Strona 2 z 4

: 5 cze 2007, 13:50
autor: dorosłe dziecko
Ogólnie rzecz biorąc nie chodzę po lekarzach, jeśli nie mam objawów choroby, jeśli nie czuję takiej potrzeby. Ponieważ jestem osobą aseksualną od urodzenia toteż uważam to za coś naturalnego i nie widzę problemu a więc nie widzę również potrzeby podjęcia – skazanej na niepowodzenie - próby leczenia. Wydaje mi się, że osoby aseksualne nieraz chodzą do seksuologów, bo nie zdają sobie sprawy, że są też inni ludzie aseksualni i wydaje im się, że coś z nimi jest po prostu nie tak.
Poza tym po doświadczeniach z psychologami mam przeświadczenie, że mogę być kimś normalniejszym, (co w moim przypadku nie znaczy normalnym :mrgreen: ) od ludzi, którzy chcieliby mnie leczyć.

: 5 cze 2007, 16:55
autor: Honzol
nie bylem :sea: :wink:

: 5 cze 2007, 17:39
autor: camellia
Ja też nie byłam u psychologa w sprawie aseksualności mej strasznej, ale nie ukrywam, że rozważałam taką kwestię. Moja mama nie wie, jaka tak naprawdę jestem i dlaczego z nikim nie chcę się wiązać (nie umiem) i uważa przy tym, że mam jakąś blokadę, że się źle nastawiłam, że ktoś mi głupot naopowiadał i że będę żałowała swoich "decyzji". I wielu rzeczy jeszcze się nasłuchałam. Poza tym moja do niedawna najlepsza koleżanka też mi poradziła wizytę u psychologa, żeby mnie "odblokował"! A ja wiem, że taka wizyta mnie nie zmieni, bo taka już jestem i tyle. Może jednak takie rozmowy ze specjalistą pomogłyby mi się z tym po prostu pogodzić, bo sama nie potrafię dokonać takiego cudu :(
Dlaczego padło akurat na mnie? Dlaczego wszyscy moi znajomi są "normalni", układają sobie życie, a ja jestem ta inna? :?

: 5 cze 2007, 22:34
autor: dorosłe dziecko
Spójrz na to z innej strony: normalność, to tak jakby synonim przeciętności. Więc od tej normy normalności odstając jesteś oryginalna. :wink: :)

Moja rodzinka co nieco się tam domyśla, ale nie znają terminu aseksualność, bo pewnie w mig by go skojarzyli ze mną. Na razie tylko mówią (a raczej mama mówi): "Ty to chłopa nie chcesz, baby nie chcesz". :mrgreen:

Pogodzić się z tym? Mnie się zawsze wydawało, że inni ludzie muszą się godzić z gorszymi rzeczami - np. ktoś po wypadku musi się pogodzić z tym, że nie będzie chodził. Przy tym aseksualność i pogodzenie się z nią, to pryszcz - ja zawsze patrzę na to z tej strony. :)

Czy byłeś u seksuologa lub psychologa w sprawie swojej aseks

: 6 cze 2007, 11:06
autor: DZIEWICA8
Ja nie byłam u seksuologa i w się nie wybieram, a u psychologa byłam wiele razy. Jednak ze mną nie było tak łatwo, jak z Wami. Ja już od wielu lat czułam, że jest ze mną coś nie w porządku, bo czułam, że ja nigdy nie będę uprawiać seksu. Długo nie wiedziałam dlaczego tak jest, o co w tym wszystkim chodzi. Rozważałam, więc różne możliwości, łącznie z chorobą psychiczną. Chodziłam do psychologa wiele razy, ale mówiłam o swoich problemach dość oględnie np. że mam niską samoocenę, że czuję się gorsza od innych ludzi. Nigdy nie miałam odwagi powiedzieć wprost o co chodzi. O istnieniu zjawiska aseksualizmu dowiedziałam się dość niedawno, bo w zeszłym roku (2006). Pomyślałam wtedy, że w moim przypadku może chodzić właśnie o to. Zarejestrowałam się na naszym forum i starałam się możliwie jak najlepiej zrozumieć to zjawisko. Zajęło mi to trochę czasu i w końcu mi się udało. Zrozumiałam na czym polega aseksualizm i zaakceptowałam siebie jako osobę aseksualną. Dziś już czuję się o wiele lepiej niż kiedyś, wreszcie pogodziłam się ze sobą. Już nie czuję się gorsza i bezwartościowa.
A ludzie rzeczywiście nas nie rozumieją np. moja babcia i mama twierdzą, że ja oszukuję samą siebie, gdy mówię np. że nie chcę mieć męża i dzieci. Zauważyłam też, że ludzie którzy odrzucają seks są postrzegani źle przez ogół społeczeństwa. Społeczeństwo uważa, że mężczyzna, który nie ma żony jest zniewieściałym gejem, a kobieta, która nie ma męża jest wredną heterą. Niestety tak jest i to jest naprawdę smutne! :( :( :(
DZIEWICA8

: 6 cze 2007, 15:17
autor: Bardzo Dziwna Osoba
Ja dopiero w wieku 24 lat zdałam sobie sprawę, że w "normalnym "związku seks odgrywa najważniejszą rolę. Wcześniej w ogóle nie myślałam o seksie. Inne rzeczy były dla mnie interesujące, ale ta sfera życia absolutnie nie. Może to częściowo także wynika z mojej dziecinności. A co do męża i dzieci -to rzeczywiście jest bardzo irytujące. Nie ma tygodnia, żeby mnie ktoś o to nie pytał:"Skoro na razie nie chcesz mieć dzieci, to chociaż wyjdz za mąż". Nie wiem po co. Dla niektórych to Kraina Wiecznego Szczęścia :mrgreen: U mnie w pracy dla mężatek, każda kobieta po 30 tce, która nie ma dzieci jest bezpłodna. Nawet jeżeli ona im mówi, że ma bardzo niskie dochody, wynajmuje mieszkanie itd., to jest dla nich tylko "przykrywka" dla bezpłodności :roll: Nie wiem czy ktoś jest w stanie takim ludziom to wytłumaczyć.

Re: Czy byłeś u seksuologa lub psychologa w sprawie swojej a

: 6 cze 2007, 15:59
autor: dorosłe dziecko
DZIEWICA8 pisze:A ludzie rzeczywiście nas nie rozumieją np. moja babcia i mama twierdzą, że ja oszukuję samą siebie, gdy mówię np. że nie chcę mieć męża i dzieci. Zauważyłam też, że ludzie którzy odrzucają seks są postrzegani źle przez ogół społeczeństwa. Społeczeństwo uważa, że mężczyzna, który nie ma żony jest zniewieściałym gejem, a kobieta, która nie ma męża jest wredną heterą. Niestety tak jest i to jest naprawdę smutne! :( :( :(
Niektórzy po prostu mają takie wyobrażenie, że każda kobieta ma instynkt macierzyński i w końcu będzie chciała mieć dziecko. Niektórzy jeszcze do tego dodają męża jako dopełnienie szczęścia. :lol: Nie rozumieją, że czasy się zmieniają i że dzisiaj bycie starym kawalerem, czy starą panną (swoją drogą:, co za głupie określenia!), to nic złego. Nic się mnie poradzi na to, że dla kogoś bycie samym w pewnym wieku, to powód do podejrzeń o homoseksualizm. :roll:
Bardzo Dziwna Osoba pisze:U mnie w pracy dla mężatek, każda kobieta po 30 tce, która nie ma dzieci jest bezpłodna. Nawet jeżeli ona im mówi, że ma bardzo niskie dochody, wynajmuje mieszkanie itd., to jest dla nich tylko "przykrywka" dla bezpłodności :roll:
One nie znają czegoś takiego, jak to, że można nie chcieć mieć dzieci? Poza tym zawsze można rzucić ripostę, że skoro one już mają dzieci, to dały dowód swojej płodności. :mrgreen: :P

Re: Czy byłeś u seksuologa lub psychologa w sprawie swojej a

: 6 cze 2007, 17:26
autor: ewutek
DZIEWICA8 pisze:Ja już od wielu lat czułam, że jest ze mną coś nie w porządku, bo czułam, że ja nigdy nie będę uprawiać seksu.
Odkąd sięgam pamięcią, tematy związane z płciowością i seksem budziły we mnie strach. Z tego powodu pogardzałam dziewczynami które podlizywały się do chłopaków i opowiadały sobie na ucho w którym się podkochują itp. Już wtedy wiedziałam, że nie jestem "normalna". Kiedy na obozie harcerskim dotarło do mnie pocztą pantoflową, że podobam się konkretnemu (całkiem sympatycznemu) chłopakowi, to spakowałam plecak i planowałam uciec pod osłoną nocy. Zmora senności pokrzyżowała mi plany, a potem się okazało że chłopak był jeszcze bardziej nieśmiały ode mnie i zagrożenia nie było. :lol:
W wieku dorastania często mdliło mnie na myśl, że "stanę się kobietą (bleee!) z piersiami (blaaah), będę musiała wyjść za mąż i urodzić dziecko (...pflee!)". Na szczęście piersi mam malutkie. :) Poza tym wyglądam i czuję się jak normalna dziewczyna. I co ważne, akceptuję siebie dokładnie taką jaka jestem.

Re: Czy byłeś u seksuologa lub psychologa w sprawie swojej a

: 6 cze 2007, 17:35
autor: dorosłe dziecko
ewutek pisze:Odkąd sięgam pamięcią, tematy związane z płciowością i seksem budziły we mnie strach.
Mnie natomiast nigdy te tematy nie interesowały. Tylko listy do „Bravo” do rubryki prowadzonej przez psychologa (związane między innymi z tymi tematami) budziły we mnie niczym nieskrępowane salwy śmiechu. :lol:

Re: Czy byłeś u seksuologa lub psychologa w sprawie swojej a

: 6 cze 2007, 18:14
autor: ewutek
Miałam taką przyjaciółkę (wyjątkowo uzdolnioną plastycznie), z którą na płycie szkolnego boiska robiłyśmy ogromne malowidła pornograficzne. :D To była frajda. Widać w ten sposób (poprzez kpinę i śmiech) odreagowywałam podświadomy strach przed koniecznością wieku dorosłego.

: 6 cze 2007, 19:06
autor: camellia
Kiedy tak sobie pomyślę o swoim życiu i o przyszłości, to stwierdzam, że chciałabym mieć dziecko. Tak w głębi serca zawsze chciałam, ale odkąd pamiętam, odczuwałam lęk przed seksem, a bez seksu dziecka nie będę miała nigdy (wykluczam w tym momencie adopcję, in vitro itp.). Chciałabym zmienić swoje nastawienie, ale nie umiem. Boję się, że w wieku 35 lat "padnie mi na głowę", że zwariuję w dosłownym znaczeniu tego słowa. Już teraz widzę, że znajomi mnie opuszczają - widzą przecież, że coś ze mną, w ich rozumieniu, nie tak :( Jak ja się boję przyszłości...

: 6 cze 2007, 19:18
autor: dorosłe dziecko
Najgorsze to wkręcać sobie niedobre scenariusze – one są, jak taka samospełniająca się przepowiednia. :? Jeśli znajomi Cię opuszczają z tego powodu, to po prostu nie warto sobie zawracać nimi głowy, bo na to nie zasługują. Wiem, że łatwo się mówi, ale poszukanie sobie nowych znajomych naprawdę może ułatwić sprawę. Warto się wkręcić w jakąś inicjatywę np. wolontariat, jakieś kluby, czy stowarzyszenia zgodne z zainteresowaniami, bo to gwarantuje poznanie nowych osób. I wierz mi, w gronie hobbystów sprawy seksu, macierzyństwa i pokrewne są na pierwszym miejscu…od końca. :mrgreen:

: 7 cze 2007, 07:51
autor: Bardzo Dziwna Osoba
Dorosłe Dziecko- ciekawe podejście do życia. Muszę też takie sobie wypracować :D

Czy byłeś u seksuologa lub psychologa w sprawie swojej aseks

: 8 cze 2007, 18:47
autor: DZIEWICA8
Denerwuje mnie też zachowanie innych ludzi, na przykład mojej cioci i to tego stopnia, że przestałam ją w ogóle odwiedzać. Nie byłam u niej już dwa lata. Ona ciągle się mi gadała: "Kiedy ty wreszcie znajdziesz sobie chłopa?, Kiedy wyjdziesz za mąż?, Szukaj chłopa i wychodź za mąż, bo ja chcę zatańczyć na twoim weselu, a twoja mama chce mieć wnuki! Nie idź na studia podyplomowe tylko do pracy! Obetnij sobie włosy na krótko! Pomagaj mamie!" I tak było za każdym razem, gdy ją odwiedziłam. To czego ja chcę nie było w ogóle ważne. Przyczepiła się też ostatnio do swojej córki, która jest już dwa lata po ślubie i nie ma dziecka. Kazała nawet mojej mamie porozmawiać z nią na ten temat, bo ona sama się wstydzi. Denerwuje mnie też mąż mojej siostry ciotecznej (córki mojej cioci). Ostatnio mi powiedział, żebym nie szła na studia podyplomowe, tylko wychodziła za mąż, bo inaczej zdziwaczeję, tak jak jego siostra. Jego siostra nie ma męża, ma około 40 lat, jest nauczycielką w szkole i ma tytuł doktora. Rozmawiałam z nią kiedyś i wydała mi się bardzo miłą osobą, a nie żadną dziwaczką. On sam ma tylko średnie lub zawodowe wykształcenie i w dodatku powtarzał klasę w szkole.Denerwuje mnie też ksiądz w kościele, który przy każdej okazji bardzo krytykuje ludzi samotnych. Mówi, że są to egoiści, którzy gonią tylko za pieniądzem i karierą i nie przejmują się zupełnie drugim człowiekiem, albo, że mają mniej człowieczeństwa i są stworzeni w mniejszym stopniu na "obraz i podobieństwo Boga", niż ludzie żyjący w rodzinach lub w stanie duchownym. Babcia też ciągle mi mówi: Szukaj chłopa!, Idź na podryw! Media pełne są seksu i życia rodzinnego. I tak wszyscy dookoła bezustannie mnie denerwują, czasami mam ochotę uciec na bezludną wyspę oddaloną od najbliższego lądu o 10 tysięcy kilometrów i zostać tam do końca życia! Chyba sobie zaklnę: Kurrrrrrrrrrr.... mać!!!!!!!!!!!! :? :? :? :x :x :x :evil: :evil: :evil: :diabel: :diabel: :diabel: :wt: :wt: :wt: :wampir: :wampir: :wampir: :shuriken: :shuriken: :shuriken:
DZIEWICA8

: 8 cze 2007, 19:05
autor: dorosłe dziecko
Cóż, w pewnym sensie wiem, o czym mówisz – też miewam przez całe życie do czynienia z ludźmi, którym wydaje się, że wiedzą, co jest dla mnie dobre. Mimo wszystko z tym sobie można poradzić tylko należy uświadomić "wszystkowiedzącego – dobre rady dającego", że wie się, co się robi i nie życzy sobie takich uwag z jego strony. Im dobitniej to powiedziane tym lepiej. A najlepiej zaraz po takiej uwadze zakomunikować wprost, jasno i dobitnie: "wiem, czego chcę i tak postępuję a takich rad sobie nie życzę". :twisted: Bez owijania w bawełnę. Istnieje oczywiście ryzyko, że adresat tych słów poczuje się urażony, ale przynajmniej zostanie mu zakomunikowane jasne stanowisko równoznaczne z odmową słuchania jego rad, więc może dawać je przestanie. :twisted: