muszę iść na wesele:-(

Nie każdego dnia ptaszki ćwierkają. Jak Ci się ten dzień przydarzy, my wysłuchamy.
lin@
przedszkolASek
Posty: 8
Rejestracja: 22 gru 2007, 16:14
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: lin@ »

Dlatego czasem wolę "obce" rodziny od swojej :) bo tam się nikt nie pyta kiedy wyjdę za mąż i nie reaguje lekceważąco na odpowiedź: "nigdy"
Awatar użytkownika
Zuzanna
AS gaduła
Posty: 435
Rejestracja: 30 sie 2009, 22:46
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post autor: Zuzanna »

Hej Pigmalion,

Może jeszcze nie wszystko stracone :D Na naszym forum jest trochę kobiet więc gdybyś zaczął uczestniczyć w naszych spotkaniach miałbyś szansę poznać koleżankę, która mogłaby pójść z Tobą na wesele. Nie wiem jak dużo czasu Ci zostało do wesela, ale może warto spróbować.

Przesłałam Ci na pw zaproszenie na najbliższe takie spotkanie :D
Awatar użytkownika
urtika
sASanka
Posty: 2428
Rejestracja: 27 maja 2008, 21:06

Post autor: urtika »

W zeszłym roku byłam na weselu. Sama. Nowożeńcy młodsi ode mnie o prawie 15 lat.

I wcale nie było źle. Spokojnie dało się przeżyć. Choć przyznam, że dzień przed tym ślubem ogarnęło mnie coś a’la stres; zawsze tak mam , gdy muszę uczestniczyć w jakimś wydarzeniu z gatunku tych nieprzewidywalnych towarzysko ( podobnie reaguję przed imprezami integracyjnymi z pracy, gdyż nigdy nie wiadomo, co się wydarzy i kto z czym wyskoczy).

Absolutnie nie miałam wrażenia, że wszyscy się na mnie patrzą, obgadują itp., mimo iż miałam na sobie jaskrawego koloru kieckę, więc teoretycznie powinnam była przyciągać uwagę. W centrum zainteresowania była młoda para.

Nikt nie poprosił mnie do tańca, z czego byłam bardzo zadowolona, gdyż jeśli chodzi o taniec w parze, to mam tak samo jak opisała to Weep. Gdy były tańce w kółku czy też „pociąg”, wówczas wychodziłam na parkiet i bawiłam się ze wszystkimi, natomiast podczas tańców dla par siadałam, zabierałam się do jedzenia i nikt mi nie zawracał głowy.

Okazało się, że nie byłam jedyną osobą na weselu bez osoby towarzyszącej ( czego nie wiedziałam przedtem, bo myślałam, że wszyscy pozostali przyjdą parami). A nawet gdybym i była, to co jest złego w byciu singlem w dzisiejszych czasach? Nikt tez nie zadawał mi żadnych pytań o męża i dzieci. A to, co sobie ktoś pomyślał o mnie , to już jego problem. Zresztą, z wiekiem mam coraz więcej dystansu i do siebie i do innych.

Obawiałam się, że przez tyle godzin to ja tam umrę z nudów, ale znalazło się kilka osób, z którymi miałam wspólne tematy do rozmowy ( dzięki „reklamie” mojej siostry ) i z nudów nie umarłam.

Gdy w kościele słuchałam kazania, w którym ksiądz chyba ze trzy razy poruszył temat potomstwa, a później w kolejce do składania życzeń usłyszałam jak jakaś dziewczyna życzy pannie młodej dzidziusia, uświadomiłam sobie, że dobrze się stało, że się nigdy nie wpakowałam w żadne małżeństwo. I potem tez jeszcze kilka podobnych refleksji mnie naszło i dostrzegłam jeszcze więcej plusów bycia singlem.

Pigmalion, nie martw się na zapas, nie taki diabeł straszny jak go malują. Masz 3 możliwości: iść samemu, iść z koleżanką , nie iść wcale. Każda z nich ma swoje plusy i minusy. Rozważ je na spokojnie zawczasu .
Quirkyalone
Awatar użytkownika
dziwożona
tłumok bezczASowy
Posty: 1940
Rejestracja: 29 lut 2008, 20:29
Lokalizacja: z bagien i uroczysk
Kontakt:

Post autor: dziwożona »

Ja tylko raz świadkowałam. I więcej nie będę. Żadnych wesel, ślubów itd. Ponieważ ślub odbywał się w innej miejscowości, panna młoda zaproponowała mi, że po mnie ktoś przyjedzie pod sam dom. I, oczywiście, ja stoję, jak idiotka pod blokiem, wystrojona jak szczur na otwarcie nowego zsypu, a transportu brak. Dzwonię do niej, a komóra wyłączona. Pół godziny przed ślubem w kościele, odzywa się telefon, a w słuchawce pełen pretensji głos: - Gdzie ja jestem!
I, oczywiście, ona nikomu nie wyjaśniła, że uroczystość opóźniła się z jej winy, a nie z mojej. Wszyscy patrzyli na mnie jak na nieodpowiedzialną pindę!
Seks należy tępić, gdyż z niego biorą się dzieci - źródło naszej nieustającej, pedagogicznej udręki.
Awatar użytkownika
Buka
ASiołek
Posty: 82
Rejestracja: 6 wrz 2007, 14:09
Lokalizacja: Trójmiasto

.

Post autor: Buka »

Jak widać temat jest całkiem powszechny. Niestety.
Ale w tego rodzaju lękach/niechęciach/odczuciach nie ma nic, co pozwalałoby przypiąć ich posiadaczowi etykietkę żałosnego.
Po wpisach w temacie widzę, że są jednak różne strategie przetrwania i każdy ma prawo do własnej.
Ja dotychczas konsekwentnie unikałam ślubów i wesel znajomych, a że nie byli to jacyś moi bliscy przyjaciele - w zasadzie nie było problemu. Do czasu. W czerwcu ślub bardzo bliskiego członka rodziny (oczywiście młodszego ode mnie, a jakby ;)). Nie ma opcji, żeby się wywinąć, bo co pewne - byłaby to zniewaga i obraza majestatu po kres moich dni, a zdradę w formie mrożącej krew w żyłach anegdoty opowiadano by w rodzinie zapewne do trzeciego pokolenia. Rodzina jest bardzo skromniutka, więc moja "pojedynczość" będzie mocno oczo-kolna. A już na co dzień nie jest mi lekko z niekończącym się wywiadem i ponaglaniem, że muszę mieć dziecko teraz już natychmiast, bo inaczej będę żałować. Ech.
Dodatkowe atrakcje również w planie - tzn kościół, do którego nie chodzę, oraz tradycyjne weselicho, którego to gatunku biesiady organicznie nie znoszę. Ale po prostu nie mogę wykręcić świństwa, zbyt blisko byłam z tą osobą przez całe życie. Szukam więc panicznie wyjścia, recepty, rozwiązania. A jak nic nie znajdę - to przynajmniej będę zaklinać w sobie siłę ducha, żeby tam nie oszaleć i nie popaść w "otchłań rozpaczy".

Pigmalionie! - Trzymaj się dzielnie. Nie wiem na ile pokrzepia Cię świadomość, że nie jesteś z taką sytuacją sam. W szacunku dla siebie samego oceń czy naprawdę musisz na tym weselu być żeby np. kogoś nie urazić. Jeśli tak - warto zaprosić koleżankę a pytania rodziny zbywać ogólnikami (we dwójkę łatwiej). A potem... co potem - nic. Jak będą dopytywać - zawsze przecież mogliście się rozstać ;)
Uwaga dodatkowa - warto zadbać o "czystą sytuację" czyli uświadomienie lekko towarzyszki w sytuacji, żeby uniknąć dodatkowych nieporozumień... I tutaj trafiamy w sedno - prawdopodobnie najlepiej sprawdziłaby się koleżanka z forum :)
Podziwiam odwagę tych, którzy idą sami i dzielnie to znoszą. Jeśli jednak sytuacja sprawia, że tak nie potrafimy - nie uważam za oznakę nieudacznictwa szukania pomocy wśród znajomych - nawet jeśli są oni tylko wirtualni.
Trzymam kciuki i pozdrawiam.
Łucja
gimnASjalista
Posty: 11
Rejestracja: 3 paź 2010, 18:06
Lokalizacja: lubelskie

Post autor: Łucja »

Doskonale wiem co czujesz Pigmalionie. Przedemną też stoi widmo wesela, wprawdzie to koleżanka ale przyjaźnimy się od liceum i nie wypada nieiść. W zeszłym roku miałam dwa wesela w bliskiej rodzinie to poszłam sama. Czułam się źle. Nie chcę tego przechodzić znowu jak nic nie wymyślę do września to pójdę tylko na ślub, złożę życzenia, dam prezent i się ulotnie.
Awatar użytkownika
Buka
ASiołek
Posty: 82
Rejestracja: 6 wrz 2007, 14:09
Lokalizacja: Trójmiasto

Post autor: Buka »

To co - otwieramy forumową Giełdę Towarzyszy Weselnych? :lol:

Może jakaś formatka by się przydała do zgłoszeń... miejsce, data, wzrost, tańczący/nietańczący, palący/niepalący, impreza z noclegiem/bez, kolor stroju i... jakiej wersji trzymamy się podczas zagadywań rodziny! :diabel:
:lol: :lol: :lol:
lin@
przedszkolASek
Posty: 8
Rejestracja: 22 gru 2007, 16:14
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: lin@ »

Buka pisze:To co - otwieramy forumową Giełdę Towarzyszy Weselnych? :lol:

Może jakaś formatka by się przydała do zgłoszeń... miejsce, data, wzrost, tańczący/nietańczący, palący/niepalący, impreza z noclegiem/bez, kolor stroju i... jakiej wersji trzymamy się podczas zagadywań rodziny! :diabel:
:lol: :lol: :lol:
Heh, ale się uśmiałam. Coś w stylu "sympatii" itp. :) tylko dla asów
Awatar użytkownika
urtika
sASanka
Posty: 2428
Rejestracja: 27 maja 2008, 21:06

Post autor: urtika »

No to w takim razie moje zgłoszenie jako pierwsze. :wink:
Za jakieś 3-4 lata prawdopodobnie znów przyjdzie mi iść na wesele. Jeśli więc jakiś mężczyzna byłby chętny mi potowarzyszyć, niech się więc zgłosi. :lol: Może być i tańczący i palący, ja tam jestem tolerancyjna, ale musi spełniać jeden warunek: prowadzić ze mną interesujące konwersacje. No bo jeśli miałabym się nudzić i na siłę podtrzymywać rozmowę lub czuć się nieswojo w czyimś towarzystwie, to już wolę siedzieć tam sama i oddawać się filozoficznym rozmyślaniom. Takie wesele w końcu trwa wiele godzin i trzeba jakoś ten czas sobie wypełnić, a w przeciwieństwie do kina czy teatru nie mogę zabrać ze sobą koleżanki, bo byłby skandal-nie-z-tej-ziemi. :mrgreen: Żonaty kolega (a mam tylko takich) też odpada. :P
Quirkyalone
Awatar użytkownika
Honzol
AStral
Posty: 1047
Rejestracja: 26 lis 2006, 20:44
Lokalizacja: Centralna Polska

Post autor: Honzol »

przez te nie chodzenia na wesela juz nie mam rodziny chociaz jest (byla) liczna ... .. .
Obrazek
Obrazek
नमस्ते
Tyle jest Swiatow ile Ludzi na Ziemi... .. .
Awatar użytkownika
DZIEWICA8
zarASek
Posty: 1874
Rejestracja: 6 paź 2006, 09:33
Lokalizacja: z Lublina

Post autor: DZIEWICA8 »

Ja parę lat temu byłam na weselu mojej ciotecznej siostry, też nie chciało mi się iść, ale raczej musiałam, bo byłam świadkiem w kościele, byłam tylko z rodzicami, było koszmarnie nudno, ale jakoś przeżyłam. Dwa lata temu nie chciało mi się z kolei jechać na komunię kuzynki z Warszawy, ale jakoś udało mi się od tego wymigać, pretekst był dla mnie zresztą bardzo miły, bo sąsiadka wyjechała i ktoś musiał zająć się jej kotami, ja zgłosiłam się na ochotnika.
DZIEWICA8
"Boże, daj mi pogodę ducha, abym godziła się z tym, czego zmienić nie mogę,
odwagę, abym zmieniała to, co zmienić mogę, i mądrość, abym zawsze potrafiła
odróżnić jedno od drugiego."

DZIEWICA8
Awatar użytkownika
pigmalion
gimnASjalista
Posty: 13
Rejestracja: 11 lis 2007, 17:41
Lokalizacja: warszawa

Post autor: pigmalion »

Nie sądziłem, że moje gorzkie żale wywołają taki odzew, ale naprawdę bardzo celne tu są uwagi. Pomogły mi poukładać co nieco w potarganej łapetynie - za to wdzięczność. Całkiem niezły powstał przyczynek do większej rozprawy: Taktyka i metodologia chodzenia singla na wesele... No tak. Jeden z wątków się tu zajawił, może nawet taki odrębny. "Chwalenie się partnerem". Mam superchłopaka, to chcę się nim pochwalić, albo: moja panna jest bardziej atrakcyjna od twojej! Obserwuję to często, ale to akurat nie wywołuje u mnie dołu, tylko ironiczny uśmieszek. Widziałem kiedyś w hali sportowej sektor zajmowany przez młodych biznesmenów, gdzie jeden patrzył na drugiego, czy aby dotrzymuje mody. Takiej ubraniowej też. Ale chodzi o to, że u boku każdego była kobieta - z wyrazu twarzy sądząc prawie żadna nie była tam, bo chciała mecz obejrzeć, tylko jako ozdoba męża. Ewentualnie mogły porównywać między sobą odcienie opalenizny z solarium, bo to zimą było, czy jakie która ma buty. Dla mnie widok był komiczny. Wesele to dobre pole do tego przeglądu, z tym że tu dochodzi sprawa: czego się przez lata dorobiłeś ( w tym: jakiej żony, jakich dzieci, potem obowiązkowa licytacja: do jakiej szkoły dzieci chodzą i tak dalej). Z tym że ja tu będę jednym z podmiotów poddanych obserwacji. Tak w ogóle to gdybym ja spędzał życie z ukochaną kobietą, to bym starał się, by nigdy nie poczuła się jak gadżet (pomijając już fakt, że mnie zawsze podobały się dziewczyny, które przeciętny samiec uznałby chyba za mało atrakcyjne: w typie kujonicy czy bibliotekarki, wszystkie takie, które bardziej niż seks mają wypisany na twarzy intelekt - a zatem też mogłaby być narażona na złośliwe komentarze). No ale to dygresja. Szukanie na siłę kobiety do towarzystwa na wesele tylko dlatego, by się nie odróżniać w tłumie, jest dla mnie więc z tego powodu w klasycznej formie nie do przyjęcia. Chyba, że tak jak zostało to w którymś z powyższych postów wspomniane, obie strony przyjmują konwencję i po części robią sobie z całej sytuacji jaja :-) P
Ostatnio zmieniony 28 sty 2011, 01:19 przez pigmalion, łącznie zmieniany 2 razy.
Zbyt wiele wrażliwości jest przekleństwem. Nazywajmy rzeczy po imieniu: to jest nóż na gardle.
Awatar użytkownika
Czarny
bASyliszek
Posty: 1015
Rejestracja: 13 paź 2007, 13:36
Lokalizacja: Otwock koło stolicy

Post autor: Czarny »

pigmalion mamy pdobny gust
mnie też kręcą "kujonki"
:piwo:
Czarno to widzę...
Awatar użytkownika
pigmalion
gimnASjalista
Posty: 13
Rejestracja: 11 lis 2007, 17:41
Lokalizacja: warszawa

Post autor: pigmalion »

kujonki takie na maksa - i to chodzi i o to chodzi :-)
Zbyt wiele wrażliwości jest przekleństwem. Nazywajmy rzeczy po imieniu: to jest nóż na gardle.
Awatar użytkownika
Czarny
bASyliszek
Posty: 1015
Rejestracja: 13 paź 2007, 13:36
Lokalizacja: Otwock koło stolicy

Post autor: Czarny »

obyśmy tylko nigdy nie musieli ze sobą rywalizować o kobietę ;P
Czarno to widzę...
ODPOWIEDZ