się jak najczęściej jeździć na rowerze i pływać, ile się da.
Skolioza sprawiła, że zostałam wyłączona z długodystansowych biegów i gimnastyki. Było mi coraz wygodniej na ławeczce rezerwowych.
W szkole średniej ćwiczyłam w sumie dwa tygodnie - kiedy zaczęły się sypać oceny dopuszczające i dostateczne, stwierdziłam, że dam sobie spokój z tym wuefem Pobiegłam czem prędzej do pani doktor i załatwiłam sobie zwolnienie lekarskie obejmujące wf w całości. I miałam święty spokój. Nie musiałam się płaszczyć przed nauczycielką od siedmiu boleści i wysiliać się nie wiadomo, po co.
Na studiach koszmar wychowania fizycznego powrócił. Tam już nie było tak łatwo i kolorowo kombinować ze zwolnieniem. Zapisałam się na callanetics, a w kolejnym semestrze na ćwiczenia relaksacyjne, coś a la joga. Jakoś przeżyłam
Raz byłam na aerobiku, ale zwichnęłam sobie kostkę. Koleżanki chciały dobrze i obandażowały mi nogę używając octu, dodam, że nierozcieńczonego! Spaliłam sobie skórę, ale dzielnie znosiłam swe cierpienie.
Teraz sportu troszkę mi brakuje. Czuję, że kondycja już nie ta Ostatnio staram się jak najczęściej jeździć na rowerze i pływać, ile się da.
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...
Taaa, nauczyciele wychowania fizycznego powinni przechodzić specjalistyczne szkolenia pt. "Jak nie zniechęcić uczniów do sportu". Serio mówię.camellia pisze:W podstawówce uwielbiałam sport w całej jego okazałości. Bardzo chciałam zapisać się do szkolnej drużyny koszykówki, ale pani mi powiedziała, że jestem za niska.(...)
Nie musiałam się płaszczyć przed nauczycielką od siedmiu boleści i wysiliać się nie wiadomo, po co.
Dla mnie w szkole średniej całkowicie niezrozumiałe były oceny za wyniki w skoku w dal, biegu na 60 m, biegu na 100 m etc. Na tablicy przy sali gimnastycznej wisiały rekordy szkolne i według nich ustalane były wyniki dla oceny celującej, bardzo dobrej, dobrej etc. Chore. Ocenie powinno podlegać zaangażowanie ucznia, jego praca na zajęciach, dążenie do poprawiania wyników, bo w końcu każdy ma inne predyspozycje, a wf to nie olimpiada.
I żeby nie było, że się usprawiedliwiam - ja akurat (póki jeszcze nie miałam zwolnienia lekarskiego w związku ze wzrokiem) miałam zawsze ocenę bardzo dobrą lub celującą, ale i tak uważam, że tego typu system oceniania jest błędny. Mnie się udawało, bo byłam dość aktywna jako dziecko, a do tego zawzięta, poza tym coś tam odziedziczyłam pewnie po mamie, która w szkole średniej należała do drużyny lekkoatletycznej, ale fakt faktem, że oceny z biegów na 60 i 100 m zawsze musiałam nadrabiać układami gimnastycznymi i staniem na rękach bez asekuracji, bo ja prędkość rozwijam na dwusetnym metrze i muszę mieć większą motywację do rozpędzenia się
Ja akurat trafiałem na uczciwych i rozsądnych nauczycieli; przynajmniej w większości przypadków. W-f, jako przedmiot, powinien zostać nieco zmodyfikowany, żeby spełniać swoją funkcję - uczyć młodego człowieka jak ważną rolę w jego życiu pełni sport i ruch. Mnie, osobiście, brakuje lekcji teoretycznych i dyskusji, które pozwalałyby zrozumieć młodzieży znaczenie wychowania fizycznego.
Ograniczanie tych lekcji do gier zespołowych i lekkoatletyki od czasu do czasu mija się z celem.
Ograniczanie tych lekcji do gier zespołowych i lekkoatletyki od czasu do czasu mija się z celem.
,,Wszyscy jesteśmy większymi artystami niż się nam zdaje." F. Nietzsche
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
''To see a World in a Grain of Sand
And a Heaven in a Wild Flower
Hold Infinity in the palm of your hand
And Eternity in an hour'' W. Blake
,,...by lekko obcial koncowki nie skracajac wlosow" Keri
Agnieszka pisze:
Taaa, nauczyciele wychowania fizycznego powinni przechodzić specjalistyczne szkolenia pt. "Jak nie zniechęcić uczniów do sportu". Serio mówię.
Dla mnie w szkole średniej całkowicie niezrozumiałe były oceny za wyniki w skoku w dal, biegu na 60 m, biegu na 100 m etc. Na tablicy przy sali gimnastycznej wisiały rekordy szkolne i według nich ustalane były wyniki dla oceny celującej, bardzo dobrej, dobrej etc. Chore. Ocenie powinno podlegać zaangażowanie ucznia, jego praca na zajęciach, dążenie do poprawiania wyników, bo w końcu każdy ma inne predyspozycje, a wf to nie olimpiada.
Są nauczyciele, którzy pracują wg programu wychowania fizycznego opracowanego przez pracowników gdańskiego AWFiS, zakładającego m.in. to, o czym pisze Agnieszka. Każde dziecko ma szansę na ocenę celującą z przedmiotu bez względu na jego predyspozycje - bo właśnie zaangażowanie, praca na zajęciach, przygotowanie się do nich, praca nad sobą, rozumienie potrzeby ruchu, higieny itd., - nie tylko wyniki sportowe. I bywało tak, ze dzieci bardzo sprawne fizycznie nie miały tejże celującej oceny, bo... lekceważyły pewne elementy programu uważając, ze skoro szybko biegają, daleko skaczą i rzucają, to nie muszą nic poza tym.
W moim przekonaniu ocen z wychowania fizycznego w ogóle nie powinno być. Na studiach wystarczyło chodzić na zajęcia i ćwiczyć na miarę swoich możliwości, po czym dostało się upragnione "zal" do indeksu i po kłopocie. A byli i tacy, którzy nie zaliczali, oj byli.
Teraz zauważam, że dzieci bardzo chętnie uczetniczą w zajęciach wych. fiz., tyle że w obecnych czasach nauczyciele troszkę inaczej podchodzą do tego przedmiotu i jakoś potrafią zmotywować uczniów do pracy. W rankingach króluje basen - większość dzieci bardzo lubi pływanie oraz gry i zabawy wodne.
Teraz zauważam, że dzieci bardzo chętnie uczetniczą w zajęciach wych. fiz., tyle że w obecnych czasach nauczyciele troszkę inaczej podchodzą do tego przedmiotu i jakoś potrafią zmotywować uczniów do pracy. W rankingach króluje basen - większość dzieci bardzo lubi pływanie oraz gry i zabawy wodne.
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...
U nas w LO na basen mało kto chodził, chociaż był obowiązkowy.
W-f w szkole to zawsze była dla mnie katorga. Jaka ja byłam przeszczęśliwa, kiedy mama wypisywała mi zwolnienie pochorobowe! Za to na uniwerku miałam to szczęście, że trafiłam do grupy, która miała fitness, na którym zazwyczaj świetnie się bawiłam. Żałowałam tylko, że nie umiem się na nim bardziej zmęczyć (chyba taniec irlandzki trochę wyrobił mi kondycję).
W-f w szkole to zawsze była dla mnie katorga. Jaka ja byłam przeszczęśliwa, kiedy mama wypisywała mi zwolnienie pochorobowe! Za to na uniwerku miałam to szczęście, że trafiłam do grupy, która miała fitness, na którym zazwyczaj świetnie się bawiłam. Żałowałam tylko, że nie umiem się na nim bardziej zmęczyć (chyba taniec irlandzki trochę wyrobił mi kondycję).
"This is not about sex
We all know sex sells and the whole world is buying..."
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
We all know sex sells and the whole world is buying..."
Ceterum censeo Carthaginem delendam esse.
A ja w szkole średniej miałem rewelacyjnie. Na każdym wfie słyszałem jaką jestem łajzą i od nauczycielki, która ledwie wtaczała się na salę, dostawałem notorycznie ocenę 1/2. Ndst za wynik, mierny za chęci.
Na studiach, były zdrowe warunki. Jak się chodziło na każde zajęcia miało się pięć (no oczywiście należało też wykonywać to i owo), ale nic poza tym.
Na studiach, były zdrowe warunki. Jak się chodziło na każde zajęcia miało się pięć (no oczywiście należało też wykonywać to i owo), ale nic poza tym.
"Dopóki sen na oślep płynął
nad straconą nadzieją,
Kosmos bólem się sączył
nad straconą miłością.
Ze skrytych ludzi świat twój
został pomału wygnany,
Lecz niebo nie spało."
nad straconą nadzieją,
Kosmos bólem się sączył
nad straconą miłością.
Ze skrytych ludzi świat twój
został pomału wygnany,
Lecz niebo nie spało."
- Bella Wildrose
- łASuch
- Posty: 174
- Rejestracja: 6 lip 2010, 20:42
- Lokalizacja: Grudziądz
- Kontakt:
Ja wiem coś o tym. Pamiętam jak to było, kiedy WFu uczyła nas kobieta, która w zasadzie na moje oko powinna być na emeryturze. Trzymała dyscyplinę tak, że nie wolno było czubka palców od nóg wystawić poza wyimaginowaną linię szeregu. Gadała o znaczeniu sportu i ruchu dla człowieka, a sama pewnie zdała egzaminy na nauczycielkę, zdobyła jakiś tytuł i na tym skończyła się jej przygoda z wielkim ruchem. Swoją drogą, ciekawa jestem, czy kiedyś sama była taka super rewelacyjna we wszystkim skoro tyle wymagała i czy lubiła, jak się na nią gwizdało jak na więźnia