

wiem, wiem, mnie tez to przecież denerwujedorosłe dziecko pisze:Tylko, że przynależność do kościoła rzymsko-katolickiego, który za sobą niesie już symboliczna nie jest. I potem kościół podaje dane o 90 % katolikach, gdzie takich faktycznych katolików, to może z 25 % jest.Lani pisze:chrzest nie czyni z nikogo chrześcijanina - co z tego, że ktoś go ma, jak nie wierzy w boga (itp) - żadny w tedy z niego chrześcijaninto tylko symbol...
Mnie to denerwuje, nie życzę sobie, by organizacja, z którą się nie utożsamiam podpierała się moją osobą w statystykach.
http://lista.racjonalista.pl/?s=poczatekSalomea pisze:Gdyby istniała organizacja ateistów i zapisywaliby do niej już niemowlaki, to pewnie dorosłemu wierzącemu człowiekowi by to nie przeszkadzało?W końcu to tylko cyferki, więc czemu miałby się denerwować? Przecież prywatnie mógłby sobie wierzyć.
![]()
My może i nie, ale sekularyzacja - tak.Lani pisze:eh, eh, eh...wątpię, żebyśmy coś poradzili na toinne wyznania/ateiści nie mają łatwego życia w tym kraju ...
Znam tą listę, nawet na niej jestem.Lani pisze:http://lista.racjonalista.pl/?s=poczatek
Niestety, masz rację, nie jest nam łatwo. Oficjalnie jest tolerancja religijna i możliwość swobodnego wyznawania relgii, jednak tylko "oficjalnie". Kiedy ktoś zobaczy osobę inaczej ubraną, niż większość (ja, na przykład, powinnam nosić chustę na głowie, podobnie jak muzułmanki, z tą różnicą, że bez zakrywania twarzy), to zaraz pojawiają się oszczerstwa, krzywdy fizyczne i psychiczne, w najlepszym wypadku krzywe spojrzenia. Tak więc cześć, łącznie ze mną, się ukrywa, bo nie chce tego znosić. Nie wiem, jak jest z tym na zachodzie Europy, ale w Polsce mniej więcej tak to wygląda. Najbardziej spokojna, jeśli chodzi o wyznawanie religii, to chyba mogę być w IndiachLani pisze:inne wyznania/ateiści nie mają łatwego życia w tym kraju ...
Uważam, że mimo wszystko noszenie widocznych symboli religijnych w przestrzeni publicznej, zwłaszcza w krajach wielokulturowych, może być zarzewiem konfliktu i nietolerancji na tym tle.naomi_p pisze:Co do noszenia symboli religijnych, wg mnie każdy powinien móc manifestować swoją osobowość. Czemu miałoby komukolwiek przeszkadzać to, co noszę na szyi, albo czemu miałoby komukolwiek przeszkadzać noszenie chust przez muzułmańskie kobiety? Póki one tego chcą, póki one się dobrze z tym czują, niech je noszą.
To innych trzeba przyzwyczajać do tolerancji, a nie innym bronic wyrażania siebie.Uważam, że mimo wszystko noszenie widocznych symboli religijnych w przestrzeni publicznej, zwłaszcza w krajach wielokulturowych, może być zarzewiem konfliktu i nietolerancji na tym tle.
Wiem, że niejednokrotnie są do tego zmuszane i wiem, że wpojony im od dzieciństwa styl myślenia, nie pozwala się temu przeciwstawić. Jeśli ktoś im może pomóc, to tylko ktoś z zewnątrz, ale czy koniecznie takim zakazem?Muzułmanki. Właśnie, jeśli tego chcą... Tymczasem często sa do tego zmuszane a taki zakaz noszenia symboli religijnych - przynajmniej po części - może je przed tym chronić.
Taki zakaz, to jest przeciwdziałanie doraźne. Mentalności ludzkiej nie zmieni się z dnia na dzień. Taki zakaz sprawia, że te kobiety mogą zawsze podeprzeć się zakazem, jeśli nie chcą nosić chust i rodzina nie może ich zmuszać, bo jest zakaz. Poza tym jakoś sobie nie szczególnie wyobrażam np. w klasie osobę, która ma zasłoniętą całą twarz (a były pokazywane klasy francuskiej szkoły publicznej, gdzie były takie przypadki).naomi_p pisze:Wiem, że niejednokrotnie są do tego zmuszane i wiem, że wpojony im od dzieciństwa styl myślenia, nie pozwala się temu przeciwstawić. Jeśli ktoś im może pomóc, to tylko ktoś z zewnątrz, ale czy koniecznie takim zakazem?
Jeśli uważasz, że jakąś tradycję mamy zachowywać tylko, dlatego, że urodziliśmy się na obszarze jej obowiązywania/w kręgu kulturowym, gdzie obowiązuje...Magda pisze:Tego wymaga od nich tradycja, a tradycja to rzecz święta i trzeba ją zachowywać