Czy jesteś feministką/feministą?
Ja się wstrzymuję, chociaż kiedyś ludzie twierdzili, ze nią jestem bo mówiłam, ze nie lubię facetów, że mnie wkurzają itp. - żeby się odczepili ode mnie i od mojego singlowania, chociaż feminizm to raczej błędne na to określenie to raczej szowinizm, grunt, że staram się już tak nie robić bo to złe...
Co do równouprawnienia - to sądzę, że powinno być w dziedzinach w których faktycznie płeć nie ma znaczenia, jednakże są zawody w których pracują ludzie z odpowiednimi predyspozycjami - rzadko spotka się kobietę na budowie - bo nie ma siły, za to dobrze sprawdza się ona w roli przedszkolanki... czyli proste - uczciwa rywalizacja, jeżeli startuje kobieta i mężczyzna do pracy na budowie - określmy ich jako osoba X i Y, nie patrząc na płeć... to z pewnością wówczas pracodawca wybierze człowieka o większej sile i sprawności fizycznej. To nawet nie kwestia tego, że drugą osobą jest kobieta, to jest po prostu wybór pożądanych cech do danej funkcji...
Jak dla mnie prace domowe - sprzątanie gotowanie itp - to nie jest fach który wymaga szczególnych umiejętności występujących tylko u jednej płci więc może to robić każdy - generalnie jestem przeciw stereotypowi kury domowej, oczywiście w sytuacji gdy zarówno mąż jak i żona pracują - jeżeli jedno z nich tego nie robi może zająć się wówczas obowiązkami domowymi...
Co do równouprawnienia - to sądzę, że powinno być w dziedzinach w których faktycznie płeć nie ma znaczenia, jednakże są zawody w których pracują ludzie z odpowiednimi predyspozycjami - rzadko spotka się kobietę na budowie - bo nie ma siły, za to dobrze sprawdza się ona w roli przedszkolanki... czyli proste - uczciwa rywalizacja, jeżeli startuje kobieta i mężczyzna do pracy na budowie - określmy ich jako osoba X i Y, nie patrząc na płeć... to z pewnością wówczas pracodawca wybierze człowieka o większej sile i sprawności fizycznej. To nawet nie kwestia tego, że drugą osobą jest kobieta, to jest po prostu wybór pożądanych cech do danej funkcji...
Jak dla mnie prace domowe - sprzątanie gotowanie itp - to nie jest fach który wymaga szczególnych umiejętności występujących tylko u jednej płci więc może to robić każdy - generalnie jestem przeciw stereotypowi kury domowej, oczywiście w sytuacji gdy zarówno mąż jak i żona pracują - jeżeli jedno z nich tego nie robi może zająć się wówczas obowiązkami domowymi...
Różnie bywaLizzy pisze: - ale na to, że mężczyzna przez drzwi je przepuści, to podejrzewam, że nie oburzają się;-)
Ja na przykład nie czuję się komfortowo, kiedy facet próbuje mnie przepuścić pierwszą w drzwiach, chociaż nie wiążę tego dyskomfortu z moim feminizmem. Po prostu uważam, że skoro ludzie idą w jakiejś tam kolejności, to nie ma żadnych podstaw do robienia zamieszania i przetasowania tylko dlatego, że tuż przed drzwiami wyszło, że kobieta jest w środku pochodu Parę lat temu, kiedy bywałam na spotkaniach pewnego forum lokalnego, koledzy przekonali się, że jeśli dochodzimy do drzwi w kolejności: facet, facet, kobieta, facet i ja jestem tą kobietą, to dokładnie w tej kolejności wejdziemy do pomieszczenia (lub z niego wyjdziemy), w przeciwnym razie skończy się to dość długą i zażartą dyskusją.
Jakby kobiety i mężczyźni byli równi, to by razem w siatkówkę grali - a jak widzimy w telewizji, graja osobno
No niestety, to jest biologia i tego się nie zmieni (chyba że stosowną operacją i terapią hormonalną, a i tak nie do końca). Jasne, że jestem za równymi prawami w pracy i społeczeństwie, czyli generalnie za tym, co już (teoretycznie) w tym kraju mamy. Natomiast nie wiążę tego z feminizmem. Zbyt ideologiczne jak dla mnie, i w dodatku siedzi mi w głowie stereotyp feministki - umięśniona, krótko ostrzyżona i po męsku ubrana, krzyczy na paradzie, w domu ostentacyjnie zajmuje się wierceniem i przybijaniem gwoździ, i generalnie udaje faceta. Wiem, stereotyp nieprawdziwy (jak i większość innych).
Dodatkowo feminizm wydaje się mi być taki politopoprawny, co mnie do końca do niego zniechęca.
Nie uważam oczywiście, że kobieta powinna być kurą domową. Niech domem zajmuje się wspólnie z mężem, bądź to z nich, które nie pracuje. Ale też praca na budowie nie jest dla kobiet (ok, wiem, są takie, tak jak i są delikatni chłopcy pracujący w bibliotekach, ale to nie jest regułą).
No niestety, to jest biologia i tego się nie zmieni (chyba że stosowną operacją i terapią hormonalną, a i tak nie do końca). Jasne, że jestem za równymi prawami w pracy i społeczeństwie, czyli generalnie za tym, co już (teoretycznie) w tym kraju mamy. Natomiast nie wiążę tego z feminizmem. Zbyt ideologiczne jak dla mnie, i w dodatku siedzi mi w głowie stereotyp feministki - umięśniona, krótko ostrzyżona i po męsku ubrana, krzyczy na paradzie, w domu ostentacyjnie zajmuje się wierceniem i przybijaniem gwoździ, i generalnie udaje faceta. Wiem, stereotyp nieprawdziwy (jak i większość innych).
Dodatkowo feminizm wydaje się mi być taki politopoprawny, co mnie do końca do niego zniechęca.
Nie uważam oczywiście, że kobieta powinna być kurą domową. Niech domem zajmuje się wspólnie z mężem, bądź to z nich, które nie pracuje. Ale też praca na budowie nie jest dla kobiet (ok, wiem, są takie, tak jak i są delikatni chłopcy pracujący w bibliotekach, ale to nie jest regułą).
Hmmm, a ja się czasem dziwnie czuję, jak mnie nie przepuści To przepuszczanie jest takie normalne. No po prostu zawsze mnie ktoś przepuszczał, co poradzę?Ja na przykład nie czuję się komfortowo, kiedy facet próbuje mnie przepuścić pierwszą w drzwiach, chociaż nie wiążę tego dyskomfortu z moim feminizmem.
Ostatnio zmieniony 3 paź 2009, 19:11 przez Koffee, łącznie zmieniany 1 raz.
I błąd, że grają osobno, bo treningi mieszane sporo mogłyby dać. Na studiach miałam koleżankę, która jeszcze za czasów liceum trenowała siatkówkę i grywała też z facetami. Mała, drobna dziewczyna (niższa ode mnie prawie o głowę, a ja mam 1,70 m wzrostu), a tak serwowała i ścinała, że ci sami faceci, z którymi trenowała, mieli problemy z odbiorem piłki.Koffee pisze:Jakby kobiety i mężczyźni byli równi, to by razem w siatkówkę grali - a jak widzimy w telewizji, graja osobno
Uwielbiam takie teksty. Czasami ludziom się chyba wydaje, że feministki chcą na siłę wepchnąć kobiety do kopalni czy huty, a facetom założyć fartuszek. A to chodzi o wybór po prostu. O sytuację, w której jeśli kobieta zechce być hutnikiem czy operatorem koparki, to będzie mogła i nikt nie będzie kazał jej wykazywać się większymi umiejętnościami niż facetowi, ani też nikt nie będzie czyhał na najmniejszy błąd z jej strony.Lizzy pisze:Czasy, gdy hasła "kobiety na traktory" dominowały i 300% normy, miejmy nadzieję, że minęły bezpowrotnie;-)
Koffee - nie musisz pracować na budowie, ale jeśli ja zechcę, to chcę mieć do tego prawo i tyle.
To napisałam ja - nieumięśniona (nie mam kiedy pakować na siłowni), z półdługimi włosami, ubrana po... hmm... swojemu? W domu nieostentacyjnie pomagałam kiedyś tacie przy lutowaniu, ale już tego nie robię.
- Motylciemny
- motylAS
- Posty: 616
- Rejestracja: 27 cze 2008, 23:34
- Lokalizacja: z księżyca
Ja czytałam z kolei zupełnie odwrotnie,że feministki wcale nie chcą żeby mężczyzni przepuszczali je pierwsze w drzwiachLizzy pisze: - ale na to, że mężczyzna przez drzwi je przepuści, to podejrzewam, że nie oburzają się;-)
A co do pracy budowlanej
Przeczytałam kiedyś odnośnie holenderskiego modelu rodziny,że tam to mężczyzni chodzą na spacery z dzieckiem a kobiety robią remonty w domu.Podobno Holender woli nawet żeby remont zrobiła żona niż ich własny 16 letni syn.
Ostatnio zmieniony 30 lis 2009, 14:22 przez Motylciemny, łącznie zmieniany 1 raz.
@Koffee - Twój stereotyp feministki jest oczywiście nieprawdziwy, ale masz rację, że obecny feminizm stara się być politycznie poprawny. Poza tym traci (w moich oczach) na tym, że przy okazji np. manifestacji z okazji Dnia Kobiet hasła typu "Rodzić po ludzku" czy "Równa płaca" giną pod nawałem haseł środowisk LGBT. A jakoże w naszym kraju środowiska te mają poparcie niewielkie, to feminizm niejako z automatu utożsamiany jest z "gejami, lesbijkami, lewactwem i Bóg wie co jeszcze".
@Agnieszka - jestem feministą, ale odruch otwierania drzwi przed kobietą jest u mnie bezwarunkowy
@Agnieszka - jestem feministą, ale odruch otwierania drzwi przed kobietą jest u mnie bezwarunkowy
Człowiek-Redaktor czyli mój fanpage
No cóż, każdy ma jakieś wadyViljar pisze:@Agnieszka - jestem feministą, ale odruch otwierania drzwi przed kobietą jest u mnie bezwarunkowy
Mnie to zawsze bawi, bo niby dlaczego facet ma otwierać drzwi przed kobietą? To nie ma racjonalnego uzasadnienia. Równie dobrze kobieta mogłaby otwierać drzwi przed mężczyzną. Aha, podkreślam, że chodzi mi o racjonalne uzasadnienie, a nie przywoływanie zachowań z XVIII czy XIX wieku (które też nie były racjonalne).
Nie wiem, czy o tym już nie pisałam (ostatnio dopada mnie skleroza galopująca), ale spodobała mi się reakcja pewnej kobiety na zachowanie powiedzmy że dżentelmeńskie (bardziej pasowałoby tu określenie 'seksistowskie'). Otóż kobieta na stanowisku dyrektora w dużej korporacji opowiadała, jak na początku jakiejś narady inny dyrektor - mężczyzna - zapowiedział jej wystąpienie słowami: "A teraz oddaję głos pięknej pani dyrektor". Babka niezrażona zripostowała: "Dziękuję pięknemu panu dyrektorowi".
Według mnie owo "otwieranie drzwi" to jakiś wyimaginowany problem. Ok, zazwyczaj nie ma to racjonalnego uzasadnienia (chyba że drzwi są masakryczne ciężkie - zapewniam, jest miło, gdy ktoś pomoże je wówczas otworzyć), ale kruszyć o to kopie i prawie że ustanawiać symbolem walki o równouprawnienie? Zabawne. Mi jest przyjemnie, jak facet mi otworzy drzwi - odbieram to działanie jako sygnał, że chce być uprzejmy, a nie że chce mnie upokorzyć. A dyskryminowana czuję się, słysząc, że samotny mężczyzna nie ma problemu z otrzymaniem kredytu na mieszkanie, podczas gdy o samotnej kobiecie otrzymującej takowy jeszcze nie słyszałam. (Nie twierdzę, że to niemożliwe, ale pewnie zdarza się rzadziej). Wysokość zarobków czy społeczne uprzedzenia? Jedno i drugie? Jedno z drugiego?
Ostatnio zmieniony 26 gru 2010, 14:10 przez aknajilu, łącznie zmieniany 1 raz.
Niesamowite słowa - w końcu ktoś to ujął po ludzku Właściwie zastanawiam się czy to faktycznie nie jest zbędny argument, jak dla mnie wiele osób wypowiada się w temacie a wcale nie wie, o co chodzi w tym całym równouprawnieniu, ja tam osobiście chcę być osobnikiem "y" który postrzegany jest poprzez to co umie, poprzez zdolności i uwarunkowania do danej pracy itp, a nie poprzez to, że jestem kobietą... oczywiście w drugą stronę też to działa - jestem za tym by mężczyźni częściej mogli być prawnymi opiekunami dzieci po rozwodzie, oczywiście jeśli mają odpowiednie predyspozycje...Według mnie owo "otwieranie drzwi" to jakiś wyimaginowany problem. Ok, zazwyczaj nie ma to racjonalnego uzasadnienia (chyba że drzwi są masakryczne ciężkie, co zdarza się w starym murach szacownych uczelni - zapewniam, jest miło, gdy ktoś pomoże je wówczas otworzyć), ale kruszyć o to kopie i prawie że ustanawiać symbolem walki o równouprawnienie? Zabawne. Mi jest przyjemnie, jak facet mi otworzy drzwi - odbieram to działanie jako sygnał, że chce być uprzejmy, a nie że chce mnie upokorzyć.