Samotnosc...

Dodaj swój głos! (ankiety są anonimowe)
KLARISSA
starszASek
Posty: 30
Rejestracja: 17 gru 2008, 19:02
Lokalizacja: ze snu

Post autor: KLARISSA »

Urania pisze:
Sama piszesz: "Miłość (taka prawdziwa) to najpiękniejsze uczucie - cudownie żyć ze świadomością , że istnieje osoba , dla której jesteśmy najważniejsi, która żyć bez nas nie może i własne szczęście i życie poświęciła by dla naszego dobra." - poświęcić się DLA MNIE - JA! JA! JA! JESTEM NAJWAŻNIEJSZA! - czy to nie egoizm... (?) [- pytanie retoryczne]


W dalszym ciągu nie moge się zgodzić.
Owszem , zarówno w przypadku życia samotnego jak i życia w związku może wystąpić zjawisko egoizmu.

Jednak Twój opis dotyczy wyłącznie pseudomiłości- miłości interesownej, opartej na zasadzie:
"Kocham , ponieważ jestem kochany " - 'kocham' tylko dlatego,
że ktos mnie kocha , że się o mnie troszczy, chroni , pomaga.
I gdy ktoś przestał mnie kochać i obdarzać swoją pomocą, to jaki byłby sens kontynuowania tego związku, jaka wynikłaby dla mnie korzyść z tego, że nic nie dostaję w zamian - i po ' miłości'(pseudomiłości).

Takie zjawisko droga Uranio, droga Damo, droga Gizmo i drogi Wilczku , opisujecie- a to , o czym mówicie nie jest prawdziwą miłością.

Gizmo pisze:
"Swego czasu rozmawiałam z koleżanką, która żaliła mi się, że jest sama. Bo ona by chciała, żeby ktoś ją przytulał, robił jej herbatę i pomagał płacić za mieszkanie. Kiedy stwierdziłam, że chyba powinna też chcieć dawać coś od siebie, to odparła, że chce dawać, ale nie za darmo. He he."

Najwyraźniej Twoja kolezanka nie jest jeszcze na tyle emocjonalnie dojrzała, by kochać naprawdę i oczekuje tylko usługiwania jej; w oczach partnera widzi siebie i gdy wyznaje mu miłość , w rzeczywistości mówi słowo "kocham" do samej siebie.

MIŁOŚĆ wiąże się z wieloma wyrzeczeniami .
Trzeba znaleźć w swoim życiu miejsce dla drugiej osoby , poświęcić jej nalezną uwagę.
Dla samotników to moze dość trudne.
Sama w pewnym sensie jestem samotnikiem .
Być może jest to dobry sposób, jednak według mnie nie sprawdza sie na dłuższą mete.

Dama pisze:
"Nazywam to o czym napisałaś Gizmo ( przykład Twojej koleżanki) relacją ( czy związkiem) funkcjonującym na zasadzie umowy gospodarczej. Coś za coś.....,czyli relacja czysto interesowna. To nie ma nic wspólnego z miłością tylko z wykorzystywaniem drugiej osoby do zaspokojenia swoich indywidualnych potrzeb,czy celów. Niestety mnóstwo czegoś podobnego wokół nas.....Pozdr "

Damo! W pewnym sensie masz rację. Wśród nas jest mnóstwo zdradliwej pseudomiłości, która jest płytka wymianą usług.

Ale nie dotyczy to miłości prawdziwej, albowiem najgłębszych uczuć nie da sie urzeczowić i wprowadzić do powszechnego obiegu.

Nabyc mozna dziś wszystko, prócz prawdziwej , krystalicznej miłości.
Awatar użytkownika
Urania
mASełko
Posty: 138
Rejestracja: 10 gru 2008, 16:00
Lokalizacja: Terra Incognita

Post autor: Urania »

KLARISSA pisze:Urania pisze:
Sama piszesz: "Miłość (taka prawdziwa) to najpiękniejsze uczucie - cudownie żyć ze świadomością , że istnieje osoba , dla której jesteśmy najważniejsi, która żyć bez nas nie może i własne szczęście i życie poświęciła by dla naszego dobra." - poświęcić się DLA MNIE - JA! JA! JA! JESTEM NAJWAŻNIEJSZA! - czy to nie egoizm... (?) [- pytanie retoryczne]


W dalszym ciągu nie moge się zgodzić.
Owszem , zarówno w przypadku życia samotnego jak i życia w związku może wystąpić zjawisko egoizmu.

Jednak Twój opis dotyczy wyłącznie pseudomiłości- miłości interesownej, opartej na zasadzie:
"Kocham , ponieważ jestem kochany " - 'kocham' tylko dlatego,
że ktos mnie kocha , że się o mnie troszczy, chroni , pomaga.
I gdy ktoś przestał mnie kochać i obdarzać swoją pomocą, to jaki byłby sens kontynuowania tego związku, jaka wynikłaby dla mnie korzyść z tego, że nic nie dostaję w zamian - i po ' miłości'(pseudomiłości)...
Mój opis? Przecież ja się właśnie odniosłam do Twojej wypowiedzi, wyobrażenia prawdziwej miłości..., gdzie cały czas podkreslałaś, jak to wspaniale być kimś najważniejszym, kto się będzie poświęcał dla Ciebie... Mówiąc wciąż tylko siebie (nie zauważyłam tam podmiotowego miejsca tej drugiej osoby). A teraz znowu "odwracasz kota ogonem" i mówisz o jakiejś znowu pseudo-miłości... Ech... :wink:

Pzdr.
Omnia mea mecum porto...
KLARISSA
starszASek
Posty: 30
Rejestracja: 17 gru 2008, 19:02
Lokalizacja: ze snu

Post autor: KLARISSA »

Uranio!
Nie "odwracam kota ogonem".
Gdy pisałam:
"Miłość (taka prawdziwa) to najpiękniejsze uczucie - cudownie żyć ze świadomością , że istnieje osoba , dla której jesteśmy najważniejsi, która żyć bez nas nie może i własne szczęście i życie poświęciła by dla naszego dobra."

uznałam za naturalnie logiczny fakt , iż prawdziwa miłość działa na obie strony
i jeśli naprawdę kochałabym kogoś, to bez względu na wszystko byłabym gotowa poświęcić dla tej osoby własne życie.

Prawdziwa miłość kieruje się zasadami :
" Jestem kochany, poniewaz kocham" ,
i
"Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham"

W innym wypadku jest to miłość dziecinna, interesowna i nietrwała.
Awatar użytkownika
DAMA
Zbanowana
Posty: 221
Rejestracja: 6 lis 2008, 11:02

Post autor: DAMA »

Clarisso my tutaj wszyscy piszemy o otaczającej nas rzeczywistości, o tym co pokazuje nam codzienność,co można zaobserwować każdego dnia, a także o swoich indywidualnych ,wewnętrznych odczuciach i refleksjach.Ty natomiast piszesz o miłości wyidealizowanej,doskonałej,przedstawianej w literaturze.Nie twierdzę,że taka miłość nie istnieje.....Jednak rzeczywistość tak naprawdę weryfikuje nasze wyobrażenia i teorie zawarte w opasłych tomiskach...Najzwyczajniej zderzenie z rzeczywistością...
Piszesz też,że " samotność nie sprawdza się na dłuższą metę...."
Nie posiadanie partnera niekoniecznie musi wiązać się z samotnością...Samotność to bardzo szerokie pojęcie i może być interpretowane na wiele sposobów.....Natomiast nie posiadanie partnera (jak już wiele razy napisałam ) to indywidualny i świadomy wybór każdego. Nie każdy chce funkcjonować w związku z bardzo różnych powodów i nie dla każdego jest to optymalny pomysł na życie. Znam wiele osób, dla których właśnie funkcjonowanie bez partnera jest jak najbardziej właściwym rozwiązaniem i to niekoniecznie musi wiązać się z brakiem dojrzałości. A to,że ktoś widzi w związku jakieś korzyści i traktuje go poprzez pryzmat pewnego interesu nie ma nic wspólnego z brakiem dojrzałości( przynajmniej nie musi mieć),bo takich sytuacji jest dzisiaj mnóstwo wokół nas i dotyczy to ludzi w bardzo różnym wieku ( po 20-tce, po 30-tce,po40-tce itd.....). Wszyscy więc są niedojrzali? Myślę,że inne są tego przyczyny....Pozdrawiam :D
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Awatar użytkownika
Urania
mASełko
Posty: 138
Rejestracja: 10 gru 2008, 16:00
Lokalizacja: Terra Incognita

Post autor: Urania »

KLARISSA pisze:Uranio!
Nie "odwracam kota ogonem".
Gdy pisałam:
"Miłość (taka prawdziwa) to najpiękniejsze uczucie - cudownie żyć ze świadomością , że istnieje osoba , dla której jesteśmy najważniejsi, która żyć bez nas nie może i własne szczęście i życie poświęciła by dla naszego dobra."

uznałam za naturalnie logiczny fakt , iż prawdziwa miłość działa na obie strony
i jeśli naprawdę kochałabym kogoś, to bez względu na wszystko byłabym gotowa poświęcić dla tej osoby własne życie...
Ale mi właśnie o to chodziło, że jednak pierwsza myśl była odniesieniem do siebie, do swojego dobra, do swoich pragnień..., a powinno być chyba odwrotnie (nawet jeśli za oczywiste uważa się, że działa to w obie strony), tak mi się przynajmniej wydaje... (a w szczególności, kiedy pisze się to zarzucając innym egoizm).

[Uważaj z tą zbytnią egzaltacją względem idealnej miłości... etc., bo rzeczywistość gotowa przytłoczyć Cię nie na żarty...]

Wszystkiego dobrego.
Omnia mea mecum porto...
KLARISSA
starszASek
Posty: 30
Rejestracja: 17 gru 2008, 19:02
Lokalizacja: ze snu

Post autor: KLARISSA »

Akurat rzeczywistość bardzo często mnie przeraża.
Niestety....
LACORUNA
mASełko
Posty: 133
Rejestracja: 30 wrz 2008, 12:29
Lokalizacja: GDYNIA

Post autor: LACORUNA »

Konfrontacja z wyidealizowanym, wyśnionym i wymarzonym światem niestety może być bolesna i przerażać...
Jeśli żyjemy naszymi wyobrażeniami o cudownym życiu, wielkiej miłości, to niewielka porażka może głęboko rozczarować. A coś co mogłoby stać się wartościowym związkiem - tylko niepotrzebną stratą czasu. Bo nie odnajdujemy tam namiastki tej magii i czaru co w naszym wyobrażeniu.
Czasem trzeba 10 razy upaść, 10 razy zawieść się, rozczarować, żeby docenić inne rzeczy ( kiedyś niedoceniane ), żyć ''realniej'' bardziej tu i teraz niż w sferze baśni. Chociaż w bujaniu w obłokach tez nic złego nie ma ( sama nierzadko żyję z głową w chmurach, stąpając kilkanaście cm ponad powierzchnią ziemi, ale potrafię też trzymać się tej ziemi... ).
Awatar użytkownika
DAMA
Zbanowana
Posty: 221
Rejestracja: 6 lis 2008, 11:02

Post autor: DAMA »

Jeszcze w kwestii zderzenia naszych wyobrażeń,planów,marzeń z rzeczywistością.....
Wyznaję pogląd,że marzenia są po to żeby je realizować.....Jeżeli marzenia są realne i możliwe to przy maksymalnym wysiłku,zaangażowaniu,sile woli,właściwej motywacji i odpowiedniej strategii można je zrealizować.Chociaż czasem oczywiście mogą pojawić się niespodziewane czynniki niepożądane,na które nie mamy wpływu i wszystko może runąć jak domek z kart.... Zawsze mówię ludziom-realizujcie swoje marzenia,przynajmniej starajcie się je realizować.
Jednak miłość idealna,doskonała ? Nawet jeśli jest marzeniem to nie mam pewności czy tak do końca realnym....Może jedynie w literaturze,w sztuce...Pozdrawiam. :D
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Awatar użytkownika
Urania
mASełko
Posty: 138
Rejestracja: 10 gru 2008, 16:00
Lokalizacja: Terra Incognita

Post autor: Urania »

KLARISSA pisze:Akurat rzeczywistość bardzo często mnie przeraża.
Niestety....
Może zamiast Petrarki i Shakespeare'a zacznij czytać Lukrecjusza... ;)
Omnia mea mecum porto...
wilczek
pASibrzuch
Posty: 286
Rejestracja: 17 lip 2007, 18:46

Post autor: wilczek »

DAMA pisze:Jeżeli marzenia są realne i możliwe to przy maksymalnym wysiłku,zaangażowaniu,sile woli,właściwej motywacji i odpowiedniej strategii można je zrealizować.
A nie można tak po prost - chce to dostaje? ;) Ja się już przy "maksymalnym wysiłku" łapię za głowę. coś czuję że swoich marzeń nie zrealizuję szybko :P


Miłość idealna? - Ciężko mi nawet jakąś teorię do tego ułożyć, a co dopiero wprowadzić w życie! :?
Samiec Alfa 8)
Awatar użytkownika
DAMA
Zbanowana
Posty: 221
Rejestracja: 6 lis 2008, 11:02

Post autor: DAMA »

Wilczku to zależy jaki jest poziom tych marzeń i na czym one polegają.Dlatego też czasami żeby je zrealizować rzeczywiście potrzeba maksymalnego wysiłku. Najlepiej by było na zasadzie- chcę to dostaję :) Niewątpliwie mnóstwo osób by tak chciało :) Jednak jak to się mówi- " za darmo nie ma nic ". Wszystko ma swoją cenę....w postaci czegoś tam ( na przykład w postaci maksymalnego wysiłku) :)
Pozdrawiam :)
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem.
Otaku
gimnASjalista
Posty: 14
Rejestracja: 31 mar 2009, 14:57
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: Otaku »

Ja czasem czuję się samotna. Lubię się niekiedy przytulić i pragnę kochać, ale odrzuca mnie myśl o stosunku seksualnym, albo chociaż pocałunku francuskim.
Większość moich dotychczasowych 'partnerów' nie akceptowała tego. W swoim środowisku jestem raczej uważana za towarzyską osobę, mało znajomych wie o mojej aseksualności, a nawet te, które wiedzą, sądzą, że to mi przejdzie.
Libra

Post autor: Libra »

Nie czuję się samotna - jakoś zawsze dobrze bawiłam się w swoim towarzystwie, głowa to najlepszy plac zabaw.
Ogólnie to zwykłam mówić, że jestem sama ale nie samotna.

Czasami marzy mi się taka bratnia dusza, z którą można byłoby się zżyć, ględzić o sprawach poważnych, pierdołach lub milczeć, opiekować się jedno drugim, pograć w scrabble lub jengę(uwiellbiam! ) ;), pokłócić się czasem, potem wyjaśnić sobie wszystko , przez życie iść niezłomnym wspierającym się murem z dwóch cegieł :P ale zdaję sobie sprawę, że to trudne znaleźć kogoś takiego(być może i przez to, że obraz ten idealizuję w swojej wyobraźni).


To, że jestem sama nie przeszkadza mi w ogóle: boli mnie jednak to, że kilka osób na których bardzo mi zależy nie potrafi tego zaakceptować. Stąd nieustanne próby "swatania", zaczynanie rozmów w których nie mam ochoty uczestniczyć, nie przyjmowanie do siebie argumentów, bo ktoś wie lepiej co dla mnie dobre... Z tego powodu wczoraj nerwy mi puściły... nie chodzi o samo swatanie, i gadanie bo to głupstwo, tylko generalnie o postawę przyjaciółki: nie jest w stanie mnie w pełni zaakceptować, usilnie stara się mnie "dostosować" do siebie, mimo iż trochę mnie zna, i mimo iż wiele razy rozmawiałam z nią na ten temat co ona kwitowała krótkim! "E!! Niemożliwe!" dopowiadając jeszcze, że do czasów pierwszego związku też tak miała :roll:
Kiedyś umiałabym się od tego zdystansować ale na chwilę obecną bardzo się w tę przyjaźń zaangażowałam, to że ona wciąż nie może mnie "strawić" to dla mnie jak kopniak w brzuch.
Miło było się wygadać.
Awatar użytkownika
Ramizes
TrahAS
Posty: 181
Rejestracja: 8 mar 2009, 10:34
Lokalizacja: Blackburn - United Kingdom

Post autor: Ramizes »

Moja opowieść brzmi tak :

Na pewno partnerka która mnie "Skradnie" będzie miała dobrze :)
Zrobię dla niej wszystko w szczególności mowa o gotowaniu, czy sprzątaniu ,może jestem troszkę pedantyczny,ale kto lubi w około siebie burdel ..
Hmm i jeszcze jedna dla mnie bardzo ważna cecha .. nie szukam nikogo na 2 dni czy 2 lata . Jak już to razem do końca
Uwielbiam się przytulać i robić masaż
;) dobrze rozkręcam sie ;) kończę swoja wypowiedz dziękuje bardzo za wysłuchanie mojej wypowiedzi.
Pozdrawiam wszystkich czytających :)
Ariel


Ps "Bedzię ban zformułowany jako"
Ramizes twoja wypowiedz brzmi jak anons..
heh bawcie się dobrze ;) dziś mam dobry humor
Obrazek
Libra

Post autor: Libra »

Ramizes pisze: Ramizes twoja wypowiedz brzmi jak anons..
wchodzę to.
Gotujemy razem, ja bałaganię(mój pies, wierny druh pomaga jak może rozkładając sierść po całym domu) i sieję chaos, Ty sprzątasz. Jeeejku jak będzie pięknie! :kocha:
Też mam dobry humor ;) ;) ;)


Hmm i jeszcze jedna dla mnie bardzo ważna cecha .. nie szukam nikogo na 2 dni czy 2 lata . Jak już to razem do końca
wiele osób na taką deklarację chce czmychnąć gdzie pieprz rośnie, mimo, że czasami w głębi duszy też im się coś takiego marzy.

Bierzesz pod uwagę, że czasami dzieje się tak, że nagle coś się zmienia, do ludzi dociera że już się nie rozumieją i często decydują o rozstaniu? Czy może wierzysz, że byłbyś w stanie przeforsować tym podobne trudne chwile?
A tak w ogóle dlaczego ja Ci narzucam rozważanie ciemnych scenariuszy? :>
ODPOWIEDZ