Czy pisaliście lub czy piszecie jakiś pamiętnik
o tak!
pisałem pamiętnik czy dziennik (nie wiem czym to się różni):
mniej więcej od drugiej do piątej klasy liceum.
to były takie roczne kalendarze w postaci książkowej. jedna strona = jeden dzień.
opisywałem codzienność, tak, zeby nie zapomnieć.
jedne z najpiekniejszych lat życia, to były początki wszystkiego..
teraz nie piszę już od dawna, i nie sądzę abym kiedyś do tego wrócił.
szkoda mi czasu na opisywanie fajnych rzeczy -wolę je robić
pozatym kto to przeczyta?
...no wlaśnie.
dlatego jakoś ponad rok temu siadłem przed kominkiem..
wziąłem wszystkie i czytałem, przeglądałem, śmiałem się, płakałem..
..każdą przeczytaną kartkę wyrywałem i wrzucałem do ognia.
momentami trochę żałuję,
ale najlepszy pamiętnik to pamięć...
:):)
pisałem pamiętnik czy dziennik (nie wiem czym to się różni):
mniej więcej od drugiej do piątej klasy liceum.
to były takie roczne kalendarze w postaci książkowej. jedna strona = jeden dzień.
opisywałem codzienność, tak, zeby nie zapomnieć.
jedne z najpiekniejszych lat życia, to były początki wszystkiego..
teraz nie piszę już od dawna, i nie sądzę abym kiedyś do tego wrócił.
szkoda mi czasu na opisywanie fajnych rzeczy -wolę je robić
pozatym kto to przeczyta?
...no wlaśnie.
dlatego jakoś ponad rok temu siadłem przed kominkiem..
wziąłem wszystkie i czytałem, przeglądałem, śmiałem się, płakałem..
..każdą przeczytaną kartkę wyrywałem i wrzucałem do ognia.
momentami trochę żałuję,
ale najlepszy pamiętnik to pamięć...
:):)
Gazing through the window at the world outside ...
Gorzej, jak ta pamięć szwankuje U mnie tak jest.ptaqe pisze: ale najlepszy pamiętnik to pamięć...:):)
A ostatnio zajrzałam do takich starych kalendarzy biurkowych, w których zapisywałam sobie tylko pewne hasła. Naprawdę o wielu fajnych sprawach zapomniałam, a dzięki lekturze odświeżyłam w mojej głowie co nieco. Trochę się pośmiałam, ale nie zabrakło też łez, kiedy np. przeczytałam notatkę z dnia, w którym pożegnaliśmy się z naszym psiakiem kochanym na zawsze... Dla niektórych może to być śmieszne, ale ja traktowałam go prawie jak członka rodziny.
Większość kartek wyrzuciłam jednak, a część nadal tkwi w kartonach. Pewnie nie raz do tego wrócę.
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...
..to nie jest śmieszne..camellia pisze:...przeczytałam notatkę z dnia, w którym pożegnaliśmy się z naszym psiakiem kochanym na zawsze... Dla niektórych może to być śmieszne, ale ja traktowałam go prawie jak członka rodziny.
Cam, poruszyłaś czułą strunę...
nie bede wyjaśniał, oszczędzę sobie..
wcale nie chce mi się teraz płakać na klawiaturę..
Gazing through the window at the world outside ...
Piszę, piszę... Niestety, nie systematycznie... bo też nie zawsze mam natchnienie. Pisałam od 10-go roku życia, ale zbyt wcześnie je potem przeczytałam i wydały mi się bardzo głupiutkie, więc je spaliłam w działkowym ognisku... - to dopiero była głupota! 3 pierwsze zeszyty poszły z dymem... Strasznie żałuję, że to zrobiłam... Poczytałabym sobie dzisiaj z uśmiechem. Ech...
Omnia mea mecum porto...
wlasnie, za dużo tych cegieł było, dlatego puściłem je w kominLorien pisze:pisałam od początku 1998 gdzieś do końca 2004.. codziennie...potem było za duzo tomów do ukrywania przed niechcianymi czytelnikami...ale nadal je mam schowane
ja tez nie pisałem, ja rysowałemAgnieszka pisze:Nie zwykłam pisać na tyłach zeszytów
Gazing through the window at the world outside ...
Chciałabym nieśmiało powiedzieć, iż wróciłam do pisania pamiętnika. Myślałam, że to już nigdy nie nastąpi, a jednak...
Opisuję w nim dość szczegółowo moje sesje u psychologa. Naprawdę trafiłam na wspaniałą terapeutkę, która uświadamia mi tyle rzeczy, o których nie chcę i nie mogę zapomnieć.
Sprawami codziennymi też przeplatam te opisy
Opisuję w nim dość szczegółowo moje sesje u psychologa. Naprawdę trafiłam na wspaniałą terapeutkę, która uświadamia mi tyle rzeczy, o których nie chcę i nie mogę zapomnieć.
Sprawami codziennymi też przeplatam te opisy
Panie, co oznacza to, czym mnie doświadczasz...