Strona 9 z 16

: 4 lut 2008, 10:14
autor: magdalenka
A ja tam wierzę w Boga, praktykuję :) Sama jestem po trochu naukowcem, doświadczalnikiem i nie widzę żadnych sprzeczności między nauką a teologią.
Pewnego dnia rzeczywiście zauważyłam, że zaczęłam się oddalać od Boga i zastanawiałam się co dalej. I wtedy zupełnie świadomie i na 100% powiedziałam Mu: "Wierzę i kocham".
:aniol: :)

: 4 lut 2008, 15:38
autor: dorosłe dziecko
Lilu pisze:Może i masz racje. Ale w obecnych czasach rodziców dobiera sie tez według grubosci portfela a nie według wartosci chrzescijanskich...i jakos nie wierze w te chrzescijanskie intencje mojej rodzinki.
Nie chce oceniać nikogo, na jakiej podstawie dobiera rodziców chrzestnych, bo ani mnie to interesuje ani nie mogę powiedzieć, że znam rzeczywiste kryteria wyboru. Wiem, że pieniądze mogą być tu motywem, motywem może być też lubienie danej osoby i całe mnóstwo innych rzeczy tak, że znam przypadki proponowania bycia rodzicem chrzestnym ateiście.
Lilu pisze:Jedynym kryterium było własnie to chodzenie i nie chodzenie do koscioła.
Cóż, nie chce tutaj tłumaczyć postawy tych osób, bo ani ich nie znam ani nie jestem osobą wierzącą by się potrafić wczuć w psychikę katolika. ;)
Lilu pisze:Dla mnie jest to nie zrozumiale...
A prawde piszac to irytuje mnie histeria katolikow...zasady maja takie znaczenie...najlepiej by było gdyby na swiecie nie istnialy inne religie,a jak ktos osmiela sie sprzeciwic to odrazu go na stos!!!
Wydaje mi się, że w kraju takim jak Polska ludziom jest trudno zetknąć się z innymi religiami i tego ludziom brakuje. Możliwości zobaczenia, że ich wyznawcy, to nie jacyś niezrozumiali, nieznani "inni" tylko tacy sami ludzie, jak oni. Wielu katolików nie zna dobrze swojej religii a co dopiero poznać inne religie. Ba, niektórzy z góry uznają inne religie i światopoglądy za gorsze.
Lilu pisze:hmmm...chyba dobrz ze nie zostałam tym rodzicem chrzestnym :roll:
ale dla mnie jedyne co okresla człowieka to jego zycie, nie stosunek do religii i sama religia
Niektórzy ludzie uważają, że wiara człowieka stanowi o jego wartości. Ja uważam, że lepiej się nie pchać między takich ludzi, w jakieś głębsze, bliższe relacje z nimi.

: 20 maja 2008, 23:49
autor: BigMacCheese
:)

: 21 maja 2008, 04:43
autor: Piorun
A czemu nie Quetzalkoatlus, Tlaloc, Shiva, Zeus, Ozyrys, Odyn lub Latający Potwór Spaghetti?
IMO nadawanie imion istocie z założenia nieobejmowalnej ludzkim rozumem to jak twierdzenie że mapa jest terenem. W dodatku bardzo niedokładna mapa.

: 22 maja 2008, 21:07
autor: BigMacCheese
:)

: 23 maja 2008, 06:06
autor: Agnieszka
Nie chciałabym burzyć Twojego świata wierzeń, ale czy powyższe informacje uzyskałeś od Zeusa i Boga w bezpośredniej rozmowie? Bo jeśli nie, to wiesz... Jest duże prawdopodobieństwo, że są spaczone wskutek ludzkiej ingerencji :P

: 27 maja 2008, 16:19
autor: Magda
A jakie ma znaczenie, jak ma na imię Bóg? Jeżeli nazwiesz mnie Joanna (choć mam na imię Magda i ty o tym wiesz), to czy będę inną osobą? Nie.

„Czymże jest nazwa? To, co zowiem różą, / Pod inną nazwą równie by pachniało.”
W. Shakespeare "Romeo i Julia"

: 27 maja 2008, 18:53
autor: opuncja
Wierzę :)

: 27 maja 2008, 19:51
autor: random
oczywiscie wierzę.. ale kosciol i ksieza czasem dzialaja mi na nerwy..

: 28 maja 2008, 14:24
autor: Joan
A ja jestem deistką. Przynajmniej tak mi powiedziano. Nie mówię, że Bóg nie istnieje. Nie chcę się do Niego modlić, bo nie uważam, by miało to sens. A Kościół i księża, a w szczególności księża doprowadzają mnie często do szału...

: 28 maja 2008, 21:31
autor: BigMacCheese
:)

: 29 maja 2008, 06:54
autor: Piorun
W Meksyku też mówią Hesus.
A mój okrętowy kumpel Jezus z Chile czytał się tak jak u nas (i wszystkim tłumaczył że TEN Jezus to Jezus Christ, a innych Jezusów to u nich cała dzielnica się zbierze :) )

Jeśli o mnie chodzi, to chyba już kiedyś pisałem że od jakichś 20 lat "siedzę" w mistycyzmie i gnozie. (Nie, nie jestem taki stary, po prostu bardzo wcześnie zacząłem).
Wierzę w to że ponad całym uniwersum istnieje jakaś istota - ale nie koniecznie w osobowym znaczeniu - po prostu wierzę że istnieje Prawda Ostateczna, Duch Wszechświata czy Opiekun Wszystkich Istnień.

Jezus, Budda, Krishna czy Szlachetni Przodkowie to dla mnie w zasadzie postacie równoważne - duchowi Nauczyciele - z ich nauk można wyciągnąć identyczne wnioski.

: 29 maja 2008, 13:55
autor: Magda
BigMacCheese pisze:Dla mnie pewność jak do kogoś mówić jest ważna. To kwestia wiedzy, sympati i szacunku. Wiadomo że Jezus nie miał tak na imię. Z badań historyków z których czerpał Bułchakow w Mistrzu i Małgorzacie albo Mel Gibson w Pasji wynika że żydzi mówili Jeszua. Oczywiście że liczy się osoba a nie sposób nazywania. Mój kolega ma na imię Kazimierz a wszyscy mówią do niego Arek. Normalne. W USA mówią Dżizas a w Hiszpani Hesus. Tobie nie przeszkadza jak mówią ci na imię, Jezus słucha też różnych wersji w różnych językach ( jestem wierzący ) ale chyba byłoby miło wiedzieć i mówić do kogoś tak jak sobie życzy :)
Hmm, nie pytałam Boga, czy woli, by mówić do Niego "Boże", "Allahu", "Kriszno", "Jehowo" itd.
Myślę, że nie miałoby to dla Niego większego znaczenia. Ja, modląc się, używam prawie każdego imienia, ale wiem, że i tak mówię do tej samej Osoby, czyli Boga Jedynego, do którego wszyscy dążymy.

Pozdrawiam :)

: 29 maja 2008, 14:13
autor: Gizmo
Magda pisze:wiem, że i tak mówię do tej samej Osoby, czyli Boga Jedynego, do którego wszyscy dążymy
Wszyscy dążymy? :shock: Ehhhh..

: 29 maja 2008, 14:41
autor: Magda
Sorry, Gizmo, nie o to mi chodziło. Chciałam tylko przekazać koledze BigMacCheese'owi, jak ja postrzegam tą kwestię. W żadnym wypadku nie chciałam nikomu narzucać swoich poglądów/wierzeń. Nigdy.

Gomen.