Próbowaliście się leczyć?
Próbowaliście się leczyć?
Gdy zorientowaliście się że nieco odbiegacie od dużej większości społeczeństwa i nie odczuwacie popędu który właściwie warunkuje przetrwanie naszego gatunku, czy próbowaliście znaleźć przyczynę, a może poprostu zaakceptowaliście sytuację taką jaka jest?
Na TAK należy odpowiedzieć, gdy w celu zdiagnozowania przyczyny sprawdziliście np. poziom hormonów i/lub odwiedziliście psychologa.
Odpowiedź NIE jest oczywista - poprostu jest jak jest i jest mi z tym dobrze.
EDIT: sorry, chyba nie do końca się obudzilem jak to pisałem. ORT poprawione. Na marginesie, jestem dyslektykiem.
Na TAK należy odpowiedzieć, gdy w celu zdiagnozowania przyczyny sprawdziliście np. poziom hormonów i/lub odwiedziliście psychologa.
Odpowiedź NIE jest oczywista - poprostu jest jak jest i jest mi z tym dobrze.
EDIT: sorry, chyba nie do końca się obudzilem jak to pisałem. ORT poprawione. Na marginesie, jestem dyslektykiem.
Ostatnio zmieniony 10 lut 2008, 12:07 przez radzio_z, łącznie zmieniany 1 raz.
Nie próbowałam podjąć żadnego leczenia, ponieważ uważałam, że kiedyś zaczną mnie interesować mężczyźni pod względem ich seksualności. Teraz mam ponad 20 lat i widzę, że nic w tej kwestii się nie zmienia, nie odczuwam żadnego popędu seksualnego i generalnie jest mi z tym dobrze. Problem zaczyna rodzić się wtedy, gdy inni wypytują mnie o te sprawy, wręcz nakazują mi znalezienie sobie kogoś bliskiego, a w dalszej perspektywie ślub, dzieci... Problem pojawia się też w sytuacji, gdy widzę, że wszyscy moi znajomi układają sobie życie ze swoją drugą połówką, żyją, jak to się mówi, normalnie. Czuję się jak odmieniec, nie ukrywam. Myślałam o wizycie u psychologa, ale wstydzę się, nie mam odwagi i nie wierzę, że jakiś tam psycholog jest w stanie mi pomóc. Nie zamierzam również wiązać się z kimś na siłę, żeby go później nie zranić. Raz spróbowałam, bo taka była presja otoczenia. Słyszałam teksty: "Spróbuj, przecież miłość przychodzi z czasem", "Spróbuj, to taki fajny chłopak", "Spróbuj, chcesz przez całe życie być sama?" itp. Do tej pory nie potrafię otrzepać się z żenady i z poczucia winy, że zmarnowałam chłopakowi, naprawdę wartościowemu, prawie rok jego życia. Do tej pory unikam go na ulicy, chociaż od naszego "związku" minęło kilka lat (około 5). Potrafiłam jedynie trzymać go za rękę na spacerze, nie było jednak mowy o pocałunkach, bo już na samą myśl o nich mam dreszcze, a o zbliżeniu to już w ogóle! W tej kwestii, powtarzam, nic się nie zmienia. Czuję się coraz bardziej ASem i nie wierzę, że to się kiedykolwiek "unormuje". Mam depresję z tego powodu, zresztą forumowicze nie raz zauważyli, że nie mogę się pogodzić ze swoją aseksualnością. W psychologów nie wierzę... Mama chciała mnie kiedyś umówić na wizytę, ja nawet narobiłam sobie nadziei, ale okazało się, że mama nie dotrzymała słowa. Sama do lekarza nie pójdę.
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...
beatris pisze:Nie próbowałam podjąć żadnego leczenia, ponieważ uważałam, że kiedyś zaczną mnie interesować mężczyźni pod względem ich seksualności. Teraz mam ponad 20 lat i widzę, że nic w tej kwestii się nie zmienia, nie odczuwam żadnego popędu seksualnego i generalnie jest mi z tym dobrze.
beatris pisze:Czuję się jak odmieniec, nie ukrywam.
Nie wiem jak Ty, ale ja dostrzegam sprzeczonośc pomiędzy pierwszą częścią Twojego postu, a jego dalszą kontynuacją. Jest Ci dobrze ze swoim aseksualizmem, ale poza tym z tego powodu czujesz się odmienna, masz problemy w bliższych relacjach z ludźmi i masz depresje. Nie no, pełnia szczęścia. Na serio jest tak super mieć depresje i czujesz się z tym tak szczęśliwa?beatris pisze:Mam depresję z tego powodu.
Coś mi się wydaje że tak jak alkoholik niegdy nie przyzna się do swojego uzależnienia, tak duża część aseksualistów nigdy nie przyzna się ze jest im źle z powodu popendu.
Moim zdaniem u Ciebie problem jest na serio poważny:
To świadczy o powaznych zaburzeniach w kontaktach i podstawowych relacjach z innymi ludźmi.beatris pisze:nie było jednak mowy o pocałunkach, bo już na samą myśl o nich mam dreszcze, a o zbliżeniu to już w ogóle!
Re: Próbowaliście się leczyć?
I tak spokojnie to piszesz? Nie no, wiesz, na Twoim miejscu podjęłabym terapię - przecież powszechnie wiadomo, że jedyną właściwą drogą jest droga poprawności ortograficznej, a dysleksja to wynaturzenie, odchylenie od normy.radzio_z pisze:Na marginesie, jestem dyslektykiem.
Re: Próbowaliście się leczyć?
Tak, zgadzam się z Tobą, dysleksja jest pewną ułomnością, która objawia się dodatkowo np. trudnościami w nauce czytania (płynnego czytania), problemami z koncentracją, nieczytelnym pismem, większą nieśmiałością itp.Agnieszka pisze:I tak spokojnie to piszesz? Nie no, wiesz, na Twoim miejscu podjęłabym terapię - przecież powszechnie wiadomo, że jedyną właściwą drogą jest droga poprawności ortograficznej, a dysleksja to wynaturzenie, odchylenie od normy.radzio_z pisze:Na marginesie, jestem dyslektykiem.
Terapie podjąłem już dawno poprzez wykonywanie większej ilości ćwiczeń w okresie edukacji. Obecnie płynnie czytam, nie mam problemów z wypowiadaniem się przed grupą ludzi (zawodowo prowadzę szkolenia). Pozostało nieczytelne pismo (w dobie komputerów mało przeszkadza) i czasem zdarzają mi się ort-y. Kosztowało mnie to więcej pracy niż osoby nie dotknięte dysleksją, ale cel osiągnąłem ten sam.
W przeciwieństwie do was nie dorabiam do tego zadnej ideologii i nie czuję się przez to lepszy od innych. O jaką ideologię mi chodzi? Czytają posty na tym forum bardzo często napotykam na wypowiedzi ktore jasno sugerują ze duża część was czuje się lepsza od osób sexualnych, własnie poprzez fakt że nie potrzebujecie uprawiać sexu. Wiele razy spotkałem tutaj określenie na sex jako zezwierzęcenie. Przepraszam bardzo ale mnie takie stwierdzenie obraża, bo sex jest naturalną rzeczą ludzką a nie zezwierzeceniem. Jest dopełnieniem miłości i związku pomiędzy dwojgiem kochających się ludzi. Nie odczówanie potrzeby bliskości fizycznej pomiedzy dwojgiem kochających się ludzi jest ułomniścią a nie powodem do dumy, więc nie wywyższajcie się tym.
Masz rację, ale też musisz trochę nauczyć się poznawać nasze żarty.
Ja mam mieszane myśli, jak zawsze. Z jednej strony czuję się wybrakowany i ułomny, z drugiej strony jak człowiek z mniejszą ilością konieczności fizjologicznych i mający więcej czasu na myślenie o wszystkim innym niż o seksie. Możemy rozmnażać się używając do tego mózgu i rąk. Wiesz... Człowiek musi się dowartościowywać.
Ja mam mieszane myśli, jak zawsze. Z jednej strony czuję się wybrakowany i ułomny, z drugiej strony jak człowiek z mniejszą ilością konieczności fizjologicznych i mający więcej czasu na myślenie o wszystkim innym niż o seksie. Możemy rozmnażać się używając do tego mózgu i rąk. Wiesz... Człowiek musi się dowartościowywać.
Czarno to widzę...
radzio to taki psycholog ze hej
według twojego toku rozumowania wszyscy jesteśmy chorzy psychicznie,mamy problemy z osobowością, powinniśmy sie leczyć, seksualnych traktujemy jako zboczeńców,wykorzystujemy ludzi...itd
I to wszystko wywnioskował z postów.Nie na respekt radziu...jesteś moim guru
Otóż nie uważam sie za chorą psychicznie, nie mam zamiaru sie leczyć, seksualni są mi obojętni dopóki nie chcą mnie przelecieć, nie wykorzystuje ludzi... co do traktowania ludzi z góry: to ty tutaj nas uważasz za gorszych
według twojego toku rozumowania wszyscy jesteśmy chorzy psychicznie,mamy problemy z osobowością, powinniśmy sie leczyć, seksualnych traktujemy jako zboczeńców,wykorzystujemy ludzi...itd
I to wszystko wywnioskował z postów.Nie na respekt radziu...jesteś moim guru
Otóż nie uważam sie za chorą psychicznie, nie mam zamiaru sie leczyć, seksualni są mi obojętni dopóki nie chcą mnie przelecieć, nie wykorzystuje ludzi... co do traktowania ludzi z góry: to ty tutaj nas uważasz za gorszych
Oh no!
They're after me again
I have to hide I'm scared of them
They're after me again
I have to hide I'm scared of them
Daj mi link do tematu, w którym ktoś pisał o seksie jako o zezwierzęceniu i nie został za to skrytykowany. Dodam komentarzradzio_z pisze:Przepraszam bardzo ale mnie takie stwierdzenie obraża, bo sex jest naturalną rzeczą ludzką a nie zezwierzeceniem.
Chciałeś napisać, z powodu braku popędu.radzio_z pisze:Coś mi się wydaje że tak jak alkoholik niegdy nie przyzna się do swojego uzależnienia, tak duża część aseksualistów nigdy nie przyzna się ze jest im źle z powodu popendu.
I nie - nie jest mi źle z powodu braku popędu Nie mam skłonności romantycznych wobec ludzi, więc nie muszę czynić sobie wyrzeczeń.
Ale rozumiem, że ktoś może czuć się źle, bo aseksualność ogranicza możliwość znalezienia 'drugiej połowy'. Dlatego jest samotny i dlatego jest mu źle. Nie z powodu aseksualności. Mistrzu radzio_z, jeżeli tego nie kumasz, to ja nie wiem..
Agnieszka-> jak to nie jesteś chora jeśli nie odczuwasz jednego z podstawowych ludzkich instynktów?
Lilu-> nigdzie nie napisałem ze jesteście chorzy psychicznie i macie problemy z osobowością. Macie natomiast poważne problemy z budowaniem typowo ludzkich intymnych relacji z drugą osobą. Nikogo tutaj nie traktuje jako gorszego. Pisałem o co mi chodzi - o nazwanie choroby chorobą a nie udawnaiem ze to norma.
Gizmo-> nie ma problemów w znalezieniu drugiej połowy (w przeciweństwie do wielu z was). To dlaczego tu pisuje napisałem powyżej do Lilu. Chodzi o nazywanie rzeczy po imieniu.
Lilu-> nigdzie nie napisałem ze jesteście chorzy psychicznie i macie problemy z osobowością. Macie natomiast poważne problemy z budowaniem typowo ludzkich intymnych relacji z drugą osobą. Nikogo tutaj nie traktuje jako gorszego. Pisałem o co mi chodzi - o nazwanie choroby chorobą a nie udawnaiem ze to norma.
Gizmo-> nie ma problemów w znalezieniu drugiej połowy (w przeciweństwie do wielu z was). To dlaczego tu pisuje napisałem powyżej do Lilu. Chodzi o nazywanie rzeczy po imieniu.
Definicja choroby wg encyklopedii PWN: "dynamiczna reakcja ustroju na działanie czynnika chorobotwórczego, prowadzącego do zaburzeń naturalnego współdziałania narządów i tkanek a w następstwie do zaburzeń czynnościowych i zmian org."radzio_z pisze:Agnieszka-> jak to nie jesteś chora jeśli nie odczuwasz jednego z podstawowych ludzkich instynktów?
Patrzę, czytam i dochodzę do wniosku, że nie jestem chora.
Często powołujesz się na jakieś dość enigmatyczne normy, w stosunku do których aseksualizm jest odstępstwem - niestety, norma jest na tyle subiektywnym pojęciem, że jak dla mnie nie stanowi sensownego punktu odniesienia. Jakiś czas temu mańkuci byli uważani za odstępstwo od normy i zmuszano ich do pisania prawą ręką...
<a już kładłam się spać xD>