widok takich gaworzących dorosłych- bezcenny (ta mimika, te gesty) Przypomniało mi się jak pewnego ciepłego dnia wyszłyśmy razem z moją współlokatorką i jeszcze jedną koleżanką na spacer do parku. Pogoda była wspaniała, więc na pomysł spacerowania wpadło sporo ludzi dodam, że wielu było z dziećmi. Moja współlokatorka była zachwycona każdym przechodzącym "dzieciaczkiem", podczas gdy my z tą drugą koleżanką zachwycałyśmy się każdym przechodzącym psiakiem"Jaaaki jeśtem śliicny! ślicny! jakie rąćki mam!
Z dziećmi podobnie jak i z dorosłymi- nie wszystkie lubie. Niektóre dzieci są, zwłaszcza te spokojne- wspaniałe, nikt nie potrafi mnie tak rozśmieszyć jak moi dwaj teraz już dziesięcioletni kuzyni, jakie oni mają opowieści, jakie dyskusje między sobą, niedawno jeden z nich zrobił mi wykład na temat rozbicia dzielnicowego za czasów Bolesława Krzywoustego, tak się chłopak historią interesuje
Sądzę,że nie byłabym w stanie mieć dzieci, zwłaszcza tych biologicznych ( nie uważam swoich genów za tak wspaniałe, ażeby narażać jakiegoś człowieka na podobieństwo do mnie )