Bycie solo wyklucza?

Nie każdego dnia ptaszki ćwierkają. Jak Ci się ten dzień przydarzy, my wysłuchamy.
Libra

Bycie solo wyklucza?

Post autor: Libra »

Nie wiedziałam gdzież umieścić tę paplaninę... i czy w ogóle ją umieścić, a co mi tam, popaplam sobie..

Ostatnio coraz częściej doświadczam tego, iż jako wieczny i zatwardziały singiel w wielu sytuacjach jestem albo pomijana, albo "sprawiam trudność" :roll: Paczuszkę bliskich mi ludzi mam niewielką, a mocno 'sparowaną', często odnoszę wrażenie, że moim paniom nie odpowiada mój wolny stan i brak jakiegokolwiek zainteresowania jego zmianą. Okazuje się, że wszyscy- oprócz mnie :mrgreen: - uważają to za wielki problem.
Planowany grill nie odbył się przez wzgląd na niesnaski, dziewczynom nie mogło pomieścić się w głowie, to, że one będą ze swoimi brzydszymi połówkami a ja sama... a więc zaprosiły 'kogoś dla mnie', co spowodowało że się najeżyłam...
Ostatnio zaczęłyśmy snuć marzenia o wynajęciu na parę dni jakiegoś domku nad wodą, ja się napaliłam na ten pomysł wielce, ale wtem one ze zbolałymi minami oświadczyły, że z wyjazdu nici bo chciałyby abyśmy pojechały wszystkie: a , że one będą z partnerami a ja sama, tak nie może być :shock: , więc nie jedziemy w ogóle. A więc szczerzę tłumaczę, że dla mnie to ŻADEN PROBLEM, ale gdzie tam... zbolałe miny tłumaczą mi, że głupio bym się czuła. Nosz cholera, chyba wiem lepiej. W każdym razie ze wspólnego wyjazdu nici, można powiedzieć , że przeze mnie :P
Nie do końca nadal sprawę rozumiem, bo wciąż problemu nie widzęl..

Byliście kiedyś w podobnej sytuacji? "Utrudnialiście" coś poprzez bycie singlem? A może w jakichś sytuacjach pominięto Was właśnie z tego powodu?
Awatar użytkownika
ivi
pASibrzuch
Posty: 211
Rejestracja: 1 sie 2008, 21:14

Post autor: ivi »

To,że jestem singlem skutkuje tym,że nie jestem wcale zapraszana. Same pary i koniec. Impreza się odbywa,ale beze mnie :( . Nie wiem dlaczego obecność singla tak bardzo komuś przeszkadza .
Van
pASibrzuch
Posty: 244
Rejestracja: 14 mar 2009, 20:21
Lokalizacja: ten chaos ?
Kontakt:

Post autor: Van »

Jeżeli komys przeszkadza, że ktoś inny jest singlem, pomimo iż samemu singlowi bycie singlem nie przeszkadza (<- LOL :lol: ) odpowiedż dla takiej osoby jest jedna -> "nikt nie nakazuje Ci prowadzić ze mną znajomość, nie ingeruj w moje życie, zajmij się swoim, nie uszczęśliwiaj mnie na siłę, nie oceniaj mnie kryteriami którymi ocenia sz siebie, no i ostatecznie wy$%^&*"

Bo tak naprawdę jeżeli ktoś uważa Twój stan i Towje życie za problem to tak naprawdę uważa Ciebie za problem, ale jeżeli lubisz zanjamości z kimś kto uważa Cię za problem, Twoja sprawa, nie wiem tylko czy nie lepiej zaznajomić się z kimś kto Cię będzie szanować taką jaką jesteś i nie będzie starać się zmienić Cię, przyporządkować do schematy na siłę.

Taka jest omja opinia, a że jest MOJA to znaczy, że jest strasznie zagmatwana xD
"Do czasu gdy nie jestem człowiekiem, mogę wszystko"
biedronka
starszASek
Posty: 43
Rejestracja: 16 paź 2008, 21:44

Post autor: biedronka »

Czasem próbowano mnie wyswatać z tym, czy z tamtym, ale jak porozmawiałam szczerze ze swatkami i uświadomiłam im, że nie potrzebuje takowej pomocy odpuściły. Ja mam znowu nieco odwrotny problem, bo prześladują mnie pary. Przy niektórych czuję się jak te przysłowiowe 5te koło u wozu. I że też zawsze na imprezie, koncercie, w kinie czy gdziekolwiek musi koło mnie usiąść parka. Chyba je przyciągam hehe.
Wracając do sprawy. To bycie solo nie wyklucza. Jeżeli już rozmawiałaś z przyjaciółkami i one dalej tak postępują to pogadaj jeszcze raz aż do skutku. Może one myślą, że czujesz się samotna. Pokarz im, że tak nie jest. Myślę, że prędzej czy później to zrozumieją ;)
Awatar użytkownika
Lachesis
AS gaduła
Posty: 419
Rejestracja: 6 lut 2009, 19:20
Lokalizacja: Smerfów Świat

Post autor: Lachesis »

moi starzy znajomi jakimś dziwnym trafem wszyscy są niesparowani, także póki co jeszcze takich sytuacji nie ma. Tak swoją drogą to od czasu do czasu by mogli sobie odetchnąć i bez swoich połówek gdzieś jechać, może by nie uschnęli z tęsknoty
Awatar użytkownika
dziwożona
tłumok bezczASowy
Posty: 1940
Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
Lokalizacja: z bagien i uroczysk
Kontakt:

Post autor: dziwożona »

A ja obracam się tylko w kręgu singli. Jeśli już ktoś ma "drugą połowę", to jest na mojej liście: Do skreślenia. Ta osoba stąpa już po kruchym lodzie. Jeśli, nie daj Panie Boże, pojawia się dziecko, następuje tzw. odstrzał.
Jest tylko jeden wyjątek. Bezdzietna mężatka z dziesięcioletnim stażem małżeńskim. Jest jeszcze znośna, ale gdy dowiedziała się o mojej czarnej liście, to miała przerażenie w oczach, że jak zmontuje sobie pociechę, to nie będzie kina, goferków, kawiarenek, że kiedy zadzwoni, aby się gdzieś ze mną wybrać, to ja odpowiem, że jestem bardzo zajęta i może w następnym wcieleniu...
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Awatar użytkownika
Artemis
pASsiFlora
Posty: 1355
Rejestracja: 7 sie 2008, 21:41
Lokalizacja: z miasta

Post autor: Artemis »

Nawet jak gdzieś mnie pomijają, to tak taktownie, że tego nie zauważam. Mam grono znajomych, gdzie bywam sama, zdarza się, że w towarzystwie jest również jakiś singiel, ale nikt na nikogo nie jest skazany, ani do nikogo przylepiony. Zwykle towarzystwo się i tak miesza. Na grillu byłam przedwczoraj, sama, i nikt nie widział w tym problemu.
Gorzej jest z wyjazdami. Pary (rodziny) urlop chcą spędzić razem i to jest normalne. Zresztą i ja się na to nie piszę, bo choć lubię dzieci, to jednak urlop chciałabym spędzić wg własnego pomysłu.
Turysta-człowiek pętający się po szlakach w poszukiwaniu jedzeniaObrazek
Awatar użytkownika
damian-dec
AS gaduła
Posty: 415
Rejestracja: 12 lut 2008, 23:14
Lokalizacja: Dublin/Wroclaw

Post autor: damian-dec »

dziwożona pisze:A ja obracam się tylko w kręgu singli. Jeśli już ktoś ma "drugą połowę", to jest na mojej liście: Do skreślenia. Ta osoba stąpa już po kruchym lodzie. Jeśli, nie daj Panie Boże, pojawia się dziecko, następuje tzw. odstrzał. (...)
nie mam wprawdzie takiej listy ale podobnie nastepuje u mnie "selekcja" znajomych.

Ja w takiej sytuacji po prostu przestaje "pielegnowac" znajomosc....a ona z czasem umiera smiercia naturalna.

Wielekrotnie mi zarzucano dlaczego urwalem kontakt itd....
.... a ja po prostu nie potrafilem juz nadawac na tych samych falach co oni. To sa zupelnie dwa rozne swiaty :evil:

Troche mnie to wkurza ale ja jestem z tych co to sie zloszcza pierwsze 5 minut....potem mi przechodzi :wink:
dzola007
strASzydło
Posty: 397
Rejestracja: 16 wrz 2008, 01:08
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: dzola007 »

Raczej zapraszaja mnie pary ale czasem bardziej narzekaja na moja samotnosc niz ja sama. Nie wydaje mi sie zeby to byl problem z singlami ale raczej z parami ktore ciezej gdzies zaprosic bo jak wspołmałzonek(a) pracuje to samotna polowka juz nie przyjdzie.Moze w tym przypadku mierzą własna miara? Moje ciotki, stare panny,czesto powtarzaja mi ze w koncu takie znajomosci sie pourywaja i bede sama jak palec a z praca sobie nie pogadam.
Agnieszka
ninjAS
Posty: 2626
Rejestracja: 10 sie 2005, 16:38

Post autor: Agnieszka »

Hmm, ja przeważnie i tak nigdzie nie chodzę i nie jeżdżę, bo jestem jaskiniowcem :P Myślę sobie właśnie, czy mam sparowanych znajomych i wychodzi na to, że nie, bo bliższy kontakt utrzymuję albo z asami, albo z ludźmi, którym jeszcze nie w głowie małżeństwo i rodzicielstwo :P

W sumie dla mnie to nie problem, bo od dzieciństwa potrafię przebywać sama ze sobą, a zbyt częste wyjazdy, wyjścia i wypady z ludźmi mnie po prostu męczą :P
Awatar użytkownika
Gizmo
Strażnik TeksASu
Posty: 1064
Rejestracja: 13 cze 2006, 11:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Gizmo »

Libra pisze:szczerzę tłumaczę, że dla mnie to ŻADEN PROBLEM, ale gdzie tam... zbolałe miny tłumaczą mi, że głupio bym się czuła.
Hehe. Czy Te znajome na pewno troszczą się o Twoje dobre samopoczucie, czy raczej o swoje własne? Część kobiet czuje się bardzo nieswojo w sytuacji, gdy obok ich "połówek" pojawia się dziewczyna bez partnera :diabel:

Jeżeli chodzi o mnie - nie mam uczulenia na pary ;). Wśród moich najlepszych przyjaciół są już tacy, co stworzyli poważne związki, ale to nie ochłodziło naszych relacji. Tak na prawdę tylko takie trwałe znajomości mnie obchodzą. Od 'dobrych znajomych' nie oczekuję niczego - odzywają się, to fajnie, nie odzywają - normalna sprawa, już się przyzwyczaiłam, że słabe więzi z czasem robią się jeszcze słabsze.
Libra

Post autor: Libra »

ivi pisze:To,że jestem singlem skutkuje tym,że nie jestem wcale zapraszana. .
o! gdzieś o tym czytałam i do tego też chciałam nawiązać... ale zapomniałam :P W każdym razie są spore szanse, że za jakiś czas i mnie to dotknie. Może jest to spowodowane tym, że gospodarz myśli parami i omijając singla zaoszczędzi sobie ewentualnego zajmowania się samotnym gościem? Albo chodzi ,o to co powiedziała Gizmo:
Część kobiet czuje się bardzo nieswojo w sytuacji, gdy obok ich "połówek" pojawia się dziewczyna bez partnera
a więc singla nie zaprasza się zapobiegawczo, dla komfortu zaproszonych :P

Pewnie też sporo ludzi pomija singli bo obawiają się, że osoba będąca sama będzie się czuć niezręcznie.


Co do tego czy moje panie troszczą się o moje samopoczucie czy drżą o swoje połówki - wydaje mi się, że znają mnie na tyle aby wiedzieć, że z mojej strony nie ma żadnego zagrożenia, ale być może gdzieś głęboko tkwi w nich pierwotny instynkt pt.: "Wara od mojego chłopa jeśli nie chcesz oberwać maczugą!" .
Jedna jest typem który solo funkcjonować nie potrafi(znaczy się funkcjonuje ale kiepsko... zamienia się wtedy w hydrę i jest uciążliwa dla otoczenia :P ), druga zaręczona już marzy o stadku dzieci: je to uszczęśliwia, więc nie pojmują dlaczego i ja nie idę tą samą drogą.

(...) nie wiem tylko czy nie lepiej zaznajomić się z kimś kto Cię będzie szanować taką jaką jesteś i nie będzie starać się zmienić Cię, przyporządkować do schematy na siłę.
ja się cieszę, że je mam, zależy mi na nich. Są zgrzyty gdy próbują mnie urabiać, ale cóż: stosuję bierny opór i mam nadzieję, że kiedyś im się to znudzi.
Awatar użytkownika
dziwożona
tłumok bezczASowy
Posty: 1940
Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
Lokalizacja: z bagien i uroczysk
Kontakt:

Post autor: dziwożona »

A mój problem polega na tym, że kiedy kobieta zostaje matką, a facet ojcem, to im się nagle coś w głowie robi. Stają się nudni i monotematyczni. Skazują człowieka na słuchanie opowieści, co ich najsłodsza dziecinka zrobiła, zmuszają do roztrząsania problemów typu: czy jeśli dziecię w wieku trzech lat nie wymawia szeregu szumiącego, to jest straszny dramat, czy jeszcze mogą chwilkę się powstrzymać przed wizytą u najlepszego logopedy w kraju? Wymuszają odpowiedzi na pytania o najlepszą szkołę, pastwią się pokazując kolejno zdjęcia, jak ich słodycz macha rączką, drapie się tą rączką po głowie, wkłada sobie palec w oko, a na końcu ryczy pokazując swoją wątrobę przez otwór gębowy. I nie zważają na to, że kogoś może to nużyć.
A kiedy dzieci podrastają, to w sumie jest ta sama nawijka, tylko temat się zmienia: czy to jest normalne, że on nie ma jeszcze dziewczyny?, dlaczego ona się zamyka w pokoju i mnie nie słucha?, jak myślisz, czy on zda na studia?
To jest masakra.
Toleruję pary tylko z długim stażem. Etap zakochania też jest potwornie męczący: a on mi powiedział, a ja mu wtedy odpisałam, a może nie powinnam?, on mnie chyba nie kocha, nie, jednak mnie kocha, bo mnie zaprosił do kina.
I tak w koło Maciek. A gdzie podziewają się te wszystkie interesujące tematy?
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Awatar użytkownika
Lorien
jASkółka
Posty: 118
Rejestracja: 20 lip 2008, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Re: Bycie solo wyklucza?

Post autor: Lorien »

[quote="Libra"] A więc szczerzę tłumaczę, że dla mnie to ŻADEN PROBLEM, ale gdzie tam... quote]

miałam kiedys podobną sytuacje... i mysle ze mogło chodzić o to że pary chciały pokoje 2-os i pojawił sie problem co zrobić z singlem... no bo doczepić do którejsc pary czy zostawić w osobnym pokoju... to dla organizatora naprawde problem :)
nie czuć, nie myśleć , nie pamiętać...
biedronka
starszASek
Posty: 43
Rejestracja: 16 paź 2008, 21:44

Post autor: biedronka »

dziwożona pisze:Toleruję pary tylko z długim stażem. Etap zakochania też jest potwornie męczący: a on mi powiedział, a ja mu wtedy odpisałam, a może nie powinnam?, on mnie chyba nie kocha, nie, jednak mnie kocha, bo mnie zaprosił do kina.
I tak w koło Maciek. A gdzie podziewają się te wszystkie interesujące tematy?
To chyba zależy od ludzi. Znam osoby, którzy potrafią nawijać tylko o swoich partnerach, ale dużo jest też takich, które ten temat zamykają w przeciągu 5 minut ;)
ODPOWIEDZ