Strona 5 z 9

: 14 gru 2009, 10:29
autor: Viljar
Zgadzam się z Agnieszką. W swojej poprzedniej pracy nie raz widziałem, jak kobiety były pomijane w awansach i premiach za te same dokonania, co ich koledzy.
Tu gdzie pracuję teraz takiej dyskryminacji nie ma, aczkolwiek podobno niektórzy panowie protestują, że oni maja rodziny na utrzymaniu i chcą więcej. Odpowiedź brzmi zwykle "zawsze może pan zostać na nadgodzinach" :)

: 22 sty 2010, 13:56
autor: eohis yrothel
...

: 26 sty 2010, 21:01
autor: Jo
Viljar pisze: (...) W swojej poprzedniej pracy nie raz widziałem, jak kobiety były pomijane w awansach i premiach za te same dokonania, co ich koledzy.
To zdanie przypomnialo mi tlumaczenie sie szefa, ze wspolpracownik dostal wyzsza podwyzke niz ja, bo cos tam.. cos tam. Juz nie pamietam. Dawno to bylo. A ja zlozylam wypowiedzenie nie z powodu nierownego traktowania przy tych samoch obowiazkach. Zlozylam z zupelnie innego powodu.

Niestety, czesto zdarza sie pod tym wzgledem dyskryminacja w pracy. Tutaj, w Anglii znajomi uprzedzili mnie, ze czesto zdarza sie taka sytuacja, ze pracujac z Anglikami na tych samych stanowiskach Polacy otrzymuja nizsze pensje.

Czy jestem feministka? Nie wiem. Nigdy sie nad tym nie zastanawiam. Jestem za rownouprawnieniem, a zatem tak.

: 1 lut 2010, 13:26
autor: brave
Feminizm... kojarzy mi się raczej negatywnie. O ile pierwsze podrygi feminizmu z przełomu XIX i XX wieku miały w sobie zacne podstawy - walkę o prawa kobiet, o tyle feminizm w dzisiejszej postaci przypomina mi bardziej manipulację- szczególnie w tej mniej świadomej grupie kobiet. W większych miastach kojarzy mi się z twarzą Kazi Szczuki, gdzie nie wiadomo czy jeszcze rozmawia się z kobietą czy już z facetem...Kojarzy mi się również z Polką ze zwykłego osiedla w średnim mieście, która przeczytała w kolorowej prasie, że ona ma również swoje prawa...i nagle przestaje mężowi gotować, nie robi mu już kawy, bo przecież nie jest kurą domową..i w ogóle.."niech se robi sam"...a w pracy nadskakuje szefowi i parzy kolejną filiżankę Tchibo...Ot taka feministyczna hipokryzja. Fatalnie jest z wieloma młodymi kobietami, które (kiedy z nimi rozmawiam mam wrażenie, że ktoś kręci ciąg dalszy Seksmisji) są w stosunku do facetów bardzo roszczeniowe i w ogóle...faceta się nie żałuje..samiec twój wróg.. a po latach płaczą w poduszkę, że sobie życia nie mogą ułożyć i nikt ich nie kocha...i nie przyjdzie im do głowy, że może one robią coś nie tak.
Specjalnie pomijam kobiety, które żyją w chorych związkach np. z alkoholikami, czy są w ogóle w jakikolwiek sposób są poniżane. Uważam że oczywistym jest niesprawiedliwość takich sytuacji, kiedy facet jest po prostu ..świnią.
Prawa dla kobiet w polityce, pracy , przy wypłacie, w domu..szacunek itd.? Jestem jak najbardziej ZA!
Problem polega jednak na tym, że wiele pań( na szczęście nie wszystkie) słowo „równouprawnienie” utożsamiają tylko ze słowem „przywileje”. Gdyby chcieć być konsekwentnym należałoby wysłać kilka najgłośniejszych uczestniczek „manify” do Huty Katowice, czy fedrowania na przodku w Kopalni Halemba, czy pracy przy wywozie nieczystości – w końcu mamy równouprawnienie... (żeby była jasność – mam szacunek do wszystkich wykonujących powyższe zajęcia – chodzi mi tylko o pokazanie braku konsekwencji). Zaraz podniosło by się oburzenie..że jak to...przecież kobiety są takie kruche i nie nadają się do takich ciężkich zajęć....no i właśnie. Jesteśmy w domu.
Bzdurą jaką dzisiejszy świat próbuje sprzedać kobietom to fakt, że wychowując dzieci coś traci, że nie jest pełnowartościowa (kiedyś bycie matką to była chluba!..a teraz już mniej..). Niedługo realizacja zawodowa stanie się szczytem szczęścia, a na myśl o dzieciach kobiety będą dostawały wysypki..i winię za to również feministki.
Nie da się podzielić wszystkiego po równo( nikt nie będzie do końca zadowolony), choćby ze względu na różnice jakie dzielą obie płcie a co za tym idzie, ich potrzeby.
Drogie Panie, nie dajcie się więc zwariować i nie kupujcie wszystkiego co serwują Wam inni, choćby nie wiem jak zachwalali i mówili, że to jest dla Was dobre. Feminizm..tak, ale bez agresji, podjazdowej walki płci( bo koniec końców same na tym stracicie) i z dużym procentem zdrowego rozsądku.
Pozdrawiam Krzysztof :)

: 1 lut 2010, 15:26
autor: Blv.
Zanim zacznę polemikę: w pewnych sprawach się zgadzam, na przykład z ostatnimi zdaniami, ale z oczywistych przyczyn skoncentruję się na sprawach, w których różnimy się poglądami.
brave pisze:nie wiadomo czy jeszcze rozmawia się z kobietą czy już z facetem...
A to jakaś różnica?
brave pisze:Kojarzy mi się również z Polką ze zwykłego osiedla w średnim mieście, która przeczytała w kolorowej prasie, że ona ma również swoje prawa...i nagle przestaje mężowi gotować, nie robi mu już kawy, bo przecież nie jest kurą domową..i w ogóle.."niech se robi sam"...a w pracy nadskakuje szefowi i parzy kolejną filiżankę Tchibo...Ot taka feministyczna hipokryzja.
To jest oczywiście błędne rozumienie feminizmu przez takie kobiety - znaczy, jeśli mówimy o sytuacji, kiedy kobieta w ogóle przestaje cokolwiek robić w ramach spóźnionego nastoletniego buntu, a nie kiedy na przykład jej praca ogranicza się do parzenia kawy, choćby się to kłóciło z kontraktem. Or something. Ale to nie wina feminizmu, że ludzie go źle rozumieją - podobnie jak nie winą Darwina jest, że parę osób wymyśliło sobie darwinizm społeczny u dzielą ludzi na równych i równiejszych.
brave pisze:Gdyby chcieć być konsekwentnym należałoby wysłać kilka najgłośniejszych uczestniczek „manify” do Huty Katowice, czy fedrowania na przodku w Kopalni Halemba, czy pracy przy wywozie nieczystości – w końcu mamy równouprawnienie... (żeby była jasność – mam szacunek do wszystkich wykonujących powyższe zajęcia – chodzi mi tylko o pokazanie braku konsekwencji). Zaraz podniosło by się oburzenie..że jak to...przecież kobiety są takie kruche i nie nadają się do takich ciężkich zajęć....no i właśnie. Jesteśmy w domu.
Ale to, że walczą o równouprawnienie nie oznacza, że chcą robić w kopalni. Feministki chcą mieć możliwość pracy w kopalni, co obecnie byłoby chyba nie najlepiej odebrane... ale co ja tam wiem, w górników widuję tylko z okazji Barbórki. Tak samo: chociaż zdecydowanie popieram małżeństwa jednopłciowe, nie oznacza to, że od razu po ich wprowadzeniu wyszedłbym za faceta (choćby ze względu na moją niechęć do małżeństwa w ogóle... i brak faceta), ale ważne jest dla mnie, żebym miał tę możliwość. Oczywiste jest, że pewne zawody pozostaną silnie sfeminizowane, a inne - zmaskulinizowane. Równouprawnienie polega nie na tym, żeby w każdej dziedzinie wprowadzić parytet płci, ale żeby kobieta mogła być górnikiem, a mężczyzna przedszkolanką. Albo górniczką i przedszkolankiem.
brave pisze:Bzdurą jaką dzisiejszy świat próbuje sprzedać kobietom to fakt, że wychowując dzieci coś traci, że nie jest pełnowartościowa (kiedyś bycie matką to była chluba!..a teraz już mniej..). Niedługo realizacja zawodowa stanie się szczytem szczęścia, a na myśl o dzieciach kobiety będą dostawały wysypki..i winię za to również feministki.
Znowu mylisz konieczność z przymusem. Są oczywiście osoby, które twierdzę, że wychowywanie dzieci jest ujmą dla kobiety, ale mało kto je traktuje poważnie. Ważne jest natomiast to, o czym mówiłem wcześniej: możliwość wyboru. W dzisiejszych czasach na kobietach ciąży społeczna presja - jeśli nie ma dziecka, coś jest z nią nie tak, sama jest wiecznym dzieckiem albo jest samolubna i leniwa i nie chce sprowadzać na siebie obowiązków. Prawem każdej rodziny powinno być wybranie, czy chce mieć dzieci. Zauważ, że ruch feministyczny walczy także o takie sprawy, jak wydłużenie urlopu macierzyńskiego i niemożliwość zwolnienia kobiety ze względu na ciążę. (Chyba nawet w jakimś stopniu zostało to wywalczone, nie pamiętam w tej chwili.) Nigdy natomiast nie słyszałem w mainstreamowym ruchu feministycznym głosów przeciwko rodzeniu i wychowywaniu dzieci w ogóle.

Kiedyś myślałem podobnie do ciebie, ale im więcej się dowiadywałem o feminiźmie, tym bardziej pozytywnie byłem do niego nastawiony :)

: 1 lut 2010, 18:06
autor: brave
Nie wdając się specjalnie w dłuższą polemikę i czepianie pojedynczych zdań...
Kilkoma ostatnimi wersami dałem wyraz temu czym jest ..nazwijmy to prawdziwy feminizm i że wcale nie potępiam tego zjawiska. Uważam, że mimo upływu wielu wielu lat od czasów pierwszych sufrażystek, kobiety nadal są niedoceniane i jest jeszcze masa do zrobienia. Posługując się przykładami,napisałem po prostu z czym mi się kojarzy polska feministka...a że obnaża to hipokryzję niektórych pań, to już zupełnie inna sprawa.Może to tak naprawdę przykład na to,że do wielu rzeczy trzeba nam dojrzeć - nam jako społeczeństwu.Powtarzam jeszcze raz z całą stanowczością - jestem za szacunkiem i prawami dla pań, ale na warunkach o których pisałem ! :)
P.S. Jeśli o mnie chodzi to mogę je na rękach nosić ;)

: 1 lut 2010, 20:00
autor: Ernest
Wywyższanie przedstawicieli którejkolwiek z płci również kłóci się z ideą równouprawnienia :wink:

: 2 lut 2010, 16:36
autor: Czarny
nie ma dla mnie znaczenia płeć w większości kwestii
ale są wyjątki
np. dziwnie bym się czuł, gdyby w szpitalu na dyżurze nocnym pilnował mnie pielęgniarz, a drogę po której jeżdżę przebudowywały kobiety

: 2 lut 2010, 17:06
autor: Ant
A co jest złego w pielęgniarzu? :>

: 2 lut 2010, 22:54
autor: Czarny
wg mnie jeśli facet decyduje się zostać pielęgniarzem to ryzyko, że z nim jest coś nie tak jest duże

: 3 lut 2010, 08:48
autor: Agnieszka
Czarny pisze:wg mnie jeśli facet decyduje się zostać pielęgniarzem to ryzyko, że z nim jest coś nie tak jest duże
Aha, czyli uważasz, że jeśli facet chce pomagać innym ludziom, to jest z nim coś nie tak? Ciekawe podejście, nie myślałam o tym nigdy w ten sposób... :lol:

: 3 lut 2010, 08:57
autor: Bardzo Dziwna Osoba
A ja nie wiem czemu, gdy rozmawiam z osobami uprzedzonymi do feminizmu, to zawsze słyszę o tych kopalniach :roll: i to często od kobiet, które na codzień piorą, gotują, sprzątają, są zgorzkniałe, bo ich partner nic nie robi i wszystko na ich głowie, są wkurzone, że nigdy nie będą zarabiać tyle, co przeciętny facet i dla nich feminizm to tylko kobiety w kopalniach :roll:

A co do pielęgniarzy, to widziałam niejednego - nie wiedziałam, że to coś dziwnego. Rzadko bywam w szpitalach, więc się na tym nie znam :roll:

: 3 lut 2010, 12:50
autor: Ernest
Czarny pisze:
wg mnie jeśli facet decyduje się zostać pielęgniarzem to ryzyko, że z nim jest coś nie tak jest duże


Aha, czyli uważasz, że jeśli facet chce pomagać innym ludziom, to jest z nim coś nie tak? Ciekawe podejście, nie myślałam o tym nigdy w ten sposób... Laughing
Ciekawe jest również zakładanie, że pielęgniarz to osoba, która chce pomagać ludziom.

Czarny, co masz na myśli?

: 3 lut 2010, 13:24
autor: Agnieszka
Ernest pisze:Ciekawe jest również zakładanie, że pielęgniarz to osoba, która chce pomagać ludziom.
No znam parę pielęgniarek i może z jednego pielęgniarza i generalnie chęć pomagania chorym ludziom była jednym z powodów wybrania przez nich takiego, a nie innego zawodu. Oczywiście są też i tacy, których po prostu kręci wbijanie igły w ludzkie tyłki i czyszczenie basenów, ale myślę, że są to odosobnione przypadki :P

A wracając do feminizmu - Brave, zainteresował mnie fragment Twojej wypowiedzi, w którym napisałeś, że "W większych miastach [feminizm] kojarzy mi się z twarzą Kazi Szczuki, gdzie nie wiadomo czy jeszcze rozmawia się z kobietą czy już z facetem". Zachodzę w głowę, czy to był przytyk do urody Pani Szczuki, czy też w ogóle nie powinnam szukać związku między jedną częścią Twojego zdania a drugą :P

: 3 lut 2010, 14:25
autor: Czarny
jeśli nie domyślacie się co miałem na myśli to pozostanie to tajemnicą ;)