Strona 6 z 10

: 26 cze 2009, 14:12
autor: Lizzy
Osoba zgodna ze mną w 80% na pewno mnie zrozumie i uszanuje moją potrzebę wolności, bycia czasem samej, mój czas, moje większe lub mniejsze pasje i ukojenia :-)
To nie biźniak czy bliźniaczka - raczej przyjaciel :-)

: 27 cze 2009, 18:10
autor: Lachesis
Mam małą grupę takich naprawdę dobrych koleżanek, przez co samotność aż tak bardzo mi nie doskwiera, co prawda zdaje sobie sprawę z tego, że przecież w końcu założą sobie swoje rodziny i będą mieć coraz mniej czasu dla mnie, jeśli w ogóle.
Szczerzę pisząc, to nie wierzę ażebym kiedykolwiek była z kimś w związku ( i wcale nie dlatego, że bym nie chciała ;) po prostu wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobne.

: 28 cze 2009, 17:42
autor: AStronom
Lachesis, więcej wiary w siebie :wink:

: 28 cze 2009, 22:48
autor: Lachesis
AStronomie, dziękuję bo faktycznie mi jej brakuje :roll:

: 1 lip 2009, 12:20
autor: Keri
Lachesis
nie tylko ty sie tak czujesz :roll:
ja poprostu nie szukam i nie czekam
jak moja prababka gadala :mrgreen:
kto dla ciebie przeznaczony na srodku drogi rozkraczony :mrgreen:

: 26 wrz 2009, 21:43
autor: Czarownica1967
Samotność i mnie pasuje. Irytuje mnie większa grupa ludzi i szum dookoła. Swietnie się czuję mając mp 3 w uszach i ...rolki na nogach.Odpływam.... :))))

: 3 paź 2009, 23:29
autor: szarysmok
Ja mruk i odludek w realu jestem, tu tylko cwaniakuję i paszcza mi się nie zamyka. :roll:

: 3 paź 2009, 23:37
autor: beebep
szarysmok pisze:Ja mruk i odludek w realu jestem, tu tylko cwaniakuję i paszcza mi się nie zamyka. :roll:
heh chyba wiele osób tak ma, zwykle na forach mam zawsze coś do powiedzenia i nie boję się pisać... natomiast w "realu" otwieram się dopiero w groni bliskich znajomych i generalnie wolę spędzać czas w samotności, czasami mam tyle do powiedzenia a milczę i tylko obserwuję co się dzieje dookoła... W sumie dobrze jest jak jest, samemu ze sobą we własnym pokoju...

: 4 paź 2009, 08:46
autor: szarysmok
heh chyba wiele osób tak ma
A na tym forum, to przynajmniej juz dwie :P pozdro :lol:

: 4 paź 2009, 09:07
autor: Zuzanna
Ja nauczyłam się już żyć sama, mam przyjaciół i znajomych z którymi się często spotykam i jestem towarzyska. Niestety to mi nie wystarcza i mam potrzebę bycia w związku z mężczyzną. Oczywiście wchodzi w grę związek tylko z mężczyzną Asem bo już wiem, że z seksualnym nie dam rady.

: 4 paź 2009, 16:51
autor: Philosoph
szarysmok pisze:
heh chyba wiele osób tak ma
A na tym forum, to przynajmniej juz dwie :P pozdro :lol:
Trzy! Ja w zależności od moich czarno-białych humorów albo chętnie rozmawiam albo widzę zagładę świata wokół osoby, na którą patrzę i powstającą pustynie po zagładzie gdzie sobie spokojnie podumam.

Może trochę przesadzam z tą zagładą, ale jeśli nieznana mi osoba zakłóca mi tą wspaniałą cisze i spokój, to robie się bardzo zły. A jeśli osoba jest mi znana to zapewne sprawiam wrażenie "nieobecnego profesora", gdzieś daleko w chmurach. :wink:

: 17 paź 2009, 17:07
autor: Keri
Wole sie nie zakochiwac juz nigdy wiecej :P Lepsze jest cierpienie z powodu samotnosci niz z nieudanej milosci lub plytkiego zauroczenia :roll: .
Mam dziwne przekonanie ze lepiej bedzie dla kogos gdy wogole sie we mnie nie zakocha/pokocha niz to zrobi :shock: :roll: :( . Nie wiem czemu....
Pewnie z mojej niskiej samooceny :roll: .
Ale juz lepsze jest to ze ja bede cierpial niz ktos.... :roll: .

: 17 paź 2009, 19:16
autor: beebep
Keri pisze:Wole sie nie zakochiwac juz nigdy wiecej :P Lepsze jest cierpienie z powodu samotnosci niz z nieudanej milosci lub plytkiego zauroczenia :roll:
Ja po wnikliwych analizach stanów emocjonalnych bliskich mi ludzi stwierdzam, że najgorszą formą cierpienia jest te spowodowane samotnością, po tym jak człowiek już raz spróbował jak to jest być z kimś a teraz jest sam. Czasami uważam, ze moje problemy przy problemach innych to pikuś - może przez to, ze działam jak domowa poradnia psychologiczna via sms, a czasem uważam, że nawet nie mam prawa nikomu niczego doradzać.

: 17 paź 2009, 20:22
autor: Keri
formą cierpienia jest te spowodowane samotnością, po tym jak człowiek już raz spróbował jak to jest być z kimś a teraz jest sam.
Nie do konca ze sprobowal tylko sie zahaczyl o to :roll: .
Ale stwierdzam jednoznacznie ze sie do kontaktow miedzy ludzkich sie nei nadaje :shock: :( . Przyjazni tez nie mam, moze albo: 1 malo sie poswiecam albo: 2 nie znalazlem prawdziwego przyjaciela lub: 3 i napewno jedno i drugie :( .

Zreszta asowatosc przeszkadza tylko w jednym w kontaktach :P .Nie lece na skrzydlach gdy jakas "extra" laske obczaje :roll: :( . Wiec milosc jest trudna do zrealizowania i trzeba glupio czekac na druga polowke ktora moze sie nie odnalezc w tym zyciu i co bedzie w moim marnym i mizernym zyciu najprawdopodobniejsze :roll: :cry: .

: 17 paź 2009, 20:35
autor: oxyvie
Keri pisze:Wole sie nie zakochiwac juz nigdy wiecej :P Lepsze jest cierpienie z powodu samotnosci niz z nieudanej milosci lub plytkiego zauroczenia :roll: .
Bliski kumpel spytał się kiedyś, czy nie żałuję, że wyjechałem do wawy. Po namyśle stwierdziłem, że lepiej cierpieć z powodu rzeczy, które się zrobiło, niż z powodu rzeczy, których się nie zrobiło. Po pierwsze, podjęcie jakiejkolwiek aktywności i działanie jest - przynajmniej dla mnie - lepsze niż apatia i bierność. Człowiek, który podejmuje próby i zostaje przy tym poraniony ma nie tylko moje współczucie ale zasługuje na szacunek. Że był aktywny i dążył do zmiany. Po drugie, po każdej miłości, nawet bolesnej, zostają wspomnienia. Są dla mnie najcenniejsze i nikt, ani ból, ani czas, nie są mi w stanie odebrać pamięci, która mnie umacnia, jak nic innego już nie ma.
Wreszcie zadaję sobie pytanie, czy nie jest tak, że czasami my sami wybieramy samotność i się w niej zasklepiamy. Ale w imię czego?